Jak dalece posiadacz samochodu powinien współdziałać z zakładem ubezpieczeń w korzystaniu z rabatów i ulg na części do naprawy? – na takie zagadnienie prawne ma odpowiedzieć Sąd Najwyższy – informuje „Rzeczpospolita”.
Sprawa do rozstrzygnięcia przez SN dotyczy poszkodowanego, któremu PZU SA wypłacił w ramach bezpośredniej likwidacji szkody 2,2 tys. zł odszkodowania. Zostało ono wyliczone w wariancie kosztorysowym, uwzględniającym rabaty zakładu na materiały lakiernicze i części zamienne. Firma poinformowała klienta, że może on je nabyć z takimi upustami. Poszkodowany zbył jednak swoje roszczenie, a cesjonariusz wystąpił do towarzystwa o zapłatę za niepełne naprawienie szkody – 5,8 tys. zł, oszacowane na podstawie jego własnej kalkulacji. Sąd Rejonowy uwzględnił rabaty i zasądził jedynie 2,2 tys. zł. Powód zaskarżył wyrok, argumentując, że upusty są sprawą między sprzedawcą materiałów do naprawy a naprawiającym szkodę i nie rzutują na roszczenia poszkodowanego.
Sąd Okręgowy w Warszawie postanowił zwrócić się do Sądu Najwyższego o rozstrzygnięcie problemu (sygn. akt: III CZP 119/22). Kierująca sprawę sędzia Aneta Łazarska wskazała w konkluzji wniosku, że zarówno w jej sądzie, jak i innych w całej Polsce jest wiele tego typu spraw. Dlatego rozstrzygnięcie SN będzie istotne dla ewolucji poglądów orzecznictwa dotyczącego likwidacji szkody z OC posiadaczy pojazdów mechanicznych. Mecenas Waldemar Szubert z kancelarii Ryszewski Szubierajski przypomniał, że kwestię rabatów na naprawę podniósł Sąd Najwyższy w uchwale III CZP 51/18, sygnalizując, że odszkodowanie może być obniżone, np. jeśli skorzysta się z promocyjnych usług naprawczych lub zakupu części, takich jak karta stałego klienta. Z kolei prof. Marcin Orlicki z UAM Poznań w opinii dla gazety ocenił, że pojęcie „ceny”, które zostało użyte przez ustawodawcę w art. 363 § 2 kodeksu cywilnego, zakłada konieczność uwzględniania wszelkich czynników, które rzutują na wycenę materiałów i robocizny niezbędnych do naprawienia szkody – w tym także siły rynkowej zakładu, pozwalającej uzyskać rabaty od dostawców i kontrahentów. A w takim przypadku ceną jest koszt części i robocizny po uwzględnieniu rabatów oraz upustów i powinna ona być przyjęta do kalkulacji.
Więcej:
„Rzeczpospolita” z 9 sierpnia, Marek Domagalski „Czy trzeba zabiegać o tańsze części samochodowe”
(AM, źródło: „Rzeczpospolita”)