Permanentna inwigilacja!

0
778

Shoshana Zuboff, profesorka Harvardu, psycholożka społeczna, napisała książkę o świetnym tytule, niedawno wydaną w Polsce, światowy bestseller. I tytuł to prawie tak dobry jak Społeczeństwo spektaklu Deborda, bo oddaje przesłanie publikacji.

Tytuł Wiek kapitalizmu inwigilacji jest często cytowany jako przestroga, dokąd nas już zaprowadziły najnowsze osiągnięcia technologii i dokąd, niestety, zmierzamy.

Dość powiedzieć, że lektura książki skłoniła autora niniejszego do baczniejszego przyjrzenia się różnym zgodom, nawet najbardziej oczywistym i zgoła niewinnym, jak i do refleksji nad mechanicznym klikaniem „akceptuję” na stronach w internecie. I jest to refleksja ponura.

Otóż, skoro o tym mowa, alternatywne („pokaż więcej”) kliknięcie w zaawansowane ustawienia naszych codziennych „zgód” stawia włosy na głowie, na co się przez taką akceptację zgadzamy. A krótko rzecz ujmując, zgadzamy się na WSZYSTKO.
No, może (na razie) nie na wszystko, ale na pewno na przekazanie naszych danych behawioralnych, tego, co czytamy, oglądamy, mówimy i czego słuchamy, gdzie, z kim i o czym (i Bóg wie, co jeszcze, o czym zaraz), do dowolnych dziesiątków, a może i setek podmiotów, które z danymi o nas mogą zrobić, co im się żywnie podoba.
I o tym jest między innymi książka Zuboff.

Ale w końcu możemy się nie zgodzić, prawda? A czy wy klikacie „zgoda”, czy może przebijacie sie przez gąszcz „ustawień”, zanim przeczytacie nowy przepis na zająca w buraczkach? Nikt przy zdrowych zmysłach tego nie robi, ale i to nie przypadek, i o tym też jest ta książka.

Internet, media społecznościowe zrazu wydały się zachłyśniętym technologią światu epokowym błogosławieństwem, możliwością nieskrępowanej wymiany informacji, nie do ograniczenia przez żadnego dyktatora. No, chyba że sami władcy internetu stają się takimi dyktatorami.

Weźmy najnowszą, głośną globalnie sprawę sporu jednej z gwiazd omnipotentnego GAFA (Google, FB, Amazon) z rządem kraju kangurów. Jak od razu zauważyli obserwatorzy, istotą problemu nie jest to, czy The Social Network ma płacić tantiemy za linkowanie newsów na wallach swoich użytkowników; tu skądinąd słuszna jest obrona, że i linkowane media na tym korzystają. Natomiast reakcja portalu, zablokowanie treści w całym kraju, i to nie byle poślednim, nagle unaoczniły całemu światu, jak potężni są władcy internetu. Może tej świadomości i oni sami się przestraszyli, więc się wycofali. Na razie.

Zuboff w Wieku kapitalizmu inwigilacji koncentruje się na zupełnie nowym rodzaju kapitału i jego nieuczciwym, jej zdaniem, wykorzystaniu. Tym kapitałem jest informacja behawioralna, ślady naszej bytności, które zostawiamy w sieci, włączając komputer, tablet, smart zegarek czy inny element „internetu wszechrzeczy”.

Bardziej precyzyjnie autorka wykuwa pojęcie nadwyżki behawioralnej, a więc tej informacji o nas, która jest z sieci pobierana, przetwarzana i sprzedawana bez wiedzy i zgody nas samych. O opłatach za ten nowy „rodzaj” kapitału (o wielkiej wartości) nie wspominając.

Spieszymy tu zapewnić ekspertów, że o RODO słyszeliśmy, jednak samo ono z pewnością na starcie z takimi gigantami już nie wystarcza. Zresztą, sprawa jest o wiele szersza, bo dotyczy regulacji internetu w ogóle, co wielu wydaje się rzeczą nie do pomyślenia. Ta idea inherentnej wolności sieci jest przez nowe technologie wspierana i nie bez powodu. O tym pisze Zuboff.

Weźmy wspomniane wyżej kliknięcia: przecież o TO chodzi, żeby nie czytać. Po to jest to tak opisane! Tu także trzeba się zastanowić nad istotą powstawania prawa dla internetu, ale to znowu osobny temat.

Regulacja sieci to także coraz głośniejsza dyskusja o podatkach, o możliwości kontroli treści (Australia, Trump), a nawet o nadzorze korporacyjnym i o tym, co się dzieje w big techach, rzekomo spółkach publicznych. To sprawa może i fundamentalna, szczególnie u brzasku epoki sztucznej inteligencji.

Problemów kapitalizmu inwigilacji, bo to trafne określenie, znajdziemy więc u Zuboff wiele i nawet jeżeli z niejedną tezę się nie zgodzimy, to książkę trzeba koniecznie przeczytać.
Zaakceptuj tak/nie.

dr Jerzy Podlewski