Wciąż mam co świętować

0
761

Zaczynając współpracę z OVB 20 lat temu, wiedziałam już, że nie chcę pracować u kogoś na etacie. Podejmowałam się różnych prac: byłam kelnerką, pracowałam w kasynie, w lokalnej gazecie i doszłam do wniosku, że to nie to.

Wpadłam na pomysł założenia własnej działalności, więc prowadziłam mały sklepik, czynny 16 godzin na dobę i miałam poczucie, że jestem przedsiębiorcą. Tak naprawdę byłam w jednej osobie dostarczycielem towaru, sprzedawcą, księgową i sprzątaczką.

Po dwóch latach takiej pracy zaczęłam zastanawiać się, gdzie popełniłam błąd, bo nie tak wyobrażałam sobie bycie właścicielem firmy.

W 2004 r. pojawiła się szansa pracy w OVB, w ubezpieczeniach, o których nic jeszcze wtedy nie wiedziałam. Tak trafiłam pod skrzydła doświadczonych ludzi z tej branży, którzy nauczyli mnie wszystkiego od podstaw, pokazując, jak może tak naprawdę wyglądać prowadzenie własnego biznesu. Poczułam, że teraz wiele rzeczy zależy ode mnie i mojej pracy, a zarobki są adekwatne do zaangażowania, a nie liczby godzin spędzonych w pracy.

Sądzę, że nadal w Polsce wielu kobietom lub osobom z mniejszych miejscowości trudno jest uwierzyć, że na swój status zawodowy i finansowy mogą mieć realny wpływ. Ludzie często godzą się z tym, że ich zawodowy sukces zależy od kogoś, kto jest wyżej w strukturze firmy. W OVB zrozumiałam, że może być inaczej.

W 2006 r. zamknęłam swój „spektakularny biznes”, a mój mąż złożył wypowiedzenie z etatowej pracy i staliśmy się jednozawodowcami w OVB. Dodam tylko, że mieliśmy na utrzymaniu roczną córeczkę i kredyt hipoteczny do spłaty.

Czy pojawiały się jakieś obawy? Oczywiście, wiele razy, ale zawsze trzymałam się powiedzenia: dwa kroki do przodu, jeden w tył, czyli i tak do przodu.

Może było mi łatwiej, bo w OVB od początku pracowaliśmy razem z mężem i zawsze mogłam liczyć na jego wsparcie, jak i na konstruktywną krytykę. Czasem bywało trudno, szczególnie jeśli coś nie wychodziło i trzeba było znaleźć rozwiązanie, bo odpowiedzialność za swoją firmę i swój zespół zobowiązuje.

Czy OVB zmieniło coś w moim życiu? Dużo, ale to nie firma nas zmienia, tylko ludzie. Siłą OVB są ludzie, moi OVB-owscy nauczyciele, współpracownicy, klienci – część z nich to już przyjaciele, bo w biznesie też można się przyjaźnić.

Moja przyjaciółka z liceum, która dzisiaj jest dyrektorką w dużej wrocławskiej firmie, jakiś czas temu zapytała mnie: Aga, czy kiedyś wyobrażałaś sobie, że my, dziewczyny z małego miasta, tyle w życiu osiągniemy? Że mając 46 lat, będziemy myśleć, że jesteśmy w najlepszym momencie swojego życia, prywatnie i zawodowo?

Uważam, że w życiu na wszystko przychodzi odpowiedni czas. To, co mnie zawsze napędza do działania w pracy i w życiu osobistym, to fakt, że wciąż mam co świętować i często nie chodzi o moje własne sukcesy, ale o sukcesy innych. Wiem, że za swój los nie można zrzucać winy na nikogo, bo w życiu każdy ma swoją „bajkę”. Moją są ludzie.

Agata Szarata
dyrektorka okręgu