Brytyjski ubezpieczyciel na życie DeadHappy w kontrowersyjnej kampanii reklamowej wykorzystał wizerunek Harolda Shipmana, słynnego lekarza-mordercy, i slogan „bo nigdy nie wiesz, kim może być twój doktor”.
Firma DeadHappy pozycjonuje się jako nowy, kreatywny gracz na rynku ubezpieczeń na życie poprzez swój dosadny, ale często dowcipny branding – zauważa Global Data. Sloganami takimi jak „ubezpieczenie na życie, za które mógłbyś umrzeć” albo „proszę, umrzyj odpowiedzialnie” ubezpieczyciel wyraźnie chciałby trafić z ubezpieczeniami na życie do młodszych konsumentów, o czym świadczy jedyny w swoim rodzaju wizerunek marki, ze stroną internetową, której grafika wykorzystuje czaszki i liternictwo w stylu graffiti.
Ubezpieczyciel posługuje się bardzo prostym i bezpośrednim językiem, a wszystko można załatwić online, jako że celem jest zainteresowanie millenialsów ubezpieczeniami na życie. Jak podaje, 8,5 mln dorosłych Brytyjczyków nie posiada ubezpieczenia na życie, więc rynek ten ma ogromny niewykorzystany potencjał.
– Jedną z najbardziej istotnych barier wzrostu dla ubezpieczeniowych startupów jest rozpoznawalność wśród konsumentów. Według ankiety konsumenckiej Global Data z 2022 r. najbardziej znaną markę insurtechową w Wielkiej Brytanii, Marmalade rozpoznawało zaledwie 14,4% konsumentów. DeadHappy plasuje się na drugim miejscu, jego rozpoznawalność wzrosła z 9,3% w 2020 r. do 14,3% w 2022. Kampanie i strategie reklamowe DeadHappy, choć ewidentnie nie uniwersalnie popularne, najwyraźniej pomagają wzmacniać markę – komentuje Benjamin Hatton, analityk ubezpieczeniowy z Global Data.
DeadHappy (nazwę można tłumaczyć jako „śmiertelnie szczęśliwi”) dąży do zmiany postaw konsumentów wobec śmierci i chce sprawić, by rozmowy na temat ubezpieczenia na życie nie były tak trudne i mozolne.
Obecna kampania jest prowadzona konsekwentnie w duchu firmy, która już miała problemy w przeszłości, kiedy była pomawiana o „bagatelizowanie samobójstwa” w reklamie z 2019 r.
– Być może takie przekraczanie granic przyciąga uwagę i może w ostatecznym rozrachunku doprowadzić do wzrostu zainteresowania zakupem ubezpieczenia na życie, które jest przedstawiane w innym świetle, niż robią to tradycyjni ubezpieczyciele. Mimo negatywnych komentarzy publikowanych obecnie w prasie nieubezpieczeniowej, DeadHappy może liczyć, że rozgłos okaże się korzystny na dłuższą metę – uważa Benjamin Hatton.
AC