Rozmowa z Pawłem Soproniukiem, współzałożycielem LegacyApp
Aleksandra Wysocka: – Panie Pawle, nie boi się Pan, że ludzie uznają LegacyApp za aplikację dla paranoików? Przechowywanie informacji na wypadek własnej śmierci to temat, który wiele osób woli omijać szerokim łukiem.
Paweł Soproniuk: – To prawda, temat nie jest wygodny, ale śmierć też nie pyta, czy jesteśmy na nią gotowi. Większość z nas ma polisę na życie, by zabezpieczyć bliskich finansowo. Ale co z informacjami, które są równie ważne jak pieniądze? Jak odnaleźć polisę? Jak dostać się do konta, skoro login i hasło znał tylko zmarły? Bliscy nie mają czasu na wielomiesięczne szukanie dokumentów, odzyskiwanie dostępu czy przeszukiwanie skrzynek e-mailowych w panice. Jeśli ktoś woli zostawić rodzinę z chaosem i nieprzespanymi nocami – jego wybór.
No właśnie, ubezpieczyciele od lat mówią klientom, żeby nie trzymali polisy w szufladzie, tylko w serwisie online. Czy nie wystarczy, że uposażeni po prostu zalogują się na konto zmarłego w serwisie ubezpieczyciela?
– A czy zna Pani hasła do kont bliskich? Wie Pani, gdzie są zapisane? Bo ja nie. I większość ludzi też nie wie. A teraz wyobraźmy sobie sytuację: umiera ojciec rodziny, zostają żona i dzieci. Mają świadomość, że była polisa, ale nie znają jej numeru, nie wiedzą, w którym towarzystwie. Logowanie do serwisu ubezpieczyciela? Proszę bardzo – trzeba znać login, hasło, kod SMS, a może jeszcze autoryzację z aplikacji na telefonie zmarłego. Jak mają to zrobić?
Przedstawienie aktu zgonu i wnioskowanie o dostęp to procedura, która może trwać miesiącami. LegacyApp sprawia, że kluczowe informacje są pod ręką – od razu, bez problemów.
Brzmi jak idealne rozwiązanie, ale powiedzmy sobie szczerze – ludzie boją się wrzucać takie dane do jakiejś aplikacji. Skąd pewność, że to bezpieczne?
– Bezpieczeństwo to fundament LegacyApp. My nie mamy dostępu do tych danych – są one zaszyfrowane, a dostęp do nich ma tylko użytkownik i osoba upoważniona w momencie aktywacji. Mechanizm działa prosto: aplikacja wysyła użytkownikowi regularne pytanie: „Czy wszystko w porządku?”. Jeśli nie odpowie przez określony czas, upoważniona osoba dostaje dostęp.
To nie jest baza otwarta dla hakerów, nie jesteśmy Facebookiem, który handluje danymi. LegacyApp działa jak cyfrowa skrytka bankowa – tylko dla wybranych i tylko wtedy, gdy to konieczne.
A co z ubezpieczycielami? Dlaczego oni mieliby być zainteresowani taką aplikacją?
– Bo to dla nich czysty zysk. Ubezpieczyciele od lat mają problem z tzw. zapomnianymi polisami – czyli sytuacjami, w których ktoś umiera, a jego bliscy nawet nie wiedzą, że mają prawo do wypłaty świadczenia. Czasem pieniądze z polis po prostu nigdy nie trafiają do uposażonych.
Jeśli ubezpieczyciel wprowadziłby LegacyApp jako dodatkową usługę, jego klienci byliby lepiej zabezpieczeni, a proces likwidacji szkód znacznie uproszczony. No i to świetny sposób na utrzymanie relacji z klientem – kontaktowanie się w sprawie jego cyfrowej teczki to pretekst do rozmowy i utrzymania lojalności.
To jeszcze jedno pytanie: dlaczego warto pobrać i skonfigurować LegacyApp już teraz?
– Bo nie wie Pani, co przyniesie jutro. Myślimy, że mamy czas, że zdążymy się wszystkim zająć, ale życie pokazuje, że to złudzenie. LegacyApp nie jest dla użytkownika – jest dla jego bliskich. Jeśli ktoś chce zostawić po sobie bałagan i frustrację wśród spadkobierców – jego sprawa. Ale jeśli woli im ułatwić życie, to LegacyApp jest gotowe.
Mocne słowa. Dziękuję za rozmowę!
Aleksandra E. Wysocka