Rozmowa ze Zbigniewem Jęksą, dyrektorem zarządzającym ds. sprzedaży korporacyjnej w AXA Ubezpieczenia.
Aleksandra
E. Wysocka: – Jakie miejsce zajmują ubezpieczenia korporacyjne w
strukturze wyników rocznych AXA w Polsce?
Zbigniew
Jęksa:
– Dzięki wysiłkowi całego zespołu kolejny rok zakończyliśmy
bardzo pozytywnie, dlatego też i status biznesu korporacyjnego w
firmie jest coraz wyższy. Przekroczyliśmy założone plany
sprzedażowe, a jeszcze wyraźniej poprawiliśmy rentowność. Nie
pobiliśmy co prawda rekordów dynamiki wzrostu z lat poprzednich,
ale nie to było celem, ponieważ przez ostatnie 4 lata z dużym
zapasem podwoiliśmy wielkość portfela korporacyjnego i
dołączyliśmy do grona największych ubezpieczycieli korporacyjnych
w Polsce. Łączna składka w obszarze klienta korporacyjnego
przekroczyła w roku ubiegłym 430 mln zł, a składka, jaką
generujemy z kanału brokerskiego, plasuje nas wg raportu KNF na 4.
miejscu wśród ubezpieczycieli majątkowych, a więc tuż za podium.
Planujecie
awansować do pierwszej trójki?
–
Oczywiście
chcielibyśmy, ale trzeba otwarcie powiedzieć, że trzecie miejsce,
przy założeniu organicznego wzrostu, jest w najbliższych latach
poza zasięgiem kogokolwiek, więc skupiamy się na obronie dobrego
4. miejsca i budowaniu jeszcze bardziej rentownego portfela, bo tu
widzimy potencjał. Jeżeli wymagało to będzie podwyższania
stawek, to w tych przypadkach, w których będzie to konieczne, nie
zawahamy się tego zrobić.
Podniesiecie
ceny?
–
Jeżeli
szef danej linii biznesowej czy underwriter uznają, że jest to
niezbędne dla utrzymania rentowności, to tak, ale od razu
zaznaczam, że co do zasady nie jesteśmy zwolennikami nagłych i
drastycznych podwyżek. Zdajemy sobie sprawę, jak istotna w biznesie
korporacyjnym jest przewidywalność i wiarygodność. Nie należymy
do tych towarzystw, którym zdarza się z dnia na dzień odmówić
klientowi kontynuacji ochrony lub nagle podwoić stawki, stawiając
klienta i brokera w niekomfortowej sytuacji, na przykład tylko
dlatego, że przytrafiła mu się mniejsza czy większa szkoda.
Stawiamy na partnerstwo, rozmowę i wspólne zarządzanie ryzykiem.
Jeżeli nie ma innego wyjścia, to oczywiście rozstajemy się z
klientem, ale po przyjacielsku, dając i jemu, i brokerowi czas na
znalezienie alternatywy na rynku.
Które
linie biznesowe są dla Was najistotniejsze?
–
Od
zawsze kluczowe są dla nas ryzyka związane z szeroko rozumianą
odpowiedzialnością cywilną, ryzyka majątkowe, inżynieryjne,
transportowe, czyli podobnie jak u większości graczy. Ten portfel w
rozsądny i ostrożny sposób uzupełniamy biznesem flotowym i
gwarancjami finansowymi, ale nie są to wolumenowo dominujące linie
i nie planujemy, żeby były dominujące w przyszłości. Na przykład
biznes flotowy istotnie zredukowaliśmy w ubiegłym roku.
Za
każdym sukcesem firmy stoją jej pracownicy, w AXA jest podobnie?
–
Tak,
bez wątpienia mamy w AXA bardzo dobry zespół wyspecjalizowanych i
doświadczonych underwriterów, w tym upatruję sekretu naszego
sukcesu w ostatnich latach i uznania w oczach brokerów. Nie jest
łatwo zbudować dobry i zgrany zespół underwriterów, bo nie każdy
może być dobrym w tej dziedzinie, szczególnie w ubezpieczeniach
korporacyjnych. Tu odpowiedzialność jest bardzo duża i niektórych
taki stres zwyczajnie blokuje. Dobry underwriter nie może przejawiać
ani nadmiernej awersji do ryzyka, ani nadmiernego apetytu na nie.
Oprócz wiedzy merytorycznej potrzebna jest mu też pewna odwaga
biznesowa oraz umiejętność negocjacji, nawiązywania relacji,
asertywność.
Przez
lata byłem underwriterem i wiem, jak trudna i wymagająca jest to
profesja. Cieszę się, że w centrali i oddziałach mamy bardzo
profesjonalny zespół underwriterów. To oni wraz z szefami linii
biznesowych i szefami oddziałów w decydującym stopniu przyczynili
się do naszego rynkowego sukcesu. Oczywiście niezaprzeczalnie ważną
rolę odegrała też nasza likwidacja szkód korporacyjnych i obsługa
posprzedażowa.
Wspomniał
Pan o uznaniu w oczach brokerów i to dobry moment, żeby nawiązać
do ankiety opublikowanej w ostatnich tygodniach przez Komisję
Nadzoru Finansowego, w której otrzymaliście od brokerów najwyższą
ocenę za jakość współpracy. Jak Pan interpretuje to wyróżnienie?
–
To
zaszczyt dla całego zespołu ubezpieczeń korporacyjnych, ale i dla
całej firmy. Najwyższa ocena od brokerów i wygrana z tak zacnymi
konkurentami to dla nas bardzo duży sukces! Przypomnę, że na
podium weszliśmy już przed rokiem, zajmując trzecie miejsce, a
ostatnio awansowaliśmy na pierwszą pozycję. Mamy jednak
świadomość, że dużym wyzwaniem będzie utrzymanie tej pozycji,
bo konkurencja za nami jest bardzo silna. Dlatego cały czas
pracujemy nad tym, żeby dostarczać dobre produkty i serwis oraz
żeby nasz zespół był w pełni profesjonalny. Wiemy, że w każdym
z tych aspektów jest jeszcze coś do poprawy, i nad tym będziemy
pracować.
Myślę,
że wyróżniono nas także za to, że jesteśmy
graczem przewidywalnym, nie wykonujemy nagłych zmian polityki
akceptacyjnej i cenowej. Poza tym działamy fair, nie obiecujemy za
dużo, dotrzymujemy słowa. Wiadomo, że nie wszystkich uda się
usatysfakcjonować, ale dzięki przejrzystej polityce broker będący
dziś „ofiarą” naszych zasad jutro może być ich beneficjentem
i takie podejście brokerzy rozumieją i szanują.
Co
jeszcze Pana zdaniem mogło mieć wpływ na ten sukces?
–
Zauważamy,
że brokerzy doceniają tzw. miękkie aspekty współpracy.
Partnerskie i szczere relacje oraz zaufanie są niezwykle istotne dla
obu stron. Dlatego zawsze jasno i otwarcie komunikujemy brokerom, co
możemy zaoferować i na jakich warunkach, a czego nie możemy i
dlaczego. Wspólnie z nimi wypracujemy rozwiązania dla klientów,
słuchamy ich uważnie, podpowiadamy, ale nie narzucamy swojego
zdania, umiemy pogodzić się z niepozyskaniem lub utratą klienta i
nie obarczamy za to winą brokera. Zasada
braku pretensji jest moim zdaniem bardzo ważna także w biznesie i
najlepiej, jeżeli stosują ją obie strony.
Uważam
również, że coraz większy wpływ na sukces, szczególnie w
biznesie relacyjnym, ma zwykła życzliwość i empatia do brokera i
klienta, chociaż wielu powie, że nie można tego zmierzyć i że
jest to marginalny aspekt, a decydują wyłącznie niskie stawki,
wysokie prowizje i inne twarde parametry. Ja twierdzę trochę
inaczej.
Czym
dodatkowo staracie się przekonać brokerów i klientów do
współpracy?
–
Brokerzy
doceniają naszą atrakcyjną i oryginalną ofertę szkoleniową, w
której oprócz szkoleń merytorycznych swoje miejsce mają też
tematy dotyczące rozwoju osobistego czy zdrowia, bo zależy nam
również na dobrej formie brokerów, a do tego także potrzebna jest
świadomość i wiedza. Naszym flagowym projektem jest zaawansowany
program edukacyjny AXA School of Management. Uczestnicy bardzo
wysoko go oceniają, głównie za jakość i sposób przekazywania
wiedzy przez wybitnych profesorów oraz za bardzo dobrą organizację
całości przedsięwzięcia.
Żeby
w obecnej rzeczywistości wygrywać, trzeba się pozytywnie
wyróżniać, mieć przysłowiowy x factor, coś, co wywołuje
pozytywną asocjację u partnera biznesowego. Nawet jeżeli jesteśmy
bardzo racjonalni i analityczni, to wiadomo, że uczucia i emocje
mają duży wpływ na nasze decyzje, wybory czy oceny. W codziennym
biznesie zazwyczaj o takich kwestiach zapominamy lub nie doceniamy
ich wagi, a przy wyrównanej stawce właśnie one przeważają szalę.
Wiem, że dla niektórych taka teza, w kontekście ubezpieczeń
korporacyjnych, może zabrzmieć dyskusyjnie. Ja jednak przykładam
do tych kwestii szczególną wagę.
Jakie
macie plany i cele na 2020 r.?
–
Ten
rok będzie dla nas kolejnym wyzwaniem. Niezależnie od uwarunkowań
zewnętrznych konsekwentnie stawiamy na racjonalny rozwój biznesu i
dalszą poprawę rentowności. Na pewno nie planujemy zaskakiwać
niczym negatywnym ani brokerów, ani klientów, a gdy pojawi się
nowy produkt czy jakaś zmiana, ogłosimy ją we właściwym czasie.
Planujemy
oczywiście obecność na Kongresie Brokerów, bo jest to nasz
obowiązek, wyraz szacunku dla partnerów biznesowych. Jeśli chodzi
o formułę naszej obecności i aktywności podczas tego wydarzenia,
nie mamy jeszcze konkretnych planów, ale postaramy się nie zawieść
oczekiwań.
Dziękuję
za rozmowę.
Aleksandra
E. Wysocka