Poziom finansowania insurtechu, sięgający prawie 4,4 mld dol w skali światowej w ciągu trzech kwartałów 2019 r., już przewyższył poziom całoroczny z 2018 r. – podał Willis Towers Watson (WTW) w najnowszym raporcie.
Do końca III kwartału br. w 239 transakcjach do firm insurtechowych trafiło łącznie 4,4 mld dol. Suma ta jest o 5% większa od zainwestowanej w insurtech w całym 2018 r. W dodatku III kw. 2019 r. był piątym kwartałem z rzędu, kiedy globalne finansowanie przekroczyło 1,2 mld dol.
W III kw. ogłoszono 83 transakcje o łącznej wartości 1,5 mld dol., co oznacza wzrost o 6% w stosunku do II kw. 2019 r. Do największych transakcji zaliczają się trzy ogromne, wspierające Root Insurance, Hippo i Policy Bazar, wskazujące na niesłabnące zainteresowanie sektorem ubezpieczeń majątkowych. Hippo jest firmą z Kalifornii, dostarczającą ubezpieczenia domów, natomiast Root to amerykański ubezpieczyciel komunikacyjny, którego działalność opiera się na wykorzystaniu aplikacji.
Liczba 83 transakcji w III kw. 2019 r. jest o 20% wyższa od tej z II kw. br. i wskazuje na skok o 46% w porównaniu z III kw. 2018 r. Podczas gdy finansowanie w dalszym ciągu idzie w większości na cyfrową dystrybucję i start-upy łączące funkcje front- i backend, autorzy raportu Willis Towers Watson zauważają zwiększającą się liczbę transakcji w kategorii „start-upy B2B” – start-upy technologiczne, które sprzedają oprogramowanie i technologię reasekuratorom albo brokerom. W III kw. połowa wszystkich transakcji w sektorze majątkowym dotyczyła start-upów B2B.
Raport Quarterly InsurTech Briefing zaczyna się od komentarza na temat użycia terminu „jednorożec” na określenie start-upów z branży technologicznej, których wartość jest oceniana na ponad 1 mld dol. „Jeśli raporty rynkowe są wiarygodne, w ciągu następnych 12 miesięcy dziesiątki insurtechów mogą osiągnąć status jednorożców. Wobec tego nasuwa się pytanie: kiedy coś nie już wcale rzadkością ani nawet czymś niezwykłym, w którym momencie termin jednorożec staje się mylący?” – napisano.
– To, co jest rzadkością w świecie baśniowym, zdaje się tabunami galopować w świecie insurtechu – skomentował dr Andrew Johnson kierujący działem insurtech w Willis Re. – Coraz większa liczba insurtechów kumuluje znaczną wartość, a póki co obserwujemy stosunkowo niewielką wartość dodaną do naszej branży ogółem.
Johnson zastanawia się, czy „przyszłe stado insurtechowych jednorożców” będzie stanowić „najwyższej klasy model insurtechowych biznesów, czy branżę nadmiernie dowartościowaną przez krótkotrwały kapitał i napędzaną naiwnością co do potencjalnego wpływu pewnych technologii”.
Johnson powiedział, że rygorystyczna definicja może wymagać od firmy zastosowania „technologii przeznaczonej do wyciskania oszczędności i wydajności z istniejącego modelu ubezpieczeniowego”, aby mogła być nazwana insurtechem. W ten sposób wiele z 2500 firm zaliczanych obecnie do insurtechów nie spełniałoby kryteriów.
– Musimy zrozumieć, że insurtech w obecnym kształcie to tyle samo szumu i kultury przedsiębiorczości, co odpowiedniej technologii dla branży ubezpieczeń i reasekuracji – zauważył Johnson.
Jego zdaniem, chwytając się ofert technologicznych, aby chronić branżę ubezpieczeniową przed zagrożeniem ze strony Google czy Amazona, ubezpieczyciele muszą mieć świadomość, że „w pewnej części samoobrona polega na niemyleniu jakiejś technologii z całą technologią”.
– W ciągu ostatnich siedmiu lat ok. 16,8 mld dol. zostało zainwestowanych w „insurtech”. Kto może z ręką na sercu powiedzieć, że widzi stworzoną wartość na przynajmniej 16,8 mld dol.? – pyta Johnson, współautor raportu kwartalnego WTW.
AC