Blog - Strona 92 z 1482 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 92

Many Pets: Powrót z Ameryki

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Many Pets, czołowy dostawca ubezpieczeń dla zwierząt domowych, ogłosił decyzję wyjścia z rynku amerykańskiego, aby skupić się na zasadniczej działalności w Wielkiej Brytanii. Firma zawiązała partnerstwo z Odie Pet Insurance, aby zapewnić bezproblemowe przejście swoim amerykańskim klientom.

Od 1 stycznia 2025 r. Odie Pet Insurance oferuje ciągłość ochrony i wsparcie dotychczasowym klientom Many Pets.

Many Pets wszedł na rynek USA w 2021 r. Teraz do decyzji o wyjściu skłoniły firmę trudności operacyjne. Koncentrując się z powrotem na działalności w Wielkiej Brytanii, firma będzie kontynuować innowacje i dostarczać wysokiej jakości produkty i usługi ubezpieczeniowe dla zwierząt.

(AC, źródło: Insurtech Insights)

Andrzej Klesyk członkiem rady nadzorczej PZU SA

0
Andrzej Klesyk

Mimo zgłaszanych wątpliwości, Andrzej Klesyk, były prezes PZU SA, został członkiem rady nadzorczej spółki. W głosowaniu jego kandydaturę poparli akcjonariusze dysponujący ponad dwiema trzecimi ważnych głosów podczas dokończonego 21 stycznia Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia. 

Podczas głosowania nad kandydaturą Andrzeja Klesyka oddano 576 973 454 ważnych głosów z takiej samej liczby akcji (66,82% kapitału zakładowego), z czego: 391 275 895 za, 185 332 559 przeciw oraz 365 000 głosów wstrzymujących się.

Wakat w składzie RN powstał po tym, jak 10 stycznia NWZ PZU SA odwołało z jej składu Wojciecha Olejniczaka. NWZ nie wybrało jednak jego następy. Pięć dni później zarząd ubezpieczyciela poinformował o otrzymaniu zawiadomienia od Nationale-Nederlanden OFE, jednego z mniejszościowych akcjonariuszy, o zgłoszeniu kandydatury Andrzeja Klesyka na członka rady nadzorczej PZU SA. Ten wniosek wzbudził pewne kontrowersje, czy dochowano należytej troski o utrzymanie niezależności kandydatury i wymaganej prawem na rynku kapitałowym ostrożności procesu wyłaniania kandydata. Rada nadzorcza największego polskiego ubezpieczyciela i większość akcjonariuszy uczestniczących w NWZ uznała, że odpowiedź na to pytanie brzmi twierdząco.

Andrzej Klesyk pełnił funkcję prezesa zarządu PZU SA od 14 grudnia 2007 r. do 8 grudnia 2015 r. Przeprowadził ofertę publiczną spółki, największe w ówczesnych czasach IPO na GPW w Warszawie.

Artur Makowiecki

news@gu.com.pl

Kancelaria Brokerska Modus dołącza do firmy Renomia

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Firma brokerska Renomia a. s. przejmuje udziały większościowe w Kancelarii Brokerskiej Modus. Tym samym wzmocni swoją pozycję na polskim rynku, gdzie dotychczas operowała za pośrednictwem dwóch spółek zależnych.  

Dzięki transakcji Modus staje się członkiem Renomia Group. Na polskim rynku będzie nadal działać pod swoją marką, a na jej czele pozostanie aktualny dyrektor, Rafał Trębski.

– W regionie Europy Środkowej i Wschodniej nadal jest dużo przestrzeni do rozwoju, dużo nowych możliwości. Dlatego tak ważne jest rozwijanie naszych usług, co oczywiście dotyczy również największego rynku polskiego, gdzie wraz ze spółką partnerską Gallagher planujemy kolejne inwestycje. Obie nasze dotychczasowe polskie spółki-córki, Alfa Brokers i RENOMIA sp. z o.o., odnotowały w ubiegłym roku dwucyfrowe tempo wzrostu, co na tak konkurencyjnym rynku należy uznać za imponujący sukces. Niezmiernie cieszę się, że w spółce MODUS znaleźliśmy po raz kolejny partnera, który podziela nasze wartości i szybko ustaliliśmy warunki fuzji – wyjaśnia współzałożyciel i partner zarządzający Renomia Group, Pavel Nepala.

Kancelaria Brokerska Modus to firma rodzinna, która powstała w 2007 roku. Posiada biura w Skierniewicach i w Warszawie. Specjalizuje się w usługach ubezpieczeniowych dla klientów korporacyjnych, przede wszystkim w sektorze finansowym. Ma także mocną pozycję w usługach dla podmiotów rolniczych, różnych towarzystw i stowarzyszeń.

– To dla nas zaszczyt, że możemy połączyć siły z graczem o tak mocnej regionalnej i globalnej pozycji jak Renomia. Wspólnie chcemy nadal rozwijać i poszerzać zakres oferowanych przez nas usług, a to partnerstwo stwarza nam pod tym względem nowe możliwości, np. jeżeli chodzi o obsługę potrzeb naszych klientów za granicą – przyznaje dyrektor i współzałożyciel Modus, Rafał Trębski. 

Renomia Group weszła do Polski w 2022 r. dzięki przejęciu toruńskiej spółki Alfa Brokers,. Następnie swoje biuro w Warszawie otworzyła również spółka-córka Renomia. Tym samym aktualnie Renomia Group dysponuje nad Wisłą grupą ponad osiemdziesięciu ekspertów, którzy oferują klientom usługi z branży ubezpieczeń i zarządzania ryzykiem. Renomia Group działa bezpośrednio z pomocą swoich spółek-córek w 13 krajach europejskich. Oprócz Czech, Słowacji i wspomnianej Polski, jest obecna na Węgrzech, w Rumunii, Bułgarii, Chorwacji, Słowenii, Serbii, Bośni i Hercegowinie, na Litwie, Łotwie, a od niedawna także w Austrii, zarządzając składkami na kwotę przekraczającą miliard euro.

(AM, źródło: Renomia)

Quantee dostawcą technologii pricingowych dla ERGO Hestii

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

ERGO Hestia rozpoczęła współpracę z Quantee, dostawcą rozwiązania nowej generacji do wyceny produktów ubezpieczeniowych, opartego na sztucznej inteligencji. Wybór insurtechu na dostawcę rozwiązania pricingowego jest kolejnym krokiem w ramach strategii sopockiej firmy stawiającej na wykorzystanie innowacyjnych technologii, pozwalających na lepsze dopasowanie oferty do potrzeb klientów.

– Dostrzegliśmy potencjał Quantee już kilka lat temu. Od tego czasu obserwowaliśmy rozwój Quantee oraz zainwestowaliśmy czas, aby dobrze poznać samo narzędzie i zespół, który za nim stoi. Pozwoliło nam to zbudować przekonanie, że współpraca z Quantee pomoże nam w dalszym rozwoju naszych modeli taryfikacyjnych. Wdrożenie Quantee powiększa zakres możliwości budowy modeli pricingowych oraz poprawia efektywność naszej pracy. I mamy już konkretne plany, jak te możliwości wykorzystać w praktyce dla podnoszenia pozycji konkurencyjnej ERGO Hestii – komentuje Maciej Krajewski, dyrektor ds. Pricingu ERGO Hestii.

– Dziękuję naszym partnerom z Grupy ERGO Hestia za zaufanie oraz dostrzeżenie wartości jaką Quantee może dostarczyć, wspierając kolejny etap rozwoju procesów taryfikacyjnych. Jestem głęboko przekonany, że ta współpraca dostarczy obu stronom wiele satysfakcji oraz przyczyni się do wzmacniania pozycji Grupy ERGO Hestia jako lidera innowacji w pricingu – dodaje Mateusz Gintrowski, Co-Founder Quantee.

Quantee, firma specjalizująca się w dostarczania rozwiązania do wyceny produktów ubezpieczeniowych nowej generacji, od kilku lat pozyskuje nowych klientów na licznych rynkach w Europie i na świecie. Do grona klientów insurtechu należą m.in. Zurich Insurance Group, Europa Ubezpieczenia, TUW „TUW”, InterRisk, UKNF, Deloitte czy Tedaisy Insurance Group.

(AM, źródło: Quantee)

Czy to już koniec agencji marketingowych w ubezpieczeniach?

0
Vicky Hope

Rozmowa z Vicky Hope, współzałożycielką LOOP Agencies (UK), firmy zajmującej się transformacją usług kreatywnych dla branż regulowanych

Aleksandra E. Wysocka:Vicky, przejdźmy od razu do sedna. Po latach polegania na zewnętrznych agencjach marketingowych firmy coraz częściej stawiają na wewnętrzne zespoły, zwłaszcza w branżach takich jak ubezpieczenia. Czy tzw. in-housing to faktycznie przyszłość marketingu, czy może tylko sposób na ominięcie pośredników z powodu frustracji?

Vicky Hope: – Łatwo uznać, że to tylko reakcja na problemy z agencjami, ale w rzeczywistości in-housing jest strategicznym krokiem. Dla ubezpieczycieli, dla których zgodność z regulacjami i bezpieczeństwo danych to priorytety, własny zespół może odmienić sposób działania. Ale uwaga: to nie jest szybka droga do sukcesu. To proces, który wymaga zarówno planowania, jak i zmiany kultury organizacyjnej.

Ubezpieczenia raczej nie kojarzą się z kreatywnością. Czy wewnętrzne zespoły naprawdę potrafią stworzyć coś, co wyróżni markę?

– Kreatywność w ubezpieczeniach polega na mądrym podejściu do ograniczeń – nie na efektownych kampaniach, ale na znajdowaniu inteligentnych rozwiązań. Złożone produkty i regulacje nie tłumią kreatywności, wręcz przeciwnie – wymagają innowacyjnego myślenia.

Zespoły wewnętrzne, które na co dzień żyją marką i jej wyzwaniami, mogą tworzyć bardziej trafne kampanie. Kluczem jest niezamykanie się w „bańce” – lecz czerpanie inspiracji z branży i spoza niej, współpraca z ekspertami, uczestnictwo w wydarzeniach.

Wiele osób uważa, że in-housing to głównie oszczędność. Czy rzeczywiście wewnętrzne zespoły są tańsze?

– Nie zawsze – przynajmniej nie na początku. Ale skupianie się wyłącznie na kosztach to błąd. Chodzi o wartość, jaką daje taki model. W ubezpieczeniach, gdzie kampanie muszą szybko reagować na zmiany regulacyjne czy rynkowe, wewnętrzne zespoły eliminują opóźnienia i ryzyko niezgodności. Już sama oszczędność czasu może uzasadnić inwestycję.

Zgodność z regulacjami często bywa hamulcem dla kreatywności. Czy wewnętrzne zespoły lepiej radzą sobie w tym obszarze, czy to tylko inny sposób na zarządzanie biurokracją?

– To właśnie w zgodności leży ich siła. Bycie częścią firmy oznacza, że te zespoły doskonale rozumieją regulacje i szybciej przez nie przechodzą. Przykład? Marketing ubezpieczeń na życie czy emerytalnych – tam każde słowo musi być precyzyjne, a proces akceptacji skrupulatny. Wewnętrzne zespoły eliminują opóźnienia, które często zdarzają się w agencjach zewnętrznych.

Dane są dziś podstawą nowoczesnego marketingu. Czy wewnętrzne zespoły dają przewagę, zwłaszcza w kontekście ochrony prywatności i danych pierwszej strony?

– Absolutnie. Zarządzanie danymi wewnętrznie to większa kontrola i większe zaufanie – kluczowe w branży ubezpieczeń. Dzięki danym pierwszej strony można tworzyć kampanie, które są nie tylko hiperpersonalizowane, ale też w pełni zgodne z regulacjami. To nie tylko przewaga konkurencyjna – klienci tego oczekują.

Gdzie firmy najczęściej popełniają błędy, próbując wdrożyć model wewnętrzny?

– Najczęstszym błędem jest próba zmiany wszystkiego naraz. Lepiej zacząć od jednego produktu czy grupy klientów, zdobyć doświadczenie, a dopiero potem skalować. Kolejną przeszkodą jest znalezienie odpowiednich ludzi – specjalistów, którzy rozumieją zarówno marketing, jak i specyfikę ubezpieczeń.

Czy zatem in-housing to przyszłość marketingu, czy może chwilowy trend?

– To model, który zostanie z nami na długo, zwłaszcza w branży ubezpieczeń, gdzie kluczowe są zaufanie i zgodność. Ale to nie znaczy, że to ostateczne rozwiązanie. Przyszłość to hybrydy – łączenie wewnętrznych zespołów z zewnętrznymi ekspertami. Wygrywać będą ci, którzy znajdą równowagę między kontrolą a współpracą.

Dziękuję za rozmowę.

Aleksandra E. Wysocka

Gdzie można porozmawiać o ubezpieczeniach?

0
Grzegorz Piotrowski

O tym, że banki w Polsce, stawiając coraz powszechniej na zdalne kanały sprzedaży i kontaktu z klientami, zmniejszą liczbę placówek z obsługą stacjonarną, widać już od kilku lat. Czy podobny los czeka oddziały i mniejsze agencje zajmujące się ubezpieczeniami?

Akurat w tym przypadku klienci nie będą chyba musieli obawiać się, że nie będą mieli gdzie spotkać się z agentem.

Oddziałów banków jest coraz mniej, a i te, które pozostają, nie wyglądają już tak samo jak jeszcze kilkanaście lat temu. Oferowanie produktów bankowych coraz częściej odbywa się w elektronicznych kanałach dystrybucji – pozwalających klientowi na dokonywanie różnych operacji przed ekranem komputera lub smartfona. Oczywiście nie wszystkie produkty z oferty banków można sprzedać przez internet, ale nie są to rozwiązania na tyle trudne do zrozumienia, aby niezbędne było spotkanie z doradcą w placówce.

Inaczej wygląda sytuacja, kiedy trzeba wyjaśnić zdecydowanie bardziej skomplikowane kwestie finansowe wymagające wyboru spośród różnych wariantów, np. ubezpieczenia, o których musi zdecydować klient.

Sam wybór może nie jest jeszcze najtrudniejszym etapem sprzedaży, ale musi zostać poprzedzony przekazaniem wielu informacji niezbędnych do podjęcia ostatecznej decyzji. I na tym etapie sprzedaży może się okazać, że nie obejdzie się bez pomocy specjalisty, z którym trzeba będzie się spotkać. Wtedy konieczne jest miejsce, gdzie bez pośpiechu można porozmawiać z klientem i poświęcić mu tyle czasu, ile będzie potrzeba, aby nie tylko wytłumaczyć np. wszystkie zawiłości ubezpieczania, opowiedzieć o zakresie ochrony, sytuacjach, w których ona nie będzie działać, i na końcu odpowiedzieć na pytania, które z pewnością się pojawią.

Oczywiście to wszystko można zrobić za pomocą telefonu. I z pewnością wielu klientom taka forma kontaktu w zupełności wystarczy, ale trzeba pamiętać, że jest jednak spora grupa osób, która po prostu woli porozmawiać z agentem osobiście. A do tego musi znaleźć się odpowiednie miejsce, np. w siedzibie oddziału lub agencji ubezpieczeniowej.

Dlatego zdecydowanie częściej widać na ulicach szyldy towarzystw ubezpieczeniowych niż banków. Do takich rozmów nie są bowiem potrzebne duże oddziały i placówki, ale wystarczą nawet niewielkie biura, o ile oczywiście spełniają wymogi i standardy właściwej obsługi klienta, często dość rygorystycznie określone przez towarzystwa chcące zapewnić odpowiedni poziom sprzedaży u swoich przedstawicieli.

Dlatego klienci firm ubezpieczeniowych, w przeciwieństwie do klientów banków raczej nie muszą się obawiać, że nie znajdą w swojej okolicy miejsca, gdzie mogą przyjść i uzyskać informację o ofercie. Małych, ale nieraz nawet całkiem dużych stacjonarnych biur, w których można znaleźć agenta, raczej nie brakuje. I wszystko wskazuje na to, że w najbliższej przyszłości ta sytuacji nie ulegnie zmianie. Nie tylko dlatego, że agenci będący przedsiębiorcami muszą po prostu mieć gdzie przyjąć interesantów, ale także sami klienci, poszukując informacji o ubezpieczeniach, często chcą załatwić formalności dotyczące polisy nie tylko zdalnie. A wtedy, aby spokojnie porozmawiać, trzeba znaleźć odpowiednie miejsce.

Grzegorz Piotrowski
gpiotrowski@o2.pl

Rozliczenia zarządów podniosły koszty D&O

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Z informacji „Pulsu Biznesu” wynika, że w efekcie rozliczeń byłych zarządów spółek Skarbu Państwa stawki w ubezpieczeniach D&O (Directors and Officers) poszły mocno w górę.

„PB” ustalił, że np. bank PKO BP zawiera umowy D&O w PZU oraz Marsh. Z niepotwierdzonych doniesień źródeł informacji gazety wynika, że w 2024 roku roczny koszt składki ubezpieczeniowej wyniósł 3,1 mln zł. Tegoroczna pierwsza oferta opiewała na 11,8 mln zł i bank miał podjąć negocjacje w celu jej obniżenia. PKO BP przekazał „PB”, że kwota w powyższej wysokości jest nieprawdziwa.

Więcej:

„Puls Biznesu” z 22 stycznia, Eugeniusz Twaróg „PKO BP bije po kieszeni byłe zarządy”

(AM, źródło: „Puls Biznesu”)

Nationale-Nederlanden promuje ofertę kompleksowego wsparcia w chorobie

0

Nationale-Nederlanden rozpoczęło kampanię reklamową promującą „Ubezpieczeniowy program wsparcia w chorobie”, łączący ubezpieczenie na życie i usługi medyczne. Program został uznany przez „Gazetę Ubezpieczeniową” PRODUKTEM ROKU 2024.

Głównym bohaterem kampanii, a zarazem przewodnikiem po programie, jest doradca ubezpieczeniowy. Jako ekspert rozwiewa on wątpliwości pozostałych bohaterów kampanii, które wyrażają się w pytaniach, jakie może zadać sobie każda osoba.

– W tej kampanii chcieliśmy zwrócić uwagę na kompleksowość programu, który wspiera klienta w całej ścieżce powrotu do zdrowia już od chwili podejrzenia choroby. Dlatego koncentrujemy się w niej na wartościach, które są ważne dla klientów: szybkim dostępie do diagnostyki, wypłacie pieniędzy w razie choroby, leczeniu operacyjnym lżejszych schorzeń w warunkach komercyjnych, ale też na roli doradcy, który jest dla klienta przewodnikiem po naszej ofercie – mówi Marta Maszewska-Danielewicz, dyrektorka ds. komunikacji marketingowej i marki Nationale-Nederlanden.

Kampania telewizyjna potrwa od 20 stycznia do 9 marca. Istotnym elementem są trwające od października działania digitalowe i radiowe, takie jak mini-audycje radiowe oraz artykuły natywne, które podkreślają kluczową rolę doradców ubezpieczeniowych jako ekspertów i przewodników klientów po świecie ubezpieczeń. Działania wspierające obejmują współpracę z rysownikami i influencerami. W ich kanałach społecznościowych, a także na stronach marki Nationale-Nederlanden, pojawią się treści promujące korzyści wynikające z programu.

(AM, źródło: kplus)

Unum Życie uznane za świetne miejsce do pracy

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Unum Życie zdobyło Certyfikację™ Great Place to Work. To wyróżnienie przyznawane pracodawcom, którzy tworzą wyjątkowe doświadczenia pracowników, budując wspierającą kulturę organizacyjną i przyjazne miejsce pracy.

Certyfikacja to proces, który składa się z dwóch etapów: przeprowadzenia ankiety wśród pracowników i współpracowników oraz wypełnienia kwestionariusza dotyczącego struktury zatrudnienia w firmie. O wyniku decydują wyłącznie opinie samych zatrudnionych oraz niezależne analizy, co czyni cały proces wyjątkowo obiektywnym. Minimalny wynik pozytywnych ocen powinien wynosić 65%. Wynik Unum wyniósł 85%.

Badanie wskazało najmocniejsze strony spółki. Są to:

  • sprawiedliwość – 91%
  • komunikacja – 86%
  • uczciwość – 84%
  • wiarygodność – 84%
  • wizerunek firmy – 84%
  • życzliwość – 84%

– Certyfikat Great Place to Work to wyjątkowe wyróżnienie, które w istocie przyznają nam nasi pracownicy i współpracownicy. Łączy nas troska o naszych klientów oraz unikatowa i wspierająca atmosfera, która pozwala każdemu z nas się rozwijać i wykorzystywać swoje talenty. To wyróżnienie pokazuje, że współpraca oparta na wartościach przynosi nie tylko wymierne efekty biznesowe, ale co ważniejsze zaangażowanie i zadowolenie pracowników i współpracowników, którzy na te wyniki pracują. Dla nas, zarządzających to nie tylko ważny sygnał o tym, jak zespoły się czują w Unum, to także zobowiązanie by nieustannie wzmacniać kulturę opartą na szacunku, uczciwości, zaangażowaniu i pielęgnowaniu różnorodności – komentuje Aneta Podyma, prezeska zarządu Unum Życie.

Certyfikacja™ Great Place to Work pomaga osobom poszukującym pracy w identyfikacji firm, które dbają o dobrostan i rozwój swoich pracowników.

Dzięki temu wyróżnieniu Unum Życie umacnia swoją pozycję jako atrakcyjny pracodawca na rynku ubezpieczeń.

(AM, źródło: Unum Życie)

Generali będzie zarządzać aktywami wspólnie z Natixis

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Assicurazioni Generali SpA i BPCE podpisały 21 stycznia niewiążący protokół ustaleń w celu utworzenia joint venture pomiędzy ich podmiotami zarządzającymi aktywami Generali Investments Holding i Natixis Investment Managers. BPCE poprzez Natixis IM i GIH będą posiadać po 50% połączonego biznesu ze zrównoważonymi prawami do zarządzania i kontroli.

Utworzone przez oba podmioty joint venture miałoby 1,9 biliona euro aktywów w zarządzaniu, co dawałoby mu 9. miejsce na świecie i 1. w Europie w tej kategorii, z przychodami w wysokości 4,1 mld euro. Prezesem zarządu nowego podmiotu zostanie CEO BPCE, Nicolas Namias, a wiceprzewodniczącym – CEO Generali, Philippe Donnet. Woody Bradford, obecny CEO GIH, będzie pełnił funkcję CEO joint venture, a Philippe Setbon, obecny CEO Natixis IM, jego zastępcy.

Przed podpisaniem jakichkolwiek ostatecznych dokumentów transakcyjnych zostaną przeprowadzone konsultacje z odpowiednimi organami przedstawicielskimi pracowników stron. Zamknięcie potencjalnego połączenia będzie podlegać zwyczajowym zatwierdzeniom regulacyjnym i spodziewane jest na początku 2026 r.

– Partnerstwo z BPCE, które dzieli podobną kulturę i podejście operacyjne, zapewnia idealne warunki dla płynnej i udanej ścieżki integracji dla połączonego biznesu. Joint venture oznacza kluczowy kamień milowy od uruchomienia działalności zarządzania aktywami Generali przed siedmioma laty i jest świadectwem znaczących osiągnięć w ostatnich cyklach strategicznych. Jestem niezmiernie dumny z ciężkiej pracy naszych pracowników i podmiotów stowarzyszonych w tym okresie – powiedział Philippe Donnet.

– Dzisiaj z radością podejmujemy nowy krok w kierunku stworzenia największego zarządzającego aktywami w Europie i ważnego globalnego gracza, obok Generali, instytucji finansowej, która podziela nasze wartości – dodał Nicolas Namias.

(AM, źródło: Generali)

18,328FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie