Jak poukładać ubezpieczenia zdrowotne dla pracowników?

0
1011

Sytuacja na rynku opieki zdrowotnej jest bardzo trudna. Rosnące ceny, problemy z dostępnością i coraz wyższe wymagania klientów sprawiają, że konstruowanie programów ubezpieczeniowych jest procesem coraz bardziej złożonym. Ceny prywatnej opieki zdrowotnej rosną we wciąż szybszym tempie, co staje się wyzwaniem dla pracodawców, którzy chcą zapewnić swoim pracownikom opiekę medyczną o wysokim standardzie, utrzymując przeznaczane na ten benefit środki na racjonalnym poziomie.

Takich głosów od zespołów HR słyszymy bardzo dużo. Wtedy do działania wkraczamy my – „cali na biało”. Może nie do końca tak to wygląda, ale bardzo chętnie podejmujemy różne wyzwania, związane z układaniem tematów benefitów zdrowotnych i życiowych. Często spełnienie oczekiwań pracodawcy i pracowników to naprawdę duże wyzwanie, ale właśnie prawidłowe ich poukładanie jest kluczem do sukcesu.

W tym tekście chciałabym przedstawić dwa przykłady rozwiązań, które stworzyliśmy dla klientów, pokazując, jak różne mogą być potrzeby, ale też kryteria wyboru dostawcy opieki zdrowotnej.

CASE STUDY #1
firma produkcyjna

Pozyskaliśmy klienta w momencie, kiedy nie miał jeszcze opieki zdrowotnej dla pracowników, ale poszukiwał takiego rozwiązania. Pracodawca nie był przekonany, czy na pewno typowy program ubezpieczenia zdrowotnego sprawdzi się u niego, ponieważ firma produkcyjna mieści się w małej miejscowości oddalonej od Trójmiasta o kilkadziesiąt kilometrów i większość pracowników mieszka niedaleko zakładu, były więc obawy związane z tym, że w pobliżu nie ma żadnych placówek medycznych „znanych” dostawców.

To, co było dla pracodawcy ważne, to obsługa medycyny pracy, która zbyt mocno angażowała dział kadr, dodatkowo problemem była też długa absencja w pracy związana z wykonywaniem badań kontrolnych – pracownik szedł do lekarza, na badania, wracał do lekarza i niejednokrotnie oznaczało to kilka dni nieobecności w pracy, co w przypadku pracy zmianowej na linii produkcyjnej sprawiało problemy organizacyjne.

Przygotowując program, skupiliśmy się na analizie dostępnych podwykonawców w okolicy zakładu pracy – w tym przypadku nie miało znaczenia, ile placówek ma dany dostawca na terenie całej Polski, potrzebne były placówki w obrębie kilkunastu kilometrów od siedziby firmy. Kolejnym elementem była wymagana przez nas aplikacja do obsługi MP, która odciążać będzie dział kadr, a tym samym część obowiązków przejmie operator medyczny.

Na etapie poszukiwania ofert bardzo ważnym elementem było dla nas uzyskanie propozycji, która obejmie zagwarantowanie dyżurów pielęgniarki i lekarza medycyny pracy na terenie zakładu pracy, w przeznaczonym na ten cel przez pracodawcę gabinecie. Wiedzieliśmy, że w sposób znaczący usprawni to proces badań MP i rozwiąże jeden z kluczowych problemów klienta. Udało nam się znaleźć takie rozwiązanie i wynegocjować warunki, które były zadowalające dla pracodawcy.

W związku ze specyfiką klienta wdrożenie przebiegało głównie na terenie zakładu. Prowadziliśmy prezentacje w godzinach dostosowanych do pracy zmianowej, przygotowaliśmy z dostawcą ulotki i plakaty, a także filmiki informacyjne wyświetlane na ekranach znajdujących się na hali produkcyjnej.

Program był bardzo dobrze oceniany przez klienta i pracowników, a w rocznicę polisy udało się dodatkowo wynegocjować z dostawcą dyżury lekarza internisty, które pozwalały na załatwianie spraw typu recepty czy skierowanie na badania, których pracownik potrzebował, szybko, na terenie zakładu pracy.

CASE STUDY #2
firma świadcząca usługi profesjonalne

Ten klient to firma, którą próbowaliśmy pozyskać jakiś czas, jednak twierdziła, że na dzisiaj nie chce ruszać tematu opieki medycznej. Co prawda pracownicy narzekali na jakość tych usług, jednak „jakoś” to działało.

Sytuacja się zmieniła, gdy klient otrzymał w rocznicę polisy propozycję dużej podwyżki składki i wrócił do nas z prośbą o przygotowanie nowego programu, słusznie stwierdzając, że jak już mają płacić więcej, to niech chociaż pracownicy będą bardziej zadowoleni.

Specyfika klienta polegała przede wszystkim na bardzo rozsianej strukturze zatrudnienia. Większa grupa pracowników znajdowała się w Warszawie, a na terenie całego kraju w różnych lokalizacjach kilkanaście lub kilka osób. Pracownicy byli przyzwyczajeni od renomowanych placówek w Warszawie, które miały być dostępne bez względu na wybrane rozwiązanie, ale sieć dostępnych podwykonawców musiała być duża na terenie całej Polski.

Udało się przygotować nowy program i wdrożyć go w sposób w pełni online, poprzez webinary, materiały w formie elektronicznej oraz specjalną stronę internetową. To co istotne, przeprowadzenie konkursu ofert, wybór i wdrożenie zajęło nam w tym przypadku niespełna miesiąc.

Oba te przypadki pokazują, jak bardzo mogą się różnić potrzeby klienta, jakie elementy mogą być kluczowe dla jednego z nich, a zupełnie nieistotne u drugiego. Naszym zadaniem jest, aby na podstawie rozmów z klientem o jego oczekiwaniach, problemach i wyzwaniach związanych z benefitem zdrowotnym, jak również uwag pracowników, poukładać w taki sposób ten program opieki medycznej, aby w jak największym stopniu sprostał ich oczekiwaniom.

Życie + zdrowie w jednym produkcie – hit czy kit?

Jak pokazały dwa powyższe przykłady, w ubezpieczeniu zdrowotnym możemy robić różne cuda. Jest to bardzo specyficzny produkt, z zupełnie innym sposobem korzystania niż ubezpieczenie na życie.

W Certo Broker jesteśmy przeciwnikami łączenia tych dwóch tak różnych produktów w jednej „pakietowej” ofercie ubezpieczeniowej. Już samo poszukiwanie ofert tylko wśród ubezpieczycieli, którzy oferują zarówno życie, jak i zdrowie, zdecydowanie zawęża nam możliwości. Trudno w takim przypadku mówić o dobrze wykonanej brokerskiej pracy.

Nie mam nic przeciwko temu, żeby ten sam ubezpieczyciel wygrał konkursy ofert na życie i na zdrowie u klienta, jeżeli w obu przypadkach złoży najlepszą ofertę, i może się tak zdarzyć (na przestrzeni pięciu lat działalności mamy jednego klienta, u którego życie i zdrowie jest u ubezpieczycieli z tej samej grupy). Nie podoba mi się ten trend na rynku, trend dokładania życia do zdrowia albo zdrowia do życia, co często powoduje, że jeden albo drugi produkt jest w wersji nie wnoszącej realnej wartości dodanej dla pracownika. Jedyne, co zwiększa się w takim przypadku, to składka. Niestety możemy mówić o takim trendzie również wśród brokerów.

W wydaniu „Gazety Ubezpieczeniowej” z 31 października Grzegorz Waszkiewicz pisał o takich produktach i gdy czytałam ten artykuł, natrafiłam na część „Wielozadaniowe grupówki”. Choć cały czas uważam, że „jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego…”, tu się ucieszyłam bardzo, dokładnie tak myślę.

Dalej było już jednak „…to połączenie zdrowia i życia ma sens” – i tutaj w pewnym sensie też się zgadzam, funkcjonowanie obu tych ubezpieczeń u pracodawcy ma sens, ponieważ ubezpieczenie zdrowotne pozwoli zadbać o profilaktykę i leczenie, a ubezpieczenie na życie zapewni wsparcie finansowe w trudnej sytuacji powypadkowej albo w przypadku ciężkiego zachorowania. Jednak to są kompletnie inne produkty, dzisiaj ubezpieczenie na życie jest dużo „stabilniejszym” ubezpieczeniem, a na rynku ubezpieczeń zdrowotnych dzieje się bardzo dużo, mamy wręcz czasami wrażenie, że poruszamy się tam jak w zdrowotnym tornadzie, patrząc, który ubezpieczyciel sobie w nim lepiej poradzi. Czemu mamy łączyć te produkty w jeden „życiowo-zdrowotno-podobny” produkt? Z przyjemnością przyjmę argumenty za tym pomysłem, bo może jednak są, a ja ich nie znam?

Marta Zdzińska
koordynatorka współpracy z klientem strategicznym
Certo Broker Sp. z o.o.