Rozmowa z Jarosławem Matusiewiczem, prezesem TUZ Ubezpieczenia
Aleksandra Wysocka: – Jarku, pół roku w TUZ. Czy ten czas pozwolił Ci naprawdę zrozumieć, czym jest ta firma? A może trafiłeś tu jako „strażak” gaszący pożary?
Jarosław Matusiewicz: – Pół roku to mało, żeby zrozumieć wszystko, ale wystarczająco, żeby poczuć puls organizacji. TUZ to firma pełna kontrastów. Z jednej strony zwinność i szybkie decyzje – to jest niewątpliwy atut. Z drugiej strony realia – mały gracz na mocno konkurencyjnym rynku, dodatkowo pod czujnym okiem Komisji Nadzoru Finansowego. Mówiąc obrazowo, to jak prowadzenie samochodu na wąskiej, górskiej drodze: szybkość i zwinność mogą dać przewagę, ale najmniejszy błąd może mieć poważne konsekwencje.
Wspominasz o nadzorze KNF. Jak to wpływa na codzienną działalność? To kula u nogi czy może narzędzie, które Was mobilizuje?
– Zdecydowanie mobilizacja. Komisja ma swoje oczekiwania, a my musimy je spełniać. Nie uciekniemy od tego, że raportowanie jest bardziej intensywne, że każdy ruch jest analizowany. Ale to uczy pokory.
TUZ ma za sobą trudne doświadczenia – musimy udowodnić, że potrafimy być solidnym partnerem. Osobiście nie mam z tym problemu, bo nie wierzę w model biznesu oparty na nierentownych segmentach. Nie zamierzamy ryzykować. Nasza strategia bierze pod uwagę wszystkie realia – zarówno rynkowe, jak i regulacyjne.
TUZ to nie jest Twoje pierwsze prezesowanie. Co w tej firmie Cię zaskoczyło, a co, szczerze mówiąc, rozczarowało?
– Zaskoczyła mnie zwinność. Decyzje podejmujemy szybko, bez sześciu komitetów, bez konsultacji z centralą gdzieś za granicą. To chyba jedyny przypadek na polskim rynku, gdzie właścicielem ubezpieczyciela jest osoba fizyczna! To sprawia, że można działać tu i teraz. Ale zaskoczyła mnie też świadomość marki wśród agentów – większa niż nasz faktyczny udział w rynku. TUZ jest rozpoznawalny, co jest wynikiem lat pracy, choć często tej kojarzonej z tanim OC. Teraz musimy przekonać agentów i klientów, że mamy do zaoferowania coś więcej.
A rozczarowania? To raczej refleksja, że TUZ nadal szuka swojej tożsamości. Jesteśmy na rozdrożu – mamy masę krytyczną, ale brakuje nam precyzyjnie zdefiniowanego kierunku. To się zmieni, bo strategia, którą komunikujemy na początku 2025 r., jasno określi, kim chcemy być.
Mówisz o strategii. Jaki jest jej główny cel?
– Stabilność. Brzmi mało spektakularnie, ale na tym rynku przewidywalność to klucz. TUZ musi być nudny w dobrym tego słowa znaczeniu. Agenci, brokerzy, klienci – wszyscy chcą wiedzieć, czego mogą się spodziewać. Nie możemy raz iść w tanie OC, a potem przeskakiwać na NW czy domy. Musimy pokazać, że mamy kierunek i konsekwentnie go realizujemy. Za nami czas turbulencji, teraz czas na rozwój.
Jak wygląda Wasza sytuacja na tle rynku? Wielkie towarzystwa narzucają tempo. Jak się w tym odnajdujecie?
– Duzi gracze mają przewagę skali – ich koszty administracyjne rozkładają się na miliony klientów. Dla nas, mniejszych, to trudne środowisko. Z drugiej strony mniejsi gracze, jak TUZ, mogą być szybsi i bardziej elastyczni. Nie musimy przekładać decyzji przez całą hierarchię korporacyjną.
A rynek? Powiem Ci, że polska branża ubezpieczeniowa nie zawsze uczy się na błędach. Powódź, która dotknęła nas w tym roku, była testem. Branża zdała egzamin – szybkie reakcje, uproszczone procedury, realna pomoc. Ale w codziennym funkcjonowaniu często wracamy do wojny cenowej w OC, co jest wyniszczające.
A co z kanałem brokerskim? Wspominałeś, że to jeden z Waszych sukcesów.
– To prawda. Jeszcze kilka lat temu udział ubezpieczeń korporacyjnych w naszym portfelu był praktycznie zerowy. Dziś to 30%. To pokazuje, jak ważne są relacje i przewidywalność. Brokerzy wiedzą, w jakich branżach działamy, czego mogą się po TUZ spodziewać. W 2025 r. będziemy kontynuować ten kierunek, ale nie chcemy być wszędzie. Wolimy skupić się na segmentach, w których naprawdę możemy zaoferować wartość.
Co planujecie dla agentów w nadchodzącym roku?
– Chcemy dać im przewidywalność, jasne zasady i stabilność w ofercie. TUZ ma być partnerem, na którym można polegać. Pracujemy też nad usprawnieniem narzędzi technologicznych, które ułatwią agentom pracę. Ale przede wszystkim chcemy budować z nimi relacje oparte na zaufaniu – to podstawa.
Jak wygląda Wasza oferta produktowa? Co dziś wyróżnia TUZ?
– Mamy silną pozycję w ubezpieczeniach majątkowych i komunikacyjnych, ale nie ograniczamy się do tego. Mamy świetną ofertę, ale też kilka lekcji do odrobienia w temacie precyzyjnej oceny ryzyka i segmentacji klientów.
Na koniec – czego życzyć TUZ w 2025 roku?
– Stabilności i konsekwencji. Żebyśmy nie tylko wypracowali strategię, ale skutecznie ją wdrożyli. I żeby rynek zobaczył, że TUZ to solidny, przewidywalny partner, który potrafi łączyć zwinność małej firmy z profesjonalizmem dużego gracza. Jeśli to się uda, 2025 może być dla nas przełomowy.
Dziękuję za rozmowę.
Aleksandra E. Wysocka