Compensa: Auta elektryczne mogą doprowadzić do obniżenia poziomu wypadkowości

0
612

Z punktu widzenia ubezpieczycieli obsługa polisy dla w pełni elektrycznych samochodów osobowych pod wieloma względami różni się od ochrony samochodów spalinowych. Branża ubezpieczeniowa spodziewa się, że wraz z rozwojem elektromobilności spadnie liczba i wartość kolizji i wypadków drogowych.

Do końca maja 2022 roku zarejestrowano w Polsce niemal 23 tys. samochodów elektrycznych – podaje Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych. Kierowcy już teraz zachęcani są do odchodzenia od benzyny i diesla programami dopłat, takimi jak „Mój Elektryk”, w którym na zakup auta osobowego na prąd można dostać do 27 tys. zł. Aby dostać pieniądze z programu, trzeba spełnić szereg warunków, także w zakresie ubezpieczeń.

– Elektryk musi być ubezpieczony w ramach obowiązkowego OC. Tu oczywiście nie ma zaskoczenia, bo ta zasada dotyczy każdego pojazdu na polskich drogach. Jednak zabezpieczeniem zwrotu dopłaty jest także polisa AC, którą właściciel samochodu na prąd musi mieć przez 2 lata. Po tym czasie zakup ubezpieczenia staje się dobrowolny. Myślę, że mało kto zdaje sobie sprawę, że rozwój elektromobilności ma bardzo duży wpływ na branżę ubezpieczeniową. Zarówno pod względem prognozowanej liczby szkód, jak i ich likwidacji. Także kalkulacja składki na elektryka odbywa się na nieco innych zasadach niż na auta spalinowe – zauważa Damian Andruszkiewicz, odpowiedzialny za ubezpieczenia komunikacyjne w Compensa TU.

OC chroni właściciela samochodu elektrycznego przed finansowymi konsekwencjami szkód, które wyrządził innym uczestnikom ruchu drogowego. Z kolei AC zabezpiecza go finansowo m.in. przed kradzieżą czy zniszczeniami powstałymi w aucie z jego winy, jak też wskutek wandalizmu czy zdarzeń losowych.

– W przypadku aut spalinowych jednym z ważniejszych kryteriów wyceny ubezpieczeń komunikacyjnych jest pojemność silnika, od której zależy moc samochodu. Przyjmuje się, że im mocniejsze auto, tym w teorii większe ryzyko brawurowej jazdy i wyższa wartość potencjalnej szkody – ma to wpływ na cenę polisy. W autach na prąd nie ma pojemności, więc branża ubezpieczeniowa musiała dopasować systemy taryfikacji do „elektrycznych” wymagań. Do niedawna zdarzało się, że niektóre firmy kalkulowały składkę dla elektryka w oparciu o dane zbliżonych do niego modeli spalinowych – wyjaśnia Damian Andruszkiewicz.

Czy elektryki poprawią bezpieczeństwo na drogach?

Branża ubezpieczeniowa spodziewa się, że upowszechnianie się samochodów elektrycznych pomoże zredukować liczbę szkód komunikacyjnych oraz wartość zgłaszanych ubezpieczycielom zdarzeń. Na razie trudno o wiarygodne dane na ten temat. Nie ulega natomiast wątpliwości, że wyłączenie z ruchu samochodów spalinowych może przynieść poprawę bezpieczeństwa na drogach.

– Mówi się, że wielu kierowców nie przesiądzie się do aut na prąd, lecz do transportu publicznego. A nawet jeśli będą jeździć elektrykami po mieście, to w dłuższą trasę wybiorą się np. pociągiem. Jeśli tak się stanie, na drogach zrobi się luźniej, co siłą rzeczy przełoży się na poprawę statystyk wypadków drogowych. Do tego sama konstrukcja samochodów elektrycznych wymusza oszczędną, czyli spokojniejszą i wolniejszą, a przez to bezpieczniejszą jazdę. Nie bez znaczenia jest też kwestia ładowania, które trwa dłużej od tradycyjnego tankowania, zapewniając kierowcom przymusowy odpoczynek na trasie – mówi Damian Andruszkiewicz.

Ekspert zwraca też uwagę, że ostrożniejsza jazda ma wpływ na wartość odszkodowań. Wolna jazda zmniejsza też ryzyko poważnych obrażeń ciała oraz śmierci.

(AM, źródło: Brandscope)