CUK z powodzeniem zakończył wdrożenie własnej platformy do egzaminów zdalnych, która znacznie usprawni proces rejestracji doradców. Dzięki temu multiagencja może egzaminować w tym samym czasie nawet 200 potencjalnych doradców. To innowacyjne rozwiązanie w kraju.
Szkolenie doradców to kluczowy element współpracy z CUK Ubezpieczenia. Multiagencja poświęca wiele uwagi na profesjonalne przygotowanie i rozwój pracowników oraz partnerów.
Obecnie z CUK współpracuje prawie 3000 doradców. Każdego roku firma szkoli ponad 600 osób chcących pracować w branży ubezpieczeniowej. Tak duże zainteresowanie współpracą jest sporym wyzwaniem szkoleniowym. Wypracowany przez ponad 20 lat obecności na rynku autorski system szkoleń według oceny ekspertów firmy pozwala na przygotowanie do pracy osoby nieznającej branży nawet w 14 dni.
– Realizowany przez nas system szkoleń skierowany jest zarówno do osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z ubezpieczeniami, jak i do doświadczonych agentów. W jego skład wchodzą szkolenia obowiązkowe, np. z zakresu IDD, czy przygotowujące do egzaminu państwowego, kursy nieobligatoryjne, a także rozwijające „miękkie kompetencje” – mówi Magdalena Kanarek, dyrektorka Departamentu Ubezpieczeń w CUK Ubezpieczenia.
Wszystkie egzaminy w jednym miejscu
Jednym z wykorzystywanych narzędzi jest specjalna platforma e-learningowa Akademia CUK. Dzięki niej doradcy realizują szkolenia wdrożeniowe, produktowe oraz zawodowe zgodne z Ustawą o Dystrybucji Ubezpieczeń.
Wprowadzenie modułu pozwalającego na egzaminy zdalne jest kluczową innowacją w istniejącym systemie. Dzięki niemu doradca z poziomu jednej platformy zdaje wszystkie egzaminy uprawniające do wykonywania czynności agencyjnych. Co więcej, multiagencja zadba również o harmonogram egzaminów, dostosowany do rytmu pracy.
– Wypracowane rozwiązanie to efekt ogromnego doświadczenia, które zgromadziliśmy przez lata. Wiemy, że doradcy, którzy decydują się na współpracę z CUK, oczekują kompleksowej obsługi w zakresie procesu rejestracji. Kluczowe jest, aby w jak najkrótszym czasie i przy użyciu jak najprostszych narzędzi uzyskać możliwość dystrybucji ubezpieczeń. To również istotne dla nas.
Własna platforma egzaminacyjna pozwala skutecznie zarządzać procesem egzaminacyjnym, od momentu zapisu, przez harmonogram, po wsparcie merytoryczne i przekazanie właściwych certyfikatów – mówi Łukasz Kundera, kierownik Działu Rejestracji Agentów w CUK Ubezpieczenia.
Elastyczny czas i wygoda dla doradcy
Na potrzeby projektu powołano specjalną grupę operacyjną, która przygotowała całość tak, aby nie destabilizować pracy pozostałych zespołów. Od strony formalnoprawnej działanie platformy musiało być zgodne z wytycznymi KNF, dlatego priorytetem było przygotowanie szczelnego i stabilnego procesu. To wymagało konsultacji z towarzystwami ubezpieczeniowymi oraz przedstawicielami Komisji.
Wprowadzona innowacja daje wiele udogodnień. Przede wszystkim pozwala w jednym miejscu na przejście procesu wdrożeniowego, podejście do egzaminów uprawniających do wykonywania czynności agencyjnych oraz realizacji szkoleń zawodowych zgodnych z Ustawą o dystrybucji. Ponadto eksperci z CUK dzięki temu mogą monitorować postępy w czasie rzeczywistym, jak również na podstawie uzyskanych wyników projektować ścieżki rozwoju przyszłego doradcy.
– Platforma egzaminacyjna integruje wszystkie systemy, dzięki czemu doradca zyskuje możliwość przeprowadzenia całego procesu szkoleniowo-rejestracyjnego, używając jednego narzędzia. Ogranicza to ilość komunikacji i znacznie przyspiesza całą ścieżkę. Co więcej, w ramach Akademii CUK wyznaczamy ramy czasowe, w których doradca może przystąpić do egzaminu. Wiemy, że w codziennej pracy elastyczne godziny są kluczowe – dodaje Magdalena Kanarek.
Co słychać na naszym rodzimym rynku? Nowy rok to nowe otwarcie – „świeżo wypieczone” plany sprzedażowe, OKR-y, KPI-e, taski, cele… A skoro budżety, plany i strategia są zatwierdzone, to wydawałoby się, że jedyne, co pozostało, to zwyczajnie zacząć ich realizację. Czyżby?
Czy w tym uporządkowanym świecie, w którym rynkowy tort dawno został podzielony, nie może wydarzyć się już nic nieprzewidzianego?
Jedyna stałość to zmiana
Domyślać się tylko można, że światowi giganci-bankruci ostatnich lat z podobnym podejściem przygotowywali się do kolejnego roku działalności. Czego zabrakło? Elastyczności, jak twierdzi Paweł Dołhańczuk w artykule „Firmy, które upadły, bo nie dostosowały się do potrzeb rynku”. Rynku, który oczywiście się zmienia, nie jest czymś zastanym, co można „podzielić” i dożywotnio spijać śmietankę. Rynku, na którym jednymi z najsilniejszych trendów są wszelkiego rodzaju merge’e czy też transformacje technologiczne. Tutaj powinniśmy zadać sobie pytanie: ile zaplanowaliśmy funduszy na te cele w naszym budżecie?
Na polskim rynku pojawia się coraz więcej całkowicie cyfrowych przedsiębiorstw. Do zaoferowania mają między innymi dostosowujące się do potrzeb klientów produkty (których czas wdrożeń to docelowo maksymalnie kilka tygodni), wsparcie dla sieci sprzedaży poprzez dostarczenie zdigitalizowanych narzędzi pracy, a także zapobieganie ryzyku poprzez automatyzację procesów analizy danych z ogólnodostępnych baz informacji. A to wszystko dzięki cyfryzacji właśnie.
Konkurencja skrada się po cichu
Zwróćmy uwagę zatem, ile produktu krajowego brutto dotychczas przeznaczano w polskiej gospodarce na badania i rozwój w porównaniu z pozostałymi krajami Europy. Okazuje się bowiem, że jesteśmy po prostu przeciętni.
Według Eurostatu i OECD w czołówce znalazły się głównie kraje skandynawskie (NORDICS), niemieckojęzyczne (DACH) i Beneluks. Dla porównania, Belgia inwestuje 2,5 raza więcej niż Polska.
Źródło: Eurostat (europa.eu), „R&D expenditure in the EU at 2.3% of GDP in 2020”
Potencjalnie najgroźniejsi technologiczni konkurenci wyrastają nam na północy i zachodzie Europy. Nie dość, że wydatki tych krajów na badania i rozwój z roku na rok rosną, to na dodatek znajdujemy się z nimi w tym samym regionie geograficznym. Ponadto, w oficjalnie komunikowanych przez nich planach globalnej ekspansji niewątpliwie pomaga im dodatkowo obecność w Unii Europejskiej czy w OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju).
Gdzie by się nie obejrzeć, na polskim rynku mamy już wielu przedstawicieli firm z tych regionów Europy. Według stowarzyszenia Skandynawsko-Polskiej Izby Gospodarczej (SPCC) z roku na rok rosną w siłę, a ich marki zyskują opinie jednych z najbardziej atrakcyjnych pracodawców.
Z drugiej strony nasi pracownicy również zyskują renomę w międzynarodowym środowisku – jak mówi raport przygotowany na zlecenie Ministerstwa Rozwoju („Perspektywy rozwoju polskiej branży ICT do roku 2025”), po pierwsze jesteśmy dobrze wykwalifikowani, a po drugie tańsi. A wiadomo nie od dziś, że oba te czynniki odgrywają istotną rolę w przyciąganiu zagranicznego kapitału.
Źródło: Ministerstwo Rozwoju, INVESTIN, „Perspektywy rozwoju polskiej branży ICT do roku 2025” za World Economic Forum
A Polak: „Bez pośpiechu!”
Obserwując polski rynek przedsiębiorstw, zauważyć można raczej nieśpieszne tempo we wdrażaniu nowych technologii, takich jak AI, chatboty, VR czy Cloud. Wydaje się, że jedynym motorem do zmiany są konkretne zdarzenia, jak w ostatnim czasie pandemia.
Czyżby brakowało nam wizjonerów, którzy dostrzegają postępującą globalizację, a wraz z nią wiele gospodarczych i politycznych konsekwencji? Obserwujemy bowiem tworzenie się jednego ogólnoświatowego rynku, na którym granice państw przestaną mieć znaczenie, a w grze o przewagę liczyć się będzie najbardziej to, kto ma lepiej rozwiniętą technologię.
Większość z nas pragnie automatyzacji. Kto nie chciałby np. zdobyć ubezpieczenia w trzech krokach, bez papieru i osobistej wizyty u agenta? Gdyby to było tak proste! A przecież nie bez znaczenia jest fakt, że dorastające pokolenie Z i wchodzący właśnie na rynek pracy milenialsi nie mają większego problemu z poruszaniem się po wirtualnej rzeczywistości. Czas na inwestowanie zasobów w digitalizację jest właśnie teraz.
A więc jak będzie?
Zamierzamy kultywować tkwienie na wygodnych pozycjach, ignorując to, że świat się zmienia? Czy może ruszymy do pracy, będziemy badać, rozwijać i wreszcie staniemy w szranki z innymi ambitnymi, którym niestraszny świat pełen możliwości? Warto się zastanowić, czy stać nas na kolejny rok „obsuwy”. Plany, budżety i strategie można jeszcze zmienić.
Sylwia Frątczak Product Marketing Manager, Comarch Comarch dla ubezpieczeń: ubezpieczenia.comarch.pl
Zdarzyło Wam się kiedyś wpisać dane do ubezpieczenia samochodu, nacisnąć przycisk „policz” i… czekać? Towarzystwo ubezpieczeniowe nic nie traci, jeśli taka sytuacja ma miejsce w przypadku porównywarki, która zbiera informacje z wielu towarzystw. Ale jeśli to zdarzyło się bezpośrednio na stronie ubezpieczyciela, to klient nie będzie czekał dłużej niż 60 sekund. Zamknie stronę i już nie wróci.
Kilka bolesnych przykładów problemów z integracjami
Inny przykład to rejestracja online wizyty u lekarza i komunikat „Brak dostępnych terminów”. Pewnie w większości przypadków tych terminów rzeczywiście nie ma, ale co, jeśli po prostu coś nie zadziałało? Ten klient wróci, bo nie ma wyjścia, ale jeśli będzie się to zdarzać częściej, istnieje ryzyko, że odejdzie cała grupa ubezpieczonych. A to już potrafi zaboleć.
Kolejny przykład jest trochę z przyszłości, gdyż ubezpieczenia wbudowane (ang. embedded insurance) jeszcze nie są nad Wisłą standardem. Załóżmy, że Airbnb oferuje ubezpieczenie dla najemcy w trakcie rezerwacji mieszkania. Załóżmy, że oferentami jest kilka polskich towarzystw ubezpieczeniowych, które przeszły trudny proces integracji z gigantem. Jeśli nie uda się spełnić wyśrubowanych parametrów związanych z czasem dostarczenia oferty ubezpieczeniowej w trakcie rezerwacji, to… no cóż, klient nie poczeka, a Airbnb uzyska pretekst to rozwiązania umowy.
W większości wyżej opisanych przypadków winna nie jest strona internetowa, system polisowy czy kalkulator oferty. Zwykle niestety coś nie zagrało na łączach, czyli zawiodła integracja pomiędzy systemami.
Umieszczenie wszystkich integracji w jednym miejscu? Co może pójść nie tak?
Przyczyn problemów ze zbudowaniem funkcjonalnej architektury integracji pomiędzy platformami/systemami/usługami jest wiele. Poniżej chciałbym opowiedzieć o kilku, z którymi jako IKOR potrafimy sobie poradzić.
W przeszłości podstawowym wąskim gardłem architektury systemowej był zwykle system główny. Obecnie przy migracji w kierunku rozwiązań chmurowych czy architektury opartej na mikrousługach coraz częściej wąskim gardłem są węzły integracyjne, czyli szyny ESB lub integracje punkt-punkt pomiędzy systemami. Rozwiązania takie zwykle znajdują się w jednym miejscu, obsługując dużą liczbę interakcji i zwyczajnie sobie nie radzą, szczególnie przy dużym obciążeniu.
Zcentralizowane węzły integracyjne typu szyny ESB nie są od strony technicznej przygotowane do nagłego wzrostu obciążenia. Można je albo przeskalować (czyli wydać za dużo pieniędzy), albo niedoszacować (czyli liczyć się z opóźnieniami w przypadku większego obciążenia architektury systemowej).
Kolejnym problemem natury czysto biznesowej jest uzależnienie od dostawcy IT, który szynę integracyjną dostarczył i ją rozwija. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto od swojego dostawcy IT nie usłyszał przynajmniej raz, że „obecnie nie mamy zasobów na realizację projektu”. Pomijam zupełnie sprawę możliwości zmiany dostawcy, kiedy nagle stawki przestały być rynkowe.
Wszystkie wyżej wymienione bolączki prowadzą do jednego – stworzenia w architekturze systemowej jednego potencjalnego miejsca krytycznego (ang. single point of failure), zarówno pod kątem technicznym, jak i biznesowym.
Dorzuciłbym jeszcze jedną konkluzję: zwykle „integracja z innymi systemami” jest elementem wdrożenia konkretnego systemu czy platformy. A tak naprawdę w obecnym świecie budowa i rozwój interfejsów pomiędzy systemami czy interfejsów do systemów partnerskich trwa cały czas. Zmiana w jednym systemie powoduje konieczność testów w systemach zintegrowanych. Ciągle jednak w harmonogramach „testy integracyjne” to element wdrożenia systemu.
Dane. Coraz więcej danych
Nikt nie podważa konieczności zbierania dużej ilości danych. Zwykle zbieranie danych odbywa się w konkretnych systemach czy aplikacjach. A przecież te wszystkie dane „fruwają” pomiędzy systemami. Interfejsy pomiędzy systemami (szyny integracyjne, kolejki, integracje punkt-punkt) są idealnym miejscem do centralnego zbierania danych z całej architektury systemowej.
Odpowiednio zbudowana architektura integracji, przy wykorzystaniu odpowiednich narzędzi, pozwoli nie tylko rozwiązać wszystkie bolączki, ale umożliwi wykorzystanie integracji jako idealne źródło danych dla uczenia maszynowego czy sztucznej inteligencji.
Co możemy z tym zrobić?
Na wszystkie powyższe problemy mamy rozwiązanie. Poniżej garść rekomendacji.
Zbuduj integrację na podstawie jednego logicznego huba (ang. logical-hub-mindset). W naszym podejściu budujemy integrację jako zestaw mikrousług, ale połączonych w jednym frameworku. Mikrousługi świetnie się skalują i są łatwe do przeniesienia do chmury. Dodatkowo wszystkie usługi integracyjne spełniają jeden, narzucony standard. To znakomicie zmniejsza koszty utrzymania i przyspiesza wdrażanie nowych rozwiązań.
Przenieś integrację do chmury. No właśnie. Skoro wszystko przenosimy do chmury, dlaczego połączenia pomiędzy systemami mają zostać w tyle. Chmura w sposób naturalny wspiera obsługę nieprzewidzianych wzrostów obciążenia. Dodatkowo takie podejście zgrywa się z DNA wszystkich dostawców usług (jak Booking, Uber), z którymi firmy finansowe mogą w łatwy sposób dostarczać gotowe produkty jako wartość dodaną.
Nie kupuj szyny integracyjnej, kup framework open-source, czyli darmowe narzędzie do rozwoju integracji pozwalające na rozwój i utrzymywanie integracji własnymi siłami lub siłami wielu firm.
Przekształć dział IT w dział integracji. Skoro integracja jest kluczowa, to dlaczego oddawać ją jednemu dostawcy. Działy IT towarzystw ubezpieczeniowych powinny zbudować kompetencje integracyjne lub ewentualnie oddawać je firmom zewnętrznym, ale na swoich zasadach.
Zbuduj model pośredni pomiędzy systemami. Budowa pośredniego modelu danych pomiędzy integrowanymi systemami pozwala na uniezależnienie się od zmian interfejsów w pojedynczych systemach. Co więcej, zachowanie rygoru przy budowie pośrednich modeli dla całej organizacji pozwala na budowę metawarstwy danych, która jest idealnym źródłem dla systemów uczących.
Zaplanuj i utrzymuj testy integracyjne. Integracja nigdy się nie skończy, więc jej testy również. Konieczne jest ich zaplanowanie i przeprowadzanie niezależnie od harmonogramów wdrożenia poszczególnych systemów.
System Integration Platform (SIP) – chmurowa platforma integracyjna oparta na Open-Source Framework
Rozwiązania open-source, takie jak Apache Camel czy Spring Boot, to przydatne narzędzia. W IKOR wykorzystaliśmy je do stworzenia platformy integracyjnej SIP.
W skrócie SIP pozwala na zredukowanie złożoności integracji pomiędzy systemami w ramach całej architektury systemowej. Dzieje się tak w przeciwieństwie do rozwiązań typu Enterprise Service Bus (zcentralizowane integracje w topologii hub-and-spoke), które zwykle angażują olbrzymie koszty oraz licencjonowane technologie.
SIP może być wykorzystany jako kompleksowa platforma w różnej, specyficznej dla towarzystwa ubezpieczeniowego infrastrukturze. Zarówno wdrożenie, jak i utrzymanie jest całkowicie niezależne od integrowanych systemów czy środowiska systemowego.
Platforma integracyjna składa się z wielu adapterów (SIA – System Integration Adapters), specyficznych dla każdej integracji pomiędzy systemami, ale zbudowanych na podstawie jednolitego frameworku. Adaptery te, działające na zasadzie mikrousług zainstalowanych w chmurze, doskonale się skalują i dostosowują do specyficznych potrzeb. Jednocześnie dzięki spójnej topologii można nimi zarządzać i je monitorować za pomocą narzędzi dostarczanych przez IKOR. Dodatkowo w ramach frameworku dostarczamy środowisko testowe pozwalające na łatwe wdrożenie i testowanie nowych integracji czy zmian.
IKOR zajmuje się digitalizacją procesów biznesowych firm ubezpieczeniowych i banków w obszarze konsultacji technicznych, integracji oraz dostawy oprogramowania. Koncentrujemy się na zautomatyzowanych procesach end-to-end i przyszłościowych rozwiązaniach systemowych. Nasi specjaliści posiadają szerokie doświadczenie w integracji systemów, migracji danych, wdrażaniu systemów głównych oraz narzędzi wspierających zarządzanie procesami.
Ponad 300 pracowników w ośmiu lokalizacjach w Niemczech, Polsce, Austrii, Wielkiej Brytanii i Serbii łączy uczestników cyfrowego świata od ponad 25 lat. IKOR posiada status Gold Partner firmy SAP oraz Consulting Partner firmy Guidewire Software. Naszymi klientami są największe firmy ubezpieczeniowe i banki w Europie. Od kilku lat jesteśmy częścią grupy X1F – dostawcy usług IT dla sektora finansowego.
W ramach zawartych polis szkolnych, mieszkaniowych oraz dla spółdzielni mieszkaniowych UNIQA rozszerzyła ofertę o rozwiązania dla przebywających w Polsce Ukraińców, dzieci chodzących do polskich szkół oraz najemców mieszkań. Firma ponadto nadal wspiera pracowników swojej ukraińskiej spółki, którzy znaleźli schronienie w Polsce.
Ubezpieczenie szkolne
Na ochronę UNIQA mogą liczyć ukraińskie dzieci, które rozpoczęły w Polsce naukę. Ubezpieczyciel umożliwia objęcie ich ochroną NNW w ramach zawartych polis szkolnych. Dotyczy to dzieci, które trafią do szkół, gdzie uczniowie są obecnie objęci grupowym ubezpieczeniem szkolnym UNIQA.
– Ochrona będzie obowiązywała do końca aktualnego okresu ubezpieczenia polisy w danej szkole. Za ucznia z Ukrainy nie będzie pobierana składka za ubezpieczenie. UNIQA wystawiła ponad 3500 polis placówkom oświatowym w całej Polsce i ta propozycja jest adresowana do nich wszystkich – mówi Dariusz Baran, menedżer Zespołu Ubezpieczeń Osobowych UNIQA.
Zakład maksymalnie uprościł także procedurę zgłaszania dzieci z Ukrainy do objęcia ich grupową ochroną w ramach NNW. Wystarczy, że szkoła, placówka oświatowa, agent lub broker przekaże podstawowe dane dziecka oraz numer polisy.
OC Najemcy
Na wparcie UNIQA mogą też liczyć klienci, którzy wynajęli lub użyczyli mieszkania uchodźcom. Mogą oni skorzystać z OC Najemcy bez konieczności opłacenia dodatkowej składki.
– Klientom, którzy wykupili ubezpieczenie mieszkania Twoje Miejsce i obecnie udostępniają lub wynajmują nieruchomości uchodźcom z Ukrainy, umożliwiliśmy rozszerzenie zakresu ubezpieczenia o OC Najemcy, bez konieczności opłacenia dodatkowej składki. Udostępniliśmy na stronie uniqa.pl formularz zgłoszeniowy, za pomocą którego klient może wyrazić chęć uczestnictwa w programie pomocowym – mówi Marcin Błaszczak, specjalista ds. rozwoju produktów i procesów UNIQA.
Ochrona obejmuje odpowiedzialność cywilną osób z Ukrainy na wypadek szkód w mieniu osób trzecich czy też szkód w ubezpieczanej nieruchomości spowodowanych zalaniem, pożarem lub wybuchem.
Polisa mieszkaniowa
Towarzystwo przygotowało także specjalną ofertę dla spółdzielni mieszkaniowych, będących jej klientami. Te, które udostępniły lub będą udostępniać lokale mieszkalne obywatelom Ukrainy, mogą liczyć na ubezpieczenie mieszkania za 1 zł.
– Ubezpieczenie Bezpieczne Mieszkanie obejmuje stałe elementy i ruchomości w mieszkaniu na sumę do 10 tys. zł oraz OC najemcy do 50 tys. zł. Ubezpieczenie ważne jest do końca 2022 roku, a suma ubezpieczenia i suma gwarancyjna będą odnawiane co miesiąc – mówi Aleksandra Kubiak, dyrektor Działu Rozwoju Oferty Produktowej UNIQA.
Klauzula OC najemcy jest rozszerzeniem ubezpieczenia i polega na tym, że spółdzielnie mieszkaniowe są ubezpieczone również od szkód, które wyrządzą w jej mieniu osoby przebywające w lokalu. To rozszerzenie mieści się w kwocie składki 1 zł za cały okres, w jakim UNIQA będzie świadczyć ochronę.
Inne rodzaje pomocy
W związku z sytuacją na Ukrainie UNIQA podejmuje szereg działań, których celem jest wsparcie uchodźców. Od wybuchu wojny zaangażowała się w pomoc dla pracowników z ukraińskiej spółki UNIQA i ich rodzin. Obecnie pod opieką firmy w Polsce i pracowników-wolontariuszy jest prawie 100 osób.
Obsługa w języku ukraińskim
Priorytetem dla UNIQA są także inne działania solidarnościowe dla Ukrainy i jej obywateli, którzy przebywają w Polsce. W tym zapewnienie uchodźcom niezbędnej oferty produktowej oraz obsługi. W UNIQA działa już infolinia w języku ukraińskim, gdzie Ukraińcy nie tylko mogą kupić ubezpieczenie (nie jest wymagane podanie nr PESEL), ale też uzyskać wsparcie w obsłudze posprzedażowej.
Z danych multiagencji CUK Ubezpieczenia wynika, że w I kwartale 2022 r. stawki w OC posiadaczy pojazdów mechanicznych były średnio o 3% niższe niż przed rokiem. Z kolei polisy AC podrożały o ok. 2,7%. Obok właścicieli marek premium z wyższymi kosztami ubezpieczeń muszą liczyć się posiadacze aut z amerykańskim rodowodem.
Średnia cena OC ppm. spadła rok do roku z 551 zł do 534 zł. Stawki obniżyły się we wszystkich województwach. W małopolskim, mazowieckim oraz podlaskim odnotowano największe spadki – o ok. 5%, tj. średnio 30–40 zł. Podobna sytuacja miała miejsce w zachodniopomorskim i lubuskim, gdzie za OC ppm. płacono przeciętnie 4% mniej niż w I kwartale 2021 r. Więcej niż w innych regionach kraju potaniały także ubezpieczenia w Wielkopolsce (3,3%), aglomeracji łódzkiej (2,8%) oraz na Śląsku (2,7 proc.). Spadki na poziomie 1% odnotowano w dolnośląskim, świętokrzyskim i lubelskim.
– Jedną z głównych przyczyn spadku cen polis OC w ciągu ostatniego roku jest duża konkurencja wśród ubezpieczycieli w tym segmencie rynku. Należy ponadto zdawać sobie sprawę, że sfera ubezpieczeń charakteryzuje się nieco odmiennym cyklem koniunkturalnym, niż ma to miejsce w innych obszarach gospodarki. Nie bez znaczenia jest również aktualna sytuacja podażowa na rynku motoryzacyjnym. Jednak niskie poziomy składek nie będą trwać w nieskończoność i należy przypuszczać, że wkrótce ceny polis pójdą w górę – stwierdza Kamila Grandzicka z CUK Ubezpieczenia.
Cena AC rośnie wolniej od inflacji
Z danych CUK Ubezpieczenia wynika ponadto, że w ciągu roku średnia cena AC wzrosła o niespełna 2,7%. W zdecydowanej większości województw podwyżki nie przekroczyły tego poziomu. Stawki najmocniej poszybowały w województwie świętokrzyskim – o 24% w porównaniu do I kw. ub.r. W ujęciu kwotowym ubezpieczenie było droższe przeciętnie o 190 zł. Stosunkowo mocno wzrosły także ceny w podkarpackim (9%) i w warmińsko-mazurskim (6,8%). Na przeciwległym biegunie są województwa opolskie i dolnośląskie, w których stawki były niższe niż przed rokiem – odpowiednio o 3,7 i 0,5%. Sytuacja nie zmieniła się z kolei w kujawsko-pomorskim, gdzie średni poziom składki wynosił nadal 800 zł.
– Ceny polis autocasco rosną, ale zdecydowanie wolniej niż poziom inflacji, więc realnie można stwierdzić, że też tanieją. Od tego trendu wyraźnie odstaje województwo świętokrzyskie. Jednak bez względu na to, gdzie kierowca kupuje ubezpieczenie, w pakiecie może liczyć na dodatkowe zniżki. Korzystając z kalkulatorów online, kierowcy mogą również samodzielnie przeglądać oferty wszystkich towarzystw ubezpieczeniowych i wybrać pakiet dopasowany do swoich potrzeb – dodaje Kamila Grandzicka.
W I kwartale 2022 r. najdrożej za OC ppm. płaciły osoby w wieku 18–24 lata – było to średnio 1080 zł i ponad 50% więcej niż kierowcy w przedziale wiekowym 55+. Podobnie było w przypadku AC. Składka dla osób powyżej 55. roku życia wyniosła średnio 720 zł przy 1371 zł dla najmłodszych.
Relatywnie wysokie koszty ubezpieczeń ponieśli właściciele aut z amerykańskim rodowodem. Średnie składki za OC i AC dla chryslera, cadillaca, chevroleta czy jeepa oscylowały w granicach 3,3 tys. zł. To ok. 40% mniej niż w przypadku porsche i ponad 50% od tesli, ale średnio 900 zł więcej w porównaniu do pozycjonowanych na zbliżonym poziomie marek japońskich tj. samochodów mazda czy lexus.
Za samo OC ppm. najmniej zapłacili właściciele fiatów, opli, renault czy marek koreańskich. Kwoty ubezpieczenia kształtowały się w tych przypadkach w przedziale 450–600 zł. Najdroższe OC ppm., oscylujące w granicach 1 tys. zł, mieli użytkownicy land roverów, jeepów, bmw i pojazdów marki Abarth.
– Wpływ na wzrost cen ubezpieczeń AC mają rosnące koszty usług serwisowych, pracy, a także energii zużywanej w warsztatach samochodowych. Naprawa po zdarzeniu drogowym wymaga również coraz wyższych wydatków na części zamienne oraz stosowania skomplikowanej i kosztownej technologii. To również dlatego ceny polis dla luksusowych oraz rzadkich modeli, jak np. amerykańskie, są wyższe niż w przypadku bardziej popularnych i produkowanych w Europie aut – podsumowuje Kamila Grandzicka.
Z obliczeń wykonanych przez ekspertów Ubea.pl wynika, że marzec przyniósł kolejny spadek średniej składki OC posiadaczy pojazdów mechanicznych oferowanego przez internet.
Sposób przygotowywania kolejnych wydań barometru wygląda następująco: eksperci porównywarki co miesiąc sprawdzają ponad 100 tys. rzeczywistych kalkulacji wykonanych przez internautów. Taka analiza anonimowych informacji pozwala sprawdzić, jak w danym miesiącu kształtowała się średnia składka OC ppm. proponowana przez internet. Następnie wynik z danego miesiąca jest porównywany do styczniowego. Średni poziom składki ze stycznia każdego roku służy bowiem jako punkt odniesienia.
Marcowy odczyt barometru wyniósł 99%, co oznacza spadek średniej składki OC ppm. o około 1% względem stycznia 2022 roku. Przeciętna składka z trzeciego miesiąca roku wynosiła 1206 zł. Był to wynik mniejszy niż w styczniu (1219 zł) oraz lutym (1231 zł). – W relacji do styczniowego wyniku średni koszt OC z marca był mniejszy o około 1%. Dlatego marcowy poziom barometru wyniósł 99 (99%) – podkreśla Paweł Kuczyński, prezes Ubea.
Zdaniem ekspertów porównywarki, marcowy spadek średniej składki OC ppm., mimo jego niewielkiej skalim może wzbudzać pewne zaskoczenie. Mamy bowiem do czynienia z wysoką inflacją. Co więcej, wprowadzenie dość kosztownej dla zakładów ubezpieczeń rekomendacji KNF w sprawie szkód komunikacyjnych wydaje się pewne. Z drugiej strony, historyczne notowania barometru Ubea.pl już pokazały, że miesięczne zmiany często nie odpowiadają dłuższemu trendowi.
– O tendencjach cenowych dotyczących OC będzie można powiedzieć więcej po sprawdzeniu danych z pierwszego półrocza – podsumowuje Andrzej Prajsnar, ekspert Ubea.
Według ustaleń dziennikarzy RMF FM Piotr Nowak, do niedawna minister rozwoju, ma zostać członkiem zarządu PZU.
Piotr Nowak przez wiele lat był wiceministrem finansów. Pracował też w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Ostatnio – do 7 kwietnia – pełnił funkcję ministra rozwoju. Jego wejście do zarządu PZU ma stanowić rekompensatę za dymisję po jedynie 5 miesiącach urzędowania.
Z badania GfK przeprowadzonego na zlecenie Beesafe wynika, że dwóch na trzech ankietowanych w obecnej sytuacji gospodarczej – mając na uwadze chociażby inflację czy ceny paliw – boi się, że nie stać ich na zakup i utrzymanie samochodu.
Tę obawę szczególnie widać u najmłodszych badanych, tj. w wieku 15–29 lat (78% wskazań w tej grupie), wśród przedstawicieli jednoosobowych gospodarstw domowych (69%) oraz tych, w których mieszka co najmniej pięć osób (72%).
Strachu przed kosztami związanymi z zakupem i utrzymaniem pojazdu nie czuje natomiast 41% ankietowanych z wykształceniem wyższym oraz 47% przedstawicieli gospodarstw, których dochód wynosi co najmniej 7 tys. zł.
Spośród osób deklarujących brak auta niemal 60% zgadza się ze stwierdzeniem, że pandemia pokazała, iż można obyć się bez niego. Spośród aktualnych właścicieli czterech kółek podobnie twierdzi 40% badanych. Z taką tezą szczególnie nie utożsamiają się uczestnicy badania w wieku 40–49 lat (70% wskazań w tej grupie). Podobnie uważa 72% respondentów z wyższym wykształceniem. Natomiast 55% dyrektorów, kierowników czy właścicieli firm przyznało, że pandemia uświadomiła im, iż auto nie jest im niezbędne.
55% kierowców zadeklarowało, że korzysta z samochodu rzadziej niż przed pandemią, więc chciałaby też obniżyć wartość ubezpieczenia. To podejście jest szczególnie bliskie starszym respondentom – zgodziło się z nim 71% badanych powyżej 60. roku życia. 63% osób bez auta i 55% właścicieli pojazdów stwierdziło, że jego ubezpieczenie powinno być tańsze w związku z tym, że rzadziej jeździ się samochodem.
GfK w badaniu realizowanym dla Beesafe sprawdziło też preferencje dotyczące zakupu samochodu w aktualnych realiach. 69% respondentów uznało, że gdyby teraz planowało jego nabycie, zdecydowanie lub raczej wybrałoby pojazd używany. Odsetek takich odpowiedzi jest najwyższy w przypadku najmłodszej grupy badanych i wynosi 78%.
– Warto zauważyć, że trzech na czterech Polaków, którzy zdecydowaliby się na auto używane, to także osoby, które obawiają się, że nie stać ich na zakup i utrzymanie samochodu. Może być to związane ze skutkami pandemii, które zarówno gospodarka całościowo, jak i wielu z nas odczuwa. Jednym z nich były problemy z realizacją zamówień i malejącą liczbą ofert pojazdów, jednak większość (57%) respondentów nie uznała dostępności za czynnik, który przede wszystkim brałaby pod uwagę, decydując się na zakup nowego samochodu. Równocześnie też widać w naszym badaniu, że prawie trzech na pięciu respondentów (59%) nie zmieniłoby auta na tańsze niż to, które posiadają – zauważa Rafał Mosionek, CEO Beesafe.
Na zakup pojazdu z niższej półki cenowej zdecydowałby się natomiast co piąty badany, który stwierdził, że pandemia pokazała mu, iż może obyć się bez samochodu, choć wcześniej uważał inaczej.
O badaniu:
Badanie Omnibus na próbie N=1000 przeprowadził GfK dla Beesafe w marcu III 2022 roku.
Eurohold, bułgarska grupa ubezpieczeniowo-energetyczna grupa, wzięła na celownik polską branżą energetyczną. Firma jest zainteresowana wejściem w obrót energią oraz sektorem OZE – informuje „Puls Biznesu”.
Kiril Boshov, prezes Eurohold, mówi gazecie, że jego firma jest już właścicielem największej spółki obrotu energią w Bułgarii, więc w grę mogłoby wchodzić np. uruchomienie obrotu pomiędzy rynkami. Innym obszarem zainteresowania jest energetyka odnawialna.
„PB” przypomina, że strategia Eurohold stawia na rozwój w oparciu o dwa filary: ubezpieczenia i energetykę. Kiril Boshov podkreśla, że jego firma ma doświadczenie w działaniu w tych obszarach i widzi potencjał m.in. do cross-sellingu.
Na polskim rynku ubezpieczeń Eurohold działa pod marką Euroins. Jego przedstawicielem w naszym kraju jest spółka Eins Polska. Firma koncentruje się na sprzedaży ubezpieczeń klientom indywidualnym poprzez agencyjny kanał dystrybucji.
Więcej:
„Puls Biznesu” z 26 kwietnia, Sylwia Wedziuk „Eurohold chce dać się poznać”:
Pięć pierwszych miejsc w rankingu najbardziej obiecujących kierunków dla polskich inwestycji zagranicznych zajmują Indie, Finlandia, Estonia, Izrael i Chile – wynika z raportu „Polskie inwestycje zagraniczne: nowe trendy i kierunki” przygotowanego przez PwC Polska i PFR TFI. Partnerem opracowania jest KUKE.
Chociaż obecnie większość polskich bezpośrednich inwestycji zlokalizowana jest w Europie (ponad 84% pod względem skumulowanej wartości w 2020 r.), a przedsiębiorstwa najczęściej wskazują właśnie pobliskie kierunki europejskie jako potencjalne nowe lokalizacje dla inwestycji, istnieje wiele innych, mniej oczywistych kierunków charakteryzujących się dużym potencjałem.
Raport „Polskie inwestycje zagraniczne: nowe trendy i kierunki” prezentuje najciekawsze z nich, uwzględniając wpływ pandemii na atrakcyjność poszczególnych krajów. W rankingu premiowane są państwa, które relatywnie najlepiej poradziły sobie ze skutkami Covid-19 w zakresie napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych. Zdecydowano się także na próbę odwzorowania wpływu aktualnych wydarzeń geopolitycznych na krótkoterminowe nastroje wśród inwestorów.
W podstawowym rankingu najbardziej obiecujących kierunków dla polskich inwestycji zagranicznych najwyższe miejsca zajęły Indie, Finlandia, Estonia, Izrael i Chile. Są to szybko rosnące rynki, podejmujące wiele inicjatyw w celu podniesienia swojej atrakcyjności biznesowej dla zagranicznych inwestorów.
Oprócz rankingu raport prezentuje także rezultaty badań zrealizowanych na próbie 240 średnich i dużych polskich przedsiębiorstw. Wynika z nich jednoznacznie, jak ważne dla kolejnych kroków w międzynarodowym rozwoju firm są pierwsze doświadczenia na zagranicznych rynkach.
Autorzy raportu przedstawiają trendy kluczowe na rynku bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) oraz wskazują na ich znaczenie dla polskich firm. Trendy te można było zaobserwować już wcześniej, jednak pandemia Covid-19 okazała się ich akceleratorem. Do najważniejszych zjawisk należą: zabezpieczanie łańcuchów dostaw, screening bezpośrednich inwestycji zagranicznych i rosnący protekcjonizm, rewolucja e-commerce, zmniejszanie śladu węglowego i wdrażanie praktyk ESG oraz nowe technologie i wykorzystanie sztucznej inteligencji.
– Pandemia, rewolucja e-commerce, konieczność zabezpieczenia łańcuchów dostaw to czynniki, które sprawiają, że podejście do BIZ dynamicznie się zmienia. Jedną z odpowiedzi na te zjawiska jest regionalizacja inwestycji i tworzenie się bloków państw. Widać też, że coraz więcej krajów wprowadza procedury utrudniające inwestycje zagraniczne – zauważa Janusz Władyczak, prezes zarządu KUKE.
Informujemy, że w celu zapewnienia jak najlepszej obsługi nasza strona korzysta z ciasteczek (plików cookies). Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na wykorzystanie przez nas plików cookies. Jednocześnie przypominamy, że w każdej chwili masz możliwość zmiany ustawień plików cookies. OK
Privacy & Cookies Policy
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.