Podstawowym założeniem zdrowego rynku ubezpieczeń było to, że umowa ubezpieczenia nie powinna powodować wzbogacenia, ale rekompensować stratę. Rynek ubezpieczeniowy rozwijał się obok, a nie w ramach szeroko pojętych rynków finansowych. Ostatnie trzydzieści lat zmian rynkowych i dominacja sektora finansowego spowodowały znaczące zmiany w odbiorze społecznym roli i sposobu funkcjonowania ubezpieczeń.
Wielowiekowe kształtowanie praktyki ubezpieczeniowej i wypracowanie zasad rynkowych pozwoliło stworzyć mechanizm kompensacyjny, w wyniku którego ubezpieczeni w przypadku zdarzeń powodujących stratę mogli liczyć na jej złagodzenie za pomocą odszkodowania pochodzącego ze składek współubezpieczonych.
Tymczasem w ostatnim trzydziestoleciu pojawiły się mechanizmy finansowe dające możliwość wzbogacenia się dzięki korzystaniu z umów ubezpieczenia. Oczywiście praktyka pokazała, że spekulacyjny charakter tych umów raczej nie powodował realnego wzbogacenia ubezpieczonych, ale w krótkich okresach przynosił korzyści finansowe zakładom ubezpieczeń.
W ostatnich latach zaobserwować można istotny wzrost znaczenia kadry zarządzającej zakładami ubezpieczeń, której doświadczenie ubezpieczeniowe jest nieznaczne, w przeciwieństwie do doświadczenia zdobytego w instytucjach finansowych i konsultingowych.
Produkt ubezpieczeniowy czy raczej finansowy?
Pogorszenie się wyników instytucji finansowych spowodowało ich zainteresowanie nowym sposobem generowania zysku dzięki wykorzystaniu rynku ubezpieczeń. Pojawiły się efemerydy w postaci nowych produktów ubezpieczeniowych, niewiele mających wspólnego z ubezpieczeniami, takie jak ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe powiązane z ubezpieczeniami na życie, derywatywy, ubezpieczenia niskiego wkładu w kredycie hipotecznym.
W miejsce oceny ryzyka poprzez badanie podatności na szkodę ubezpieczonego pojawiły się oceny ryzyka związane z kanałem dystrybucji i wolumenem składki. Doprowadziło to do takich patologii jak oferowanie przez pośrednika powiązanego z leasingodawcą cen ubezpieczenia poniżej wartości realnej przy jednocześnie wyższej prowizji pośrednika.
Znaczące zmiany otoczenia prawnego oraz przystąpienie do otwartego rynku Unii Europejskiej pogłębiło chaos pojęciowy i prawny. Niekompatybilne systemy prawne zaczęły się wzajemnie przenikać, a implementacja warunków ubezpieczeń z rynków funkcjonujących w innych systemach prawnych tylko pogłębiła problem.
Kto wie, ile jest ubezpieczeń obowiązkowych w Polsce?
Jednocześnie chaos prawny narastał z czasem, dyskusja na temat ubezpieczeń obowiązkowych wprowadzanych w sposób nieuporządkowany i bezrefleksyjnie spowodowała pojawienie się ubezpieczeń, których istnienie próbowano uzasadnić, wprowadzając nową kategorię ubezpieczeń, co do których nie stosowano nazewnictwa ubezpieczenia obowiązkowe, ale nazywano je ubezpieczeniami, co do których istnieje obowiązek ich zawarcia.
Co gorsza, często nie ustalano ich zakresu ani sankcji za ich niezawarcie, ale jedynie ustalano sumę gwarancyjną. Często też problematyczne było ustalenie organu odpowiedzialnego za kontrolę wykonania obowiązku.
Problemy wokół ubezpieczeń grupowych
Osobnym problemem pozostają ubezpieczenia grupowe na życie, szczególnie w związku z brakiem uregulowań prawnych. Ponieważ ubezpieczenia życiowe są związane z działem I, pojawiły się konstrukcje niezrozumiałe dla teoretyków i praktyków rynkowych, jak ubezpieczenie osób trzecich (np. teściów czy rodziców) mające w zasadzie charakter zakładu na życie, ponieważ odbywają się poza wiedzą i świadomością osoby ubezpieczonej, a odszkodowanie jest wypłacane niezgodnie z podstawowymi zasadami teorii prawa.
Mimo postulatów środowiska od lat strefa ubezpieczeń grupowych na życie nie doczekała się satysfakcjonujących regulacji legislacyjnych. Rola zakładu pracy organizującego grupy ubezpieczeniowe pozostaje wątpliwa. Czy zakład pracy organizujący ubezpieczenie jest ubezpieczającym? Czy ma obowiązki ubezpieczającego? Czy może podlegać procedurom zamówień publicznych, jeśli nie finansuje składki?
W praktyce nic nie jest uregulowane w sposób zadowalający, a praktyka zamówień publicznych w ubezpieczeniach grupowych jest jednym z przykładów. Stanowisko Urzędu Zamówień Publicznych dotyczące obowiązku stosowania procedury przetargowej doprowadziło do całkowitego bałaganu i falandyzacji prawa. Nie ukształtowała się jednolita praktyka, a poza tym powstały w zakładach ubezpieczeń instytucje, które służą jedynie obejściu prawa.
Również pozycja osób zaangażowanych w dystrybucję ubezpieczeń w zakładach pracy pozostaje wysoce niedoskonała. W teorii osoby te są wynagradzane za czynności faktyczne związane z obsługą ubezpieczeń, w praktyce ich wynagrodzenie ma charakter prowizyjny, co doprowadza do tego, że ta sama czynność jest różnie wyceniana ze względu na wysokość generowanej składki.
Powstały również tak zwane grupy otwarte, gdzie w zasadzie jedyną wspólną cechą uczestników jest korzystanie z tego samego pośrednika.
Nieuregulowanie prawne ubezpieczeń grupowych z uwzględnieniem zasady solidaryzmu prowadzi do faktycznego naruszania podstawowej zasady nieubezpieczalności ryzyka, które się zrealizowało lub nie może się zrealizować. Na jakiej podstawie pobierana jest składka za urodzenie dziecka od kobiety niezdolnej do jego urodzenia, na jakiej składka za śmierć współmałżonka i dzieci od starego kawalera?
Ciekawym i nierozwiązanym problemem jest wypłata świadczeń z tytułu śmierci osób trzecich ubezpieczonych przez pracownika, np. teścia. Jeżeli poruszamy się w stanie prawnym istniejącym obecnie, to ubezpieczenie na życie teścia jest zawierane przez pracownika jako ubezpieczającego, a nie ubezpieczonego. Ubezpieczonym pozostaje teść.
Implikacje tego stanu prowadzą do sytuacji, w której po pierwsze na pracowniku spoczywają wszystkie obowiązki ubezpieczającego, a po drugie to osoba ubezpieczona powinna wskazać beneficjenta umowy – w innym przypadku odszkodowanie jest należne spadkobiercom ustawowym. W praktyce mamy do czynienia z czymś na podobieństwo zakładu na przeżycie osoby trzeciej najczęściej nieświadomej tego stanu.
Mimo upływu lat sygnalizowane problemy nie są przedmiotem zainteresowania ustawodawcy.
Chore ubezpieczenia zdrowotne
Odrębnym problemem wskazującym na istniejący chaos legislacyjny jest problem ubezpieczeń zdrowotnych. Równoległe istnienie systemu abonamentowego i ubezpieczeniowego prowadzi do uznania, że firmy oferujące abonamenty medyczne są uprawnione do zarządzania ryzykiem.
W przypadku medycyny pracy abonamenty są możliwym prawnym rozwiązaniem, jednak istnienie równoległych programów o w zasadzie takim samym stopniu oferowanej ochrony w części związanej z ryzykiem wystąpienia zdarzenia budzi uzasadnione wątpliwości. Tym bardziej że ten sam produkt oferowany przez różne podmioty jest różnie traktowany podatkowo. Dobitnym przykładem jest praktyka PZU Zdrowie i PZU Życie.
Walka na prowizję
Poważnym problemem jest również niewłaściwie działający rynek pośrednictwa. Bezkompromisowa walka pośredników o klienta wpływa na postrzeganie usługi brokerskiej jako nieuzasadnionego kosztu. Prowadzi to często do walki wysokością prowizji, a nie wysokością nakładów na politykę ograniczania ryzyka i nie uwzględnia jakości realnej ochrony ubezpieczeniowej.
Konieczne są generalne porządki
Na tle powyższych rozważań wydaje się, że zarzucona idea tworzenia kodeksu ubezpieczeń wzorem innych, bardziej dojrzałych państw jest jedynym rozwiązaniem. Prace prof. Eugeniusza Kowalewskiego, wybitnego propagatora tych rozwiązań, powinny stać się tematem głębokiej dyskusji środowiskowej.
Istnienie kodeksów ubezpieczeniowych w wielu krajach zachodniej Europy dowodzi, że ubezpieczenia nie są jednym z instrumentów finansowych, są instrumentem szczególnym.
Przenikanie się prawa cywilnego, administracyjnego oraz elementów ekonomicznych powoduje, że dla transparentności konieczne jest tworzenie uporządkowanego systemu prawa. W przeciwnym razie dochodzi do patologii, której przykładem są ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej za pojazdy rolnicze, gdzie ten sam mechanizm powstawania szkody co w przypadku OC ppm oraz jej wymiar poddane są różnym regulacjom i dla poszkodowanego mogą stanowić problem odszkodowawczy.
Istotne wydaje się zrozumienie istoty ubezpieczeń i odejście od oceny efektywności ekonomicznej w perspektywie krótkofalowej. Umowa ubezpieczeniowa powinna gwarantować przewidywalność, budować zaufanie do instytucji ubezpieczeń i realizować podstawowe potrzeby ubezpieczonych, a nie oczekiwania zarządzających zakładami ubezpieczeń w celu zaspokojenia ekonomicznych żądań właściciela. Zysk powinien być pochodną dobrze działającego zakładu, a nie jedynym celem ubezpieczyciela.
Jacek Kliszcz
przewodniczący Komisji Etyki SPBUiR