Ubezpieczeni w indonezyjskim, państwowym PT Asuransi Jiwasraya oczekują od rządu, że uratuje dotkniętego skandalem ubezpieczyciela, w którego księgach odkryto dziurę finansową na 2 mld dol. Kryzys dotyczy 17 tys. nabywców produktów inwestycyjnych oraz 7 mln klientów i może stanowić ryzyko systemowe – stwierdziła indonezyjska rada audytu.
Do kryzysu doprowadziła niewłaściwa wycena produktów, beztroska działalność inwestycyjna, agresywne stwarzanie pozorów i presja na płynność – diagnozuje nowy prezes i dyrektor indonezyjskiego ubezpieczyciela Hexana Tri Sasongko. Skandal narastał przez ostatnie 3 lata, po ujawnieniu w audycie z 2016 r. pogwałcenia zasad inwestycyjnych. Kolejny audyt, przeprowadzony w ubiegłym roku, wykazał, że ubezpieczyciel ma ujemny kapitał w wysokości 27,2 bln rupii (1,96 mld dol.). Wtedy zaczęto mówić o możliwości rzucenia przez rząd liny ratunkowej. Rząd przyznał, że może wkroczyć, a minister ds. przedsiębiorstw będących własnością państwa wspomniał o planie „uzdrowienia” firmy. Ubezpieczyciele w Indonezji nie mają wsparcia państwa na tym samym poziomie co banki. Zdaniem Jeffrosenberga Tana, dyrektora ds. strategii inwestycyjnej PT Sinarmas Sekuritas, szerszy rynek może zmierzyć się z ryzykiem, gdy firmy ubezpieczeniowe będą przesuwać środki od mniej wiarygodnych zarządzających aktywami do solidniejszych, jednak przedłużający się kryzys systemowy nie jest możliwy. – Trudno jest zmierzyć zasięg ekspozycji, ale łańcuch reakcji będzie krótki, jako że nie są tu zaangażowane bilanse innych dużych podmiotów ani skomplikowane instrumenty pochodne – uspokaja Tan.
(AC, źródło: Bloomberg)