W sobotę 29 marca 2025 r. Warsaw Plaza Hotel gościł osoby współtworzące jedną z ciekawszych firm obsługujących likwidację szkód w Polsce. Jubileusz 20-lecia Mentax SA zgromadził zespół, partnerów i przyjaciół firmy, by mogli wspólnie podsumować dwie dekady pracy opartej na technologii, wiedzy branżowej i uważnym podejściu do człowieka.
Zgromadzeni goście mówili nie tylko o historii firmy, lecz przede wszystkim o jej kulturze organizacyjnej, podejściu do relacji, a także skuteczności – tej mierzalnej i tej trudniejszej do ujęcia w liczbach, ale odczuwalnej w kontakcie z drugim człowiekiem. Mentax od lat rozwija model współpracy, który łączy automatyzację procesów z uważną, ludzką obsługą szkody – z poszanowaniem zarówno procedur, jak i emocji poszkodowanych.
Mentax nie powstał z planu strategicznego ani w cieniu wielkiej korporacji. Narodził się z rozmowy w internecie. Z potrzeby działania inaczej. I z ciekawości świata. Po 20 latach firma łączy produkcję nowoczesnego oprogramowania z obsługą likwidacji szkód dla największych towarzystw ubezpieczeniowych w Polsce. Ale nie to wyróżnia ją najbardziej. Tym, co pozostaje niezmienne od początku, jest przekonanie, że najważniejszy jest człowiek – i ten po drugiej stronie słuchawki, i ten po drugiej stronie biurka.
Rozmowa, która trwa
Początki Mentaxu to historia trzech osób: Radosława Bartosika, likwidatora szkód, oraz programistów – Grzegorza Tlołki i Dawida Polaka. Poznali się na forum internetowym.
– Spotkaliśmy się po raz drugi w życiu dopiero u notariusza, podpisując umowę spółki – wspomina Radosław Bartosik.
Kapitał początkowy wynosił 300 zł. Siedziba – Koszalin. Nazwa? „Mentax” – inspirowana mentatami z Diuny, czyli ludźmi, którzy myślą szybciej niż maszyny.
– Ta postać z książki Franka Herberta była dla nas symbolem człowieka, który łączy logikę, intuicję i odpowiedzialność. Dziś, w dobie AI, to nadal aktualna inspiracja – mówi Grzegorz Tlołka.
Zanim powstał pierwszy system, był jeszcze test zgodności zespołu. – Zrobiliśmy kotlety mielone. Jeśli da się zjeść bez kłótni, to znaczy, że firma przetrwa – żartuje Dawid Polak.
– Nie mieliśmy planu B. Mieliśmy tylko pomysł i zgodność charakterów. Mentax to była dla nas próba – czy można połączyć luz z odpowiedzialnością, technologię z człowiekiem, ambitne cele z normalnym, codziennym życiem. I okazuje się, że można. A jak coś się nie udaje? To trudno. Idziemy dalej – dodaje.
Szkoda to nie numer – to sprawa człowieka
Mentax zaczynał jako dostawca oprogramowania. Gdy ERGO Hestia zleciła im system do zarządzania ofertą, nie spodziewali się, że kolejnym krokiem będzie propozycja… likwidacji szkód. – Nie czuliśmy się w pełni gotowi, ale powiedzieliśmy: „robimy” – wspomina Dawid Polak. Zaczęli od telefonów do poszkodowanych. Bez skryptów. Po ludzku.
– Pierwsze telefony do poszkodowanych pamiętam do dziś. Dzwoniłem i mówiłem tak, jak sam chciałbym, żeby do mnie zadzwoniono po wypadku. Czasem wystarczyło kilka prostych słów, żeby ktoś się uspokoił, poczuł, że nie jest sam. I to zostało z nami – do dziś tak rozumiemy jakość – podkreśla Dawid Polak.
Dziś firma obsługuje dziesiątki tysięcy szkód rocznie. Współpracuje z największymi zakładami ubezpieczeń w kraju. Procesy są zautomatyzowane, technologie – autorskie, zaprojektowane tak, by wspierać realnych użytkowników: likwidatorów, konsultantów, kierowników zespołów. Ale w centrum niezmiennie pozostaje człowiek.
– Można mieć najlepszy system. Ale jeśli ktoś po zalaniu nie usłyszy w słuchawce, że ktoś mu pomoże, że wie, jak to ogarnąć – to nie zadziała – mówi Grzegorz Tlołka.
Ekspercko i po ludzku
Mentax nie konkuruje „ceną za zgłoszenie”. Zamiast tego buduje wartość w inny sposób – poprzez szybszą i bardziej przewidywalną likwidację, lojalność klientów końcowych i mniejsze obciążenie operacyjne dla TU. Dla branży ubezpieczeniowej to nie są slogany – to konkretne efekty: mniej eskalacji, mniej reklamacji, więcej zaufania.
Ale najważniejsze jest połączenie technologii i empatii. System pomaga, ale to głos w słuchawce i uważność likwidatora w terenie sprawiają, że klient czuje się zaopiekowany. W czasach, gdy wiele firm szuka przewagi w algorytmach, Mentax przypomina: sztuczna inteligencja to tylko narzędzie. Prawdziwa przewaga to relacja.
– Wiele osób pyta, jak to jest prowadzić firmę technologiczną w sektorze ubezpieczeń. A dla mnie odpowiedź jest prosta: trzeba znać ubezpieczenia, ale przede wszystkim trzeba znać ludzi. Wiedzieć, co ich denerwuje, co im pomaga, co ich uspokaja. Technologie są tylko narzędziem – wyjaśnia Grzegorz Tlołka.
Trudne decyzje, trudne momenty
Jak każda firma z historią, Mentax miał momenty, w których coś nie szło. Projekty, które nie wypaliły. Ludzi, którzy odeszli. Decyzje, które trzeba było podjąć w niepewności.
– W 2024 r. oddaliśmy część odpowiedzialności liderom zespołów. Długo się do tego zbieraliśmy. To była najtrudniejsza i najlepsza decyzja – przyznaje Radosław Bartosik. – Zespół poradził sobie lepiej, niż my byśmy to zrobili. Takie zmiany wymagają zaufania – ale też rezygnacji z kontroli. A to bywa trudniejsze niż niejedna strategia.
– Upadaliśmy nieraz. Ale wstawaliśmy tyle razy, ile trzeba było. To nie jest żadna wielka filozofia – po prostu nie przestawaliśmy iść dalej. I to nas chyba najlepiej definiuje jako firmę – dodaje Radosław Bartosik.
– Nigdy nie mieliśmy ambicji zbudowania firmy-kalki. Od początku chcieliśmy robić wszystko na własnych warunkach. To wymaga odwagi, bo czasem popełniasz błędy. Ale przynajmniej są to twoje błędy, a nie cudze recepty, które nie pasują do twojej rzeczywistości – dodaje Dawid Polak.
Tu chodzi o zaufanie
W Mentaxie nie mierzy się czasu pracy. Nikt nie liczy minut spędzonych przy komputerze. – W pierwszym tygodniu myślałem, że ktoś żartuje. Siedzę, robię sobie herbatę, nikt nie komentuje, nie pyta, co robię. A potem zrozumiałem: tu naprawdę chodzi o zaufanie – wspomina jeden z pracowników.
Inny dodaje: – Można się pomylić. Można zapytać. Można być sobą. Ale też trzeba dowozić jakość. I to działa.
To środowisko pracy, które nie zamyka się w formułach. Raczej tworzy przestrzeń, w której ludzie mogą się rozwijać – zawodowo i po ludzku.
Gala bez napinki
Uroczysty wieczór miał lekką, nietuzinkową formułę. Gości zabawiali mimowie z grupy Mimello, którzy w swobodny, pełen wdzięku sposób nawiązywali kontakt z uczestnikami, wplatając w przestrzeń wydarzenia humorystyczne scenki inspirowane codziennymi sytuacjami.
Iluzjonista Tomasz Jusza zadziwiał precyzją i kontaktem z widownią. A energetyczny koncert Baranovskiego wyróżnił ten wieczór mocnym, rockowym akcentem.
Jak to na galach, wręczano nagrody, ale w kategoriach takich jak „Mistrz Memów” czy „Czarodziej Excela”.
Wieczór poprowadził Kamil Baleja, wnosząc dużo swobody i lekkości, idealnie dopasowane do charakteru wydarzenia. Podsumowując, to nie była typowa korporacyjna gala, ale spotkanie osób, które przez lata współtworzyły Mentax.
– Zobaczyłem tylu ludzi, którzy przyszli, bo chcieli. Nie bo musieli. To było wzruszające i motywujące – powiedział Grzegorz Tlołka.
– Gdyby ktoś powiedział mi 20 lat temu, że będzie taki wieczór – nie uwierzyłbym – dodał Radosław Bartosik. – Ale dziś wiem, że było warto. Dla ludzi. Dla tej historii. Dla tej firmy.
To nie był finał. To był nowy start. Bo w Mentaxie – jak od zawsze – wszystko zaczyna się od rozmowy. A potem robi się z tego dobra robota.
Aleksandra E. Wysocka
