Zgłoszenie wyglądało dramatycznie. Zderzenie dwóch samochodów, pożar, totalna szkoda Jaguara XF Sportbrake. Poszkodowany przedstawia historię jak z filmu akcji: nagłe zderzenie z Oplem Astrą, ucieczka sprawcy i ogień, który pochłania eleganckie kombi.
Problem w tym, że – jak wykazało śledztwo – ten Jaguar raczej nigdzie nie jechał. A już na pewno nie o własnych siłach.
Rozkręcony silnik, brak paliwa i… śrubek
Eksperci badający wrak szybko zorientowali się, że coś tu się nie zgadza. Pojazd miał być sprawny i uczestniczyć w ruchu, ale w komorze silnika brakowało nie tylko przewodów paliwowych i alternatora – również nawet nakrętek mocujących silnik. Klimatyzacja leżała luzem, listwa paliwowa była z innego modelu, a filtr paliwa wrzucono jakby od niechcenia.
Taki zestaw elementów nie tworzy maszyny zdolnej do jazdy. Raczej martwe laboratorium motoryzacyjne.
Pożar? Tak. Ale nie od Jaguara
Oględziny wykazały jedno: ogień przyszedł z zewnątrz. Najsilniejsze ślady spalenia znajdowały się z przodu, dokładnie od strony, gdzie – według relacji – znajdował się Opel Astra. A skoro silnik Jaguara nie mógł działać, nie mogło być też wycieku paliwa ani rozgrzanego układu wydechowego.
Paliło się coś innego – i to raczej kontrolowanie niż przypadkiem.
Układ, który nie działa – scenariusz, który nie pasuje
Detektywi nie mają złudzeń. W tej historii coś zostało napisane na nowo. Auto nie mogło brać udziału w zderzeniu jako czynny uczestnik – mogło być jedynie dekoracją. W dodatku wcześniej przygotowaną: brakujący osprzęt, brak mocowań, części wrzucone na pokaz.
Scena była gotowa, tylko widzowie – czyli ubezpieczyciel i rzeczoznawcy – nie kupili tej wersji wydarzeń.
Przestroga dla branży
Ta sprawa powinna znaleźć się w podręcznikach dla likwidatorów szkód. Pokazuje, że nie zawsze warto wierzyć w relację „na gorąco”. Czasem trzeba zajrzeć pod maskę, dosłownie i w przenośni. Tam może kryć się cała prawda – o próbie wyłudzenia, o braku profesjonalizmu, o cynicznej kalkulacji.
Czy takich „spalonych historii” będzie więcej? Niewykluczone. Ale jedno jest pewne: każda z nich to kolejny argument za ścisłą współpracą z ekspertami technicznymi i detektywistycznymi.
Marcin Markowski
prezes zarządu
Biuro Bezpieczeństwa Biznesu ALFA sp. z o.o.
marcin.markowski@bbbalfa.com