Ubezpieczyciele podpowiadają, jak państwo powinno zarządzać ryzykiem katastrof naturalnych, które coraz częściej nawiedzają Polskę. Fundamentem ma być stworzenie spójnego systemu wzorowanego na rozwiązaniach funkcjonujących w państwach Europy Zachodniej, w ramach którego administracja państwowa powinna współpracować z biznesem – informuje „Puls Biznesu”.
W odpowiedzi na pytania gazety o zarządzanie ryzykiem katastroficznym Rządowe Centrum Bezpieczeństwa oraz ministerstwa klimatu i infrastruktury zapewniły, że „rząd trzyma rękę na pulsie”, ale nie złożyły jasnej deklaracji dotyczącej planów budowy spójnego systemu zarządzania ryzykiem, takiego jak wskazany w raporcie „Klimat ryzyka” autorstwa Polskiej Izby Ubezpieczeń. Jan Grzegorz Prądzyński, prezes PIU, mówi, że taki system, tworzony przez państwo we współpracy z biznesem, mógłby mieć dwa zadania: ograniczenie skutków katastrof oraz pokrywać straty poszkodowanych. Szef Izby wskazuje, że w ramach prewencji administracja rządowa powinna opracować strategię zapobiegania skutkom żywiołów, obejmującą m.in. zakaz budowania na terenach zalewowych, nadzór nad przestrzeganiem standardów technicznych budynków czy dostosowanie miejskiej infrastruktury do wzmożonych opadów deszczu. Agnieszka Jarosławska-Kossakowska, dyrektor ds. reasekuracji Smartt Re, dodaje do tego stopniowe ograniczanie emisji CO2, budowanie i stosowanie systemów wczesnego ostrzegania czy finansowanie inwestycji wpływających na zmniejszenie negatywnych skutków katastrof.
Problemem jest też odpowiednie zabezpieczenie mienia ubezpieczeniami. Z danych Izby wynika, że ok. 60% domów i mieszkań prywatnych w Polsce ma polisę od powodzi. Sęk w tym, że często opiewają one na zbyt niskie sumy. Więcej szczegółów na ten temat ma pokazać raport na temat luki ubezpieczeniowej, nad którym pracuje PIU. Prezes Izby wskazuje, że obok państwowej pomocy na przeciwdziałanie i usuwanie skutków klęsk żywiołowych, obejmującej np. zasiłki celowe, dużym wsparciem mogą służyć też ubezpieczyciele. Podaje przykład Francji, gdzie od dawna funkcjonuje jednostka publiczna, zasilana pieniędzmi pochodzącymi ze składek wszystkich ubezpieczonych. Z tych środków pokrywane są szkody, które trudno ubezpieczyć komercyjnie, albo te o olbrzymiej wartości. Jan Grzegorz Prądzyński dodaje, że podobnie jak nad Sekwaną państwo może też być czymś na wzór reasekuratora ostatniej szansy przy zagrożeniu katastroficznym.
Więcej:
„Puls Biznesu” z 18 lutego, Karolina Wysota „Polska nie docenia wagi zmian klimatu”:
https://www.pb.pl/polska-nie-docenia-wagi-zmian-klimatu-1141645
(AM, źródło: „Puls Biznesu”)