W I półroczu 2022 r. stawki ubezpieczeń nieruchomości podrożały w każdym województwie. Najwięcej w Wielkopolsce – o 26,1%, najmniej na Podlasiu o 4,5%. Oferty różnych ubezpieczycieli mocno się różnią – nie tylko ceną, ale i zakresem. Możliwe jest włączenie do ochrony instalacji fotowoltaicznej czy pompy ciepła, a także wykup klauzuli gwarantującej wypłatę odszkodowania pomimo rażącego niedbalstwa ubezpieczonego.
Analizie poddano polisy pochodzące z kilkudziesięciu towarzystw ubezpieczeniowych dostępnych w multiagencji CUK Ubezpieczenia. Ceny polis kupionych w I półroczu tego roku porównano z cenami polis z I półrocza 2021 r. Ceny dotyczą rocznego ubezpieczenia.
W I półroczu tego roku ubezpieczenia nieruchomości podrożały w każdym województwie (w porównaniu z podobnym okresem zeszłego roku). Najwięcej w Wielkopolsce – o 26,1%, w woj. opolskim – o 24,7%, w woj. świętokrzyskim – o 22,9%, a na Warmii i Mazurach i w kujawsko-pomorskim po 22,1%. Najmniejsze wzrosty cen odnotowano na Podlasiu – o 4,5%, w Małopolsce – o 5,4%, a także w lubuskim i na Podkarpaciu – po 13,5%.
– Koszty ubezpieczenia nieruchomości zwiększyły się w tym roku w całej Polsce. W większości województw za taki sam lub podobny zakres ochrony trzeba zapłacić o 13–18% więcej niż przed rokiem. W tym przedziale podwyżek jest siedem województw. Tylko w dwóch regionach wzrosty cen są jednocyfrowe, za to aż w sześciu przekroczyły 20%.
Powodem wzrostu wysokości składki jest na pewno droższa likwidacja szkód związana z usuwaniem następstw zalania czy pożaru, więcej kosztują naprawy i remonty po szkodach. Kolejną przyczyną wyższych składek jest wzrost wartości nieruchomości. Domy i mieszkania w ciągu roku znacząco zyskały na wartości, ich właściciele zabezpieczają je więc na wyższe sumy ubezpieczenia, które pozwalają na odtworzenie stanu sprzed szkody. To pociąga za sobą wyższe składki – ocenia Karolina Ławicka z CUK Ubezpieczenia.
Na Śląsku w tym roku drożej niż w Małopolsce
W tym roku za ubezpieczenie nieruchomości najwięcej płacili mieszkający na Śląsku – średnio 420 zł. Ten region wyprzedził więc Małopolskę, gdzie najdrożej było w I półroczu 2021 r. – 369 zł. Niewielki wzrost cen w Małopolsce w tym roku – o 5,4%, podniósł składkę tylko do 389 zł.
W ubiegłym roku za ubezpieczenie nieruchomości średnio poniżej 300 zł płacono w aż dziesięciu województwach. W tym roku zostały już tylko trzy takie regiony: Warmia i Mazury 292 zł oraz lubelskie i świętokrzyskie po 297 zł.
Na wielkość składki w największym stopniu wpływa suma ubezpieczenia będąca pochodną wartości nieruchomości, jej lokalizacja i metraż. Podrożyć składkę mogą poszerzanie zakresu o różne dodatkowe klauzule, ale także wcześniejsze szkody, w tym szczególnie spowodowane powodzią.
Co Polacy ubezpieczają razem z nieruchomościami
Duża liczba powstałych w ostatnich latach prosumenckich instalacjifotowoltaicznych, a także obecnie montowane pompy ciepła powodują, że takie elementy są coraz częściej włączane do ubezpieczenia nieruchomości.
– Coraz więcej towarzystw ubezpieczeniowych pozwala także na dodawanie do ochrony zwierząt domowych, tj. psa lub kota w zakresie następstw wypadków. Takie rozszerzenie obejmuje poniesione przez ubezpieczonego na terenie Polski i udokumentowane koszty związane z opieką nad zwierzęciem wskazanym w umowie. W grę wchodzi także wypłata odszkodowania w przypadku pogryzienia psa lub kota przez inne zwierzęta czy otrucie w związku z dokonaną kradzieżą z włamaniem – mówi Karolina Ławicka.
– Ubezpieczający pytają czasem o ubezpieczenie sprzętu medycznego i rehabilitacyjnego od kradzieży. Często są to urządzenia drogie, więc ich utrata byłaby dużym problemem. Stąd chęć zabezpieczenia ich polisą.
Przeglądając różne oferty ochrony, można znaleźć klauzule rozszerzające ochronę o rażące niedbalstwo. W takim wariancie szkoda wyrządzona przez pozostawione włączone żelazko czy kradzież dokonana przy uchylonym oknie nie będą postawą do odmowy wypłaty odszkodowania – dodaje ekspertka.
Jak się bronić przed drożyzną
Wiele towarzystw ubezpieczeniowych oferuje polisy chroniące nieruchomości zawierane na trzy lata. Przy kilkuletniej umowie składka jest proporcjonalnie mniejsza, poza tym daje szansę na oszczędności wynikające z ucieczki przed inflacją.
– Polityka ubezpieczycieli jest w tym zakresie mocno zróżnicowana. Część towarzystw przy umowie trzyletniej podnosi koszty, wliczając prognozowaną wielkość inflacji. Inne, patrząc po wycenach, nie indeksują obecnej składki o spodziewany wzrost cen.
Krótko mówiąc, trzeba się naszukać, ale porównując wyceny w wielu towarzystwach, można znaleźć stosunkowo niskie przy umowach na trzy lata. Pozwala to na oszczędności, szczególnie jeśli składki będą rosły w takim tempie jak do tej pory – mówi Karolina Ławicka.