Agencie, jesteś zdziwiony?

0
473

Przyjaciółka dietetyczka zaleciła mi dietę keto. Podobno działa cuda: poprawia pracę mózgu, pozwala chudnąć bez głodu, usuwa nadmiar wody i tłuszczu, a przy okazji oczyszcza ze złych emocji, traumy pokoleniowej, poprawia relacje rodzinne, daje awans, premię, a nawet sprawia, że dzieci rosną zdrowe i wysokie.

Moim zadaniem było jedynie znaleźć w Google, co jeść i na czym polega magia. W aplikacji dietetycznej dostanę rozpisaną dietę, co prawda nie dla mnie, ale za to dla kogoś innego. Kaloryczność? 1700 kcal dziennie.

W internecie zdania są podzielone. Albo już za dwa dni poczuję się jak bóg, albo umrę na raka lub sepsę w ciągu miesiąca. A jeśli jednak przetrwam cztery niedziele, to podobno zostaje mi tylko sznur i strych, bo zamiast poprawionych relacji z rodziną czeka mnie depresja. Za każdym razem wiedza z internetu dostarcza nowych zagrożeń i jeszcze lepszych rozwiązań.

Inwestycje – tak czy nie?

Mam wrażenie, że podobnie jest z naszymi produktami. Polisy oszczędnościowe? Dobre, bo dają gwarancję i udział w zyskach, a do tego gdy umrzesz, rodzina dostanie sumę, którą zamierzaliśmy wpłacić. Ale jednocześnie blokują środki na kilka lat. Może to i dobrze, bo jakbym umiał oszczędzać, to już bym to robił, a tak uczę się „nawyku oszczędzania”. Nie, jednak nie, bo zyski za małe. Więc można wrzucić trochę w polisę, trochę w fundusz inwestycyjny? No tak, ale fundusz oznacza ryzyko i mogę wszystko stracić. Takie dokumenty kazał mi podpisać dystrybutor, a ja nie lubię tracić. Może nieruchomości? Trzeba mieć wkład, a ja go nie mam. A nawet gdybym miał, to nie chcę drugiego kredytu na 30 lat. I podobno mogą być problemy z lokatorami i wtedy nie inwestycja, tylko koszt. Tak przynajmniej mówią.

Gdzie bym nie wszedł, to źle jem, źle śpię, bo na brzuchu zamiast na plecach. Źle oddycham, bo ustami zamiast nosem. O seksie nie wspomnę, bo patrząc na to, co się dzieje w internecie, to ja najwyraźniej nic nie umiem. Cały świat mówi nam, że coś robimy źle, i potem daje nam na to rozwiązanie. Wystarczy, że kupimy malakser z przepisami za 8000 zł na raty.

Czasem to naprawdę nie dla nas

Nie dziwmy się więc, gdy ktoś mówi: „To nie dla mnie”. Bo może rzeczywiście nie jest dla niego? Jeśli ktoś oczekuje dużych zwrotów z inwestycji, to nie będzie płacić przez 20 lat polisy na dożycie albo UFK. A jeśli nie ma rodziny, to może nie potrzebuje polisy na życie. Wiem, herezja. Ale spokojnie, zgaście stosy – w końcu zawsze ludzie sobie jakoś radzą.

Oczywiście łatwiej jest z polisą, bo mam zabezpieczenie, ale 8 mld ludzi żyje i lepiej albo gorzej daje radę.Normalne więc, że nie każdy czuje dzisiaj potrzebę kupienia dodatkowych ubezpieczeń. Może jeszcze spłaca raty za malakser? A kiedy mówi, że w tym roku nie ma na to szans, to słuchajmy i ewentualnie zajmijmy się tym, żeby inne rozwiązania – składki i raty miał na jak najlepszym poziomie.

Jeśli wciąż będziemy napierać, nie dziwmy się też, że klient czasem nie odbierze od nas telefonu lub w ogóle przestanie to robić i nagle po jakimś czasie wraca. Albo nie.

Marcin Szmidtke