Ubezpieczenia nie mogą być substytutem zarządzania ryzykiem żywiołów

0
507

Pod koniec 2018 r. wydaliśmy raport „Klimat ryzyka. Jak prewencja i ubezpieczenia mogą ograniczyć wpływ katastrof naturalnych na otoczenie?”, który zawiera podstawowe zasady i rekomendacje dotyczące zarządzania ryzykiem żywiołów. Raport do dziś jest aktualny. Podnosiliśmy w nim m.in., że ubezpieczenia, choć są istotne w zarządzaniu ryzykiem katastrof naturalnych, nie mogą być jego substytutem. Musimy stanowczo zmieniać taki sposób myślenia.

Transferujemy ryzyko, ale odpowiedzialność za zmniejszanie jego skutków oraz za to, by to ryzyko było ubezpieczalne, ponosi wiele podmiotów. Ich zadania to poprawa efektywności procesów, odpowiednia edukacja, działania prewencyjne i adaptacyjne.

Większa ekspozycja – działania coraz pilniejsze

Mierzymy się z coraz większą ekspozycją, czyli wyższą liczbą ludzi i wyższą wartością majątku narażonego na szkody spowodowane zjawiskami pogodowymi. Dlatego nie można odkładać takich działań.

Brak współpracy czy wręcz brak dialogu na ten temat to coraz większe koszty kolejnych katastrof. Mało tego, ubezpieczyciele muszą się angażować w te działania jeszcze bardziej niż dotychczas, co potwierdzają tegoroczne szkody.

Plany zarządzania ryzykiem

Postulowaliśmy w raporcie i cały czas postulujemy, że konieczne jest powstrzymanie dalszego wzrostu ekspozycji, tj. wzrostu liczby mieszkańców i wartości majątku narażonego na kataklizmy, zwłaszcza na terenach zalewowych i osuwiskowych.

Warto nadmienić, że o osuwiskach niewiele się mówi, a na olbrzymim terenie, np. na Podkarpaciu czy w Małopolsce, jest to istotny problem.

Narzędziem, które może prowadzić do ograniczania ekspozycji, są plany zarządzania ryzykiem. Bardzo ważne jest to, by lokalne plany zarządzania ryzykiem były tworzone we współpracy z mieszkańcami, sektorem przedsiębiorstw i organizacjami pozarządowymi, by wykorzystywały technologie, które ograniczają skutki ryzyka, i pozwoliły na skuteczną prewencję.

Prewencja nie będzie jednak możliwa, jeśli nie zmieni się też podejście do tworzenia planów zagospodarowania przestrzennego. Konieczny jest przegląd i niezbędne zmiany regulacji dotyczących planowania przestrzennego.

Edukacja i informacja

Oczywiście równolegle konieczne są działania informacyjne i edukacyjne, które zwiększają świadomość społeczną, zarówno w obszarze zagrożeń związanych z wystąpieniem katastrof naturalnych, jak i możliwymi działaniami na rzecz redukcji ryzyka.

Istnieje też cały czas potrzeba wypracowania systematycznego i jednorodnego podejścia do gromadzenia danych statystycznych, pozwalających mierzyć ekspozycję, wrażliwość oraz podatność na zjawiska naturalne w wymiarze społecznym, ekonomicznym i strukturalnym.

Zmiana charakteru ryzyka

Musimy podkreślać, że negatywnych i coraz bardziej kosztownych w skutkach zjawisk pogodowych nie da się powstrzymać. Ocieplenie klimatu sprawia, że jest ich więcej i są one gwałtowniejsze. Warto też zwrócić uwagę, że zmienia się ich charakter.

Powodzie w 1997 r. i w 2010 r. miały związek z wylewaniem rzek. Przy tegorocznych podtopieniach mieliśmy do czynienia z tzw. powodziami błyskawicznymi. Nie mają one związku z wylewaniem rzek, ale z gwałtownymi opadami deszczu, podczas których nadmiar wody nie ma szans być odprowadzony.

Ma to ścisły związek ze złym planowaniem przestrzennym. Przykładowo: gęsta zabudowa, równoległa do zbocza, działa jak tama i przy silnych opadach powoduje natychmiastowe podtopienia.

Ponad 50 tys. szkód zgłoszonych w czerwcu

Jak wyglądała likwidacja szkód w tym roku? Nie mamy jeszcze danych na temat liczby szkód za II kw. 2020 r. Niemniej jednak:

  • w czerwcu tego roku poszkodowani zgłosili ubezpieczycielom ponad 50 tys. szkód spowodowanych zalaniami i podtopieniami, jak szacuje Polska Izba Ubezpieczeń.
  • ok. 60% zgłoszeń udało się obsłużyć za pomocą uproszczonych procedur. Dzięki temu poszkodowani otrzymali pieniądze w ciągu 15 dni od momentu powiadomienia ubezpieczyciela o szkodzie.
  • większość szkód to zniszczenia o wartości około kilku tysięcy złotych. Zdarzają się jednak kwoty wielokrotnie wyższe. Największe zgłoszone dotąd roszczenie ubezpieczyciele oszacowali na 1,3 mln zł.

Nie rezygnuj z ochrony

Warto też zauważyć, co podkreślamy między innymi w naszej kampanii #nierezygnujzochrony, że z powodu pandemii spędzamy więcej czasu w domu, ale nie oznacza to, że ryzyko związane z wystąpieniem nieszczęśliwego zdarzenia maleje. W niektórych przypadkach nawet rośnie, dlatego tym bardziej powinniśmy zadbać o odpowiednie polisy.

Nie warto rezygnować z ochrony. Jednak nie tylko przy okazji kampanii podkreślamy, że ochrona musi być odpowiednio dobrana.

Szacujemy, że w Polsce ponad 60% budynków jest ubezpieczonych od powodzi. Jeśli chodzi o budynki rolne, jest to ponad 90%, jako że jest to ochrona obowiązkowa. Bardziej niż na liczbie warto skupić się właśnie na odpowiednim dobraniu ubezpieczenia do ryzyka.

Polisa to nie tylko mury, ale w dużej mierze wszystko, co znajduje się w domu. Wszystkie ruchomości domowe, czyli nasz majątek, są narażone na duże straty podczas właściwie każdej szkody – zalania, pożaru, silnego wiatru itp.

Wybierając ubezpieczenie, nie skupiajmy się więc na samym fakcie, że je posiadamy, ale też dobierajmy je odpowiednio do wartości majątku w domu. Dobry pośrednik ubezpieczeniowy na pewno nam w tym pomoże.

Andrzej Maciążek
wiceprezes zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń