Amazon zamknął swoją ubezpieczeniową porównywarkę po 15 miesiącach od uruchomienia, nasz rodzimy Rankomat promuje kredyty i pożyczki, z każdym rokiem rośnie też liczba nieudanych biznesowo projektów sprzedaży polis przez internet czy aplikacje.
Chętnie kupujemy w sieci buty i jedzenie, ale ubezpieczenia? Niekoniecznie. Tu wciąż potrzebujemy ludzi.
Jestem w trakcie przeprowadzania cyklu wywiadów z szefami i szefowymi ogólnopolskich multiagencji. To inicjatywa Wienera, który chce w ten sposób zaprezentować swoich wybranych partnerów biznesowych. Dla mnie to wyjątkowa okazja, żeby przyjrzeć się polskiej dystrybucji multiagencyjnej. Rozmawiam z agencjami kupującymi, kupowanymi i rozwijającymi się organicznie.
Akwizycje pozwalają przyśpieszyć wzrost, ale od tego wzrostu jest spory podatek w postaci integracji procesów, niepokoju pracowników, rozproszenia biznesowego i utraty „rodzinnej atmosfery”, która w bardzo wielu agencjach jest silnym spoiwem przekładającym się na wyniki sprzedażowe.
Podobnie jak opornie idzie sprzedaż polis przez internet bez udziału agentów, tak opornie idzie przyśpieszona profesjonalizacja i automatyzacja organizacji sieci sprzedaży. Jednak rodzinne firmy też nabierają pewnej zadyszki, szczególnie w środowisku niskich cen i dużej presji regulacyjnej.
Co przed nami w 2024 roku? Z jednej strony rosnąca konsolidacja, z drugiej coraz większa liczba agentów i OFWCA znużonych procesem przejęć, zmian logotypów, programów informatycznych i zasad współpracy.
I to jest szansa dla średniej wielkości podmiotów, które wesprą procesowo i technologicznie, ale pozwolą na zachowanie bezpośrednich relacji i ludzkiej twarzy biznesu, tak ważnej w ubezpieczeniach.
Aleksandra E. Wysocka
redaktorka naczelna