Nie zlecaj prowadzenia twojego fanpage’a

0
583

Dlaczego po latach odmawiam prowadzenia na FB strony poświęconej ubezpieczeniom innej osobie w zamian za wynagrodzenie? Dlaczego ty nie powinieneś też zlecać tego komuś innemu?

W swojej ofercie miałem taką usługę, nazywała się „Prowadzenie fanpage’a”. Była rozliczana w modelu subskrypcyjnym. Czyli multiagent płacił za prowadzenie fanpage’a na Facebooku. Raz zamawiał usługę w moim sklepie internetowym, raz podawał dane karty kredytowej, a płacił automatycznie co miesiąc. Co miesiąc też otrzymywał fakturę. Trwało to tak długo, jak chciał.

Gdy usługa miała sens…

Usługa powstała z potrzeby multiagentów. Nie mieli ani czasu, ani ochoty na cykliczne wymyślanie, co mają opublikować, kiedy to robić itp. I ja ich rozumiałem. Brak czasu, pomysłów, blokady mentalne, obawy przed komentarzami i ocenami… to wszystko są klasyczne wymówki występujące u nas wszystkich (u mnie też!). I ja ten ból z nich zdejmowałem, przynajmniej przejściowo.

Usługa powstała jakieś cztery lata temu. Wtedy inwestowanie w budowę fanpage’a na Facebooku, mając na uwadze cele biznesowe (i nie bójmy się tego powiedzieć – licząc na sprzedaż), miało sens. Wtedy też multiagenci, którym pomagałem, przy okazji uczyli się ode mnie, co i jak publikować, więc mieli dodatkową wartość. Wielu z nich już pięknie sobie radzi samodzielnie. I o to chodzi.

…i gdy go straciła

Dziś już tej usługi nie oferuję. W rozmowie z jednym multiagentem kilka dni temu wprost odradziłem to rozwiązanie, chociaż już chciał je kupić. Odmówiłem, ponieważ patrząc na jego cele biznesowe (zwiększenie rozpoznawalności biznesu i zwiększenie sprzedaży), musielibyśmy włożyć niewspółmiernie dużo wysiłku, pracy i pieniędzy w fanpage multiagencji, aby na koniec dnia była z tego jakaś sprzedaż.

A to wszystko oczywiście przez zasięgi (nie dopalane reklamą) na fanpage’ach zbliżone do oprocentowania na lokatach – czyli bardzo niskie. Bez sensu jest moim zdaniem oferowanie usługi, jeżeli w wyniku zmieniającego się otoczenia ona nic klientowi nie da.

Jest lepsze rozwiązanie. Więcej zyskasz, wykorzystując potencjał swojego profilu prywatnego na Facebooku. Tam już jest twoja publiczność, część to twoi przyszli klienci.

Czego teraz uczę?

Systematycznie i szczerze (autentyczność rządzi!) publikując o tym, jak pomagasz swoim klientom, jak rozwijasz firmę i siebie, zyskasz wierne grono „podglądaczy”, fanów. Nawet nie zauważysz, jak szybko z tego grona wyłonią się klienci, którzy w wiadomości prywatnej spytają, czy ich ubezpieczysz.

Ba, samo pisanie o sprzedaży („dziś sprzedałem klientowi ubezpieczenie mieszkania w dzielnicy X”) może dać ci sprzedaż. Mówmy o tym, że sprzedajemy. Nie ma w tym niczego złego.

A wracając do multiagenta, któremu odmówiłem… Zaproponowałem mu wędkę zamiast ryby. Nauczę go podczas zdalnych konsultacji 1 na 1, w cyklach miesięcznych, w subskrypcji płatnej co miesiąc:

  • co publikować na profilu prywatnym (bo tu jest potencjał w zasięgach i w sprzedaży) na Facebooku, żeby pozyskiwał klientów ubezpieczeniowych;
  • co napisać w wizytówce Google Moja Firma;
  • co opublikować na stronie internetowej swojej multiagencji.

I tak oto od usługi „prowadzenie fanpage’a multiagencji ubezpieczeniowej” w subskrypcji przeszliśmy do „konsultacji 1 na 1 dla multiagencji” w subskrypcji. Same ubezpieczenia przecież także są pewną subskrypcją…

Marcin Kowalik
marcinkowalik.online