Czy branża ubezpieczeniowa czeka na technologicznego komornika?

0
517

We współczesnym świecie kredyt jest podstawą działania gospodarki. Oczywiście kredyt to tak naprawdę dług, którym organizacje muszą aktywnie zarządzać. W świecie IT istnieje podobne zjawisko. Nazywamy je długiem technologicznym.

W skrócie dług technologiczny jest to koszt niewłaściwego rozwijania aplikacji IT. Powodów jego powstawania może być wiele.

Z jednej strony pośpiech – wszyscy znamy projekty IT, które trzeba było zrealizować szybko, z pominięciem dobrych praktyk. Z drugiej strony cięcie kosztów i wykonywanie projektów przez osoby o niższych kwalifikacjach, które uczą się w trakcie procesu. Kolejny temat to brak spójnego planu czy całościowej architektury rozwiązań IT w organizacji. I na koniec najboleśniejsze, czyli fakt, że z racji rozwoju technologii dług narasta nieustannie, jeśli nie dbamy o rozwój i okresową wymianę technologii w firmie.

Jest zasadnicza różnica między długiem finansowym a technologicznym. Comiesięczne przelewanie raty kredytu nie pozwala nam zapomnieć o tym pierwszym. Jednak spłacanie długu technologicznego jest najczęściej niewidoczne. Technologiczny komornik działa cicho, ale bardzo skutecznie. Do tego stopnia, że wiele organizacji zapomina o jego istnieniu.

W jakich sytuacjach spłacamy dług technologiczny?

Efekt motyla

Najbardziej oczywiste koszty ponosimy w momencie rozwoju nowych aplikacji IT. Załóżmy, że architektura IT naszego towarzystwa ubezpieczeniowego nie posiada szyny usług lub równoważnego rozwiązania, a systemy IT komunikują się ze sobą bezpośrednio. Oznacza to, że dodając nowy system do architektury, musimy połączyć go z już istniejącymi, co z kolei wymaga prac również po ich stronie.

W ramach kolejnych wdrożeń połączeń jest coraz więcej, stają się mniej zrozumiałe i trudniej je kontrolować. Efekt takiego podejścia nazywamy architekturą spaghetti i jest to jeden z ulubionych bytów technologicznego komornika.

Mała zmiana w jednym systemie IT powoduje zmiany w każdym kolejnym. Technologiczny efekt motyla.

Czas na kawę

Kiedy jest najlepszy czas na kawę? Kiedy uruchamiam wyszukiwanie informacji w naszej bazie klientów. To nie żart, tylko prawdziwa odpowiedź jednego z pracowników.

Problem w tym, że picie zbyt dużej ilości kawy jest niezdrowe. Dlatego pracownicy muszą marnotrawić czas na różne sposoby. Jednak to nie ich wina, to technologiczny komornik zbiera swoje odsetki od systemów IT, które albo zostały źle zaprojektowane, bo na początku było w nich bardzo mało danych i wszystko działało bez zarzutu, albo ich rozwój i optymalizacja zostały wstrzymane wiele lat temu, bo przecież działają i nie trzeba w nie dalej inwestować.

Syzyfowe prace

Kolejna kategoria kosztów to powtarzanie przez pracowników czynności, które mogłyby być zautomatyzowane. Świetnym przykładem takiej sytuacji jest ta, kiedy pytam, czy mają hurtownię danych. Zazwyczaj dowiaduję się, że mają jedną bazę, do której wrzucone są dane z wszystkich systemów IT, i pracownicy biznesowi na tej „surówce” budują swoje raporty.

A technologiczny komornik się cieszy, ponieważ czynność integracji i przygotowania danych, którą powinni raz a dobrze zrealizować specjaliści IT, wykonują pracownicy działów biznesowych za każdym razem, gdy chcą stworzyć nowy raport. To są bardzo wysokie odsetki.

Komornik u drzwi

Jeśli nic nie zrobimy, prędzej czy później komornik zapuka do drzwi naszego TU i odbierze większą część długu. Wygląda to najczęściej tak, że kluczowy system, odpowiedzialny na przykład za sprzedaż polis, pewnego dnia przestaje działać.

Wtedy okazuje się, że baza danych, na której się opiera od wielu lat, nie ma wsparcia producenta. Specjalistów od technologii, w której napisany jest system, na rynku jest bardzo mało. A wiedza, jak rozwiązanie działa, dawno wyparowała z organizacji.

Taki system nie działa kilka dni lub tygodni. Koszty jego naprawy są duże, ale są niczym wobec kosztów braku możliwości sprzedaży polis.

Dwie drogi

Na koniec warto zauważyć, że mamy do wyboru dwie drogi. Jedna jest prosta, napędzana samozadowoleniem i ignorancją, która w konsekwencji prowadzi do narastania długu technologicznego. Druga jest pozornie bardziej kosztowna i wymagająca pracy i zaangażowania, ale daje organizacji stabilność i spokój.

Czy tworząc plany budżetowe na 2022 r., warto uwzględnić zwalczenie długu technologicznego? Dobrą odpowiedzią na to pytanie może być pewne powiedzenie: „Jeśli myślisz, że nie stać cię na zatrudnienie specjalisty, to spróbuj zatrudnić amatora”.

Łukasz Nienartowicz
Britenet