Pojazdy zastępcze do zadań specjalnych? To u nas!

0
1134

Rozmowa z Łukaszem Wawrzeńczykiem, prezesem Grupy Profika

Aleksandra E. Wysocka: – W jaki sposób rekomendacje Komisji Nadzoru Finansowego dotyczące likwidacji szkód komunikacyjnych wpłynęły na wynajem pojazdów zastępczych, w czym się specjalizujecie?

Łukasz Wawrzeńczyk: – Czy coś się naprawdę zmieniło w wynajmie pojazdów zastępczych po rekomendacjach KNF? Z naszej perspektywy dokładnie nic. Pracujemy tak, jak pracowaliśmy. Najem pojazdów zastępczych to jest usługa, która działa w Polsce od wielu lat. Grupa Profika od trzech lat dostarcza klientom pojazdy zastępcze wszystkich typów. Mamy wszystko, co ma koła i jeździ.

Razem z ubezpieczycielami każdego dnia niesiemy pomoc i angażujemy się w zapewnienie mobilności przedsiębiorcom, w ratowanie wakacji rodzinom, w zapewnienie transportu dla dzieci z domów dziecka, a także w rozwiązywanie wielu innych problemów, które są następstwem zdarzeń szkodowych i wiążą się z niemożnością użycia pojazdu. W tym procesie rekomendacje KNF niewiele zmieniły. Zauważyliśmy natomiast, że przybrała na sile agresywność tak zwanych wyłudzaczy, którzy są na rynku i których główną specjalizacją jest zwiększenie wysokości szkody, zawyżanie stawki najmu pojazdu zastępczego i przez to wygenerowanie dodatkowej marży.

Jaką flotą obecnie dysponujecie? Z tego, co się orientuję, dominują w niej pojazdy do zadań specjalnych…

– Dysponujemy flotą około 150 pojazdów własnych i ponad 400 pojazdów partnerskich. I są to praktycznie wszystkie pojazdy, które nie są pojazdami standardowymi. Jeżeli coś nie jest pojazdem osobowym klasy A, B, C czy D, to pewnie my to mamy. Skody Rapid, Fabii, Octavii czy Volkswagena Passata u nas się nie wynajmie. Od tego są koledzy, którzy mają setki, a nawet tysiące tych pojazdów i mają często gęstszą sieć niż my. Są w stanie podstawić taki samochód praktycznie w ciągu kilkunastu minut. Zakłady ubezpieczeń mają rozwinięte sieci partnerskie i nasi koledzy wykonują świetną robotę w tym zakresie, oczywiście we współpracy z zakładami ubezpieczeń. Wystarczy poprosić i pojazd się pojawia. Trochę jak magia.

U nas jest trochę trudniej, bo niestety nie jest tak łatwo zastąpić pojazd przeznaczony do pracy podobnym pojazdem, ale o innych parametrach, czyli tak jak w przypadku pojazdów osobowych. Jeśli mamy do czynienia z uszkodzoną Skodą Fabią, to klient zaakceptuje Volkswagena Polo czy podobny wynalazek. Ten samochód ma te same funkcje – służy do dojazdu. Natomiast w naszej niszy poszkodowany musi mieć dokładnie taki pojazd, jakiego potrzebuje, jaki uległ uszkodzeniu, bo niestety furgonem nie da rady zastąpić skrzyni, izotermą nie da się zastąpić chłodni, a ciągnik standard nie zastąpi ciągnika z hydrauliką dwuobwodową, przeznaczonego do ciągnięcia wywrotek. A nie daj Boże, jak ma kompresor do wydmuchu albo adr, albo jeśli jest przeznaczony do ciągnięcia cystern! Autobusu 20-osobowego nie zastąpi się dziewięcioosobowym busem, a dziewięcioosobowego busa nie zastąpi się siedmioosobową brygadówką.

Ale brygadówką można zastąpić samochód dla rodziny, która jedzie na wakacje i miała awarię na trasie. Taką sytuację mieliśmy poprzedniego lata. Polisa w ERGO Hestii, a usługa wykonana w ramach assistance, zlecającym był Mondial Assistance. To się działo na północ od Warszawy, w okolicach Mławy. Stary Ford Galaxy, którym jechała rodzina, uległ awarii. Nie udało się go naprawić na miejscu. My wtedy nie mieliśmy samochodów siedmioosobowych. Mieliśmy za to brygadówki przeznaczone do transportu ekip budowlanych. Poszkodowani dostali Fiata Ducato L4 H2. Jak się przepakowali do niego, to ich bagaże zajęły powierzchnię jednej palety. Pojechali na wakacje brygadówką i bardzo nam dziękowali.

Generalnie w pracy regularnie spotkamy się z wyrazami wdzięczności. Zdarzyło nam się dostać chleby z piekarni, ciastka z cukierni, piwo z browaru… Przedsiębiorcy są bardzo wdzięczni za specjalistyczne pojazdy zastępcze dostarczane z dnia na dzień. Gdy zaczynaliśmy trzy lata temu, było o to znacznie trudniej. Powszechny był problem chociażby z izotermami. Teraz ludzie są zaskoczeni, że mogą zadzwonić do zakładu ubezpieczeń, poprosić o izotermę zastępczą czy chłodnię i ją dostaną bez problemu w ciągu kilku godzin, albo najpóźniej następnego dnia rano.

Przecież dokładnie o to chodzi w naszej branży, żeby pomagać ludziom w trudnej sytuacji.

– Tych historii są dziesiątki. Opowiem jeszcze jedną. Potrzebny był autobus miejski z kasownikami do miejscowości pod Olsztynem. Nie ma problemu. Pierwszy raz podpisałem wtedy umowę zdalnie, bo była właśnie pandemia. Do tej pory nie wiem, jak wójt wygląda. Autobus pojechał, od następnego dnia jeździł pół roku.

Zakład ubezpieczeń płacił, bo było bardzo długie oczekiwanie na części. Bez problemu, bez trudności, bo gmina skorzystała z warsztatu, który został zaproponowany przez zakład ubezpieczeń. Zakład ubezpieczeń miał szkodę pod kontrolą i pojazd zastępczy był zapewniony na cały okres naprawy. Ubezpieczycielem była w tym przypadku ERGO Hestia.  

Impulsem do tej rozmowy była Wasza najnowsza akcja, polegająca na oklejaniu samochodów hasłem „Pojazd zastępczy od ubezpieczyciela”. Skąd taki pomysł?

– Wszyscy wiemy, że zakłady ubezpieczeń mają bardzo złą prasę, wręcz fatalną. Niestety bardzo często dziennikarze pokazują ubezpieczenia przez pryzmat jednostkowych niedociągnięć albo relacji pojedynczych klientów i takie negatywne relacje rzutują na cały rynek. Trzeba jasno powiedzieć, że obok tych nielicznych wpadek, które na pewno też czasem się zdarzają, nie twierdzę, że nie, są dziesiątki tysięcy wzorcowo zlikwidowanych szkód. Widzimy to każdego dnia, dostarczając na zlecenie ubezpieczycieli i asystorów pojazdy zastępcze osobom potrzebującym.

Uważam, że o tych pozytywnych historiach też trzeba mówić, bo o nich nic nie słychać i to jest w mojej ocenie niesprawiedliwe dla naszego rynku. Trzeba docenić tę niewdzięczną pracę, którą wykonują pracownicy zakładów ubezpieczeń odpowiedzialni za likwidację szkód. Dlatego my chcemy pokazać, że ten pojazd, który dostałeś, kochany kliencie, został zorganizowany i sfinansowany przez zakład ubezpieczeń. My jesteśmy tylko wykonawcą. Chcemy docenić trudną pracę likwidatorów, chcemy pokazać, jak rynek ubezpieczeniowy zapewnia mobilność i dojazd do pracy. Chcemy pokazać usługę ubezpieczeniową, która działa od lat i jest społecznie niedoceniana. Bardzo często ludzie o tym nie wiedzą, przez działanie kancelarii odszkodowawczych i podmiotów, które podszywają się pod zakłady ubezpieczeń lub próbują „pomagać” w likwidacji szkód. Ludzie nie wiedzą, że to jest proste, bezpieczne, wygodne. Wystarczy zadzwonić do zakładu ubezpieczeń i poprosić o pojazd zastępczy. Wtedy dane osobowe są bezpieczne. Nikt nie będzie tymi danymi handlował. Nikt nie będzie handlował zleceniem, a zlecenie trafi do partnera zakładu ubezpieczeń i zakład ubezpieczeń zapewni jakość tej usługi.

Macie flotę 150 aut, czy one wszystkie będą właśnie opatrzone tym napisem „Pojazd zastępczy od ubezpieczyciela”?

– Wszystkie nasze nowe pojazdy, które będą wchodziły do floty, będą w ten sposób oklejone. Oczywiście będą miały nasze logo, tak żeby się pojazd odróżniał, ale napis „pojazd zastępczy od ubezpieczyciela” jest widoczny. Niech ludzie widzą, jakie nietypowe pojazdy można dostać od ubezpieczyciela!

Co jeszcze planujecie w związku z rozbudową swojej floty? Czy inwestujecie również w pojazdy elektryczne?

– Kupujemy w pierwszej kolejności te pojazdy, które są trudno dostępne na rynku. W zeszłym roku rozwiązaliśmy całkowicie problem dostępu do chłodni i izoterm. W tym roku skupiamy się na pojazdach dziewięcioosobowych, które są potrzebne w okresie wakacyjnym. To jest nasz główny cel, ale nie jedyny.

Jesteśmy obecni w wielu niszach. Jesteśmy w stanie podstawić 83 rodzaje pojazdów, nie licząc elektryków. Teraz mamy w swojej ofercie Audi Q4 Etron, które z powodzeniem zastępuje Teslę. Moim zdaniem te auta są dużo lepiej zbudowane niż plastikowa Tesla. Chciałem Teslę wprowadzić do oferty, ale nie wytrzymała oględzin… Uznaliśmy, że ten samochód się rozsypie i w wypożyczalni niestety nie zda egzaminu.

Audi przedstawiło dobrą ofertę. Dla Warty i UNIQA realizujemy zlecenia na pojazd zastępczy elektryczny. Właśnie dzisiaj nasze Audi jedzie do klienta za Teslę. Klienta było trudno przekonać, ale jak zobaczy jakość wykonania, to myślę, że nie kupi następnej Tesli.

Na koniec chciałem o coś serdecznie poprosić koleżanki i kolegów z rynku ubezpieczeniowego. Moi drodzy, edukujemy klientów. Informujemy ich, że są takie usługi w likwidacji szkód, które świetnie działają. Że warto poprosić o pojazd zastępczy od ubezpieczyciela, że można spokojnie skorzystać z jego sieci naprawczej. To wygodne, proste i nie angażujące pośrednika ubezpieczeniowego.

Przestrzegajcie też swoich klientów przed różnego rodzaju „pomagaczami” i innymi dziwnymi podmiotami, które potrafią 40 czy 50% odszkodowania zabrać dla siebie albo handlować danymi osobowymi klientów. To nie ma sensu. Wszyscy pracujemy na tym samym rynku. Ufajmy sobie i działajmy wspólnie dla dobra naszych klientów.

Dziękuję za rozmowę.

Aleksandra E. Wysocka


POBIERZ | SUBSKRYBUJ W APPLE PODCASTS | SUBSKRYBUJ W SPOTIFY