Nie wolno nam zmarnować szansy, jaką są PPK

0
1178

Rozmowa z Robertem Zapotocznym, prezesem PFR Portal PPK

Aleksandra E. Wysocka: – Dane mówią nieubłaganie, że jako społeczeństwo się starzejemy. Pytanie brzmi, czy oszczędzamy wystarczająco, żeby na starość żyć godnie? O wysokiej stopie życia nie wspominając?

Robert Zapotoczny: – Oszczędzanie to konieczność. W konsekwencji postępującego procesu starzenia się społeczeństwa następuje systematyczny wzrost udziału osób starszych w populacji, a tym samym liczby potencjalnych beneficjentów systemu emerytalnego, któremu towarzyszy spadek liczby osób opłacających składki.

W efekcie wpłynie to na spadek stopy zastąpienia uczestników zreformowanego systemu emerytalnego i obniżenie się relatywnej wysokości świadczeń emerytalnych. O niskiej stopie zastąpienia mówimy już od bardzo dawna. Co z tego, skoro tak wielu Polaków nie oszczędza w ogóle albo bardzo mało?

Dlaczego emerytury kolejnych pokoleń będą coraz niższe?

– Pomówmy o konkretnych liczbach. Na koniec 2020 r. liczba ludności w Polsce wynosiła 38,3 mln, w tym ponad 9,8 mln stanowiły osoby w wieku 60 lat i więcej. To już dziś ponad 25%! Według prognozy GUS, liczba ludności w wieku 60 lat i więcej w Polsce w roku 2030 ma wzrosnąć do poziomu 10,8 mln, a w 2050 wyniesie 13,7 mln – osoby te będą stanowiły ok. 40% ogółu ludności Polski.

W porównaniu z danymi z początków lat 90. XX wieku trwanie życia wydłużyło się o ponad sześć lat dla mężczyzn i o ponad pięć lat dla kobiet.Wraz z wydłużaniem się przeciętnego dalszego trwania życia rośnie przeciętny okres pobierania emerytury. W związku z tym, że wydatki na świadczenia emerytalne finansowane są głównie z bieżących składek pokolenia pracującego, wpłynie to na obniżenie stopy zastąpienia, z obecnych ok. 50% do ok. 30% w 2060 r. Co to oznacza? Aktualni emeryci otrzymują ok. 50% ostatniego wynagrodzenia, ale dzisiejsi dwudziestolatkowie otrzymają już tylko 30%. Niektóre prognozy mówią nawet o 18%.

Jeszcze w 2011 r. okres pobierania emerytur wynosił 16 lat i dwa miesiące, a w 2017 już 18 lat i dwa miesiące. Przeciętna miesięczna emerytura z ZUS w całym 2020 r. wyniosła 2474,54 zł. Aż 5,2% osób otrzymywało emerytury niższe niż 50% mediany (poniżej 1059,98 zł).

Co istotne, wydłużenie długości życia nie jest równoznaczne z wydłużeniem aktywności zawodowej osób starszych. Nadal bowiem głównym dochodem gospodarstw emerytów jest świadczenie z systemu ubezpieczeń społecznych.

Wraz z wiekiem coraz więcej osób zmuszonych jest do korzystania z usług zdrowotnych i opiekuńczych, często opłacając je z własnej kieszeni. To kolejny argument za tym, że gromadzenie dodatkowych oszczędności na okres po zakończeniu aktywności zawodowej jest po prostu konieczne.

– Wróćmy do statystyk. Według badań GUS, w 2019 r. trwanie życia w zdrowiu wyniosło dla kobiet 77% przewidywanego trwania życia, a dla mężczyzn 80%. Oznacza to, że w przypadku kobiet – spośród przewidywanych w 2019 r. 81,8 lat trwania życia – pierwsze blisko 63,3 roku to okres bez ograniczeń spowodowanych niepełnosprawnością. Dla mężczyzn wynosi to 59,7 roku w zdrowiu – z przewidywanych 74,1 lat do przeżycia.

Jednakże wraz z wiekiem wskaźniki te ulegają obniżeniu i udział procentowy pozostałego życia bez niepełnosprawności zaczyna się zmniejszać. Mężczyzna, który w 2019 r. miał 65 lat, może oczekiwać, że jeszcze ok. połowy (49%) jego dalszego życia upłynie w zdrowiu (przeciętnie 7,8 roku), a kobieta – 42% (przeciętnie 8,5 roku).

A co się stanie, jeśli z wiekiem zdrowia zacznie brakować?

– Wtedy wzrośnie ryzyko niepełnosprawności lub pewnego rodzaju zależności od innych osób. To również jest dość precyzyjnie mierzone. Zgodnie z unijnymi wskaźnikami zależności (2015–2019) – obliczanymi jako pięcioletnia średnia rocznego, postrzeganego przez daną osobę, długotrwałego poważnego ograniczenia w wykonywaniu zwykłych czynności z powodu problemu zdrowotnego – w przypadku osób w wieku 65–74 wskaźnik zależności wynosi 10,6%, dla osób w wieku 75–84 jest już prawie dwukrotnie wyższy i wynosi 19,2%, a dla osób w wieku 85+ to 35,1%.

W praktyce oznacza to, że liczba osób, które potencjalnie mogą potrzebować opieki długoterminowej, wzrośnie w UE-27 z 19,5 mln w 2016 r. do 23,6 mln w 2030 i do 30,5 mln w 2050. Przy czym wiele osób potrzebujących opieki może nie mieć do niej dostępu.

Jak to obecnie wygląda? Czy osoby potrzebujące opieki mogą na nią zawsze liczyć?

– Wszyscy bardzo byśmy tego chcieli, ale tak się nie dzieje. Średnio w UE-27 tylko jedna trzecia osób w wieku 65 lat lub powyżej, mających poważne trudności z opieką nad sobą lub czynnościami domowymi, korzystała z usług opieki domowej. Może to wskazywać, że osoby potrzebujące opieki długoterminowej polegają na opiece nieformalnej ze strony osób bliskich, ale możliwe jest też, że ich potrzeby w tym zakresie nie są w ogóle zaspokajane. Chodzi o finanse.

W UE więcej niż jedna trzecia gospodarstw domowych, które potrzebują opieki długoterminowej, ale nie korzystają z profesjonalnych usług opieki domowej, wskazuje na przyczyny finansowe tego stanu rzeczy. W pięciu państwach członkowskich dotyczy to ponad 50% gospodarstw domowych. Przewiduje się, że średnio w 19 państwach członkowskich i regionach, w przypadku ok. 75% osób starszych, wymagających opieki długoterminowej – gdyby osoby te płaciły za usługi opieki domowej pełną cenę, bez ochrony socjalnej – pozostałby im dochód obniżony do poziomu poniżej progu „zagrożenia ubóstwem”.

A co z pomocą społeczną czy inną formą wsparcia publicznego dla osób potrzebujących?

– W niektórych państwach członkowskich wsparcie publiczne jest dostępne tylko dla nieco ponad jednej dziesiątej osób w wieku 65 lub powyżej, potrzebujących opieki długoterminowej.

Nawet wówczas, gdy ochrona socjalna dla potrzeb opieki długoterminowej jest dostępna, jest ona często niewystarczająca – nawet po otrzymaniu wsparcia średnio prawie połowa starszych osób, potrzebujących opieki długoterminowej, po pokryciu kosztów własnych opieki domowej znalazłaby się poniżej progu ubóstwa.

Jakie wnioski płyną z tych statystyk dla Polaków?

– Wracamy do początku naszej rozmowy, czyli konieczności długoterminowego oszczędzania. Prognozowany spadek stopy zastąpienia uczestników zreformowanego systemu emerytalnego i związane z tym obniżenie się relatywnej wysokości świadczeń emerytalnych powinno skłonić Polaków do gromadzenia dodatkowych oszczędności na okres po zakończeniu aktywności zawodowej. Bo chociaż wraz z wiekiem część wydatków nam odpada, np. te związane z opieką nad dziećmi czy raty kredytu hipotecznego, to jednocześnie zwiększa się potrzeba korzystania z usług zdrowotnych i opiekuńczych (wzrost częstości występowania chorób przewlekłych oraz niepełnosprawności), co może wiązać się ze znacznym wzrostem wydatków, szczególnie w przypadku konieczności korzystania z usług o charakterze komercyjnym.

Warto przy tym dodać, że w zmieniających się warunkach gospodarczych trudno jest dziś określić rzeczywisty koszt usług opiekuńczych w przyszłości (biorąc pod uwagę np. zmieniające się koszty pracy). A przecież wobec wydłużającego się trwania życia zgromadzony kapitał stanie się źródłem zaspokajania potrzeb nawet na kilkadziesiąt kolejnych lat.

Jedną z możliwości gromadzenia dodatkowych środków na okres po zakończeniu aktywności zawodowej – w ramach filara budowanego przez pracodawców wspólnie z pracownikami – są pracownicze plany kapitałowe (PPK). Obecnie oszczędza w tym programie prawie 2,5 mln osób.

Dlaczego oszczędzający na przyszłość powinni wybrać właśnie PPK?

– Z prostego powodu – to obecnie najkorzystniejsze rozwiązanie na rynku, jeśli chodzi o programy oszczędnościowe. Do wpłat pracownika drugie tyle dokłada pracodawca i państwo. To są w pełni prywatne środki, z których można skorzystać w każdej chwili, choć oczywiście najbardziej opłaca się oszczędzać do 60. roku życia.

Jest to jednocześnie program bezpieczny i wyjątkowo korzystny, dzięki funduszom zdefiniowanej daty. Dopasowują one sposób inwestowania naszych oszczędności do horyzontu czasowego, jaki pozostał nam do 60. roku życia.

Im jesteśmy młodsi, tym więcej pieniędzy inwestowanych jest w część udziałową, czyli np. akcje przynoszące wyższy zysk, ale też obarczone pewnym ryzykiem. W miarę upływu lat coraz więcej naszych środków będzie w instrumentach dłużnych, takich jak obligacje – mniej zyskownych, ale stabilniejszych. W długim horyzoncie czasowym – a PPK jest programem nastawionym na długoterminowe oszczędzanie – jest to najbardziej efektywny sposób inwestowania środków.

Powiem tylko tyle: na rachunku uczestnika PPK zarabiającego 5300 zł, oszczędzającego w PPK od grudnia 2019 r., znajduje się średnio od 85% do 88% więcej, niż on sam wpłacił. Mimo niekorzystnej koniunktury, wojny na Ukrainie i inflacji. Proszę mi pokazać inny produkt oszczędnościowy, który daje takie zyski. Nie wolno zmarnować takiej szansy!

Dziękuję za rozmowę.

Aleksandra E. Wysocka