Bądź uczciwy jak TUZ

0
1214

Piotr Zadrożny, Menedżer Roku, prezes TUZ Ubezpieczenia, specjalnie dla „Gazety Ubezpieczeniowej”

Aleksandra E. Wysocka: – Po pierwsze, serdecznie gratulujemy wyróżnienia Menedżer Roku Ubezpieczeń 2019. Co dla Pana oznacza ta nagroda?

Piotr Zadrożny: – To olbrzymie wyróżnienie. Jestem pod wrażeniem, jak dużą wartość ta nagroda stanowi dla ludzi w kręgu ubezpieczeń. Odczuwam to, odbierając gratulacje. Wiele osób podkreśla, że to prestiżowa nagroda od prestiżowej, obiektywnej i opiniotwórczej gazety, która doceniła to, co robimy w TUZ-ie. Wiemy w firmie, że wykonujemy owocną pracę, czasem się tym trochę chwalimy, ale to bardzo cieszy, gdy nasze sukcesy zauważają także eksperci z zewnątrz. Tytuł Menedżer Roku oznacza dla nas, że to była najlepiej wykonana praca na rynku ubezpieczeniowym.

Joanna Zagórska: – Czyjeś reakcje szczególnie Pana ucieszyły?

– Tak, niektórych agentów, którzy dzwonili z gratulacjami, mówiąc, że są dumni, że z nami pracują. I to jest bardzo miłe, bo w ubezpieczeniach sprzedaje się poprzez relacje i zaufanie do marki. Ale za marką stoją ludzie, więc jeśli agenci mówią, że cieszą się, że pracują z nami, z TUZ, to znaczy, że doceniają, jacy ludzie tutaj pracują. Nasi pracownicy też się cieszą, bo dobrze jest pracować w fajnej firmie, a fajna firma to taka, która jest doceniana przez innych. Wyróżnienie formalnie jest dla mnie, ale wszyscy w TUZ-ie dobrze wiemy, że to sukces zespołu. Menedżer Roku to my, nie tylko ja.

A.W.: – Czy pamięta Pan, dlaczego zgodził się Pan zostać prezesem TUZ Ubezpieczenia? Nie czuł się Pan jak przed skokiem w przepaść, na własne życzenie?

– Cóż, TUZ dopiero zaczynał pracować nad poprawieniem opinii o sobie, kiedy zaczynałem tu pracować. To było pewnego rodzaju wyzwaniem. Z czasem okazało się, że wyzwanie było znacznie większe, niż się spodziewałem. Musieliśmy wykonać ogrom prac modernizacyjnych, żeby nasza łódka popłynęła we właściwym kierunku. Ale udało się. Tak więc to nie był skok w przepaść, lecz duży skok do przodu, a nawet trójskok.

J.Z: – Ale miał Pan świadomość ryzyka związanego z trudną wówczas sytuacją firmy?

– Patrzyłem na to trochę inaczej: jak na okazję. Na rynku było niewiele firm, w których miałbym szansę popracować nad ich reputacją, postrzeganiem, rentownością, restrukturyzacją.

Łatwiej byłoby przejąć ster w innej firmie i tylko pilnować, aby kurs był właściwy, ale podjąłem pracę w TUZ i dzięki temu mam teraz powody do wielkiej satysfakcji, że zrobiliśmy coś naprawdę niezwykłego. W historii ubezpieczeń w Polsce żadna firma nie przeszła tak radykalnej transformacji zakończonej sukcesem. Tylko TUZ.

J.Z.: – Nie wahał się Pan ani chwili?

– Przez chwilę, ale wtedy usłyszałem wywiad z Marcinem Prokopem.

J.Z.: – Dziennikarzem i prezenterem Marcinem Prokopem?

– Tak, on mi bardzo pomógł. Ktoś go zapytał, dlaczego odniósł sukces. Odpowiedział, że wielu ludzi lubi uporządkowane i bezpieczne życie, boją się nowych szans, a on zawsze wchodził w drzwi, które się otwierały. Nie bał się i nie żałował. Wtedy pomyślałem: „ma rację”. Jeśli nie skorzystam z szansy pracy w TUZ-ie, nie będę miał okazji zbudować czegoś ciekawego, taka szansa mogłaby się nie powtórzyć, bo jest mało firm, które mają kłopoty i które można z tych kłopotów wyciągnąć. Ryzyko? Zawsze jakieś jest. Gdyby się nie udało, rynek nie byłby tak zaskoczony, jak jest teraz [w tym momencie prezes Zadrożny się uśmiechnął].

A.W.: – Jaką firmą jest TUZ Ubezpieczenia dzisiaj, a jaką stanie się jutro? Ma Pan klarowną wizję?

– Oczywiście, że mamy klarowną wizję. Jesteśmy firmą bardzo ambitną, mamy bardzo ambitne plany. Do 2023 r. chcemy podwoić obecny przypis składki. TUZ to firma młodsza i mniejsza od starych gigantów rynku, ale bardzo dynamiczna. Jesteśmy szybcy i elastyczni, dzięki temu dostosowujemy naszą ofertę do potrzeb agentów, brokerów i klientów, a jednocześnie wprowadzamy nowoczesne technologie. W tym kierunku zamierzamy się rozwijać.

A.W.: – Pokonaliście długą drogę w krótkim czasie. Rok 2019 zamknęliście na plusie. Jaki jest sekret tego sukcesu?

– Sekretu chyba nie ma, ale są źródła. Najważniejsi są ludzie, którzy na ten sukces pracowali. Mamy świetnych pracowników, tworzą atmosferę sukcesu, więc jesteśmy gotowi na sukcesy. Dzięki doświadczeniu i zaangażowaniu pracowników, a nawet determinacji, redukujemy koszty i zwiększamy sprzedaż.

TUZ jest firmą unikalną i lubianą przez agentów. Wielu z nich o innych firmach mówi w trzeciej osobie, a o TUZ-ie mówią „u nas” lub „w naszym TUZ-ie”. I to jest wspaniałe, że przez te wszystkie lata, odkąd TUZ działa na rynku, nawet w poprzednim okresie przed moim przyjściem, firma nawiązała z agentami bardzo ciepłe relacje. Myślę, że dzięki temu przeszliśmy przez ciężkie czasy – razem z naszymi agentami. Dzięki temu, że zostali z nami, że nam ufają i wierzą, że idziemy mocno do przodu. Jest wiele komponentów tego sukcesu, ale to przede wszystkim ludzie. To oni nam pomagają, to oni tworzą sukces.

J.Z.: – Jak chciałby Pan, aby TUZ był postrzegany przez rynek, klientów?

– Bądź uczciwy jak TUZ. Podstawa tego biznesu to uczciwość, która jest niezbędna, aby móc się cieszyć zaufaniem. Zaufanie w to, że za pobraną składkę firma wywiąże się ze swojego zobowiązania, którym jest pomoc poszkodowanemu. Pomoc terminowa i pomoc satysfakcjonująca z punktu widzenia kwoty wypłacanej, jak i jakości tego świadczenia. Chciałbym potęgować to wrażenie, przekonanie czy wiedzę, że TUZ to firma godna zaufania, uczciwa i bezpieczna.

Z drugiej strony chciałbym, aby TUZ był firmą znaną z tego, że pozwala utrzymywać zdrowy balans między życiem osobistym i pracą. Chciałbym, aby TUZ był postrzegany jako miejsce pracy, do którego chce się przychodzić, aby realizować swoje ambicje, plany, siebie, aby móc się rozwijać. Bo tak w rzeczywistości jest, sam jestem tylko jednym z wielu przykładów. Są w naszej firmie osoby, który pracują od początku, już blisko 16 lat, ale mam nadzieję, że osób z podobnym stażem będzie coraz więcej.

J.Z.: – Jest Pan zapalonym triathlonistą, z osiągnięciami.

– Nie, nie… Triathlonistą byłem jeszcze trzy lata temu…

J.Z.: – Kolarzem, sportowcem.

– Bez osiągnięć, bardziej z zapałem niż z osiągnięciami. [śmiech]

J.Z.: – Jakie cechy sportowca powinien mieć dobry menedżer, aby odnieść sukces?

– Sportowcy dzielą się na długodystansowców i sprinterów. Jestem bardziej długodystansowym dieslem niż sprinterską benzyną. I wydaje mi się, że to jest ta cecha, którą powinien mieć każdy menedżer: metę, czyli cel, wyznaczony w bardzo dalekim horyzoncie.

Dzięki szybkiej realizacji celów osiągnie się pewne rezultaty, ale one muszą być trwałe. A trwałe są tylko wtedy, kiedy ma się daleką wizję, metę bardzo daleko i w sposób wyważony i zaplanowany się do niej dąży. Tylko równomierne rozłożenie sił i staranne zaplanowanie trasy może dać sukces w długim okresie.

J.Z.: – Gdyby Pan mógł przyznać jakąś nagrodę za rok 2019, to komu by ją Pan przyznał w ubezpieczeniach na polskim rynku?

– Uważam, że decyzja „Gazety Ubezpieczeniowej” to był strzał w dziesiątkę [uśmiech]. Zostaliśmy docenieni za zmiany wizerunkowe i organizacyjne. Jesteśmy firmą, która ciężko pracuje nad zmianą swojego wizerunku, co też jest dostrzegane przez rynek. Właśnie zadzwonił do mnie agent i powiedział, że otwiera różne strony w internecie i wszędzie nas pełno. To widać. Ktoś inny zapytał, czy zmieniliśmy PR-owca, bo jesteśmy bardzo widoczni w różnych miejscach. To oznacza, że ludzie nas dostrzegają. I dlaczego w takiej sytuacji miałbym myśleć o kimkolwiek innym, jeśli sami wykonujemy tak ciężką i wspaniałą pracę, że powinniśmy sami siebie nagradzać.

J.Z.: – W jakim kierunku powinien rozwijać się rynek ubezpieczeń w Polsce?

– To jest temat rzeka. Popatrzmy choćby na wysokość składek ubezpieczenia per capita w Polsce i np. w Czechach. Czesi znacznie więcej przeznaczają na ubezpieczenia niż my. U nas problemem jest to, że klienci kupują tylko ubezpieczenie obowiązkowe, natomiast niewiele pieniędzy przeznaczają na ubezpieczenia dobrowolne – zarówno życiowe, jak i majątkowe. I nad tym trzeba pracować, żeby Polacy lepiej rozumieli istotę i potrzebę ubezpieczeń.

Trzeba edukować, aby kształtować w Polakach chęć lub potrzebę ubezpieczania się, rozwijać poczucie świadomości, że są ubezpieczeni i co to dla nich oznacza, a także pobudzać lub wspierać chęć wydatkowania środków na wznowienia lub nowe ubezpieczenia. To powinno dotyczyć zarówno strefy ubezpieczeń majątkowych, jak i życiowych. Ciężka praca przed nami, przed całą branżą. Wszyscy razem powinniśmy zadbać o zwiększenie potrzeby ubezpieczeniowej w społeczeństwie, o zwiększenie zaufania do ubezpieczycieli, ale z pewnością nie osiągniemy tego, zaniżając wysokość składek. Nie tędy droga.

Dziękujemy za rozmowę.

Aleksandra Emilia Wysocka i Joanna Zagórska