Blog - Strona 1097 z 1483 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 1097

Zostań lekarzem od finansów

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Klient powierza agentowi ubezpieczeniowemu bezpieczeństwo – swoje, rodziny, biznesu. Dlatego najważniejszą cechą agenta jest pewność siebie. Jeśli da się w nim wyczuć niepewność, maleje również zaufanie do jego kompetencji i działań.

Wiesz, że każdy Polak „zna się” na ubezpieczeniach, wiesz, że będzie z tobą dyskutował, podpowiadał ci, powątpiewał w to, co mówisz, wyrażał swoją opinię. Tak jest na spotkaniach, to normalne. Oczywiście twoją rolą jest wysłuchanie tego, co człowiek ma do powiedzenia, jednak często MUSISZ mu przerwać w pół zdania.

Umiejętnością dobrego agenta jest pokazanie całościowego zabezpieczenia klienta i wszystkich członków rodziny, a nie chęć sprzedania jednej polisy. Przy tym każdy argument ma być nie do zbicia, ma trafiać w sedno.

Adept i profesor

Skąd klient ma wiedzieć, czy jesteś doświadczonym, czy początkującym doradcą? Posłużę się tu analogią medyczną – zamiast chwilowo obniżyć temperaturę ciała, masz spowodować, by choroba całkowicie ustąpiła.

Młodzi agenci często mówią dużo i przekazują całą posiadaną wiedzę. Ale wytrawny klient tego nie kupi. Ten problem najlepiej pokazuje metoda „na profesora”. Idziesz do początkującego lekarza, żeby zdiagnozować chorobę, a ten zadaje pytania: gdzie panią boli? Rano czy wieczorem? Czy boli, gdy podnosi pani rękę? Itd. Mało tego, zaproponuje ci trzy sposoby leczenia: zastrzyki, tabletki, nacieranie, a jeśli nie pomoże – będziemy dalej próbować. Tak samo robią młodzi agenci.

Co robi bardziej doświadczony lekarz? Oczywiście zada pytania, ale nie 30, tylko kilka kluczowych. Teraz wyobraź sobie, jak się zachowa profesor, najlepszy lekarz w Polsce. Bardzo często tylko spojrzy i powie: „Panie, operujemy. Może pan stosować tabletki, zastrzyki, ale to nic nie da. A im później się za to weźmiemy, tym gorzej. To na kiedy pana zapisać?”.

Tak – to ty masz „leczyć” tego pacjenta, a nie on sam siebie. To ty masz pokazać wizję zabezpieczenia finansowego. Jeżeli nie przekonasz klienta, nie zapewnisz mu 100% gwarancji, nie przedstawisz argumentów, których nie da się zbić – to po co mu agent?

Mając takie narzędzia, jak wyszukiwarki internetowe, fora czy rankingi, sam sobie coś wynajdzie. Pewność siebie w czasie spotkania czyni cuda. Nawet jeśli dopiero zaczynasz karierę w ubezpieczeniach. Pamiętaj, masz być „profesorem”, a nie „studentem medycyny”.

Ryszard Zawadzki

Trzy kroki

Sprzedaż polisy na życie opiera się na trzech krokach:

  • sprzedajesz siebie,
  • sprzedajesz ideę ubezpieczenia,
  • i całą resztę, czyli: wysokość składki, konkretne produkty i liczbę polis – to powinna być tylko formalność.

Pamiętam, jak kiedyś uczono agentów, żeby na spotkaniu najpierw pochwalili pieska, kwiatki, dzieci, wypytali o hobby i inne. Oczywiście, dobra atmosfera jest potrzebna, warto porozmawiać. Ale wspólne tematy nie oznaczają, że klient powierzy nam swoje miliony i swoje życie.

Wspaniale, jeśli pojawiliśmy się tu z polecenia, a polecający przedstawił nas jako najlepszego agenta, fachowca. Wtedy jest łatwiej. Ale co zrobić, gdy nikt nas pięknie nie przedstawił? Naucz się tak zaprezentować siebie, żeby było to bardzo wiarygodne. No i żeby nie wyjść na bufona…

Bardzo często ćwiczę to ze swoimi agentami (oczywiście z uśmiechem):

Panie Andrzeju, proszę mi wierzyć, ma pan najlepszego agenta na świecie – jak tak mówię, to tak jest.

Zauważ: klient przekonał się do ciebie jako człowieka. Przedstawiłeś siebie jako najlepszego agenta na świecie i on ci zawierzył. Pokazałeś mu potrzebę ubezpieczenia, przekonałeś go, że jest to najlepsza forma zabezpieczenia jego samego, jego biznesu – cóż więcej pozostało, tylko finalizować. Klient powinien kupić cię jako człowieka i jako fachowca.

Brak profesjonalizmu?

Każdy ma swoją regułę na profesjonalizm i prawdopodobnie każdy ma rację. Rozmawiając z agentami, często mówię o braku profesjonalizmu, który przejawia się w sytuacji, gdy klient umówił się z nami, czyli był zainteresowany ubezpieczeniem, a my go nie sprzedamy.

To ty jako agent musisz sprzedać ubezpieczenie, bo jest ono niezbędne temu klientowi. Jeżeli tego nie zrobisz, wyrządzasz człowiekowi krzywdę. Trochę dosadnie, ale niestety tak jest.

Ktoś może powiedzieć, że klient nie wiedział, czego chce, że za drogo, że chce się zastanowić – i ma tysiąc innych powodów, by nie sfinalizować spotkania. Czyja to wina? Klienta? Może i tak. Czy zawsze? Oczywiście, że nie!

Z szacunkiem dla kolegów i koleżanek, ale niestety – bardzo często agenci uczą się warunków ogólnych, kilku produktów, zrobią 20–30 spotkań i opierają się na tzw. doświadczeniu. Nie rozwijają się. Stoją w miejscu.

A prawdziwi lekarze? Oni całe życie się uczą. I nie ma znaczenia, czy mają staż dziesięcio-, 20- czy 30-letni.

Agent ubezpieczeniowy to trudny zawód. Musisz mieć wiedzę z zakresu psychologii, finansów, giełdy, produktów konkurencji, wiedzę o ZUS-ie, podatkach, trochę o medycynie, ale przede wszystkim posiadać umiejętności sprzedażowe, ogładę towarzyską, umieć przyciągnąć ludzi do siebie, być lubianym. Czy tego można się nauczyć? Oczywiście, że tak.

Masz być sprzedawcą, który dba o bezpieczeństwo klienta, jego rodziny oraz biznesu. I pamiętaj, jeżeli klient się z tobą umówił, to znaczy, że chce się ubezpieczyć.

Pamiętaj o sprzedaży

Nie zostawiaj jej na sam koniec. Wiesz, czego najbardziej boi się agent? Że usłyszy NIE. Boi się porażki. Boi się odmowy. Przykład:

Klient się ze mną umówił. Z analizy jego sytuacji wynika, że polisy są niezbędne. A mimo to, znając moje szczęście, na pewno jej nie kupi. Żebym sam dobrze się poczuł, powiem mu o ubezpieczeniach i sobie pójdę.

Opowiadam bajki? Trochę tak, ale sprawa jest poważna. Wiesz, o czym agenci najczęściej zapominają? O sprzedaży! Pięknie opowiadają, robią analizy, wyliczają, mówią o produktach, o tym, jakie to wszystko jest potrzebne, podają liczne przykłady chorób u sąsiadów, wypadków w rodzinie itd. A na koniec czasami pada (o ile pada) pytanie:

  • I jak pan to widzi?
  • Co pan o tym sądzi?
  • Jak się panu to podoba?

To jest ten krytyczny moment – niczego nie sprzedałeś. Zepsułeś spotkanie. Czy wiesz, po co poszedłeś do klienta? Sprzedać. Tak, jesteś sprzedawcą. Oczywiście wyjątkowym, szczególnym, bardzo potrzebnym, odpowiedzialnym, ale sprzedawcą. A tak precyzyjniej to doradcą, który spotyka się z klientem, by sprzedać.

Drogi kliencie, ma być to i to ubezpieczenie, dla żony to, no i oczywiście na emeryturę to…

Proste? I nie pytaj człowieka, czy mu się to podoba. On musi to mieć, to jest mu niezbędne.

Czy czekamy z tym na koniec spotkania? U dobrego agenta nie ma to znaczenia. Jeżeli agent prowadzi klienta, tzn. klient jest cały czas w temacie, wie, o czym się mówi, to nie ma znaczenia, w którym momencie pada stwierdzenie: „piszemy!”.

Widziałem kilka spotkań, podczas których klient wykładał pieniądze na składkę czy też trzymał w ręku dowód, ale agent nie reagował, bo to by było za szybko – przecież trzeba się pomęczyć, musimy sobie utrudnić…

Nie bój się poprosić o dowód, nie bój się zaproponować wysokiej składki, nie bój się powiedzieć „piszemy”. Pamiętaj, po co spotkałeś się z klientem.

Ryszard Zawadzki
szesnastokrotny członek MDRT, twórca Akademii Ubezpieczeń – kursu online
prezes Stowarzyszenia Doradców Bezpieczna Perspektywa

PZU wsparł Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe

0
Źródło zdjęcia: PZU

Ratownicy Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego uruchomili zbiórkę pieniędzy, która pozwoliłyby im wyjść z problemów finansowych spowodowanych przez pandemię. Istotne wsparcie finansowe przekazał już PZU. Największy polski ubezpieczyciel chce wspierać MOPR również przez kolejne lata.

– PZU od dawna wspiera ratowników WOPR i GOPR. Nie mogliśmy pozostać obojętni na sytuację, w jakiej znalazło się Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Od razu postanowiliśmy działać i zaoferowaliśmy pomoc finansową. Zdajemy sobie sprawę, jak ważną rolę dla zapewnienia bezpieczeństwa na wodzie odgrywają ratownicy MOPR i jak bardzo potrzebna jest modernizacja sprzętu wodnego, którym dysponują. Mamy nadzieję, że dzięki wsparciu PZU wszyscy będą mogli czuć się bezpiecznie, wypoczywając na Mazurach – mówi Robert Lubański, dyrektor ds. prewencji PZU.

Od dwóch dekad Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe odpowiada za prowadzenie akcji ratowniczych na obszarze 171 km szlaku żeglugowego i 324 km kwadratowych jezior. Główna siedziba MOPR znajduje się w Giżycku, a pozostałe stacje ratownicze są w Mikołajkach, Harszu-Skłodowie,  Piszu/Łupkach, Kamieniu, Sztynorcie i Rynie. Ratownicy dbają również o wyposażenie kąpielisk w sprzęt ratunkowy i medyczny oraz prowadzą działalność edukacyjną.

– Zakup sprzętu ratowniczego z Funduszu Prewencyjnego PZU w postaci pianek neoprenowych, suchych skafandrów, przenośnych radiotelefonów i GPS zwiększy bezpieczeństwo ratowników MOPR podczas prowadzenia całorocznych działań ratowniczych na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Pozwoli to na podniesienie poziomu bezpieczeństwa na mazurskich jeziorach. Dzięki temu turyści wypoczywający nad wodą i na wodzie będą mogli szybciej  i sprawniej otrzymać pomoc – mówi Zbigniew Kurowicki, prezes Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

(AM, źródło: PZU)

VIG wraca do poziomów sprzed kryzysu pandemicznego

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Przypis składki w kwocie 3,11 mld euro, zysk brutto  w wysokości 128 mln euro oraz wskaźnik mieszany na poziomie 95,2% – to najbardziej charakterystyczne elementy wyników finansowych Vienna Insurance Group za pierwsze trzy miesiące tego roku. Jedną z kwartalnych pereł w koronie grupy okazała się być spółka VIG Polska.

– Przed rozpoczęciem pandemii odnieśliśmy duży sukces, do tej pory przeszliśmy przez tę wyjątkową globalną sytuację bardzo solidnie i już widzimy powrót do poziomów osiągniętych w pierwszym kwartale 2019 roku. Tę odporność zawdzięczamy głównie naszym pracownikom, naszym klientom i partnerom, którzy wykazali się ogromnym zaangażowaniem, zrozumieniem, a przede wszystkim zaufaniem do spółek naszej grupy w tym trudnym dla wszystkich okresie. Udało nam się kontynuować i zrealizować wszystkie projekty, które zostały zaplanowane lub były w trakcie realizacji, zanim nastąpił kryzys. Nasi klienci byli niezwykle lojalni i otrzymaliśmy fantastyczne wsparcie od naszych partnerów – powiedziała Elisabeth Stadler, CEO Vienna Insurance Group. Podkreśliła, iż zaangażowanie interesariuszy  sprawia, że VIG patrzy z optymizmem na rozwój w pozostałej części roku finansowego.

– Chociaż ożywienie gospodarcze w większości krajów regionu Europy Środkowo-Wschodniej będzie opóźnione z powodu rosnących wskaźników infekcji, które obserwowaliśmy od jesieni 2020 r., jesteśmy w stanie osiągnąć nasze cele na 2021 r. Wskaźniki szczepień będą miały kluczowe znaczenie dla zapewnienia namacalnej poprawy ekonomicznej, a obecnie na wielu naszych rynkach obserwujemy znaczący postęp w tej dziedzinie – wyjaśniła Elisabeth Stadler.

Łączny wolumen składek VIG osiągnął 3,11 mld euro w I kw. 2021 r. (-0,4% r/r). To główna zasługa poprawy w sektorach ubezpieczeń komunikacyjnych, pozostałych majątkowych i zdrowotnych. Najwyższe bezwzględne wzrosty odnotowała działalność VIG w Rumunii, Czechach i Polsce.

Zysk przed opodatkowaniem na poziomie 128 mln euro był o około 5% wyższy od rezultatu z tego samego okresu poprzedniego roku. Uzyskany wynik sprawia, że VIG jest na dobrej drodze do osiągnięcia docelowego zakresu zysku od 450 do 500 mln euro w 2021 r. Wskaźnik mieszany na poziomie 95,2% był prawie identyczny jak przed rokiem. 

Z danych opublikowanych przez VIG wynika, że jej polski biznes wypracował 325,3 mln euro składek – o 3,8% więcej niż rok wcześniej (313,5 mln euro). Zysk brutto wzrósł z kolei o 15,3%, z 13,6 do 15,7 mln euro, natomiast wskaźnik mieszany, tak jak w przypadku całej grupy, był niemal identyczny jak w I kwartale 2020 roku – 93,7% wobec 93,8%.

Artur Makowiecki

news@gu.home.pl

Signal Iduna przejmuje majątkowy i życiowy biznes Ergo w Rumunii

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Signal Iduna w Rumunii porozumiała się z Ergo Group AG w sprawie nabycia dwóch rumuńskich towarzystw ubezpieczeniowych – życiowego Ergo Asigurări de Viaţă SA (spółka życiowa) oraz majątkowego Ergo Asigurări SA (spółka majątkowa). Transakcja zawarta 20 maja podlega zatwierdzeniu przez odpowiednie władze w Rumunii i ma zostać sfinalizowana do końca 2021 roku.

– Te przejęcia są doskonałym uzupełnieniem naszej działalności w Rumunii. Z niecierpliwością czekamy na dalszy rozwój na tym rynku dzięki wzmocnionemu zespołowi. Ten ruch pokazuje nasze długoterminowe zaangażowanie w Europie Wschodniej – mówi Mark Osterloff, Head of International Signal Iduna.

Grupa działa w Rumunii od 2007 roku, po tym jak rozpoczęła swoją działalność w Polsce i na Węgrzech. Na tamtejszym rynku Signal Iduna jest liderem w sektorze prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych. Oferuje również ubezpieczenia na życie i od następstw nieszczęśliwych wypadków. Dzięki dołączeniu Ergo Rumunia portfolio produktów zostanie poszerzone o ubezpieczenia majątkowe oraz ubezpieczenia kredytów.

Po tej transakcji przypis składki Signal Iduna Asigurare Reasigurare wzrośnie o 50%.

(AM, źródło: Signal Iduna)

Japonia: Większa samodzielność ubezpieczyciela pocztowego

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Dział ubezpieczeniowy holdingu Poczty Japońskiej planuje odkupienie do 29% swoich akcji za ok. 493,8 mld jenów (4 mld dol.), bowiem firma macierzysta redukuje swój udział, dając ubezpieczycielowi więcej swobody w rozwijaniu biznesu. Udział Poczty w podmiocie ubezpieczeniowym zmniejszy się do 49,9% – podano w oświadczeniu.

Akwizycja akcji poprawi wydajność kapitałową, zwiększy zwroty udziałowców i będzie krokiem w kierunku prywatyzacji usług pocztowych. Inwestorzy spodziewali się wykupu akcji, ponieważ Japan Post Insurance Co. buduje swój biznes po skandalu sprzedażowym z 2019 r. (misselling), który skutkował rezygnacją najwyższego kierownictwa. Firma podlegająca obecnie surowemu prawu prywatyzacyjnemu, które ogranicza sprzedaż nowych produktów i aktywność w zakresie fuzji, doczeka się rozluźnienia restrykcji, jeśli udział holdingu spadnie poniżej 50%. W ciągu ostatnich 12 miesięcy akcje ubezpieczyciela zyskały 72%.

(AC, źródło: Insurance Journal)

Marsh: Im większa rentowność i potencjał, tym mniejsza podatność na ryzyko

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Duże i średnie przedsiębiorstwa coraz częściej zdają sobie sprawę ze znaczenia pojawiających się zagrożeń, jednocześnie zdecydowana większość firm wciąż nie jest świadoma potencjalnego wpływu tych ryzyk na ich działalność – wynika z niedawno opublikowanego raportu „Marsh Risk Resilience Report”.

Na potrzeby badania przeprowadzono ankietę, do udziału w której zaproszono blisko 1000 organizacji z całego świata. Jak podkreśla raport opracowany na podstawie uzyskanych odpowiedzi, istnieją istotne dysproporcje w postrzeganiu i reagowaniu na zagrożenia stwarzane przez pandemię, ataki cybernetyczne, nowe technologie, zmiany klimatu /kwestie ESG (środowisko, społeczeństwo i ład korporacyjny), zmiany regulacyjne i ryzyka geopolityczne.

Podczas gdy 75% badanych firm uważa, że procesy zarządzania ryzykiem i zakupu ubezpieczeń są dostosowane do długoterminowych strategii rozwoju ich organizacji, okazuje się, że tylko 25% posiada kompleksową i formalną procedurę modelowania i oceny wpływu nowych zagrożeń na ich działalność. Dzieje się tak pomimo tego, że zdecydowana większość respondentów wskazała te sześć ryzyk jako krytyczne i długoterminowe zagrożenia dla sukcesu ich organizacji.

Wyniki badania wskazują też na istotne luki w postrzeganiu ryzyk przez firmy, które skupiają się raczej na zagrożeniach krótkoterminowych aniżeli na tych bardziej dotkliwych, ale rzadziej występujących. To sprawia, że organizacje są narażone na bieżące i długofalowe zakłócenia w zakresie operacji biznesowych, aktywów czy przychodów.

W obliczu pojawiających się nowych i coraz bardziej złożonych zagrożeń, raport podkreśla przewagę konkurencyjną, jaką mogą uzyskać firmy odporne na ryzyko. Odporne organizacje są w stanie przewidywać zagrożenia, zminimalizować potencjalne straty i szybko wznowić działalność po wystąpieniu zakłóceń, zwiększając dzięki temu swoją przewagę konkurencyjną nad gorzej przygotowanymi partnerami, poprzez wykorzystanie swoich możliwości w momencie znalezienia się w trudnej sytuacji biznesowej i finansowej. 

– Kryzys związany z pandemią Coid-19, tymczasowe zamknięcie Kanału Sueskiego, poważne ataki cybernetyczne i inne niedawne wydarzenia ujawniły kruchość globalnych systemów i istotne luki w przygotowaniu organizacji do zarządzania tego rodzaju kryzysami – komentuje John Doyle, President and CEO Marsh. – Jak pokazuje nasz raport, skuteczne strategie budowania odporności firm pozwalają na szybszą odbudowę, ale także w coraz większym stopniu będą stanowić o przewadze konkurencyjnej danej organizacji. Rezultaty naszych badań wskazują, że należy podejmować dodatkowe wysiłki na rzecz przewidywania zagrożeń i tworzenia modeli nowych ryzyk. Budowanie odporności to proces, który organizacje powinny traktować jako priorytet w ich działalności – dodaje.

Według raportu, proces budowania odporności na ryzyko składa się z 4 kluczowych etapów: przewidywanie konsekwencji zagrożeń, dostosowywanie strategii biznesowej do pojawiających się ryzyk, unikanie luk w postrzeganiu gotowości organizacji na zagrożenia oraz przeprowadzanie istotnych pomiarów. Wszystkie te działania wspierają proces zarządzania ryzykiem i pomagają organizacjom zwiększyć swoją odporność.

– Przeprowadzona analiza pokazuje różnice pomiędzy tym, jak organizacje postrzegają ryzyko a rzeczywistymi działaniami podejmowanymi przez nie w tym zakresie. Wyniki badania wskazują, że organizacje kładą zbyt duży nacisk na określone zagrożenia – przede wszystkim te, które dotykają ich bezpośrednio, podczas gdy inne zagrożenia, postrzegane jako wolniej ewoluujące, choć o podobnym stopniu oddziaływania, są w dużej mierze pomijane. Dlatego tak istotne staje się przewidywanie nowych zagrożeń oraz dostosowywanie istniejących strategii organizacji do zmieniającego się krajobrazu ryzyk. Warto przy tej okazji dzielić się doświadczeniami, czerpać scenariusze zagrożeń od innych, gdyż tylko takie podejście umożliwia nam pełniejszą identyfikację ryzyk – mówi Michał Talarski, dyrektor Pionu Klientów Strategicznych Marsh Polska.

– Odpowiedzią na powyższe wyzwania może być  budowa bardziej odpornej organizacji.  Organizacji posiadającej wysoką zdolność do adaptacji, cechującej się zdolnością do  reagowania, monitorowania swojego otoczenia wewnętrznego i zewnętrznego, wykazującej się umiejętnością do szybkiego uczenia się oraz antycypowania przyszłości (tzw resilience potentials). Ta perspektywa wydaje się być dużo bardziej adekwatna w kontekście obecnych wyzwań – podsumowuje Krzysztof Wrzesień, Senior Manager, Marsh Advisory Marsh Polska.

O badaniu:

„Marsh Risk Resilience Report” został opracowany na podstawie wyników badania przeprowadzonego na początku 2021 roku wśród blisko 1000 klientów Marsh prowadzących działalność w dziewięciu regionach na świecie i reprezentujących ponad 36 różnych branż, w tym przemysł wytwórczy, energetykę, nieruchomości, handel, budownictwo, ochronę zdrowia, bankowość oraz usługi finansowe i profesjonalne. Celem badania była ocena odporności organizacji na poniższe zagrożenia: pandemia, ryzyka klimatyczne/ESG (środowisko, społeczeństwo i ład korporacyjny), cybernetyczne/nowe technologie, geopolityczne i regulacyjne.

(AM, źródło: Marsh Polska)

PIU: Rynek zachował stabilność pomimo pandemii

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

W ubiegłym roku zakłady ubezpieczeń zebrały łącznie 63,83 mld zł składek brutto. Ponad dwie trzecie z tej kwoty wypracowały zakłady majątkowe – podała Polska Izba Ubezpieczeń w tradycyjnym opracowaniu zatytułowanym „Ubezpieczenia w liczbach”, podsumowującym ubiegłoroczne wyniki finansowe rynku ubezpieczeń.

Przypis składki brutto w dziale I wyniósł 20,7 mld zł, co odpowiadało 32,65% łącznych przychodów rynku ubezpieczeń ze sprzedaży ubezpieczeń. Pozostałe 42,7 mld zł zebrały towarzystwa z działu II.

W sektorze życiowym segmentem legitymującym się najwyższym przypisem składki była grupa 1 – ubezpieczenia na życie. Z tego typu polis zebrano 7,9 mld zł. Za nią uplasowały się ubezpieczenia wypadkowe (6,6 mld zł), z UFK (5,9 mld zł) oraz rentowe i posagowe (odpowiednio 0,16 i 0,1 mld zł).

Z kolei w sektorze majątkowym dominowały ubezpieczenia komunikacyjne. Ich łączny przypis składki osiągnął poziom 23,4 mld zł (14,6 mld zł z OC posiadaczy pojazdów mechanicznych oraz 8,8 mld zł z AC). Warto zauważyć, że mimo płynących z rynku sygnałów o coraz ostrzejszej rywalizacji zakładów w komunikacji, wartość sprzedaży w tym segmencie na przestrzeni ostatnich lat pozostaje na stabilnym poziomie. Rok wcześniej przypis komunikacyjny wyniósł 23,6 mld zł, a w 2018 roku – 23,5 mld zł.

Dynamiczny wzrost w segmencie pozakomunikacyjnym

Ubezpieczenia niekomunikacyjne odpowiadały za 19,3 mld zł zebranych składek. W tej gałęzi produktów widać z kolei dynamiczny wzrost. O ile różnica w porównaniu z poprzednim rokiem była stosunkowo niewielka (+0,4 mld zł), na co największy wpływ miała pandemia Covid-19, w stosunku do 2018 r. nastąpiła poprawa o 2,5 mld zł, a wobec rezultatu z 2017 r. – o 4 mld zł.

W segmencie pozakomunikacyjnym największym przypisem legitymowały się ubezpieczenia szkód rzeczowych – 7,6 mld zł, oraz OC ogólne i pozostałe osobowe – po 2,5 mld zł. Na koniec roku funkcjonowało 55,73 mln szt. polis majątkowych niekomunikacyjnych, 26,19 mln szt. polis OC ppm. i 7,46 mln szt. AC.

Blisko 2 mln szkód komunikacyjnych

Z opracowania PIU wynika, że w 2020 r. zakłady wypłaciły poszkodowanym 39,6 mld zł odszkodowań i świadczeń. Z tej kwoty 17,4 mld zł stanowiły wypłaty z ubezpieczeń na życie (w tym 8,3 mld zł z polis z UFK), a 22,2 mld zł – z ubezpieczeń majątkowych i osobowych. W dziale II najwięcej odszkodowań wypłacono z ubezpieczeń komunikacyjnych – 14,5 mld zł (9 mld zł z OC ppm. i 5,5 mld zł z AC). Z polis niekomunikacyjnych wypłacono 7,7 mld zł, z czego 3,4 mld zł przypadało na ubezpieczenia szkód rzeczowych.

Eksperci Izby obliczyli, że w ubiegłym roku zlikwidowano 1 078 343 szkód z OC ppm. Zestawiając tę wartość z liczbą umów ubezpieczenia, można zauważyć, że ok. 4 pojazdy na sto miały szkodę, a jej średnia wartość wyniosła 8178 zł. Z kolei z AC zlikwidowano 804 006 szkody, co oznacza, że 11 pojazdów na sto miało szkodę, a jej średnia wartość wyniosła 6803 zł.

Z danych zebranych przez PIU wynika również, że na koniec 2020 r. aktywnych było 1,71 mln szt. obowiązkowych ubezpieczeń budynków w gospodarstwach rolnych oraz 1,52 mln szt. OC rolników.

Bez miliarda składki z ubezpieczeń zdrowotnych

W opracowaniu znalazły się także dane na temat rynku ubezpieczeń zdrowotnych. Izba podała, że w 2019 r. prywatną polisę zdrowotną posiadało 3272,5 tys. osób (3021,6 tys. wg raportu PIU za rok 2018). Przypis składki z tego typu umów osiągnął poziom 940,7 mln zł wobec 893,6 mln zł niż w roku poprzednim.

Wynik techniczny rynku uplasował się na niemal identycznym poziomie jak w 2019 r. – 6,1 mld zł. W dziale I wyniósł on 3 mld zł (3,3 mld zł rok wcześniej), natomiast w dziale II osiągnął pułap 3,2 mld zł (2,9 mld zł). Wynik finansowy netto zakładów wyniósł 6,1 mld zł, wobec 7,2 mld zł w poprzednim roku.

Na koniec roku łączna wartość aktywów zakładów ubezpieczeń wyniosła 204,7 mld zł, wobec 193,9 mld zł w 2019 r.

Na koniec ubiegłego roku na polskim rynku działało 26 zakładów ubezpieczeń na życie, z czego dwa w formie towarzystw ubezpieczeń wzajemnych, 8 oddziałów zakładów życiowych, 33 zakłady majątkowe, w tym 7 TUW-ów, 31 oddziałów ZU non-life, 1 zakład reasekuracji i 1 oddział zakładu reasekuracji.

Artur Makowiecki

news@gu.home.pl

Turyści chętniej ubezpieczą samochód niż dziecko

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Beesafe zapytał klientów o ich preferencje dotyczące wyboru ubezpieczenia na sezon letni 2021. Respondentom zaproponował do wyboru trzy rodzaje usług, które mogą przydać się na wakacjach w Polsce: auto assistance, NNW dla dziecka oraz pomoc medyczną w trakcie wakacji. Z odpowiedzi ankietowanych wynika, że ubezpieczeniem, po które najchętniej sięgnęłyby osoby planujące wakacje, jest assistance samochodowy.

Ze zorganizowania pomocy technicznej w przypadku awarii lub kolizji w trakcie podróży chętnie skorzystałoby 44% uczestników badania własnego Beesafe przeprowadzonego w tym miesiącu.

Chęć wyboru ubezpieczenia auta w modelu assistance może wynikać ze znajomości takich usług wśród Polaków. Pakiet assistance jest przede wszystkim jednym z najbardziej rozpoznawalnych ubezpieczeń wśród naszych rodaków. 93% uczestników zrealizowanego na nasze zlecenie badania potwierdziło, że zna taką usługę – komentuje Rafał Mosionek, CEO Beesafe.

Na drugim miejscu wśród proponowanych opcji znalazła się usługa polegająca na zapewnieniu tymczasowej pomocy medycznej w trakcie wakacji. Wybrała ją jedna trzecia ankietowanych. Najmniej interesującą z trzech dostępnych opcji okazało się NNW dla dzieci. Tego rodzaju zabezpieczenie na wypadek nieprzewidywanego uszkodzenia ciała chciałoby wykupić 23% badanych respondentów.

– Mimo że Polacy rozpoznają ubezpieczenie w modelu NNW – 83% konsumentów zna taką usługę, a 56% z niej regularnie korzysta – NNW dla dziecka na wakacje nie należy do najbardziej popularnych i jest wybierane rzadziej niż ubezpieczenie assistance czy pomoc medyczna podczas urlopu. Zakup takiego ubezpieczenia przypuszczalnie Polakom może wciąż kojarzyć się raczej z okresem rozpoczęcia roku szkolnego niż z okresem wakacyjnym – tłumaczy Rafał Mosionek.

(AM, źródło: Beesafe)

PZU: Webinar o zarządzaniu ryzykiem w zakładach przemysłowych

0

26 maja odbędzie się organizowany przez PZU webinar dotyczący zarządzania ryzykiem w zakładach przemysłowych. W jego trakcie zakład zaprezentuje brokerom program Ryzyko PRO, który został wprowadzony u wybranych klientów największego polskiego ubezpieczyciela, a teraz jest dostępny dla szerszej grupy firm.

W webinarze, który poprowadzi Aleksandra E. Wysocka, redaktor naczelna „Gazety Ubezpieczeniowej”, wystąpią:

  • Jakub Sajkowski – dyrektor zarządzający ds. klienta korporacyjnego PZU SA,
  • Tomasz Huś – prezes zarządu PZU LAB,
  • Dariusz Gołębiewski – wiceprezes zarządu PZU LAB.

Prelegenci przedstawią cele programu prewencyjnego Ryzyko PRO oraz efekty jego wprowadzenia w wybranych przedsiębiorstwach. Omówione zostaną również przykładowe szkody pożarowe wraz z ich skutkami finansowymi. Podczas webinaru brokerzy dowiedzą się także, w jakich branżach program Ryzyko PRO sprawdzi się najlepiej oraz jak przebiega jego wdrożenie.

Rejestracja:

https://pzuryzykopro.pl/admin/event/register

(aw, am)

Raptowny przegląd ryzyka

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Może powyższy tytuł to nie najcelniejsze tłumaczenie z angielskiego Rapid risk review (assesment). Ale jeżeli z Dirty dancing wyszedł komuś Wirujący seks, to i taką licentia poetica, miejmy nadzieję, czytelnicy zaakceptują.

Chodzi o przegląd ryzyka „na szybko”, żeby nie rzec „w międzyczasie”, co powinno być standardową i dobrą praktyką nawet w jako takim zarządzaniu ryzykiem. A nie jest.

Pomysł na „szybkie” przeglądy nawiązuje do fundamentalnej w XXI w. i w „społeczeństwie ryzyka” (risk society Ulricha Becka) obserwacji, że ryzyko pojawia się niezwykle szybko, w dużej ilości i z wielką mocą. Stąd zapewne mylenie „szybkiego ryzyka” z czarnymi łabędziami, których istnienie w Ryzykonomii od dawna podajemy w wątpliwość. To, że coś dzieje się szybko, nie znaczy, że nie można było tego przewidzieć. A tym bardziej, gdy nastąpi, należy szybko reagować i dalej przewidywać kolejne ryzyka związane z pierwotnym wydarzeniem.

I tu wchodzi do gry nasz „raptowny przegląd ryzyka”. Szybki, zwinny, możliwie krótko trwający. Co nie znaczy, że nieprzygotowany i niedokładny.

O takim przeglądzie ryzyka piszą (o dziwo) autorzy tzw. standardów kontroli zarządczej w rodzimym sektorze publicznym. Pisaliśmy już o niezwykłym pomyśle takiej „kontroli” wprowadzonej w 2009 r. ustawą, ale jeżeli pierwszy raz to pojęcie słyszycie, to nie dziwcie się, bo to kolejne organizacyjne yeti.

Tamże w „standardach” przeczytamy: „Nie rzadziej niż raz w roku należy dokonać identyfikacji ryzyka (…). W przypadku istotnej zmiany warunków, w których funkcjonuje jednostka, należy dokonać ponownej identyfikacji ryzyka”.

I otóż o te „istotne zmiany warunków” w szybkich przeglądach chodzi. Oczywiście w sektorze publicznym (o ile wiemy) nikt takich przeglądów jednak nie robi. Raz do roku to i tak za wiele, aż tak się segregator „od zarządzania ryzykiem” nie kurzy… Zresztą jeszcze przy EURO usiłowaliśmy dowiedzieć się, czy, gdzie i kto zrobił jakieś dodatkowe analizy, bez rezultatu. Ale nie wykluczamy, że jakieś „poufne analizy” były, bo to popularne tłumaczenie.

Czy są jakieś analizy ryzyka, szybkie albo wolne, jakiekolwiek czynione w sektorze publicznym w związku z Covid? Owszem, słyszymy o raportach, modelach i prognozach nawet tych matematycznych, a więc szczególnie cennych. Ale o analizach ryzyka niestety, nic nam nie wiadomo.

Lecz… żeby nam ktoś nie zarzucił, że się znęcamy nad sektorem publicznym, to w przedsiębiorstwach również rzadko się „raptowne” przeglądy czyni. Ryzyka analizuje się (o ile) podobnie jak u „publicznych” raz do roku i nikt nie ma do tego głowy, gdy już „płoną lasy”.

Przykładem szybkiego przeglądu ryzyka jest „Rapid risk assesment” European Centre for Disease Prevention and Control, unijnego sanepidu, którego „apdejtów” od początku epidemii było już co najmniej czternaście. Nie będziemy już drążyć, czy i sanepid takie oceny gdzieś w tajności pisze. Być może…

Jerzy Podlewski

Podobnie jest ze szpitalami, które (znowu mało kto wie) wdrażały kontrolę zarządczą i zarządzanie ryzykiem, li tylko z przyczyn podległości różnym samorządom. Ale i o tym pisaliśmy: zarządzanie ryzykiem w szpitalach to nie jest studium sukcesu, żeby to oględnie ocenić.

Wreszcie, „szybkie przeglądy” nie dotyczą tylko pandemii. Ryzyk szybkich, zmieniających istotnie warunki funkcjonowania organizacji pojawia się nieustannie wiele. Począwszy od katastrof naturalnych i nie, przez gwałtowne zmiany na rynku, nieoczekiwane działania konkurencji, zmiany regulacyjne czy problemy zupełnie lokalne, ale dla naszej firmy nie mniej ważne.

Jaka powinna być zawartość Szybkiego Przeglądu Ryzyka? Wspomniany raport ECDC to nawet 29 stron, ale też dotyczy ryzyk dla całego kontynentu. Naszym zdaniem to zbyt wiele i nie mówimy tego bez powodu, bo przez dokument ECDC przebrnęliśmy, i to wcale nielekko.

W przypadku „zwykłej” organizacji, na potrzeby kierownictwa 1–2 strony wystarczą; ma być szybko i możliwie często, jeśli trzeba.
Dobrze jest więc pokrótce opisać główny problem, jego bieżący kontekst zewnętrzny i wewnętrzny. Dalej przytaczamy analizę obecnej sytuacji, przyczyny i skutki, aktualną ocenę wielkości ryzyka, osoby odpowiedzialne (właścicieli ryzyk) oraz propozycje postępowania wraz z kamieniami milowymi. Także co od poprzedniego „szybkiego przeglądu” (jeśli był taki) z ryzykiem rzeczywiście zrobiono. Krótko, po żołniersku i treściwie. Można robić „copy-pastę” tam, gdzie trzeba, bo to nie poetycki romans, tylko dokument roboczy.
Zarządy dużo czasu nie mają na czytanie. Ale te, które otrzymują takie analizy, potrafią je docenić.

dr Jerzy Podlewski

18,331FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie