Rynek ubezpieczeniowy u progu zmian

0
262

Najnowszy komunikat PIU można traktować jako swoisty barometr kondycji rynku. Wskazuje on dwa wyraźne trendy. Po pierwsze – składka przypisana w dziale I wzrosła rok do roku, a w II kw. 2025 r. odnotowano wzrost o 2,7%. To sygnał, że rynek stopniowo się rozwija. Po drugie – zauważalnie rośnie zainteresowanie polisami grupowymi.

O ile pierwszy sygnał bez wątpienia cieszy, o tyle drugi nie jest już tak jednoznacznie pozytywny. Oczywiście należy docenić fakt, że coraz więcej osób decyduje się na zabezpieczenie życia i zdrowia. Jednak polisy grupowe w większości przypadków nie zapewniają wystarczającej ochrony.

Różnica jakościowa

W ostatnim czasie można zauważyć intensywne zmiany w umowach indywidualnych – towarzystwa znacząco poprawiły definicje (zwłaszcza w zakresie poważnych zachorowań), a także usunęły część nierynkowych wyłączeń. Różnica jakościowa między polisą grupową a indywidualną stale się powiększa, zdecydowanie na korzyść drugiej.

Jeśli dodać do tego inne ograniczenia polis grupowych – roczny okres ochrony, niskie sumy ubezpieczenia czy brak elastyczności – można się zastanowić, skąd bierze się tak duże zainteresowanie tym rozwiązaniem. Tym bardziej warto obserwować ruchy ubezpieczycieli w zakresie ofert indywidualnych, bo na horyzoncie pojawia się kilka innowacyjnych rozwiązań.

Adekwatne ceny polis

Na szczęście nie widać trendu obniżania taryf. Warto zwrócić uwagę, że od 2019 r. ceny według danych GUS wzrosły o ponad 40%. Tymczasem składka za to samo ubezpieczenie na życie, zawierane w 2019 r., dla osoby w tym samym wieku i na taką samą sumę, nawet spadła.

W praktyce klient wydaje dziś na tygodniowy koszyk zakupowy w dyskoncie więcej niż na swoją polisę na życie. To dowód, że ceny polis są bardzo adekwatne, co pozwala zachować równowagę między zapewnieniem rzeczywistej ochrony a miesięcznym obciążeniem finansowym z tytułu tej polisy.

Atrakcyjne ubezpieczenia zdrowotne

Od kilku lat regularnie pojawiają się informacje o rosnącym zainteresowaniu ubezpieczeniami zdrowotnymi – i faktycznie ten trend się utrzymuje. Wydaje się jednak, że klienci powoli tracą cierpliwość wobec funkcjonowania abonamentów medycznych. Trudno zaakceptować sytuację, w której osoba płacąca co miesiąc kilkaset złotych czeka dłużej na wizytę niż pacjent płacący jednorazowo.

Ubezpieczenia zdrowotne oferują w tym zakresie znacznie większą elastyczność – klient może wybrać lekarza czy placówkę, a w niektórych rozwiązaniach nawet korzystać spoza sieci współpracującej z towarzystwem. Ograniczeniem jest jedynie niepełna refundacja, ale może ona sięgać nawet 80%, co w praktyce nie stanowi bariery w zestawieniu z komfortem swobody wyboru.

Rynek ubezpieczeniowy, podobnie jak jesień, stoi u progu zmian. Z pewnością dotkną one obszaru szeroko pojętego zdrowia – zarówno polis na wypadek poważnych zachorowań, jak i tych dających dostęp do lekarzy czy procedur medycznych. Wprowadzą świeżość, podniosą jakość i wymuszą dostosowanie się innych graczy rynkowych. Pozostaje pytanie, czy zdążymy zaobserwować te zmiany jeszcze przed świąteczną przerwą…

Andrzej Kowerdej
Phinance