Dlaczego ubezpieczyciel ma refundować koszty zanieczyszczenia drogi publicznej po wypadku

0
1203

Za przyjęciem odpowiedzialności sprawcy wypadku komunikacyjnego, a w konsekwencji także jego ubezpieczyciela, za uszkodzenia i zabrudzenia drogi publicznej powstałe w związku z wypadkiem przemawiają przede wszystkim zasady prawa deliktowego – stwierdził Sąd Najwyższy w opublikowanym właśnie uzasadnieniu do uchwały, w której odpowiedział na pytanie prawne sądu powszechnego dotyczące tej kwestii. SN w trzyosobowym składzie uznał, że za tego typu szkody odpowiadają sprawca zdarzenia oraz jego ubezpieczyciel. Rozstrzygnięcie sądu spotkało się z szeroką krytyką prawników.

Zagadnienie prawne rozpatrywane przez Sąd Najwyższy w Izbie Cywilnej trafiło do niego z Sądu Okręgowego w Opolu, który rozpatrywał apelację TUiR Warta od wyroku Sądu Rejonowego. SR przyznał w nim firmie uprzątającej drogi kilka tysięcy złotych odszkodowania od towarzystwa za zanieczyszczenie drogi po wypadku. Rozpatrując ją, SO powziął wątpliwości, czy koszty te ma ponosić ubezpieczyciel, czy zarządca drogi, i 28 lutego 2020 r. zwrócił się do SN z pytaniem o to, czy sprawca wypadku komunikacyjnego i jego ubezpieczyciel w zakresie OC ppm odpowiadają za tego typu szkodę wyrządzoną zarządcy drogi.

20 stycznia tego roku Sąd Najwyższy w trzyosobowym składzie podjął uchwałę, w której twierdząco odpowiedział na to pytanie. W opublikowanym teraz uzasadnieniu SN wskazał, że zgodnie z art. 436 k.c. w zw. z art. 435 k.c. samoistny posiadacz mechanicznego środka komunikacji odpowiada za szkodę wyrządzoną komukolwiek w związku z ruchem tego pojazdu, o ile istnieje adekwatny związek przyczynowy pomiędzy zdarzeniem wyrządzającym szkodę a szkodą. Zdaniem sędziów Teresy Bielskiej-Sobkowicz (przewodnicząca), Dariusza Dończyka (sprawozdawca) oraz Grzegorza Misiurka uszkodzenie drogi pozostaje w takim związku, a zatem właściciel drogi mieści się w zakresie hipotezy normy wynikającej z powołanych przepisów. W ich ocenie w rozpatrywanej sytuacji spełnione zostały również wszystkie przesłanki odpowiedzialności deliktowej.

W uzasadnieniu sędziowie wskazali również, że za przyjęciem odpowiedzialności sprawcy wypadku oraz jego ubezpieczyciela przemawiają także względy aksjologiczne i racjonalne. „Zajęcie odmiennego stanowiska prowadziłoby do wniosku, że wobec właściciela (zarządcy) drogi nie ponoszona byłaby odpowiedzialność odszkodowawcza nawet w razie niszczenia drogi celowym działaniem, skoro utrzymywanie drogi w należytym stanie i jej naprawienie mieściłoby się w zakresie nałożonych na niego zadań publicznych. Nie można też traktować normatywnego ukształtowania obowiązków zarządcy drogi, obejmującego obowiązek podjęcia czynności w celu usunięcia z drogi publicznej pozostałości, w tym wylanych płynów, po wypadku, jako argumentu na rzecz wyłączenia odpowiedzialności sprawców wypadków komunikacyjnych za tak powstałą szkodę” – podkreślili.

W ocenie SN istotne jest również to, że zgodnie ze wskazaniami ustawodawcy, odpowiedzialność w związku z wypadkiem komunikacyjnym została jest ponoszona na zasadzie ryzyka. A w takim przypadku dowodzenie zostało ograniczone do przesłanek: popełnienia czynu wyrządzającego szkodę, szkody oraz adekwatnego związku przyczynowego pomiędzy nimi, bez badania bezprawności czynu, jako okoliczności irrelewantnej. „Nawet jednak przy akceptacji koncepcji bezprawności względnej, w odniesieniu do wypadku komunikacyjnego trudno przyjmować, aby czyn wywołujący ten wypadek był w kogokolwiek wymierzony. Nie jest to odpowiedzialność na zasadzie winy, nie ma w ogóle znaczenia motyw sprawcy czy też dążenie przez niego do wyrządzenia szkody konkretnemu podmiotowi. Ustalany jest wyłącznie rezultat podjętego przez niego działania” – wskazano w uzasadnieniu.

Waldemar Szubert, radca prawny w kancelarii Ryszewski, Szubierajski, w rozmowie z „Rzeczpospolitą” ocenił uchwałę jako niebezpieczny precedens dla ubezpieczycieli, ponieważ Sąd Najwyższy rozciągnął odpowiedzialność majątkową ubezpieczyciela czy sprawcy zdarzenia na działania postrzegane dotychczas jako tradycyjny obowiązek zarządcy drogi lub służb porządkowych. Ekspert uznał też uzasadnienie za mało przekonywujące ze względu na brak jakiegokolwiek upoważnienia ustawowego dla żądania przez zarządców dróg zwrotu kosztów wykonywania ich obowiązków ustawowych. Aneta Łazarska z Sądu Okręgowego w Warszawie mówi z kolei „Rz”, że słabością uchwały jest to, iż nie przekonuje ona, dlaczego np. policja czy straż pożarna nie otrzymują odszkodowania za wyjazd interwencyjny do wypadku, a właściciel drogi ma je otrzymywać i to nie za zniszczenie jezdni, ale za jej sprzątanie, co jest jego ustawowym obowiązkiem.

Prof. Marcin Orlicki z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu z kolei nie zgadza się z wyrażonym w uchwale poglądem, że odpowiedzialnością ubezpieczyciela objęte są wszystkie szkody będące skutkiem ruchu pojazdu z wyjątkiem tych wyraźnie wyłączonych. Zdaniem eksperta unieważnia ona tym samym fragment ustawy (art. 34 ust. 10) określający zakres odpowiedzialności ubezpieczyciela OC posiadaczy pojazdów mechanicznych do szkód będących następstwem utraty, zniszczenia lub uszkodzenia rzeczy. Adam Szkurłat, adwokat z kancelarii Lubasz i Wspólnicy, uważa z kolei, że SN trafnie przesądził, iż sprawca ponosi szeroką odpowiedzialność za skutki zdarzenia, z przywróceniem stanu nawierzchni sprzed wypadku włącznie. („Rzeczpospolita” z 1 czerwca, Marek Domagalski „Uchwała Sądu Najwyższego ws. polis OC. Prawnicy: to niebezpieczny precedens”).

Krytyczne stanowisko wobec uchwały zajęli też na łamach „Gazety Ubezpieczeniowej” dr Kamil Szpyt oraz dr Grzegorz Dybała z kancelarii Dybała Janusz Szpyt i Partnerzy.

Sygnatura akt III CZP 9/22 (wcześniej III CZP 93/20).

Artur Makowiecki

news@gu.com.pl