Biznes to coś więcej niż tylko suche cyfry w Excelu

0
4287

Rozmowa z Wacławem Migaczem, prezesem zarządu Alwis & Secura

Aleksandra Wysocka: – Co słychać w Alwis & Secura? Czy w Waszej firmie nadal pracują ludzie, czy może już dominują boty i chatboty?

Wacław Migacz: – U nas ludzkość trzyma się mocno, nie ma mowy o całkowitym przejęciu przez technologię. Kiedy ktoś przynosi mi nowy program, cieszę się, ale pamiętam też o naszym celu – służbie ludziom: pracownikom, agentom i klientom. Biznes to coś więcej niż tylko suche cyfry w Excelu, prawda?

To bardzo ważne, co mówisz. Ale to chyba nie oznacza, że jesteście odcięci od nowoczesności? Słyszałam o Waszych innowacyjnych projektach. Możesz coś więcej o nich powiedzieć?

– Nasze założenia zawsze były ambitne. Chcieliśmy być w świecie pośrednictwa tym, czym Elvis był w muzyce, czyli taką agencją reklamową dla agentów. Oczywiście, to trudne zadanie, ale dajemy z siebie wszystko. W pierwszej kolejności wsparcie merytoryczne, a w drugiej – marketingowe.

To ciekawe podejście. Jak wygląda w praktyce?

– W branży jestem prawie 28 lat, więc widziałem wiele. Wiele narzędzi, które kiedyś były innowacją, dziś jest standardem. Nie wyprzedzimy zakładów ubezpieczeń w portalach sprzedażowych, możemy za to zaoferować unikalną wartość w obszarze wsparcia sprzedażowego i marketingowego agenta.

Stworzyliśmy nowy model panelu agenta, gdzie mogą oni tworzyć własne wirtualne wizytówki z blogami i innymi elementami, co automatycznie rozwija ich obecność online. Każdy produkt opisany na tej stronie może być wzbogacony o linki kodowane, dostarczane przez towarzystwo ubezpieczeń.

Podobno testujecie chatboty?

– Zainspirowała nas firma, która stworzyła chatbota do rozliczeń podatkowych, tzw. pit bota, który pomógł złożyć aż 45 tys. deklaracji! My również postanowiliśmy stworzyć własnego chatbota, ale skierowanego do naszych agentów. Pomaga on w codziennej pracy, zarówno w komunikacji z klientami, jak i w obsłudze.

Co ciekawe, chatbot pomaga agentom porównywać ogólne warunki ubezpieczeń różnych towarzystw, co znacznie ułatwia ich pracę. Chcemy, aby nasze narzędzia były wsparciem dla agentów, a nie ich zamiennikiem. To nasz sposób na łączenie tradycji z nowoczesnością.

Jak układa się Wam współpraca z Wienerem?

– To nie jest żaden branżowy kolos, ale ich efektywność? Rewelacja! Wnoszą do gry coś więcej niż tylko standardowe działania. Ich wsparcie dla agentów to strzał w dziesiątkę – od praktycznych szkoleń po kreatywne materiały marketingowe. Dostają od nich gotowe grafiki, pełen pakiet narzędzi do promocji w internecie, co w dzisiejszych czasach jest nieocenione.

Ważne jest też to, że można się z nimi po ludzku dogadać. Chętnie angażują się we wspólne akcje. Są otwarci. Wiele razy dziś mówiłem, że u nas w Alwisie relacje to podstawa. Dlatego z Wienerem jest nam bardzo po drodze.

Jakie widzisz największe wyzwania w dystrybucji ubezpieczeń?

– Praca agenta ubezpieczeniowego jest teraz bardziej złożona niż kiedykolwiek. Wymaga nie tylko znajomości produktów i umiejętności sprzedażowych, ale również kompetencji cyfrowych, elastyczności oraz umiejętności budowania trwałych i wartościowych relacji z klientami.

To wyzwanie, ale jednocześnie ogromna szansa na rozwój i świadczenie usług na najwyższym poziomie. Czy wszyscy tym wyzwaniom podołają? Moim zdaniem nie. Powiem więcej, uważam, że w Polsce jest zbyt wielu agentów. Powinniśmy postawić na pełną profesjonalizację, eliminując bylejakość. Tylko wtedy będziemy wnosić realną wartość…

Dziękuję za rozmowę.

Aleksandra E. Wysocka