Praktycznie od początku pandemii Covid-19 prognozy dotyczące rynku ubezpieczeń malowały wyjątkowo ponury obraz wpływu koronawirusa na finansową kondycję sektora. Miał on szczególnie uwidocznić się w drugim kwartale. Tymczasem kilkanaście dni przed końcem pierwszego półrocza można ostrożnie przewidywać, że sytuacja wcale nie musi być aż tak zła, jak początkowo się wydawało.
Do powyższego wniosku skłaniały upublicznione w ostatnim czasie deklaracje ubezpieczycieli. Wiele wskazuje na to, że wbrew wcześniejszym obawom, pandemia nie spowoduje załamania na rynku życiowym. Według relacji ubezpieczycieli ankietowanych przez Polską Izbę Ubezpieczeń, jak na razie nie widać negatywnych zmian w pracowniczych ubezpieczeniach grupowych. Jeszcze lepiej sytuacja prezentuje się w segmencie indywidualnym.
Mniej optymistyczne informacje dotyczyły rynku majątkowego, choć warto zauważyć, iż w tym przypadku dotyczyły rentowności – obszaru, który z kolei w przypadku działu I stale się poprawia. Zakłady działu II dopuszczają też możliwość negatywnego wpływu koronawirusa na sprzedaż, choć jak na razie fakty przeczą ich obawom.
Narzędzia cyfrowe zamiast papierologii
Jedną z pozytywnych cech pandemii koronawirusa było zmobilizowanie ubezpieczycieli do działań, które miały zacieśnić i poprawić ich relacje z klientami. Najpopularniejszą metodą było sięganie po nowe rozwiązania technologiczne. Od pewnego czasu w takich posunięciach celuje Ergo Hestia, która ostatnio wprowadziła Mobilną Likwidację Szkód (MLS) – specjalną aplikację dla mobilnych likwidatorów szkód. Nowe narzędzie umożliwiło zastąpienie papierowej dokumentacji elektronicznym dokumentem podpisywanym przez klienta na telefonie lub tablecie.
Artur Makowiecki
news@gu.home.pl