Saltus Ubezpieczenia: Dostępność lekarzy wyzwaniem dla ubezpieczycieli

0
468

35,6% kadry medycznej w Polsce to osoby powyżej 60. roku życia i ich odsetek z roku na rok rośnie. Kolejki do lekarzy i badań zaczynają więc być także problemem w prywatnych placówkach, do których dostęp mają osoby korzystające z dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych.

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego („Zasoby kadrowe w wybranych zawodach medycznych na podstawie źródeł administracyjnych w 2022 r.”) wynika, że liczba nowych lekarzy jest tylko nieznacznie wyższa od liczby osób dołączających do grona „lekarzy-seniorów” (w 2022 r. było to 3016 osób).

– Drugim czynnikiem jest też nieustająco zwiększająca się liczba osób korzystających z prywatnych świadczeń. Według danych Polskiej Izby Ubezpieczeń, na koniec trzeciego kwartału 2023 r. było ich już 4,69 mln, to o 15% więcej niż rok wcześniej. Tak dynamicznie rosnąca liczba ubezpieczonych wobec problemów kadrowych w sektorze medycznym to spore wyzwanie dla ubezpieczycieli. Trzeba też zauważyć, że liczba prywatnych placówek, z którymi ubezpieczyciele mogą podpisać umowy o współpracy, jest ograniczona i mimo że listy partnerów niektórych towarzystw zawierają po kilka tysięcy pozycji, to w niektórych regionach Polski, a szczególnie w dużych miastach, trudno uniknąć kolejek – zauważa Marcin Załęski, dyrektor Działu Ubezpieczeń Zdrowotnych i Pracowniczych Saltus Ubezpieczenia.

Dotychczas towarzystwa ubezpieczeń radziły sobie z problemem na dwa sposoby. Po pierwsze intensywnie zaangażowały do pomocy pacjentom telemedycynę. Jak wynika z danych Saltus Ubezpieczenia, porady zdalne stanowią obecnie około 30% ogółu zamawianych konsultacji lekarskich. Drugim rozwiązaniem jest stałe powiększanie liczby partnerów medycznych. Jednak nie wszędzie jest ich na tyle dużo, żeby mogły sprostać potrzebom pacjentów.

Czas na modyfikację modelu?

Istnieje jeszcze trzecia opcja, czyli możliwość skorzystania z refundacji kosztów wizyt i badań wykonywanych poza siecią partnerską ubezpieczyciela. Jeszcze parę lat temu opcja ta dostępna była zazwyczaj jedynie w najdroższych wariantach ubezpieczenia, a obecnie można ją spotkać w praktycznie każdej opcji.

– Cieszę się, że rynek zaczął stawiać na to rozwiązanie. Pozwala ono na rozładowanie kolejek, daje ubezpieczonym możliwość swobodnego korzystania ze „swoich” lekarzy, do których często chodzą od lat. A poza tym jest ono moim zdaniem podstawą idei ubezpieczenia, które ma zapewniać wsparcie w newralgicznych momentach z jak najmniejszą liczbą ograniczeń. Przez wiele lat ubezpieczenia zdrowotne nie różniły się drastycznie w swej konstrukcji od pakietów oferowanych przez sieci medyczne. Rozwój i uproszczenie zasad refundacji kosztów leczenia w dowolnej placówce medycznej czy praktyce lekarskiej pozwala nam wrócić do podstaw ideowych działalności ubezpieczeniowej – wyjaśnia Marcin Załęski.

(AM, źródło: Brandscope)