Jeśli nie korporacja, to może… multiagencja?

0
1187

Spędziłam w korporacjach ubezpieczeniowych kilkanaście lat, głównie na stanowiskach menedżerskich związanych ze sprzedażą, zarządzaniem strukturami oraz realizowaniem planów. Mocno angażowałam się w moją pracę – zawsze miałam dobre wyniki. Mimo to czułam, że nie mam większego wpływu na to, co dzieje się w firmie.

Są osoby, które nie chcą „wymyślać prochu”, tylko potrzebują konkretnych wskazówek co do działania. Dla nich korporacja z pewnością będzie dobrym miejscem. Natomiast dla wielu innych brak możliwości decydowania o swoich codziennych aktywnościach zawodowych stanowi olbrzymią uciążliwość.

Przez długi czas zastanawiałam się, czy zrezygnować z pracy w korporacji. Czy na pewno chcę tak pracować do emerytury? Ostatecznie postanowiłam zbudować coś swojego i dla siebie. Zakosztować trochę niezależności.

Co nam daje korporacja?

Niewątpliwą zaletą pracy w korporacji jest możliwość zdobywania doświadczenia oraz wiedzy o tym, jak działają od środka wielkie organizacje. Firmy zapewniają łatwy dostęp do szkoleń, dają pracownikom szansę na rozwijanie swoich umiejętności, sprawdzenie się w różnych sytuacjach. To wszystko z nami zostaje – jest kapitałem, który możemy wnieść do naszej firmy.

Starałam się często szkolić, sporo czerpałam też z wiedzy i doświadczeń lepszych ode mnie, obserwowałam organizacje, sposoby, metody – wszystko to okazało się bezcennym doświadczeniem. I chociaż w pierwszym roku prowadzenia własnej firmy musiałam w bardzo krótkim czasie nauczyć się wielu nowych rzeczy, którymi w korporacji zajmowały się inne działy lub osoby, zdobyta podczas tamtych lat wiedza stanowiła podstawę dla moich działań „na swoim”.

Dlaczego boimy się odejść na swoje?

Stała i dobra pensja stanowi jedną z „kotwic korporacyjnych”. Poza tym służbowy samochód, opieka medyczna, inne benefity – jak z tego zrezygnować? Ważnym hamulcem jest również poczucie własnej wartości, gdy pracuję dla dużej, znanej w Polsce lub nawet na świecie marki. To dodaje wiele pewności siebie.

Odchodząc na swoje, to ty stajesz się marką, której na początku nikt nie zna. Wykonujesz skok na głęboką wodę, ale przecież ryzyko można oszacować. Podstawowe pytanie, jakie zawsze pada, brzmi: Czy sobie poradzę? Często blokuje ono dalsze działania.

Dlatego trzeba rozebrać je na pytania drobniejsze: Czy poradzę sobie z brakiem stałej pensji? Na jak długo wystarczy mi własnych zasobów? Jakie jest moje minimum dochodowe i kiedy muszę je osiągnąć? Czy mam pomysł, w jaki sposób chcę budować swoją firmę? Które umiejętności mogę w tym wykorzystać? A przede wszystkim: Czy naprawdę chcę prowadzić własną firmę i przyjąć na siebie wszystko, co się z tym wiąże?

Większość menedżerów pracujących w korporacjach ma kompetencje przydatne w prowadzeniu własnej firmy, ale z jakiegoś powodu, nawet jeżeli nie lubi pracy korporacyjnej, nie decyduje się na to, aby pójść „na swoje”. Być może nie są gotowi do tego, by wykonywać zadania, które w korporacji mogą zlecić innym: specjalistom, asystentom? Może aspekt finansowy jest dla nich szczególnie istotny?

Anna Pająkowska

Jakie przeszkody trzeba pokonać, odchodząc z korpo?

Trzeba oczywiście pomyśleć o zabezpieczeniu finansowym na określony czas, bo z dużym prawdopodobieństwem na początku nowo założona firma nie będzie przynosić dochodów. Można, a nawet trzeba oszacować, jak długo może potrwać taka sytuacja.

W zależności od modelu biznesowego potrzebne mogą się okazać pieniądze na inwestycje. Na przykład, jeżeli ktoś chce pracować w biznesie pośrednictwa ubezpieczeniowego lub finansowego, musi zainwestować w oprogramowanie do obsługi, automatyzacji procesów sprzedaży. W obecnych czasach są one niezbędne. Można oczywiście spróbować współpracy z partnerem, który daje swobodę wyboru i niezależność zapisaną w umowach, a jednocześnie dostarcza wymagane narzędzia, i w ten sposób wyraźnie obniżyć koszt inwestycji.

Kiedy postanowiłam założyć własną multiagencję, zdecydowałam, że będziemy rozwijać się organicznie, bez finansowania zewnętrznego, bez kredytów. Jest to proces wolniejszy, ale obarczony też mniejszym ryzykiem. To było zgodne z moim charakterem – mogę ponosić ryzyko, ale muszę je kontrolować na tyle, na ile można. Zdobyłam tylko środki unijne, które połączone z kapitałem własnym ułatwiły mi start.

Poza kwestiami finansowymi należy zwrócić uwagę także na przeszkody mentalne. Po odejściu z korporacji trzeba będzie narzucić sobie dyscyplinę pracy. Nie będziemy mieli szefa ani podwładnych. Większość pracy trzeba będzie wykonywać samodzielnie i ponosić za to odpowiedzialność. Ponadto tracimy parasol ochronny, jaki daje nam rozpoznawalna marka dużej firmy – trzeba umieć poprowadzić biznes bez tej osłony.

Należy wyciągać wnioski, uczyć się na własnych porażkach, nieustannie analizować i poprawiać – głównie siebie, swoje postępowanie i metody. Wszystkie problemy są jednak z nawiązką rekompensowane przez uczucie wielkiej satysfakcji i niezależności.

Jaka nagroda nas czeka?

Główną nagrodą jest swoboda podejmowania decyzji, brak szefa, poczucie wolności. A kiedy już odniesiesz sukces, to oczywiście pieniądze. Wiele osób czerpie również ogromną satysfakcję z samego faktu tworzenia nowego bytu, jakim jest własna firma.

Trzeba poszukać ludzi, którzy będą razem z tobą tworzyli firmę od podstaw. Przeprowadzenie satysfakcjonującej rekrutacji nie jest proste. U mnie dopiero druga rekrutacja okazała się na tyle świadoma, że dokładnie wiedziałam, jakich umiejętności poszukuję, ale też co w zamian chcę dać.

Wiem, że nie mogę konkurować o utalentowanych ludzi finansami czy marką, ale mogę jak najbardziej odpowiedzialnym traktowaniem, szacunkiem, dawaniem możliwości wpływania na rozwój firmy i elastycznością. Traktowanie ludzi podmiotowo to podstawa w takich organizacjach jak moja. Dzięki temu dajesz pracownikom poczucie, że mają bezpośredni wpływ na funkcjonowanie firmy.

Ludziom zależy na tym, żeby ich umiejętności i zaangażowanie zostały docenione. Jeśli uda się stworzyć zgrany, kompetentny zespół, okaże się to korzyścią dla rozwoju naszego biznesu, a także sprawi, że współpraca będzie źródłem nieustannej satysfakcji.

Czy każdy z nas ma predyspozycje do pracy na własny rachunek?

Większość kadry menedżerskiej w korporacjach posiada odpowiednie umiejętności i wiedzę. Na co dzień zarządzają jakąś częścią biznesu, wykonują zadania związane z rekrutacją albo szkoleniami, wyznaczają zadania w zespole. Są również odpowiedzialni za wyniki w zarządzanych przez siebie grupach. Te wszystkie zadania na co dzień wykonuje też każdy właściciel firmy.

Do przejścia na własny rachunek skłania nas zwykle chęć zmiany oraz posiadania niezależności, ale nie tylko. Czasami po prostu tracimy pracę albo dostajemy nowego, „lepszego” szefa i wtedy mówimy: dość. Lepiej jednak decyzję o przejściu „na swoje” podjąć po analizie wszystkich za i przeciw, stworzeniu planu oraz sprawdzeniu rynku.

Mimo wielkiego trudu włożonego w budowanie własnego biznesu bez wahania mogę powiedzieć, że było warto. Z perspektywy dziesięciu lat „na swoim” widzę całą pracę, jaką wykonałam, i jej efekty. Obecnie prowadzę biznes, który jest w miarę samodzielny. Dzięki temu, że bieżąca praca operacyjna toczy się swoim rytmem, mogę skupić się na rozwoju firmy.

Jeżeli praca w korporacji naprawdę ci doskwiera, to podejmij działanie. Życie zawodowe poza korporacją też istnieje i czasami jest zaskakująco piękne. W końcu to mikro- i małe przedsiębiorstwa generują ponad 80% PKB. Być może mało o nich słychać, jednak dużo się w tym sektorze dzieje.

Anna Pająkowska
prezes zarządu MultiSaveMoney