Polski rynek ubezpieczeniowy będzie w stanie pokryć najwyżej kilkanaście procent inwestycji w transformację energetyczną, szacowanych nawet na 1,5 biliona zł do 2040 roku – ocenił Andrzej Wasilewski, prezes MAK Ubezpieczenia. Dodał, że reszty środków trzeba będzie poszukać za granicą.
– Każdy projekt w tym obszarze to są miliardy euro. Ubezpieczamy i takie inwestycje. Jeśli jest duże nagromadzenie majątku w jednej lokalizacji czy też w jednej inwestycji, potrzebna jest też reasekuracja. Rolą brokera reasekuracyjnego może być dostarczenie ubezpieczycielowi zabezpieczenia reasekuracyjnego. Przy tak dużych ryzykach cały polski rynek jest w stanie skonsumować może kilkanaście procent inwestycji szacowanych tylko w segmencie transformacji energetycznych nawet na 1,5 biliona złotych do 2040 roku – powiedział w wywiadzie dla PAP Biznes Andrzej Wasilewski. – Jeśli mówimy o inwestycjach w transformację energetyczną, to w Polsce gwarancje reasekuracyjne pokryją ledwie kilka procent ryzyka – dodał.
Jego zdaniem głównym powodem jest brak pojemności na ryzyko w towarzystwach ubezpieczeniowych, a także pośrednio brak odpowiednio dużego kapitału.
Na problemy z pojemnością ubezpieczycieli wskazują też inni uczestnicy rynku. Tomasz Libront, prezes Smartt Re, jest zdania, że Polska potrzebuje strategii ubezpieczeniowej dla energetyki jądrowej. Szacuje on, że polski rynek ma możliwość ubezpieczenia ryzyka elektrowni jądrowych w budowie maksymalnie do sumy 3 mld zł brutto, a – jak wynika z niedawnego raportu firmy doradczej Baker McKenzie – realizacja wszystkich deklarowanych inwestycji w energetykę jądrową w Polsce może pochłonąć ponad 1 bln zł.
Andrzej Wasilewski wskazał, że najciekawsze inwestycje w branży energetycznej będą związane z farmami wiatrowymi na morzu i lądzie, a także z energetyką jądrową, ale do tego dochodzą jeszcze konieczne nakłady na sieci przesyłowe. Prezes ocenił, że mimo ogromnych koniecznych inwestycji nie powinno być problemu ze zorganizowaniem gwarancji reasekuracyjnych poza granicami Polski. – To, co nam się wydaje, że jest na ogromną skalę, to na Zachodzie są czasem wręcz średniej wielkości projekty – powiedział.
Andrzej Wasilewski uznał, że coraz istotniejsze są ubezpieczenia projektów technologicznych. Zaznacza jednak, że duże inwestycje w nowych technologiach w Polsce nie będą powstawać, dopóki trwa wojna w Ukrainie. W jego ocenie konkurencja w branży brokerskiej w Polsce jest słaba, a sektor czeka konsolidacja.
Prezes MAK Ubezpieczenia wskazał, że polski rynek ubezpieczeń jest stosunkowo niewielki, waży tyle co czeski.
– Czechy to kraj mniejszy niż Polska, ale bardzo dochodowy dla ubezpieczycieli. Dlatego każde towarzystwo ubezpieczeniowe chce działać w Czechach. Różnica jest w tym, ile per capita Czech wydaje na ubezpieczenie, a ile Polak. W Polsce co i rusz jakieś towarzystwo ubezpieczeniowe oferuje dumpingowe ceny, bo musi się wykazać przyrostem rynkowym, a nie wynikiem finansowym. Takie falowanie składką nie jest dobre dla nikogo – powiedział.
Dodał jednak, że Polacy coraz lepiej rozumieją znaczenie ubezpieczeń. Wciąż jednak na tle innych rynków świadomość indywidualnych klientów jest niska. Polak na ubezpieczenia wydaje rocznie średnio 360 euro, a np. Niemiec przeznacza na to ponad 2 tys. euro.
Przychody MAK Ubezpieczenia w 2023 roku wyniosły 380 mln zł, ale Andrzej Wasilewski podkreślił, że w branży brokerskiej powinno się raczej podawać wielkość składki przypisanej brutto.
– W 2023 roku nasza składka wyniosła 2,2 mld zł, co daje nam drugie miejsce w Polsce. Mamy ambicję, żeby w 2028 roku dojść do 5 mld zł składki przypisanej – powiedział.
(AM, źródło: PAP Biznes)