PZU: Presja inflacyjna spada

0
859

Gospodarka światowa wysyła coraz więcej sygnałów spadku presji inflacyjnej. To m.in. efekt mniejszych napięć w łańcuchach logistycznych, globalnego zaostrzenia polityki monetarnej, ale też obaw o silniejsze spowolnienie wzrostu światowego PKB i coraz częściej dostrzegalnej bariery popytowej, która ogranicza możliwość dalszego przerzucania rosnących kosztów na odbiorców w postaci wyższych cen – zauważa Dawid Pachucki, główny ekonomista PZU.

Inflacja na świecie wciąż pozostaje bardzo wysoka, chociaż ostatnie miesiące to okres hamowania rocznego tempa wzrostu cen. W listopadzie inflacja PPI w USA spadła z 8% w ujęciu rocznym do 7,4% (rynek spodziewał się jeszcze głębszego spadku). W Niemczech inflacja PPI w październiku spadła aż o 11,3 pp., do 34,5% r/r. W Chinach, gdzie wzrost cen producenta systematycznie traci impet już od połowy ubiegłego roku, w listopadzie i październiku ceny z koszyka PPI były średnio o 1,3% niższe niż przed rokiem (wykres 1). Niższe tempo wzrostu cen PPI, zwłaszcza w Europie, to w dużym stopniu efekt wyraźnie niższej rocznej dynamiki wzrostu cen energii. Wcześniej rzeczone ceny mocno podbijały zagregowaną inflację PPI, teraz są ważnym czynnikiem odpowiedzialnym za jej spadek. Ale spadek zagregowanej inflacji PPI to nie tylko niższe ceny energii. Jak wskazują dane Eurostatu, od kilku miesięcy największe gospodarki Unii Europejskiej notują też systematyczną redukcję indeksów PPI r/r z wyłączeniem cen energii (wykres 2). Spadek napięć inflacyjnych ma więc szersze podstawy.

W bieżącym cyklu wzrostu cen pierwsze sygnały presji inflacyjnej ujawniły się w inflacji PPI. To właśnie zmiany cen producenta już na przełomie roku 2020 i 2021 zaczęły systematycznie odbiegać w górę od typowych wzorców sezonowych. Rosnące ceny przemysłu z czasem, w warunkach relatywnie wysokiego popytu, przełożyły się na wzrost inflacji CPI, czyli tej, którą widzą konsumenci. Presja na wzrost cen została dodatkowo silnie wzmocniona szokiem podażowym w związku ze skutkami rosyjskiej agresji na Ukrainę. Obecnie znowu zmiany tendencji w zakresie inflacji PPI zdają się wyprzedzać/zapowiadać kierunek zmian w inflacji CPI. Niższe tempo wzrostu cen producenta zaczyna stopniowo przekładać się na niższe odczyty inflacji CPI. Jak wskazują Wykresy 3 i 4, stopniowe obniżanie się rocznych dynamik wzrostu inflacji konsumenckiej jest notowane zarówno w grupie krajów rozwijających się, jak i rozwiniętych. W grupie tych drugich spektakularne redukcje inflacji w listopadzie odnotowano m.in. w Niderlandach (do 9,9% r/r z 14,3% w październiku) i w Hiszpanii (do 6,8% r/r wobec 7,3% w październiku, 8,9% we wrześniu i ponad 10% w lipcu i sierpniu). To m.in. efekt znacznego obniżenia wkładu cen energii we wzrost inflacji, wcześniej mocno podbijających CPI.

Według szybkiego szacunku GUS w listopadzie w Polsce CPI r/r obniżył się o 0,5 pp., do 17,4%. Nie licząc lutego w tym roku, kiedy inflację obniżyła Tarcza Antyinflacyjna, to pierwszy miesięczny spadek tempa wzrostu cen od czerwca 2021 r. Co więcej, inflacja w listopadzie była też wyraźnie niższa niż mediana prognoz rynkowych w ankiecie „Gazety Giełdy i Inwestorów Parkiet” (18%).

Globalne złagodzenie presji inflacyjnej to m.in. efekt schłodzenia popytu po zaostrzeniu polityki monetarnej przez banki centralne na świecie. Spadek napięć w światowych łańcuchach dostaw pozwala z kolei stopniowo rozładowywać zaległości produkcyjne, zdejmując kosztową presję na wzrost cen towarów. Niższa inflacja to również efekt coraz bardziej odczuwalnej bariery popytu, z którą muszą mierzyć się firmy. Nominalny wzrost wynagrodzeń na świecie nie nadąża za zmianami cen, co zmusza gospodarstwa domowe do ograniczania większych zakupów i przesuwania struktury konsumpcji w kierunku dóbr i usług pierwszej potrzeby. W takich warunkach firmom trudniej jest przenosić podwyżki kosztów na ceny końcowe, co ostatecznie skutkuje ograniczeniem aktywności i wyhamowaniem momentum inflacji. Rosną też obawy o kondycję gospodarki światowej. Firmy obawiają się większego spowolnienia wzrostu PKB na świecie i raportują ograniczony napływ nowych zamówień. To zdejmuje presję na wzrost cen surowców.

Rosnące obawy o kondycję światowej gospodarki znajdują odzwierciedlenie w scenariuszach prognostycznych międzynarodowych organizacji. Eksperci OECD w listopadowej projekcji utrzymali pesymistyczne prognozy 2,2% wzrostu światowego PKB w przyszłym roku (Wykres 5). Jednocześnie, co warto podkreślić, w listopadowej rundzie prognostycznej OECD, jako jedna z pierwszych dużych organizacji międzynarodowych, wskazała, że inflacja w tym i przyszłym roku może być niższa, niż spodziewano się zaledwie kilka miesięcy wcześniej (Wykres 6). Dotychczas korekty prognoz inflacji publikowane przez ośrodki prognostyczne dokonywane były zwykle w górę.

Czy hamujący wzrost cen skłoni bankierów centralnych do większych korekt polityki pieniężnej względem działań, które podejmowali oni w ostatnich miesiącach? Na takie duże korekty pewnie musimy jeszcze trochę poczekać. Pamiętajmy, że poziomy inflacji są wciąż dalekie od tych, które banki centralne chciałyby widzieć, a okres niższych rocznych dynamik wzrostu cen jest bardzo krótki. Na początku przyszłego roku w części krajów, zwłaszcza w Europie, inflacja może znowu trochę pójść w górę w wyniku wygaszania działań administracyjnych (np. zmian w podatkach), które podejmowane były w 2022 r. w celu łagodzenia konsumentom skutków wzrostu cen. W Polsce ten ewentualny wzrost tempa inflacji CPI po zapowiedzianych zmianach w VAT nie powinien jednak trwać długo. Już od marca 2023 r. spodziewamy się systematycznie niższych odczytów inflacji z dużą szansą na obniżenie wyraźnie poniżej poziomu 10% w końcu przyszłego roku. Perspektywy niższej inflacji pozwalają spekulować inwestorom finansowym, że w Polsce cykl podwyżek stóp procentowych mamy już za sobą.

(AM, źródło: PZU)