Za nami Blue Monday. Rzekomo najbardziej depresyjny dzień w roku. Od czasu pandemii w pakietach zdrowotnych towarzystw mamy opiekę psychiatryczną i psychologiczną. Oczywiście w ograniczonym zakresie. Niemniej jest to moim zdaniem milowy krok w dobrym kierunku.
Termin Blue Monday ukuł Cliff Arnal. Na podstawie przeprowadzonych przez siebie badań miał wskazać dla swoich zleceniodawców dzień, w którym ludzie najchętniej będą kupować wycieczki. Firmami, które sponsorowały badania, były biura turystyczne.
Cliff policzył, że klienci będą najchętniej kupować bilety w momencie, kiedy mają najgorszy humor. Ma to wynikać z chęci ucieczki od szarej rzeczywistości. A w niej człowiek jest świeżo po świętach, na które wziął kredyt, i przychodzi termin raty. Dodatkowo mimo silnych noworocznych postanowień już wie, że nic z nich znowu nie będzie. I w ogóle jest poniedziałek.
Zatem dzień, gdy kumuluje się najwięcej ciężkich czynników zewnętrznych, stał się Blue Monday. Bo najwygodniej jest zwalić swoje niepowodzenia na coś/kogoś, prawda? Cliff Arnal szybko pożałował publikacji swoich badań. Ludzie zaczęli bagatelizować objawy depresji, uzasadniając je złym okresem. Zamiast skorzystać z pomocy specjalisty, czekali na lepszy czas. A w nieleczonej chorobie on nie nadchodzi.
Leczmy problem, nie objawy
Dlatego uważam, że zawarcie choćby podstawowej opieki psychiatrycznej i psychologicznej w polisach oferowanych przez ubezpieczycieli jest ważnym krokiem. Po pierwsze, dla zdrowia psychicznego Polaków, a po drugie, dla społecznej akceptacji psychiatrii jako właściwego sposobu leczenia. Niestety do tej pory Polacy, jeżeli czują, że coś jest nie tak z głową, idą do neurologa. Pewnie trzeba coś wyciąć albo włożyć i będzie dobrze. Ewentualnie lekarz przepisze jakieś leki nasenne albo obniżające ciśnienie. Rzadko łączymy nasze objawy somatyczne z psychiką.
Zgodnie z ustawą nasza praca jako ubezpieczycieli i pośredników nie tylko pełni funkcję gospodarczą, ale też prewencyjną i społeczną. Możemy wprowadzić naprawdę dużą zmianę, promując zdrowie psychiczne.
W tej chwili prywatna opieka medyczna w postaci ubezpieczeń i abonamentów nie zajmuje się leczeniem tego typu schorzeń. Częściowo ze względu na odpowiedzialność, a częściowo ze względu na finanse. Ciężko też znaleźć jednoznacznie właściwy sposób leczenia czy terapii. Narodowy Fundusz Zdrowia zazwyczaj proponuje terapię poznawczo-behawioralną, bo to nurt, który jest najłatwiej policzalny, a terapia jest raczej krótka. Nie jest natomiast skuteczna u wszystkich.
Czas na podaż
Na rynku popyt tworzy podaż, a dzisiaj na psychologa refundowanego przez NFZ osoba dorosła czeka średnio pół roku, a na tego samego lekarza dla swojego dziecka poczekamy nawet siedem lat!
Jest więc rynek, musimy tylko stworzyć dla niego podaż. Zmiany natomiast, które możemy dzięki temu wprowadzić w społeczeństwie, są ogromne. Kompulsywne jedzenie, które powoduje otyłość i wiele problemów zdrowotnych, często jest problemem psychologicznym. Uzależnienie od cukru i niezdrowy tryb życia powoduje cukrzycę typu 2. Polska firma wykonała też bardzo rzetelne badania, które wskazują, że przez dużą konsumpcję alkoholu (nie tylko przez uzależnienia) powstają w Polsce problemy zdrowotne, które kosztują budżet państwa netto ponad 80 mld (!) zł. Netto, bo coś tam skapuje z VAT-u i akcyzy. A to wszystko problemy, które możemy leczyć lub im zapobiec.
Marcin Szmidtke