Zarząd TUZ czuje bluesa

0
1348

Rozmowa z Arturem Stępniem, członkiem zarządu TUZ

Aleksandra E. Wysocka: – Gratuluję oficjalnego zatwierdzenia na stanowisku członka zarządu TUZ Ubezpieczenia odpowiedzialnego za zarządzanie ryzykiem. Czy oczekiwał Pan na decyzję KNF spokojnie czy z niepewnością?

Artur Stępień: – Niepewność była, bo gdyby nie było ryzyka niezatwierdzenia, toby nie było też takiej funkcji jak zarządzanie ryzykiem. Ryzyko zawsze jest, aczkolwiek mocno liczyłem, że moje dotychczasowe doświadczenia w zakresie zarządzania ryzykiem, zarówno w firmach ubezpieczeniowych, jak i w firmie reasekuracyjnej, spowodują, że ta decyzja będzie pozytywna.

Do rozmowy z ekspertami rangi dyrektorskiej w urzędzie nadzoru przygotowywałem się dosyć intensywnie. To nie była tylko analiza CV i dokumentów. Cieszę się, że uzyskałem jednogłośną akceptację.

Ryzyko to sedno tej branży. Mało kto wie, jak wygląda taka rozmowa z kandydatem do zarządzania ryzykiem w towarzystwie ubezpieczeniowym. Jakie były pytania? Co było najtrudniejsze?

– Najpierw opowiedziałem o swoich doświadczeniach z szeroko rozumianym ryzykiem z różnych firm, nie tylko stricte ubezpieczeniowym, ale też np. z ryzykiem związanym z ciągłością funkcjonowania firmy: stabilnością systemów informatycznych, adekwatnością infrastruktury informatycznej, reasekuracją czy aktuariatem. A potem była sesja konkretnych pytań i odpowiedzi, w większości dotyczących ryzyka w TUZ i w Partnerze, gdzie zajmuję podobne stanowisko jak w TUZ.

Czy temat koronawirusa, czyli Covid-19, albo szerzej – pandemii, był uwzględniany jako element wiążący się z ryzykiem?

– Tak, oczywiście. To był jeden z najbardziej istotnych tematów. W tym kontekście rozmowa toczyła się zarówno o kwestiach organizacyjnych, jak i systemowych. Jesteśmy cyfrowym ubezpieczycielem roku i Towarzystwem Ubezpieczeń Zdalnych, więc jesteśmy przygotowani na obecną sytuację i pracę zdalną, ale trzeba tu powiedzieć, że cała branża ubezpieczeniowa z pandemicznym ryzykiem poradziła sobie bardzo dobrze.

Wysokość składki, co potwierdzają dane z KNF, jest stabilna, choć wzrost umieralności jest dramatyczny i ewidentny.

Co w obszarze ryzyka zastał Pan w TUZ i co zamierza tu zmienić?

– Mam komfortową sytuację, bo to był bardzo dobrze zarządzany obszar, zarówno po stronie operacyjnej, jak i nadzorczej. Dokumentacja, procedury, instrukcje, praktyki stosowane i działania nadzorcze – to wszystko, muszę przyznać z czystym sumieniem, łatwo mi było przejąć i po krótkim wdrożeniu skutecznie dalej tym zarządzać.

Czyli żadnej rewolucji Pan nie przewiduje?

– Nie, mówię to zupełnie szczerze, wszystko było i jest pod pełną kontrolą. Sukcesywnie poprawiająca się ocena nadzoru to potwierdza. Oczywiście w każdym obszarze jest wymagana optymalizacja, ale na pewno nie ma tutaj konieczności jakichkolwiek drastycznych czy bardzo intensywnych działań.

W takim razie czym zajmuje się Pan w pierwszej kolejności?

– W zarządzie TUZ odpowiadam nie tylko za Departament Zarządzania Ryzykiem, ale też za Departament Ubezpieczeń, Departament Aktuariatu i Reasekuracji, Departament Informatyki i Rozwoju Systemów oraz Departament Finansowo-Księgowy.

W największym stopniu jestem zaangażowany w ubezpieczenia, ponieważ najważniejszym zadaniem jest optymalizacja działań w zakresie ubezpieczeń komunikacyjnych, tzn. zarówno po stronie optymalizacji nowej taryfy, która weszła w ubiegłym roku, jak i produktów, czyli rozszerzenia i poprawienia jakości produktów komunikacyjnych. I to dotyczy zarówno ubezpieczeń OC, jak i autocasco. Zarządzanie obszarem ubezpieczeń komunikacyjnych zajmuje mi obecnie blisko 60% czasu pracy.

Co Pana skłoniło do podjęcia pracy w TUZ Ubezpieczenia?

– Po pięciu latach prowadzenia zagranicznego oddziału towarzystwa ubezpieczeń w Polsce stwierdziłem, że chciałbym wrócić do podmiotu działającego na podstawie polskiej licencji, czyli do spółki akcyjnej albo towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych.

Zakres odpowiedzialności, który mam w TUZ, jest bardzo zbliżony do zakresu odpowiedzialności, który miałem w PTU/Gothaer, gdzie pracowałem w zarządzie przez pięć lat. To były właśnie ubezpieczenia, reasekuracja, informatyka. To jest coś, co lubię, czym zajmuję się od wielu lat i mam nadzieję, że mi to dosyć dobrze wychodzi. Gdy pojawiła się możliwość, zainteresowanie moją osobą, skorzystałem z okazji.

Jak Pan ocenia aktualną sytuację rynku ubezpieczeń majątkowych i komunikacyjnych w Polsce? Jak TUZ odpowie na te wyzwania?

– Sytuacja jest stabilna, dobra. Wyniki rynku opublikowane przez KNF pokazują, że jest rentowność zarówno w grupie dziesiątej, jak i trzeciej, czyli w dwóch najważniejszych produktach ubezpieczeń: non life i komunikacyjnych zarazem. Na to ma wpływ wiele działań prowadzonych w poszczególnych firmach, jak i działań nadzorczych, aby nie dopuścić do powtórzenia się wojny cenowej sprzed kilku lat. To jest bardzo istotna kwestia.

Jakie TUZ Ubezpieczenia ma cele biznesowe na ten rok?

– Dynamikę sprzedaży w 2020 r. mieliśmy na poziomie bardzo zadowalającym, więc chcemy ten trend utrzymać, aby w ciągu trzech lat osiągnąć pół miliarda złotych przypisu składki.

Drugim równorzędnym celem jest lepsze zrównoważenie portfela, jeśli chodzi o strukturę produktów, poprzez zwiększenie udziału ubezpieczeń pozakomunikacyjnych, a w szczególności innych niż OC komunikacyjne.

Trzeci cel to ciągłe poprawianie rentowności naszych ubezpieczeń.

Słyszałam, że TUZ Ubezpieczenia przygotowuje wyjątkowo atrakcyjny produkt. Czy mógłby Pan zdradzić nam jakieś szczegóły?

– Wyjątkowo atrakcyjny i to nie jeden! Rzeczywiście, na 1 kwietnia, i to jest informacja całkiem poważna, planujemy wdrożenie nowego produktu mieszkaniowego. To będzie zupełnie nowe otwarcie, nowa jakość, nowa struktura, nowa taryfa, nowe zakresy.

Planujemy też wdrożenie nowego produktu w zakresie autocasco i będzie to nowoczesny produkt ze strukturą opartą na bazie all risk, a nie ryzyk nazwanych, czyli to będzie coś, co w większym stopniu odpowiada oczekiwaniom klientów. To są dwie nasze najważniejsze premiery zaplanowane na najbliższe miesiące.

Poza detalem mamy bardzo intensywne plany, jeśli chodzi o rozwój kanału brokerskiego w zakresie ubezpieczeń majątkowych, ubezpieczeń komunikacyjnych i gwarancji ubezpieczeniowych.

Chcę jak najlepiej wywiązać się z mojego zadania, którym jest wspieranie pionu sprzedażowego nowymi produktami, nowymi programami szytymi na miarę potrzeb naszych klientów, z segmentu małego i średniego biznesu, przy czym rozumianego znacznie szerzej niż pakiet MSP. Ten pakiet oczywiście realizujemy i będziemy go promować, ale oprócz tego myślimy o programach ubezpieczeniowych dla klientów wykraczających poza taką standardową definicję MSP, bo mówimy o podmiotach, których wartość mienia oscyluje w okolicach od kilkudziesięciu do 100 mln zł na poszczególną lokalizację.

Naszym celem jest też zwiększanie tego segmentu w tych trzech zakresach: majątek z uwzględnieniem OC, komunikacja i gwarancje ubezpieczeniowe.

Zarządzanie ryzykiem w towarzystwie ubezpieczeniowym, czyli instytucji podlegającej stałemu nadzorowi różnych organizacji państwowych, to niezwykle odpowiedzialna praca. Jak Pan się po niej relaksuje? Jak Pan spędza wolny czas?

– Lata temu, przy innej okazji, już o tym w „Gazecie Ubezpieczeniowej” opowiadałem, ale tak się składa, że temat znowu stał się bardzo aktualny, bo właśnie niedawno wyszedłem ze studia nagraniowego. Tak, tak, staram się ruszać, bo w tym wieku aktywności sportowe są potrzebne, żeby funkcjonować w miarę stabilnie, ale moim głównym hobby jest muzyka i gra na gitarze.

Zanim zająłem się pracą w ubezpieczeniach, wystąpiłem nawet podczas koncertu debiutów na festiwalu w Opolu. To było w 1988 r., pojechałem do Opola między egzaminami maturalnymi. Jako gitarzysta byłem wtedy akompaniatorem w Kabarecie Fajf. To był jeden z trzech najlepszych wówczas kabaretów studenckich, który wygrywał różne festiwale PAKA, festiwale kabaretowe i piosenki studenckiej. Potem, Koń Polski i Fajf – to były trzy kabarety, które w latach 80. tworzyły czołówkę.

Kilka lat temu wróciłem do tego hobby. Gram na gitarze w dwóch zespołach. Z Art Blues Band oczywiście gramy bluesa. Czujemy go na tyle dobrze, że wystąpiliśmy na największym festiwalu bluesowym w Polsce, czyli Suwałki Blues Festiwal. Jestem założycielem tego zespołu i jego liderem. Kilka lat temu dołączyłem też do zespołu Pod Strzechą. Nasze utwory można sklasyfikować w kategorii poezji śpiewanej lub krainy łagodności.

Oprócz kolejnych sukcesów marki TUZ Ubezpieczenia czekam więc też na koniec pandemii, okazje do koncertowania i już się cieszę na myśl o wydaniu nowej płyty.

Dziękuję za rozmowę.

Aleksandra E. Wysocka