Prawem regulującym powództwo osoby trzeciej, która wstąpiła w prawa poszkodowanego, przeciwko sprawcy szkody, i określającym w szczególności przepisy dotyczące przedawnienia tego powództwa, jest co do zasady prawo państwa, w którym powstaje dana szkoda – orzekł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Sąd francuski uznaje roszczenie
Sprawa rozpatrywana przez TSUE dotyczyła obywatela Francji, który podczas wakacji w Portugalii został uderzony przez śrubę napędową statku zarejestrowanego w Portugalii. Poszkodowany wystąpił o odszkodowanie przed sądem okręgowym w Lyonie. Ten uznał, że powodowi należy się z tytułu naprawienia szkody 229 480,73 euro. Całość kwoty wypłacił (do 7 kwietnia 2014 r.) Fonds de Garantie des Victimes des Actes de Terrorisme et d’Autres Infractions (FGTI), czyli francuski fundusz gwarancji dla ofiar aktów terrorystycznych i innych przestępstw.
Sąd portugalski pyta TSUE
Następnie pod koniec listopada 2016 r. FGTI pozwał Victoria Seguros, towarzystwo ubezpieczeniowe osoby uważanej za odpowiedzialną za przedmiotowy wypadek, przed sądy portugalskie w celu uzyskania od niego zwrotu wypłaconego odszkodowania. Sąd pierwszej instancji oddalił powództwo, stwierdziwszy, że roszczenie FGTI uległo przedawnieniu ze względu na upływ trzyletniego terminu przewidzianego w mającym zastosowanie prawie portugalskim. Fundusz odwołał się do sądu apelacyjnego w Lizbonie, podnosząc, że zgodnie z art. 19 rozporządzenia nr 864/2007 terminem przedawnienia mającym zastosowanie nie jest ten w prawie portugalskim, lecz w prawie francuskim. A ten ostatni, wynoszący 10 lat, w dniu wniesienia powództwa do sądów portugalskich jeszcze nie upłynął. Z kolei firma Victoria Seguros powołała się na możliwość zastosowania prawa portugalskiego, zgodnie z którym powództwo to uległo przedawnieniu zgodnie z zasadami przewidzianymi w portugalskim kodeksie cywilnym. Z tego powodu SA w Lizbonie postanowił zwrócić się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z następującym pytaniem prejudycjalnym:
„Czy prawem właściwym dla zasad dotyczących przedawnienia roszczenia o odszkodowanie jest prawo miejsca, w którym doszło do wypadku (prawo portugalskie), zgodnie z art. 4 ust. 1 i art. 15 lit. h) rozporządzenia [nr 864/2007], czy też w przypadku wstąpienia w prawa poszkodowanego właściwe jest »prawo osoby trzeciej«, która wstąpiła w prawa poszkodowanego (prawo francuskie), zgodnie z art. 19 tego rozporządzenia?”.
TSUE: Sprawę reguluje prawo portugalskie
W odpowiedzi TSUE wskazał, że z art. 4 ust. 1 rozporządzenia nr 864/2007, tj. „[j]eżeli niniejsze rozporządzenie nie stanowi inaczej, prawem właściwym dla zobowiązania pozaumownego wynikającego z czynu niedozwolonego jest prawo państwa, w którym powstaje szkoda” wynika, iż prawem właściwym dla powództwa poszkodowanego przeciwko sprawcy szkody jest, z zastrzeżeniem odmiennych przepisów rozporządzenia, prawo państwa, w którym powstaje szkoda.
Ponadto, z łącznej lektury art. 4 ust. 1 i art. 15 lit. h) rozporządzenia wynika, po pierwsze, że – jeżeli rozporządzenie to nie stanowi inaczej – prawem, które reguluje powództwo poszkodowanego przeciwko sprawcy szkody i określa w szczególności przepisy dotyczące przedawnienia tego powództwa, jest prawo państwa, w którym powstaje ta szkoda. Po drugie, art. 19, zatytułowany „Subrogacja”, w odniesieniu do obowiązku zaspokojenia poszkodowanego przez osobę trzecią stanowi, że „prawo właściwe dla obowiązku osoby trzeciej określa, czy i w jakim zakresie osoba trzecia jest uprawniona do dochodzenia od dłużnika [praw], które przysługiwały wierzycielowi wobec dłużnika, zgodnie z prawem właściwym dla wiążącego ich stosunku”. Artykuł ten dokonuje zatem rozróżnienia między z jednej strony prawem właściwym dla stosunków między wierzycielem, czyli – w przypadku szkody – osobą poszkodowaną, a osobą trzecią, która wstąpiła w jego prawa, a z drugiej strony prawem właściwym dla stosunków między wierzycielem a jego dłużnikiem, to znaczy – w przypadku szkody – stosunków między osobą poszkodowaną a sprawcą szkody.
Ponadto wspomniany przepis uściśla, że osoba trzecia, która wstąpiła w prawa poszkodowanego, może wykonywać prawa poszkodowanego zgodnie z prawem regulującym stosunki między tą osobą a sprawcą szkody. Wynika z tego, że to zgodnie z tym ostatnim prawem osoba trzecia, która wstąpiła w prawa i obowiązki, może w miejsce poszkodowanego wnieść powództwo przeciwko sprawcy szkody. Innymi słowy, prawem właściwym dla powództwa osoby trzeciej, która wstąpiła w prawa poszkodowanego, przeciwko sprawcy szkody, jest prawo właściwe dla powództwa poszkodowanego przeciwko temu sprawcy.
Konkludując, Trybunał stwierdził, że z łącznej lektury art. 4 ust. 1, art. 15 lit. h) i art. 19 przywoływanego rozporządzenia wynika, iż prawem regulującym powództwo poszkodowanego przeciwko sprawcy i określającym w szczególności przepisy dotyczące jego przedawnienia, którym jest co do zasady prawo państwa powstania szkody, jest również prawem regulującym powództwo osoby trzeciej, która wstąpiła w prawa poszkodowanego w tej sprawie.
Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (dziewiąta izba) z dnia 17 maja 2023 r. e sprawie C‑264/22.
Zapraszamy na kolejną odsłonę programu #ubezpieczeniowyLIVE, która odbędzie się we wtorek 23 maja w godzinach 13:00–14:00. Tym razem mowa będzie o wpływie technologii na efektywność biznesu.
W programie wystąpią Marcin Bobruk, założyciel i CEO, oraz Andrzej Wierus, Chief Revenue Officer firmy Sandis. W trakcie audycji słuchacze będą mogli dowiedzieć się:
Jak starzejąca się technologia wpływa na efektywność biznesu ubezpieczeniowego?
Jakie są koszty utrzymania i modernizacji starzejącej się technologii?
Jak nie przepalić miliona złotych na wdrożenia, których nie potrzebujesz?
Jak skutecznie zarządzać procesem modernizacji technologicznej, aby zwiększyć konkurencyjność firmy?
Prawo nie nadąża zwykle za rozwojem nowych technologii. Ekspansja sztucznej inteligencji, oprócz niewątpliwych korzyści, może powodować rozmaite szkody. – Złożoność, autonomia i brak przejrzystości systemów sztucznej inteligencji wymagają ostrożnej regulacji ułatwiającej dochodzenie odszkodowań, lecz jednocześnie takiej, która nie zabije innowacyjności. Przed ustawodawcą stoi niezwykle trudne zadanie – mówi adwokat Dariusz Kiełb, członek zespołu Rozwiązywania Sporów w warszawskim biurze kancelarii Wolf Theiss.
Obecnie brak jest w prawie polskim, jak również w prawie unijnym, szczególnych mechanizmów prawnych w zakresie odpowiedzialności za działanie systemów AI. Trwają jednak zaawansowane prace nad nowymi przepisami na poziomie Unii Europejskiej. We wrześniu ub. r. zaprezentowane zostały projekty istotnych aktów prawnych: nowej dyrektywy w sprawie odpowiedzialności za produkty wadliwe oraz dyrektywy w sprawie odpowiedzialności za sztuczną inteligencję. Pierwszy ze wskazanych dotyczy odpowiedzialności na zasadzie ryzyka, podczas gdy drugi obejmuje odpowiedzialność deliktową na zasadzie winy, co pociąga za sobą dalej idące wymogi dowodowe dla poszkodowanego.
– W przypadku kolizji samochodów autonomicznych osoby poszkodowane dochodzące odszkodowania mogą stanąć przed trudnym wyzwaniem identyfikacji osoby odpowiedzialnej oraz wykazania przesłanek odpowiedzialności odszkodowawczej. Dochodzenie rekompensaty za szkodę wyrządzoną przez systemy AI może wymagać wykazania winy osoby mającej ponieść odpowiedzialność czy też związku przyczynowego pomiędzy działaniem systemu AI a szkodą. Już samo zidentyfikowanie osoby odpowiedzialnej za szkodę wyrządzoną przez sztuczną inteligencję może być dla poszkodowanego istotnym problemem, nie mówiąc już o wykazaniu nieprawidłowości po stronie producenta oprogramowania – mówi Dariusz Kiełb.
Wyzwania a prawodawca
W ocenie eksperta proponowane rozwiązania dają się w pewnym stopniu sprowadzić do dwóch zagadnień: transparentności systemów AI oraz zwiększonego ryzyka działalności producentów systemów AI. Przepisy przewidują możliwość wnioskowania do osoby potencjalnie odpowiedzialnej o udostępnienie dokumentacji oprogramowania, zaś w przypadku bezpodstawnej odmowy ujawnienia takiej dokumentacji dowodowej kreują domniemanie winy takiej osoby. W pewnych przypadkach zastosowanie znajdzie również domniemanie związku przyczynowego pomiędzy winą pozwanego a rezultatem działania systemu AI czy też domniemanie wadliwości oprogramowania jako produktu oraz związku przyczynowego pomiędzy wadliwością produktu a szkodą.
– Zastosowanie szeregu wspomnianych rozwiązań przerzuci ciężar dowodowy na producentów systemów sztucznej inteligencji, którzy potrzebować będą dowodów na wyłączenie własnej odpowiedzialności. W rezultacie przepisy wymuszać będą na producentach większą transparentność systemów AI. Większa transparentność teoretycznie może zaradzić efektowi czarnej skrzynki, gdyż możliwe będzie odtworzenie procesów zachodzących w systemie AI. Na pewnym etapie rozwoju tych systemów praktyczna realizacja prawnych wymogów może okazać się trudna lub niemożliwa – dodaje Dariusz Kiełb.
Problem tzw. czarnej skrzynki (black box effect) odnosi się do sposobu podejmowania decyzji przez systemy sztucznej inteligencji. W wielu wypadkach znane są dane wejściowe dostarczone oprogramowaniu (input) oraz dane wyjściowe otrzymane na skutek działania programu (output), jednak działania programu, które znajdują się pomiędzy, pozostają niewyjaśnialne i trudne do odtworzenia. Część systemów AI działa na podstawie ogromnej sieci neuronowej, w której zachodzące procesy nie dają się sprowadzić do zestawu instrukcji, jak ma to miejsce w tradycyjnym oprogramowaniu. W przypadku oprogramowania AI niejednokrotnie nawet inżynierowie nie są w stanie odtworzyć ani zrozumieć w szczegółach procesu decyzyjnego systemu sztucznej inteligencji.
– Problem efektu czarnej skrzynki jest zagadnieniem natury technicznej, na który jak się wydaje, nie mamy obecnie odpowiedzi. Ustawodawca może podjąć próbę wymuszenia transparentności na dostawcach oprogramowania, jednak to od postępu technicznego zależeć będzie odpowiedź na pytanie, czy realizacja nałożonych wymogów będzie w ogóle możliwa do wyegzekwowania w praktyce. Jeśli wymogi okażą się niemożliwe do spełnienia, producentów oprogramowania czekać mogą głośne spory sądowe lub perspektywa celowego ograniczania rozwiązań innowacyjnych ze względu na zbyt duże ryzyka biznesowe. Wiele wskazuje na to, że postęp technologiczny skutkować będzie wręcz mniejszą transparentnością systemów sztucznej inteligencji. Im bowiem bardziej zaawansowane rozwiązania techniczne osiągniemy, tym trudniejsze będą one do opisania czy odtworzenia w sposób czytelny dla ludzkiego odbiorcy, którego zdolności poznawcze, w przeciwieństwie do zdolności systemów AI, pozostaną w gruncie rzeczy niezmienione – podsumowuje Dariusz Kiełb.
Rozmowa z Anną Włodarczyk-Moczkowską, kierującą pracami zarządu Compensy
Aleksandra E. Wysocka: – Compensa zainaugurowała właśnie nową platformę dla agentów. To projekt omnikanałowy i nosi stosowną nazwę OMNI. Co warto o nim wiedzieć?
Anna Włodarczyk-Moczkowska: – OMNI to wynik wielu miesięcy wytężonej pracy, konsultacji z agentami i poszukiwań najlepszych rozwiązań, których celem jest dostarczenie naszym kluczowym partnerom biznesowym nowych narzędzi sprzedażowych na miarę XXI wieku.
Obecnie platforma jest dostępna dla pierwszej grupy sprzedawców: to 3,5 tys. osób, wśród których znajdują się także przedstawiciele naszych spółek dystrybucyjnych: Compensy Dystrybucja i Polisy Życie. Naszym celem jest wdrażanie co dwa–trzy tygodnie kolejnej grupy pośredników, a docelowo chcemy udostępnić OMNI wszystkim naszym partnerom, we wszystkich kanałach.
Jak wygląda koncepcja stojąca za tym projektem? Skąd w ogóle wziął się ten pomysł?
– Compensa jest wyjątkową firmą na rynku, ponieważ oferuje klientom produkty pod kilkoma brandami. W części majątkowej mamy ich dokładnie trzy: Compensę, Benefię i najmłodszą Beesafe. Ta pierwsza jest marką uniwersalną, bardzo kompleksową, dostępną dla praktycznie wszystkich segmentów klienta, od indywidualnego po korporacyjnego.
Z kolei Benefia i Beesafe są markami specjalistycznymi, ukierunkowanymi na konkretnego odbiorcę. Benefia od lat jest kojarzona z rynkiem dealerskim, aczkolwiek klient prywatny znajdzie tu również specjalną ofertę pod marką Benefia24, która jest dostępna w formie sprzedaży bezpośredniej.
Beesafe natomiast miał być pierwotnie marką obecną w świecie directowym. Ten brand od początku działa w środowisku cyfrowym, wykorzystując najnowocześniejsze technologie i możliwości świata digitalnego. Z uwagi na perspektywy i potrzeby rynku zdecydowaliśmy się z czasem rozszerzyć zakres jego działalności na inne digitalne kanały sprzedaży. Jest on obecny m.in. w porównywarkach internetowych, jak również na platformach, na których serwis klienta odbywa się w sposób w pełni cyfrowy i zautomatyzowany.
Beesafe różni się bardzo od pozostałych marek, jeśli chodzi o sposób zawierania umowy, o to, jak komunikujemy się z klientem, jak przebiega obsługa umowy i w końcu jak jest regulowana szkoda. Testujemy w Beesafe dużo nowych rozwiązań i technologii, które później wspierają inne nasze brandy. Z perspektywy klienta to jest na pewno marka dla tych, którzy nie chcą dostawać od ubezpieczyciela dokumentów na papierze i wiele spraw chcą załatwić sami – tak można w skrócie powiedzieć.
Wszystkie trzy brandy łączymy teraz na jednej platformie. Tak powstał pomysł na OMNI.
Czym się ten projekt wyróżnia? Co leży u jego podstaw?
– Wsłuchiwaliśmy się zarówno w potrzeby pośrednika, jak i klienta i stworzyliśmy rozwiązanie, które będzie wygodne dla jednego i drugiego. Właściwie to jest pierwsza porównywarka wewnętrzna, działająca w ramach jednego zakładu ubezpieczeń. Tyle że „porównywarka” to nie jest odpowiednie słowo, ponieważ w OMNI nie chodzi o zwyczajne porównanie ceny, tylko o to, żeby dostarczyć jak najlepsze rozwiązanie dla każdej grupy klientów. Zdecydowanie nie wchodzimy tym rozwiązaniem w konkurencję cenową ani z rynkiem, ani z samymi sobą wewnętrznie.
Ten projekt ma wiele poziomów. Zaczyna się od filozofii sprzedaży polegającej na wsłuchaniu się w potrzeby różnych grup klientów, ale także na analizie tego, w jaki sposób klient chce korzystać z polisy po zakupie i realizować swoje potrzeby. Żeby uzyskać odpowiednie rozwiązanie sprzedażowe, połączyliśmy najlepsze doświadczenia wszystkich trzech marek.
Zaczęliśmy od ubezpieczeń komunikacyjnych, to pierwszy produkt, który pojawia się w OMNI. Już po wprowadzeniu dwóch danych: numeru PESEL i numeru rejestracyjnego pojazdu – dotychczas tak to funkcjonowało w Beesafe – w krótkim czasie pokazują się na platformie oferty wszystkich trzech marek. Potem następuje dostosowanie zakresu. A na koniec pośrednik lub klient decydują, jak zamknąć umowę. Można to zrobić w sposób tradycyjny albo zdalnie, czy to poprzez kod SMS, czy poprzez link wysłany klientowi do potwierdzenia.
Każda z marek miała swoje rozwiązania, a teraz są one wszystkie łącznie dostępne w ramach platformy OMNI.
Ten pierwszy etap wydaje się nieskomplikowany. Problemy zaczynają się na poziomie dalszej obsługi klienta…
– To jest bardzo duże wyzwanie wewnątrz organizacji, ponieważ każdy z naszych brandów od zawsze miał swoją ścieżkę obsługi. Teraz koncentrujemy się na stworzeniu jednego optymalnego procesu obsługi klienta i nie jest to działanie zakończone. Obserwujemy, jakie są preferencje naszych klientów, w jaki sposób chcieliby być obsługiwani, i wdrażamy odpowiednie udogodnienia.
Jeżeli chodzi o obsługę i likwidację szkód, wykorzystujemy możliwości technologiczne, które dają nam nasze trzy marki, a także testujemy dużo nowych rozwiązań. Ostatnio zostaliśmy wyróżnieni przez Grupę VIG za projekt angażujący sztuczną inteligencję w obszarze likwidacji szkód. Chodzi o to, że decyzja dotycząca wypłaty odszkodowania podejmowana jest na podstawie danych zbieranych podczas kontaktu z klientem oraz doświadczeń z przeszłości. Ten proces bardzo skraca czas wypłaty odszkodowania.
Nasze wdrożenie zdobyło główną nagrodę w corocznym międzynarodowym konkursie, który VIG organizuje dla firm ubezpieczeniowych należących do Grupy, na projekt najbardziej rewolucyjny, przyjazny dla klienta i przełomowy w branży. Idzie za tym także nagroda finansowa, która może być przeznaczona na rozwijanie danego pomysłu. Bardzo cieszy nas docenienie przez Grupę naszego pomysłu na wykorzystanie sztucznej inteligencji w likwidacji szkód.
Wróćmy do etapu pilotażu platformy. Jak wyglądało zaangażowanie agentów w proces tworzenia OMNI?
– Przygotowując to rozwiązanie, rozmawialiśmy z naszymi agentami. Brali oni udział również w testach. Z grona współpracowników wybraliśmy 80 agentów, którzy pilotażowo korzystali z platformy. Między innymi pytaliśmy ich o to, w jaki sposób produkty powinny być porównywane, jak powinny być zaprezentowane.
Z dużym zainteresowaniem spotkała się oferowana krótka ścieżka prowadząca do szybkiej kalkulacji składki. W naszym rozwiązaniu pośrednik ma wszystko pod jednym adresem. Pytaliśmy też o to, jak istniejący już C-Portal powinien zostać zintegrowany z nową platformą.
Jak mocno w ten projekt angażują się Compensa Dystrybucja i Polisa Życie, spółki dystrybucyjne, które jednak zajmują się ubezpieczeniami życiowymi?
– Wprawdzie specjalizują się one w ubezpieczeniach na życie, ale ubezpieczenia majątkowe są uzupełnieniem ich oferty. Dbamy o to, aby wszyscy współpracujący z nami agenci mieli wiedzę na temat produktów Compensy i mogli przedstawić właśnie nasze propozycje, gdy oferują klientom rozwiązania majątkowe.
Czy OMNI jest bezpiecznym rozwiązaniem z perspektywy agenta?
– Agenci są dla nas niezwykle istotni, chcemy, aby wspierali klienta na każdym etapie procesu zakupu polisy. Aby tak się stało, muszą mieć pewność i poczucie bezpieczeństwa we współpracy z nami.
Jesteśmy świadomi, że agenci troszczą się o swoich klientów, a także o prawo do obsługi w świecie cyfrowym. My potrzebujemy informacji na temat klienta – jego danych – ponieważ ułatwiają nam one jego efektywną obsługę. Pragniemy kontaktować się z klientami oraz w miarę możliwości obsługiwać ich zdalnie, aby uniknąć wysyłania ogromnych ilości papieru i milionów listów rocznie. Z tego względu potrzebujemy kluczowych danych, jakimi są numer telefonu oraz adres e-mail.
W celu wzmocnienia relacji i bezpieczeństwa współpracy wprowadzamy właśnie do umowy agencyjnej klauzulę Fair Play. Jest ona ściśle związana z projektem OMNI i gwarantuje naszym pośrednikom prawo do pierwszeństwa w obsłudze klientów. Uważam, że jest to silny i wyraźny sygnał, że agenci są dla nas ważni. Zresztą zawsze byli. Wchodzenie w świat cyfrowy nie oznacza, że przestajemy współpracować z agentami – wręcz przeciwnie, nadal zamierzamy ściśle z nimi współdziałać.
Z perspektywy agenta jest to z pewnością ułatwienie. Wynagrodzenie ma zagwarantowane, a wystarczy, że prześle odpowiedni link klientowi…
– Tak, szczególnie upraszcza to pracę w przypadku produktów o niskiej składce. Te drobne polisy są niezbędne, ale od agenta wymagają pewnego nakładu pracy, niekoniecznie mniejszego od tego, jakiego potrzebuje przy bardziej kompleksowych produktach. Musi on umówić się z klientem, pojechać na spotkanie.
To kosztuje czas i pieniądze, więc perspektywa utraty prowizji, jeśli klient ostatecznie zakończy transakcję np. w innym kanale, postrzegana jest negatywnie. Dlatego wielu agentów próbuje zmniejszyć ten nakład pracy za pomocą własnych rozwiązań zdalnych. Wychodzimy naprzeciwko tym potrzebom i proponujemy rozwiązanie, które pomoże jeszcze bardziej skrócić ten czas.
Czy planujecie także wesprzeć agentów w odnowieniach?
– Chcielibyśmy w tej kwestii rzeczywiście bardzo dużo zrobić. Tyle że w tym powinna nas wspierać również odpowiednia legislacja, która zezwoli na uproszczenia w procesie odnowień. W tej chwili są one, szczególnie w ryzykach obowiązkowych, dość ograniczone. Ale mimo to szukamy rozwiązań, żeby ten proces uczynić prostszym.
Pierwszymi produktami, które znalazły się na platformie OMNI, są ubezpieczenia komunikacyjne. Czy już wiadomo, co będzie kolejne?
– Toczymy tę debatę w firmie. Komunikacja była naturalnym wyborem, ponieważ ten produkt jest już obecny we wszystkich markach. Ale jeżeli będziemy widzieli potencjał w odpowiedniej segmentacji i różnicowaniu oferty w innych produktach, to oczywiście będziemy szli również w tę stronę.
Czy OMNI wyjdzie poza kanały agencyjne?
– Zdecydowanie tak. Patrzymy na ścieżkę, którą klient pokonuje, zanim podejmie decyzję o zawarciu umowy ubezpieczenia. Widzimy na podstawie naszych doświadczeń, że dzisiaj klient trafia do różnych kanałów dystrybucji i się między nimi swobodnie przemieszcza, można powiedzieć, że odbywa swoistą podróż. Czasami zaczyna się ona na stronie internetowej od sprawdzenia oferty i ceny, a potem klient idzie do swojego agenta, żeby sprawdzić, czy on może jeszcze coś z tą ofertą zrobić, na przykład odpowiednio ją dostosować czy poprawić. Albo odwrotnie: zaczyna u agenta, a kończy na stronie internetowej.
Uważamy, że takie podróżowanie klienta powoli staje się standardem na rynku, dlatego chcielibyśmy stworzyć prawdziwego omnikanałowego dystrybutora, który w pełni respektuje udział pośrednika w procesie sprzedaży.
Co jeszcze planuje wdrożyć Compensa w tym roku?
– Planów mamy bardzo dużo. Oczywiście mierzymy się z tymi samymi wyzwaniami co reszta rynku, mianowicie ze spadającą rentownością, szczególnie w obszarze ubezpieczeń komunikacyjnych, a także ubezpieczeń majątkowych indywidualnych i korporacyjnych. Inflacja jest nadal dwucyfrowa i widzimy to we wzroście średniej szkody w różnych liniach biznesowych. Na naszą działalność musimy więc spojrzeć także od strony efektywności procesów.
Poza tym skupiamy się bardzo na odświeżaniu oferty produktowej. Na początku roku zaproponowaliśmy nowe ubezpieczenie grupowe na życie. Bardzo dużo działo się też na przełomie roku, jeżeli chodzi o ubezpieczenia zdrowotne. To jest niezwykle perspektywiczna linia biznesowa, i to dla klientów zarówno indywidualnych, jak i grupowych.
Obserwujemy również naszą współpracę z kanałami dystrybucji, z agentami, z brokerami. Dyskutujemy, spotykamy się, uzgadniamy, w jaki sposób możemy się nawzajem wspierać. OMNI jest pierwszym istotnym krokiem w kierunku zacieśnienia tej współpracy.
Minęło już pół roku, odkąd kieruję Compensą. Widzę, jak wiele wartości mamy do zaoferowania klientom i agentom. Aż trudno nadążyć z ich komunikowaniem. Co nie znaczy, że nie mamy też przed sobą wyzwań. Jednak jesteśmy na nie gotowi!
Firmy ubezpieczeniowe coraz częściej decydują się na zwiększenie nakładów na rozwój technologiczny. Są zadowolone ze współpracy z firmami z branży insurtech i nie chcą z niej rezygnować.
Środkowoeuropejski rynek insurtech ma ogromny potencjał rozwoju – wynika z raportu „A Positive Partnership. Central European Insurers and Insurtechs: challenges, opportunities and trends”, autorstwa ekspertów firmy doradczej Deloitte.
Specjaliści z Zespołu Usług Aktuarialnych i Ubezpieczeniowych Deloitte przyjrzeli się rynkowi rozwiązań technologicznych dla branży ubezpieczeniowej (insurtech). W swojej analizie opartej na wynikach badania przeprowadzonego wśród ubezpieczycieli z regionu CE sprawdzili, w jaki sposób w ostatnich latach przebiegała współpraca firm ubezpieczeniowych i technologicznych, przyglądali się nowym rozwiązaniom oraz pytali o perspektywy dla tego rynku w kolejnych latach.
Owocna współpraca
Z odpowiedzi ankietowanych wynika, że 70% ubezpieczycieli w regionie Europy Środkowej w ostatnich latach podejmowało wspólne inicjatywy z insurtechami. Dla zdecydowanej większości firm, które jeszcze nie zdecydowały się na taką współpracę, ograniczeniem był brak odpowiednich zasobów i funduszy, nie zaś brak przekonania co do potencjalnych korzyści płynących z realizacji tego typu przedsięwzięć.
Postrzeganie zakończonych inicjatyw jest bardzo pozytywne – 74% badanych zakładów jest zadowolonych ze współpracy z insurtechami. Nawet 8% ankietowanych, którzy negatywnie ocenili dotychczasową kooperację, nadal dostrzega korzyść i taką potrzebę.
Podobnie wysoki poziom zadowolenia ze wspólnych projektów jest po stronie insurtechów – 65% badanych podmiotów ocenia pozytywnie dotychczasową współpracę z ubezpieczycielami, a niezadowolonych jest zaledwie 7%.
– Na rynku ubezpieczeniowym długo toczyła się debata na temat współpracy firm ubezpieczeniowych z firmami insurtech. Część ubezpieczycieli postrzegała insurtechy jako konkurencję, inni starali się rozwijać innowacyjne rozwiązania we własnym zakresie. Niemniej wielu ubezpieczycieli od początku dostrzegało ogromną szansę wynikającą z dynamicznego rozwoju tego sektora.
Badanie wskazuje, że w naszym rejonie zdecydowanie zaczyna przeważać ten ostatni pogląd. Ponad 85% respondentów wskazało, że insurtechy mogą efektywnie wesprzeć procesy automatyzacji i digitalizacji w ich firmach. 76% jest przekonanych, że rozwiązania firm insurtech stanowią motywację do rozwoju technologicznego. Jedynie 11% naszych respondentów postrzegało firmy z tego sektora jako zagrożenie i konkurencję – podkreślił Adam Pasternak-Winiarski, partner associate z Działu Usług Aktuarialnych i Ubezpieczeniowych Deloitte.
Pieniądze i regulacje głównymi przeszkodami we współpracy
Największą barierą wpływającą na efektywność współpracy insurtechów z ubezpieczycielami są według tych pierwszych (61% wskazań) zbyt małe budżety przeznaczane na innowacje.
Dla ubezpieczycieli kluczowymi wyzwaniami okazują się być: restrykcyjne regulacje (57% wskazań) oraz konieczność dostosowania oferowanych rozwiązań do istniejącej infrastruktury IT (57%). Zbyt wysokie oczekiwania finansowe firm insurtech zostały wskazane przez 41% respondentów.
– Bez wątpienia kwestia dostępności środków na realizację innowacyjnych działań jest pewną barierą do jeszcze bardziej dynamicznego rozwoju sektora. Ubezpieczyciele, dostrzegając całą gamę korzyści wynikających ze współpracy, nie chcą jednak natychmiastowo inwestować dużych środków w nowe rozwiązania.
Preferowaną metodą współpracy są projekty pilotażowe, pozwalające potwierdzić techniczne możliwości i biznesowe korzyści proponowanych rozwiązań. Jest to często problemem dla firm insurtech, które muszą bardzo szybko skalować swoją działalność, aby móc utrzymać się na dynamicznym rynku – zaznaczył Marcin Warszewski, customer strategy leader Deloitte Digital CE oraz insurance sector leader Deloitte Polska.
Ubezpieczyciele dostrzegają, że klienci stawiają firmom coraz większe wyzwania, oczekując ciekawszych ofert, większej personalizacji usług i produktów, uproszczonych procedur i szybszej obsługi. Dlatego wskazali zwiększoną satysfakcję klienta i poprawę retencji jako kluczowe wskaźniki sukcesu projektów realizowanych wspólnie z insurtechami (59%).
W ocenie ekspertów Deloitte fakt, że zakłady nie ograniczają koncepcji sukcesu projektu do czynników finansowych, jest niezwykle istotny, gdyż pokazuje, iż chcą one zyskać nie tylko wzrost obrotów czy redukcję kosztów, ale dostrzegają dodatkowe, równie ważne aspekty sukcesu, jak np. przewaga konkurencyjna, rozpoznawalność marki związana z innowacyjnością czy poprawa efektywności rutynowych działań.
– Badanie wyłoniło cztery główne obszary rozwoju, w które ubezpieczyciele chcą inwestować przez najbliższe pięć lat. Są to: ocena ryzyka i taryfikacja, personalizacja produktów ubezpieczeniowych i tworzenie innowacyjnych produktów, doświadczenie klienta i CRM oraz automatyzacja wewnętrznych procesów biznesowych.
Warto zauważyć, że zainteresowanie rozwojem w powyższych obszarach różni się w poszczególnych regionach Europy Środkowej – podkreślił Marcin Piskorski, actuarial & insurance solutions CE leader Deloitte Polska.
Polski insurtech jednym z najdojrzalszych w Europie Środkowej
Autorzy raportu zaznaczają, że Polska była najliczniej reprezentowanym krajem pod względem liczby firm insurtech, które wzięły udział w badaniu. Rodzimy rynek posiada silną reprezentację firm na różnych etapach rozwoju, budujących bardzo przekrojowe rozwiązania i nieobawiających się oferować swoje produkty na rykach Europy Zachodniej czy Ameryki.
– Polska bardzo korzystnie wypada na tle Europy Środkowej. Na pozostałych rynkach naszego regionu dzieje się bardzo wiele, niemniej otrzymane odpowiedzi sugerują, że w dużej części wdrażane są tam relatywnie proste innowacje (np. automatyzacja). Przekrój i złożoność realizowanych w Polsce projektów wydają się być większe – podsumował Adam Pasternak-Winiarski.
O raporcie. Badanie zostało przeprowadzone w 2022 r. w formie dwóch ankiet online kierowanych niezależnie do firm z branży insurtech wywodzących się z Europy Środkowej oraz ubezpieczycieli działających w regionie. W raporcie zostały uwzględnione następujące kraje: Albania, Bośnia i Hercegowina, Bułgaria, Chorwacja, Czarnogóra, Czechy, Estonia, Litwa, Łotwa, Macedonia, Polska, Rumunia, Serbia, Słowacja, Słowenia i Węgry oraz Ukraina. Odpowiedzi zostały zebrane od 37 ubezpieczycieli i 31 firm insurtech z Europy Środkowej.
W kwestii minimalizacji szkody z art. 354 § 1 k.c. wynika ogólny obowiązek wykonywania przez dłużnika jego zobowiązania w sposób odpowiadający jego celowi, zasadom współżycia społecznego i ustalonym zwyczajom. Z punktu widzenia obowiązku minimalizacji szkody regulację tę należy uzupełnić o art. 354 § 2 k.c., zgodnie z którym wierzyciel powinien współdziałać przy wykonywaniu zobowiązania przez dłużnika w taki sam sposób.
Wykładnia tych przepisów prowadzi do wniosku, że w razie zderzenia się pojazdów mechanicznych poszkodowany, który w tym przypadku staje się wierzycielem, powinien działać tak, aby zobowiązanie ubezpieczyciela, czyli dłużnika, nie było dla niego w sposób nadmierny i niecelowy obciążające. Tym samym poszkodowany musi podejmować działania zmierzające do minimalizacji szkody. Instytucja minimalizacji szkody ujęta została (nie wprost) w ustawie o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym i Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych, a dokładniej w art. 16 ust. 1 pkt 2, z którego wynika, że osoba uczestnicząca w zdarzeniu szkodowym jest obowiązana do zapobieżenia zwiększeniu się szkody. Natomiast art. 17 w/w ustawy stanowi, że jeśli osoba występująca z roszczeniem o odszkodowanie zaniecha obowiązków wskazanych w art. 16, to zakład ubezpieczeń może ograniczyć wypłacane jej odszkodowanie w związku z zaistniałym zdarzeniem.
W myśl art. 361 § 1 i 2 k.c. zobowiązany do odszkodowania ponosi odpowiedzialność tylko za normalne następstwa działania lub zaniechania, z którego szkoda wynikła. W powyższych granicach, w braku odmiennego przepisu ustawy lub postanowienia umowy, naprawienie szkody obejmuje straty, które poszkodowany poniósł, oraz korzyści, które mógłby osiągnąć, gdyby mu szkody nie wyrządzono.
Postępowanie ZU – dłużnika po zaistniałej szkodzie
Zakłady ubezpieczeń, prowadząc likwidację szkody, wskazują na przesłanki do obniżenia odszkodowania wypłacanego w związku z uszkodzeniem pojazdu mechanicznego. W tym celu sporządzany jest kosztorys przed dokonaniem wszelkich napraw w uszkodzonym pojeździe. Stosowane są w nim ceny części zamiennych i materiałów lakierniczych uwzględniające rabaty uzyskane przez zakład ubezpieczeń w drodze indywidualnych negocjacji z dostawcą takich części.
W decyzji wydanej poszkodowanemu po zajściu zdarzenia zawarte jest zazwyczaj pouczenie o zastosowaniu rabatów. Może ono przyjąć dwie formy: informacji o możliwości kontaktu z ubezpieczycielem w razie problemów z nabyciem części po cenach wskazanych w kosztorysie albo o zastosowaniu rabatów w kalkulacji i możliwości skorzystania z nich po kontakcie z zakładem ubezpieczeń.
Minimalizacja szkody w orzecznictwie
W tym miejscu wskazać należy na zapatrywanie Sądu Najwyższego wyrażone w uchwale z 13.06.2003 r. (sygn. akt III CZP 32/03): w zakresie rekompensaty kosztów naprawy, gdzie uznano, że kosztami ekonomicznie uzasadnionymi będą koszty ustalone według cen, którymi posługuje się wybrany przez poszkodowanego warsztat naprawczy dokonujący naprawy samochodu. Nie ma przy tym znaczenia fakt, że ceny te odbiegają (są wyższe) od cen przeciętnych dla określonej kategorii usług naprawczych na rynku napraw samochodu. Zdaniem Sądu Najwyższego przyjęcie cen przeciętnych dla określenia przysługującego poszkodowanemu odszkodowania, doprowadziłoby do braku pełnej kompensacji szkody powstałej w majątku poszkodowanego.
Jeżeli nie kwestionuje się uprawnienia do wyboru przez poszkodowanego warsztatu samochodowego mającego dokonać naprawy, miarodajne w tym zakresie powinny być ceny stosowane właśnie przez ten warsztat naprawczy w związku z naprawą indywidualnie oznaczonego pojazdu mechanicznego. W konsekwencji Sąd Najwyższy uznał, że odszkodowanie przysługujące od ubezpieczyciela odpowiedzialności cywilnej za uszkodzenie pojazdu mechanicznego obejmuje niezbędne i ekonomicznie uzasadnione koszty naprawy pojazdu, ustalone według cen występujących na lokalnym rynku. Usprawiedliwione wydaje się odniesienie na zasadzie analogii powyższego stanowiska do kosztów najmu pojazdu zastępczego. W związku z tym refundacji podlegać będą wydatki na najem, o ile stawka najmu pojazdu zastępczego mieścić się będzie w obrębie cen występujących na rynku lokalnym.
Trafny jest wyrażany w orzecznictwie pogląd, że o ile zasada pełnego odszkodowania przemawia za przyjęciem stanowiska o konieczności zwrotu przez ubezpieczyciela tzw. wydatków koniecznych, potrzebnych na pokrycie kosztów czasowego używania pojazdu zastępczego w związku z niemożliwością korzystania z dotychczasowego pojazdu z uwagi na jego uszkodzeniu lub zniszczenie, to nie oznacza to, że pokryte mają zostać wszelkie poniesione koszty wynajęcia pojazdu zastępczego. (por. wyrok SN z 08.09.2004 r, sygn. akt IV CK 672/03). W sytuacji, gdy ubezpieczyciel oferuje poszkodowanemu bezkosztowo pojazd zastępczy za pośrednictwem podmiotu, z którym współpracuje – obowiązek minimalizacji szkody wymaga, by poszkodowany z tej propozycji skorzystał, przy uwzględnieniu wskazanej zasady minimalizacji szkody. O ile zdecyduje się na najem pojazdu zastępczego oferowany przez inny podmiot, to musi mieć świadomość, że uzyska refundację kosztów z tym związanych, ale zasadniczo w granicach kosztów, które ponosi ubezpieczyciel, we współpracy z wybranym podmiotem oferującym pojazdy zastępcze. Taka informacja przekazywana jest poszkodowanemu, jak w rozpoznawanej sprawie, podczas zgłaszania szkody i pozwala mu podjąć świadomą decyzję. (wyrok SO w Poznaniu z 04.08.2020 r., sygn. akt II Ca 505/20).
Nie można wykluczyć, że w konkretnym przypadku koszty najmu poniesione przez poszkodowanego, który nie skorzystał z propozycji ubezpieczyciela, wyższe od stawki stosowanej przez podmiot współpracujący z ubezpieczycielem, zostaną uznane za celowe. Ciężar dowodu celowości ich poniesienia spoczywa jednak na poszkodowanym (art. 6 k.c.).
Sąd Najwyższy wskazał nadto, iż w ramach ciążącego na poszkodowanym obowiązku minimalizacji szkody i współdziałania z ubezpieczycielem mieści się obowiązek niezwłocznego zasięgnięcia informacji co do tego, czy ubezpieczyciel może zaproponować poszkodowanemu pojazd zastępczy równorzędny uszkodzonemu. Tym samym obowiązek ten ciąży na poszkodowanym, nawet gdyby ubezpieczyciel sam nie przejawiał inicjatywy w tym zakresie (uchwała SN z 24.08.2017 r., sygn. akt III CZP 20/17).
Zatem podsumowując, odszkodowanie za zaistniałe zdarzenie ma zrekompensować szkodę, a nie może prowadzić do wzbogacenia poszkodowanego. Zakład ubezpieczeń będzie ponosić odpowiedzialność odszkodowawczą na podstawie art. 361 k.c.
Obowiązkiem odszkodowawczym nie mogą być objęte koszty, wynikające ze świadomego lub niedbałego postępowania poszkodowanych, którzy wbrew obowiązkowi minimalizacji szkody zawierają umowę najmu pojazdu zastępczego z przedsiębiorcą, oferującym usługi po zawyżonych cenach.
Komornik zajął konto firmy serwisującej luksusowe auta, wobec której Warta wystąpiła o zwrot odszkodowania za auto rozbite podczas prywatnej jazdy jednej z pracownic. Obie strony uważają, że racja jest po ich stronie – relacjonuje money.pl.
Sprawa dotyczy auta marki Ferrari California, rozbitego przez pracownicę Autocar Concierge podczas prywatnej jazdy, ale odbywającej się za pisemną zgodą właściciela i poza godzinami pracy. Ubezpieczająca samochód Warta wypłaciła 345,5 tys. zł z AC i wystąpiła do firmy z żądaniem zwrotu wypłaconej kwoty. Piotr Dutkiewicz, prezes Autocar Concierge, w rozmowie z serwisem zaznaczył, że kobieta nie korzystała z ferrari w ramach usługi serwisowania, lecz prywatnie, na co miała zgodę właściciela. Z kolei Warta stanęła na stanowisku, że szkoda została spowodowana przez osobę nieuprawnioną do przeprowadzenia jazdy próbnej. Firma uznała roszczenie za nieuzasadnione i powołując się na wspomniane powyżej oświadczenie właściciela pojazdu, uznała sprawę za zamkniętą. Jednak po trzech latach komornik zajął konto Autocar Concierge wskutek nakazu zapłaty Warcie równowartości odszkodowania, plus odsetki, koszty i opłaty. W sumie – 500 tys. zł. Firma argumentowała, że nie otrzymała pisma z sądu z nakazem zapłaty, co więcej – nie miała pojęcia o jego istnieniu. Autocar Concierge wystąpiła o przywrócenie terminu do wniesienia sprzeciwu, by móc bronić się w sądzie, argumentując, iż z winy pracownika Poczty nie otrzymała dwukrotnie awizowanego pisma procesowego. Sąd Okręgowy w Warszawie przychylił się do wniosku i zdecydował o pilnym wstrzymaniu egzekucji.
Dawid Korszeń, rzecznik prasowy Warty, przekazał money.pl, że ubezpieczyciel ma silne argumenty uzasadniające jego postępowanie, ale nie podał ich. Z ustaleń serwisu wynika, że w piśmie pełnomocnika procesowego Warty o oddalenie w/w wniosku podniesiono, iż pozwana strona próbuje uniknąć odpowiedzialności. Świadczyć ma o tym m.in. to, że według ustaleń komornika Autocar Concierge przestało wystawiać faktury, a sama firma miała straszyć Wartę zwołaniem konferencji prasowej i w konsekwencji szeregiem negatywnych publikacji. Piotr Dutkiewicz twierdzi z kolei, że jego firma nie miała żadnego powodu, by unikać udziału w postępowaniu sądowym, a wręcz dążyła do jego wznowienia, co umożliwi przedstawienie jej argumentów. Serwis wskazuje, że sprawy nie zgłoszono na policję w związku z podejrzeniem wyłudzenia odszkodowania.
Na posiedzeniu 19 maja Komisja Nadzoru Finansowego jednogłośnie cofnęła zezwolenie wydane 10 grudnia 1998 r. na utworzenie NNLife Powszechnego Towarzystwa Emerytalnego (wówczas AIG PTE).
Zezwolenie zostało cofnięte na wniosek towarzystwa, złożony w związku z wydaniem przez KNF decyzji w sprawie przejęcia zarządzania NNLife Dobrowolnym Funduszem Emerytalnym oraz NN Life Otwartym Funduszem Emerytalnym przez Generali PTE.
Cofniecie licencji jest efektem zawartej 31 stycznia finalnej umowy dotyczącej przejęcia przez Generali zarządzania emerytalnym biznesem NNLife PTE od Grupy NN. Było to możliwe dzięki wyrażonej 27 stycznia zgodzie nadzoru na przejęcie zarządzania oraz wcześniejszemu zatwierdzeniu przez odpowiednie podmioty antymonopolowe, w tym Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
W maju każdego roku zaczyna rosnąć liczba wypadków drogowych. Najniebezpieczniejszy okres trwa zazwyczaj do jesieni. Na drogach zaczyna robić się spokojniej dopiero od listopada.
– To zjawisko obserwujemy corocznie również w likwidacji szkód. Większa liczba trafiających do ubezpieczycieli zgłoszeń wynika oczywiście ze wzmożonego ruchu w sezonie turystycznym, który nieoficjalnie rozpoczyna się majówką. Maj oznacza też – przynajmniej teoretycznie – lepszą pogodę, a co za tym idzie lepsze warunki drogowe, które „prowokują” do szybszej i mniej ostrożnej jazdy. Warto mieć to z tyłu głowy, wyjeżdżając na drogę – mówi Damian Andruszkiewicz, odpowiedzialny za ubezpieczenia komunikacyjne w Compensie.
Policyjne i ubezpieczeniowe statystyki odsłaniają często nieznany obraz wypadków w Polsce. Poniżej kilka danych, które dobrze jest brać pod uwagę za kierownicą.
W piątki lepiej nie wyjeżdżać z garażu.
Do największej liczby zdarzeń na drogach dochodzi w piątki. Policja podaje, że w zeszłym roku w tym dniu miało miejsce 3617, czyli aż 17% ogółu wypadków. Dla porównania: na drugim miejscu znalazła się środa (3252), a na trzecim poniedziałek (3248). Zdecydowanie najbezpieczniej jest na drogach w soboty i niedziele.
Godziny szczytu trwają od 14 do 18.
Intensywny ruch drogowy zwiększa ryzyko wypadków na drodze. Z policyjnego podsumowania wynika, że na drogach „gęsto” zaczyna robić się między godz. 14 a 15. O tej porze dnia doszło w ubiegłym roku do 7,7% zdarzeń. Więcej wypadków miało miejsce tylko w przedziale godzinowym 15–16 i 16–17 (odpowiednio 1711 i 1715, czyli po 8% wszystkich zdarzeń). Sytuacja na drogach zaczyna uspokajać się w godz. 17–18 (7,4%).
Prawie 10 mld zł odszkodowań z OC.
Jak informuje Polska Izba Ubezpieczeń, w 2022 r. odszkodowania i świadczenia z OC posiadaczy pojazdów mechanicznych sięgnęły niemal 9,9 mld złotych (+6% r/r). W ramach AC ubezpieczyciele wypłacili kierowcom 6,4 mld złotych – o prawie 7% więcej niż rok wcześniej. – Trwają prace nad zmianą ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, które dostosują ją do unijnych wymogów. Dla kierowców oznacza to, że polisa OC zapewni im ochronę do wysokości 29,88 mln zł w przypadku szkód osobowych wyrządzonych innym użytkownikom dróg i 6,02 mln zł w przypadku szkód na ich mieniu. Sumy gwarancyjne wzrosną więc bardzo wyraźnie, bo o ponad 20%. W przypadku ubezpieczeń AC sumę w polisie wyznacza wartość samochodu – zauważa Damian Andruszkiewicz.
Prawdopodobieństwo wypadku najniższe na Podlasiu.
W 2022 r. najniższy wskaźnik wypadków na 100 tys. mieszkańców zanotowano w woj. podlaskim (29,1), kujawsko-pomorskim (38,3) i lubelskim (38,7). Zdecydowanie najwyższy wskaźnik odnotowano w woj. łódzkim (aż 92,6), za którym znalazły się Mazowsze (liczone bez danych Komendy Stołecznej Policji) – 75,3 oraz Pomorze (67,5). Co ciekawe, Podlasie ma najwyższy wskaźnik liczby zabitych na 100 wypadków – 20,7 osób to 4 razy więcej niż w woj. małopolskim i pomorskim!
Dobre warunki pogodowe są… najgorsze?
Dobre warunki atmosferyczne dają niestety złudne poczucie bezpieczeństwa. W takich warunkach doszło w ubiegłym roku do 14 349 wypadków, w których zginęło 1210 osób. Dla porównania, 2557 wypadków zdarzyło się w czasie deszczu, a 3991 – gdy niebo było zachmurzone.
Spadła liczba sprawców po alkoholu.
Pijani użytkownicy ruchu spowodowali 1729 (8,1%) wypadków drogowych w 2022 r., czyli o ok. 12% mniej niż rok wcześniej. Kierowcy samochodów osobowych odpowiadają za 65% tych zdarzeń. Nietrzeźwi sprawcy zabili 220 osób. Największe zagrożenie stanowią oni w soboty i niedziele – w te dni doszło do odpowiednio 19 i 17% wypadków po alkoholu. – Nietrzeźwy kierowca zagraża innym uczestnikom ruchu oraz sobie, za co grożą mu wysokie kary. Nie może też liczyć na wsparcie z ubezpieczenia, jeżeli spowoduje szkodę. Poszkodowani przez pijanego kierowcę otrzymają rekompensatę z jego polisy OC, ale ubezpieczyciel może zwrócić się do winnego kierowcy z tzw. regresem, czyli zażądać od niego zwrotu wartości wypłaconego odszkodowania. W praktyce oznacza to, że nietrzeźwi sprawcy zdarzeń drogowych muszą sami pokrywać straty sięgające nieraz kolosalnych kwot – wyjaśnia Damian Andruszkiewicz.
Z danych zebranych przez ekspertów Unilink i Ubea wynika, że w I kwartale tego roku miało miejsce niecałe 3900 wypadków drogowych i 360 ofiar śmiertelnych. Tymczasem jeszcze niedawno notowano dwukrotnie wyższe wskaźniki.
Z oficjalnych danych GUS na temat bezpieczeństwa drogowego wynika, że w I kw. 2023 r. odnotowano:
wypadki drogowe – 3888
ofiary wypadków, ogółem – 4852
ofiary wypadków, zabici – 364
ofiary wypadków, ranni – 4488
kolizje – 82 241
Powyższe informacje staną się bardziej sugestywne, jeśli porównać je do statystyk z IV kw. 2022 r.:
wypadki drogowe – spadek o 20%
ofiary wypadków, ogółem – spadek o 21%
ofiary wypadków, zabici – spadek o 25%
ofiary wypadków, ranni – spadek o 21%
kolizje – spadek o 11%
Z kolei porównanie I kw. 2022 r. oraz I kw. 2023 r. pokazuje następującą skalę zmian:
wypadki drogowe – spadek o 6%
ofiary wypadków, ogółem – spadek o 6% l
ofiary wypadków, zabici – spadek o 15%
ofiary wypadków, ranni – spadek o 5%
kolizje – spadek o 4%
Uwagę zwraca przed wszystkim 15% roczny spadek liczby śmiertelnych ofiar wypadków drogowych. – Prawdopodobnie jest to efekt zaostrzonych przepisów, które zniechęcają do regularnego przekraczania dopuszczalnej prędkości. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na dane Policji z 2021 roku, które wskazują, że nadmierna prędkość była przyczyną co czwartego wypadku drogowego spowodowanego przez kierujących pojazdami – komentuje Andrzej Prajsnar, ekspert Ubea.pl.
Aby mieć pewność, że kierowca i jego pasażerowie są bezpieczni także w czasie jazdy samochodem, Unilink i Ubea radzą wykupić m.in. NNW. Dzięki niemu osoby poszkodowane w wypadku drogowym lub innym zdarzeniu związanym z użytkowaniem pojazdu mogą liczyć na odszkodowanie.
– Praktycznym rozwiązaniem są również tzw. dodatki zdrowotne do polisy OC w życiu prywatnym lub ubezpieczenia nieruchomości, które sfinansują i pomogą zorganizować rehabilitację po nieszczęśliwym wypadku szybciej niż w ramach NFZ – zauważa Jolanta Dziadowiec, ekspertka Unilink.
Informujemy, że w celu zapewnienia jak najlepszej obsługi nasza strona korzysta z ciasteczek (plików cookies). Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na wykorzystanie przez nas plików cookies. Jednocześnie przypominamy, że w każdej chwili masz możliwość zmiany ustawień plików cookies. OK
Privacy & Cookies Policy
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.