Początek nowego roku szkolnego od lat oznacza nie tylko powrót dzieci do klas, ale też odwieczną dyskusję na temat ubezpieczeń szkolnych NNW. Produkt prosty, powszechny, dostępny w niemal każdej szkole, a jednak wciąż budzący wiele emocji.
Z jednej strony mamy rosnącą świadomość rodziców i coraz częstsze odchodzenie od polis grupowych na rzecz indywidualnych. Z drugiej wciąż zaskakująco powierzchowne podejście zarówno ze strony rodziców, jak i agentów, którzy często traktują sprzedaż NNW szkolnego jako formalność do odhaczenia, a nie realną szansę na zbudowanie relacji, edukację czy cross-sell.
Rodzice: Bezpieczeństwo dziecka czy formalność do odhaczenia?
Najtrudniej wciąż zrozumieć podejście wielu rodziców. Oczywiście – każdy ma swoje możliwości finansowe i nie warto tego bagatelizować. Ale trudno nie zauważyć paradoksu – płacimy bez wahania 600–1000 zł rocznie za obowiązkowe OC samochodu, a składka powyżej 150 zł za bezpieczeństwo i zdrowie dziecka bywa traktowana jak fanaberia. To pokazuje, że edukacja finansowa i świadomość ryzyka wciąż pozostawiają wiele do życzenia.
Problem szczególnie uwidacznia się w rodzinach, gdzie dzieci uprawiają sport. Aktywność fizyczna zwiększa ryzyko kontuzji, urazów czy kosztownych zabiegów rehabilitacyjnych. Tymczasem wciąż funkcjonują polisy, w których świadczenie za 1% uszczerbku to zaledwie 300 zł, a koszty leczenia i rehabilitacji kończą się na 5000 zł. Każdy, kto miał styczność z prywatną ortopedią, rehabilitacją czy leczeniem po poważnym urazie, wie, że są to kwoty niewystarczające. Co więcej – rodzice młodych sportowców nie żyją w próżni. Na każdym treningu czy meczu widzą innych rodziców, którzy już musieli zmierzyć się z poważnymi kontuzjami dzieci i wydatkami idącymi w dziesiątki tysięcy złotych.
To są przykłady z życia, które powinny działać jak ostrzeżenie, a mimo to wciąż wielu bagatelizuje ten temat. A przecież na NFZ w większości przypadków liczyć nie możemy, szczególnie w sytuacji, kiedy ważny jest czas reakcji.
Rola agentów: Edukacja zamiast formalności
W tym miejscu pojawia się ogromna rola nas, agentów. To my mamy realny wpływ na zmianę świadomości rodziców. Naszym zadaniem nie jest „odklepanie” polisy za 50–100 zł, tylko uświadomienie, że kompleksowa ochrona dziecka powinna obejmować więcej niż podstawowe NNW. To także zabezpieczenie na wypadek poważnych zachorowań, które niestety coraz częściej dotykają dzieci i młodzież.
Tak, często odbijamy się od ściany, gdy pada propozycja miesięcznej składki w polisie zdrowotnej czy życiowej dla dziecka. Ale jednocześnie widać rosnące grono świadomych rodziców, którzy chcą zabezpieczyć swoje dzieci lepiej.
Produkty, takie jak rozszerzone polisy życiowe czy popularna Medycyna Bez Granic/Global Doctors, coraz częściej stają się wartościowym dodatkiem do NNW, dając dostęp do nowoczesnego leczenia i diagnostyki, które mogą decydować o zdrowiu i życiu dziecka, a ich koszt wciąż nie przekracza w skali miesiąca ceny kolejnej zabawki, która po tygodniu i tak wyląduje na dnie szafy.
Towarzystwa: Prostota wciąż nieosiągalna
Na koniec kilka słów o ofercie. Niestety, mimo upływu lat, towarzystwa ubezpieczeniowe wciąż nie potrafią uprościć sprzedaży produktu tak banalnego, jakim powinno być NNW szkolne. Oferty na nowy rok szkolny pojawiają się późno – często w lipcu/sierpniu, choć dla agentów idealnym terminem byłby koniec maja / początek czerwca, aby móc przygotować się do kampanii sprzedażowej. Procesy sprzedażowe nadal są skomplikowane, pełne dodatkowych kliknięć, wymuszonych wariantów i nieintuicyjnych formularzy.
Najlepszym przykładem jest bezpieczny.pl, który od lat pokazuje, jak prosty i intuicyjny proces można zbudować. Klient otrzymuje jasną ofertę, prosty link, szybki proces zakupu i obsługi. Tymczasem reszta rynku wciąż eksperymentuje z rozwiązaniami, które bardziej utrudniają, niż pomagają. Dla wielu rodziców barierą jest już samo to, że na początku kalkulacji muszą podać sumę ubezpieczenia, choć większość z nich nie ma pojęcia, czym ta suma w praktyce jest.
Proste jest piękne i to powinno być hasło przewodnie dla towarzystw. Jeśli naprawdę chcą, aby produkt NNW szkolnego był skutecznie dystrybuowany, muszą dać agentom narzędzia proste, szybkie i intuicyjne. W przeciwnym razie edukacja i praca agentów będą wciąż przypominały walkę z wiatrakami.
Oferty 2025/26 – plusy i minusy
Na podstawie moich analiz pozytywnie oceniam fakt, że towarzystwa sukcesywnie podnoszą sumy ubezpieczenia z tytułu uszczerbku na zdrowiu. Dzięki umiejętnemu połączeniu kilku polis można dziś zbudować ochronę zapewniającą naprawdę wysokie świadczenia w przypadku trwałego uszczerbku. To dobra zmiana i sygnał, że rynek idzie w kierunku realniejszej ochrony.
Niestety, nadal mankamentem pozostają niskie sumy ubezpieczenia kosztów leczenia i rehabilitacji, a także stosowane podlimity. W przypadku kosztów leczenia operacji czy zabiegów endoskopowych ograniczenia do 30% czy 50% sumy ubezpieczenia znacząco obniżają realną wartość ochrony dziecka w prywatnych klinikach. Dlatego radzę każdorazowo dokładnie analizować OWU, by nie wprowadzić klienta w błąd – szczególnie dotyczy to takich ofert, jak Allianz, Compensa czy Signal Iduna.
Na wyróżnienie zasługuje najwyższy wariant PZU NNW Edukacja, dostępny poprzez ubestrefa.pl. To jedyne rozwiązanie na rynku, które przy świadczeniu 2200 zł za 1% uszczerbku oraz kosztach leczenia do 20 tys. zł (przy rocznej składce 660 zł) daje dziecku naprawdę kompleksową ochronę – także w przypadku najpoważniejszych urazów. To przykład produktu, który wyznacza standard, pokazując, że w NNW szkolnym można połączyć wysokie sumy z realnym zakresem i sensowną składką.
Podsumowanie
Szkolne NNW pozostaje produktem potrzebnym, ale wciąż niedocenianym. Dla wielu rodziców i agentów jest formalnością, a dla towarzystw produktem, którego nie potrafią sprzedać w prosty sposób. Tymczasem stawką jest zdrowie i życie dzieci. Dlatego w sezonie 2025/26 warto zadać sobie pytanie: czy kupując NNW dla dziecka naprawdę wybieramy realną ochronę, czy tylko spokój sumienia?
Sebastian Radek
doradca ubezpieczeniowy