Blog - Strona 786 z 1424 - Gazeta Ubezpieczeniowa – Portal
Strona główna Blog Strona 786

Stabilne wyniki UNIQA w pierwszych trzech miesiącach roku

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

W pierwszym kwartale obecnego roku UNIQA Insurance Group AG kontynuowała zarysowany w 2021 r. trend dynamicznego rozwoju.

Kwartalny przypis składki UNIQA wzrósł o 4,3% r/r, do 1859,3 mln euro. UNIQA Austria zebrała 1197,1 mln euro, o 3,9% więcej niż w I kwartale ub.r. Z kolei w UNIQA International przypis wzrósł o 5,6% do 662,2 mln euro. Wzrostowi składki towarzyszył wynoszący 3,8% spadek łącznej kwoty odszkodowań i świadczeń ubezpieczeniowych Grupy UNIQA do 1063,1 mln euro. Wskaźnik mieszany po reasekuracji pozostał na poziomie 92,8%.

Wynik inwestycyjny wzrósł w pierwszym kwartale 2022 r. o 12,9%, do 169,6 mln euro. Wynik ubezpieczeniowy  UNIQA wyniósł 59,5 mln euro, wobec 62,5 mln euro w pierwszym kwartale 2021 r. Wynik operacyjny spadł z 142,4 do 136,4 mln euro, natomiast zysk brutto pozostał na niemal niezmienionym poziomie 112,8 mln euro (112,1 mln euro na koniec marca ub.r.).

Skonsolidowany wynik wzrósł o 19% do 106,4 mln euro. Na dzień 31 marca 2022 r . współczynnik Solvency II wynosił 208%.

UNIQA postrzega obecnie perspektywy dla podstawowej działalności jako bardzo stabilne. Pomimo rosyjskiej inwazji na Ukrainę grupa zakłada, że wzrost składki, rentowność oraz wskaźnik mieszany utrzymają się na dobrym poziomie. Ponieważ dalszy rozwój sytuacji na międzynarodowych rynkach kapitałowych jest obecnie bardzo trudny do przewidzenia ze względu na wojnę, UNIQA nie jest w stanie podać żadnych prognoz zysków.

(AM, źródło: UNIQA)

Azja: Ludzie mają świadomość potrzeby ubezpieczeń wypadkowych i zdrowotnych

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Branża indywidualnych ubezpieczeń wypadkowych i zdrowotnych (PA&H) w regionie Azji i Pacyfiku pod względem składki przypisanej wzrośnie prawdopodobnie z 203 mld dol. w 2020 r. do 421,9 mld dol. w 2026 r. Skumulowana roczna stopa wzrostu na lata 2020–2026 wyniesie 13% dzięki rosnącej świadomości ubezpieczeniowej i coraz wyższym dochodom rozporządzalnym.

W 2021 r. wzrost w branży PA&H w regionie osiągnął szczyt 17,8%, napędzany odnową gospodarczą i wzrostem świadomości ubezpieczeniowej w społeczeństwie. Rynki wschodzące regionu, z zacofanym systemem publicznej opieki zdrowotnej, podczas pandemii nie były w stanie sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu, przekraczającemu wydolność systemu. Sytuacja ta skłaniała ludzi do poszukiwania prywatnej opieki zdrowotnej, co przekładało się na sprzedaż ubezpieczeń. W 2021 r. Chiny były wiodącym rynkiem ubezpieczeń PA&H, z 69,5% udziału w składce przypisanej. Rosnąca liczebność klasy o średnich dochodach, ulgi podatkowe, rozwój zdalnych usług medycznych i wzrost kosztów medycznych były głównymi czynnikami wzrostu dla tego sektora. Skumulowana roczna stopa wzrostu (CAGR) na lata 2020–2026 dla chińskich ubezpieczeń PA&H jest spodziewana na poziomie 15,8%. Duży w tym udział będzie mieć wart 1,2 bln dol. chiński sektor emerytalny.

Drugim co do wielkości liczonej składką przypisaną rynkiem regionu jest Australia z udziałem 8,5% w 2021 r. Wraz ze zniesieniem ograniczeń w podróżowaniu i wzrostem świadomości zdrowia psychicznego, spodziewany jest wzrost w ubezpieczeniach PA&H na lata 2020–2026 na poziomie CAGR 5,1%. Ponieważ jeden na pięciu Australijczyków doświadcza problemów psychicznych, obserwuje się wzrost zapotrzebowania na ubezpieczenia zdrowotne obejmujące specjalistyczną pomoc w tym zakresie. Tajwan, Indie i Japonia dopełniają piątki największych rynków regionu, z łącznym udziałem w składce 15,4%. Ich przewidywany poziom wzrostu na lata 2020–2026, wyrażony skumulowaną roczną stopą wzrostu, wyniesie odpowiednio 4,5%, 9,8% i 3,3%.

Włączenie w ubezpieczenia zdalnych usług zdrowotnych i personalizacja propozycji ubezpieczeniowych dzięki technologii urządzeń noszonych na sobie zyskuje na popularności w regionie. Ogólnie rzecz biorąc, w najbliższych latach ubezpieczyciele będą się koncentrować na innowacjach produktowych uwzględniających personalizację i na zdrowiu psychicznym.

(AC, źródło: Global Data)

Zysk Generali ucierpiał wskutek wycofania się z Rosji

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

W I kwartale tego roku składka przypisana brutto Generali wzrosła o 6,1%, do 22,3 mld euro.  Grupa odnotowała poprawę wyników zarówno w sektorze ubezpieczeń majątkowych i osobowych, z których zebrano 7889 mln euro (wzrost o 6,4% r/r), jak i życiowych (14,43 mld euro, +6%). Skonsolidowany wynik operacyjny wzrósł o 1,1%, do 1,6 mld euro. Wskaźnik mieszany zwiększył się z 88% na koniec marca 2021 r. do 90,4% rok później. Natomiast marża z nowej działalności wzrosła o 0,53 pp., do poziomu 4,94%.

Wynik netto Generali uplasował się na poziomie 727 mln euro. Rok wcześniej wyniósł on 802 mln euro (-9,3% r/r). Grupa tłumaczy spadek utratą wartości inwestycji rosyjskich w wysokości 136 mln euro. Z tej kwoty 96 mln dotyczyło rosyjskich instrumentów o stałym dochodzie bezpośrednio posiadanych przez włoskiego ubezpieczyciela, a za 40 mln euro odpowiadały udziały w Ingosstrakh. Po wyłączeniu tego czynnika wynik netto wyniósłby 863 mln euro, co oznaczałoby wzrost wyniku o 7,61% w stosunku do osiągnięcia z analogicznego okresu poprzedniego roku.

Współczynnik wypłacalności pozostał bardzo solidny i wyniósł 237%. Na koniec pierwszego kwartału 2021 r. uplasował się on na poziomie 227%. Wzrost o 10 pp. odzwierciedlał głównie wahania rynkowe, wywołane wzrostem stóp procentowych i zawężeniem spreadów na obligacjach rządowych, tylko częściowo skompensowane spadkiem na rynku akcji, wzrostem zmienności i inflacji.

– Wyniki za pierwszy kwartał potwierdzają doskonałe wyniki Generali, pomimo kontekstu charakteryzującego się niepewnością związaną z konfliktem na Ukrainie. Rozwój biznesu w najbardziej rentownych segmentach świadczy o zdolności Grupy do konsekwentnego generowania wartości – skomentował dyrektor finansowy Grupy Generali, Cristiano Borean.

Generali przewiduje, że globalny sektor ubezpieczeniowy może borykać się z niepewnością związaną ze spowolnieniem gospodarczym, wzrostem inflacji oraz ryzykiem eskalacji po inwazji Rosji na Ukrainę. Grupa zamierza kontynuować swoją strategię przywracania równowagi portfela życiowego w celu dalszego zwiększania jego rentowności, z bardziej efektywną alokacją kapitału, również w miarę dalszego wzrostu stóp procentowych. Kluczową rolę będą odgrywały nadal uproszczenia i innowacje wraz z wprowadzeniem szeregu modułowych rozwiązań produktowych, zaprojektowanych z myślą o specyficznych wymaganiach i nowych potrzebach klientów, dystrybuowanych za pośrednictwem adekwatnych, wydajnych i nowoczesnych kanałów. W biznesie majątkowym i osobowym Generali chce maksymalizować zyskowny wzrost na dojrzałych rynkach przy jednoczesnym wzmacnianiu pozycji na rynkach o wysokim potencjale wzrostu poprzez rozszerzanie swojej obecności i oferty.

(AM, źródło: Generali)

Dobry początek roku Grupy PZU

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

W pierwszym kwartale 2022 roku Grupa PZU odnotowała historyczny wynik sprzedażowy, zbierając ponad 6,25 mld zł składek. Zakład mógł się też pochwalić dobrym wynikiem finansowym netto i świetnym wynikiem inwestycyjnym.

– Rozpoczęliśmy ten rok z bardzo dobrymi wynikami zarówno pod względem wielkości sprzedaży ubezpieczeń, jak i rentowności. Pomimo trudnego otoczenia gospodarczego, oddziałującego na nastroje oraz decyzje konsumentów i firm, składka zebrana w pierwszym kwartale sięgnęła 6,3 mld zł. Wzrosła nie tylko rok do roku, ale też osiągnęła najwyższą wartość, jaka została dotychczas odnotowana przez Grupę PZU w ciągu pierwszych trzech miesięcy roku. Przede wszystkim w Polsce o 12,1% rok do roku wzrosła sprzedaż ubezpieczeń majątkowych i pozostałych osobowych w obszarze pozakomunikacyjnym, zwłaszcza w segmencie masowym. Co istotne, w warunkach powracającej do przedpandemicznego poziomu częstości szkód i przy rosnącej z powodu inflacji ich wartości, utrzymaliśmy wysoką rentowność ubezpieczeń majątkowych – wskazuje dr hab. Beata Kozłowska-Chyła, prezes PZU SA.

Sektor majątkowy motorem wzrostu sprzedaży grupy

Kwartalny przypis składki brutto PZU wyniósł 6,25 mld zł – o 1,7% więcej niż przed rokiem, kiedy to zakład zebrał 6,15 mld zł. Na rynku polskim najmocniej wzrosła sprzedaż ubezpieczeń majątkowych i pozostałych osobowych – o 6,1% r/r, do 3,6 mld zł. Szczególnie mocny wzrost odnotowano w segmencie pozakomunikacyjnym (12,1%), zwłaszcza w ubezpieczeniach masowych, gdzie sprzedaż wzrosła o 12,6%, do 1,1 mld zł oraz korporacyjnych (10,7%, do ponad 370 mln zł). Poprawę rezultatów sprzedażowych odnotowano również w ubezpieczeniach mieszkaniowych, dla małych i średnich przedsiębiorstw, maszyn i sprzętu budowlanego, a także rolnych, w tym dotowanych ubezpieczeniach upraw. Z kolei przypis składki w „komunikacji” był wyższy od uzyskanego przed rokiem o 2,3%. Był on w głównej mierze efektem wynoszącego 9,8% wzrostu sprzedaży AC.

Niewielki spadek w biznesie życiowym

PZU zebrał również blisko 2,1 mld zł składek z ubezpieczeń na życie. To nieco gorszy rezultat od ubiegłorocznego, kiedy to „życiówka” przyniosła grupie 2,2 mld zł składek. Mimo tego pogorszenia sprzedaż ubezpieczeń grupowych i indywidualnie kontynuowanych wzrosła o 1,8% r/r, do blisko 1,8 mld zł. Zakład zwraca uwagę, że na początku tego roku liczba zgonów w Polsce pozostawała na poziomie powyżej przeciętnych wartości dla tego okresu roku przed pandemią, ale była istotnie niższa niż w I kw. 2021 r. W rezultacie szkodowość segmentu ubezpieczeń grupowych i IK była niższa o 4,8 pp. r/r.

– Poprawiliśmy marżę operacyjną w ubezpieczeniach grupowych i indywidualnie kontynuowanych oraz w ubezpieczeniach indywidualnych. W pierwszym z segmentów wzrosła do 13,1%, czyli o 2,9 pp. rok do roku, a w drugim do 27,3%, czyli o 11,5 pp. rok do roku. Konsekwentnie rosną przychody z umów dodatkowych do ubezpieczeń kontynuowanych, w tym na wypadek zachorowania na nowotwór złośliwy, a także do produktów grupowych ochronnych. W I kw. 2022 r. o 5% w porównaniu z tym samym okresem roku poprzedniego wzrosła też sprzedaż indywidualnych produktów ochronnych – mówi Aleksandra Agatowska, prezes PZU Życie.

Zdrowie rośnie w błyskawicznym tempie

Grupa PZU ponownie mogła pochwalić się wysokim wzrostem przychodów w obszarze zdrowia. Na koniec marca 2022 r. wyniosły one 323 mln zł, co było rezultatem o 14,7% lepszym od ubiegłorocznego. Wzrost dotyczył zarówno przychodów z rosnącej liczby placówek medycznych PZU Zdrowie (19,2%), jak i ubezpieczeń i abonamentów zdrowotnych. Portfel ubezpieczeń zdrowotnych rośnie zwłaszcza w zakresie umów ambulatoryjnych oraz dodatków do ubezpieczeń kontynuowanych. Poszerzenie bazy klientów oraz dostępności usług przyniosło wzrost liczby aktywnych umów zdrowotnych w Grupie PZU do ok. 3,1 mln szt.

Pozory mylą

Zysk netto Grupy PZU uplasował się na poziomie 1,61 mld zł. To o 39,51% więcej niż rok wcześniej, tj. 1,15 mld zł. Z kolei zysk netto przypisany właścicielom jednostki dominującej w I kw. 2022 r. wyniósł 758 mln zł, wobec 880 mln zł w I kw. 2021 r. Ubezpieczyciel uzyskał zwrot na kapitale (ROE) w wysokości 17,8% . Taki wynik przekracza cel strategiczny i lokuje grupę wśród najbardziej rentownych ubezpieczycieli w Europie.

– To satysfakcjonujące rezultaty. Trzeba pamiętać, że choć w pierwszym kwartale ubiegłego roku wynik był o kilkanaście procent wyższy, to aż 44% tej kwoty stanowił wówczas zysk na wycenie spółki z branży logistycznej w portfelu PZU. Gdybyśmy pominęli to jednorazowe zdarzenie, to zysk po pierwszym kwartale 2022 r. jest wyższy rok do roku o 52,5% – wyjaśnia Tomasz Kulik, członek zarządu i CFO PZU SA. – Pomimo wzrostu częstości szkód w I kw. bieżącego roku o 1,7% r/r, wysokiej inflacji i rosnących kursów walut, wpływających m.in. na wzrost cen części do napraw, co przekłada się na wyższe koszty odszkodowań i świadczeń, PZU poprawił rentowność w ubezpieczeniach komunikacyjnych. Wskaźnik mieszany (COR) w I kw. wyniósł 92%, wobec 94% rok wcześniej. Rentowność w całym obszarze ubezpieczeń majątkowych i pozostałych osobowych w Polsce w I kw. również pozostała wysoka – wskaźnik mieszany wyniósł 90%. Poprawiliśmy także rentowność techniczną w ubezpieczeniach na życie, co świadczy o bardzo solidnych fundamentach działalności ubezpieczeniowej – dodaje.

Inwestycje i bankowość

Grupa PZU po raz kolejny uzyskała bardzo dobry wynik inwestycyjny. Jej kwartalny zwrot na portfelu przekroczył 4,1%.

 – Kompozycja naszego portfela inwestycyjnego jest idealna na niepewne czasy i zmienność na rynku. Instrumenty dłużne stanowią 83% w jego strukturze, w tym 65% to dług skarbowy. Pozycja walutowa jest zamknięta, a ekspozycja na zmienne klasy aktywów, takie jak akcje – ograniczona, stąd tak dobre wyniki osiągane przez PZU w tym i poprzednich kwartałach. Struktura portfela sprawia, że jesteśmy i będziemy beneficjentem wyższych stóp procentowych, co jest już częściowo widoczne w wynikach. Obecna sytuacja na rynku długu, gdzie rentowność obligacji skarbowych jest najwyższa od prawie 14 lat, będzie pozwalała nam na odnawianie zapadających obligacji po wyższych stopach. Konsekwentna budowa pozycji na nieruchomościach również w istotny sposób przyczynia się do zwiększenia zwrotów na portfelu głównym. Bardzo pozytywnie działają też inwestycje w starannie wyselekcjonowane spółki z sektora technologicznego – mówi Tomasz Kulik.

Obok rezultatów osiągniętych z działalności ubezpieczeniowej i inwestycyjnej, do dobrego wyniku przyczyniła się także dynamicznie rosnąca kontrybucja działalności bankowej, której sprzyjała restrykcyjna polityka pieniężna, korzystnie wpływająca na przychody odsetkowe. W tym okresie Pekao i Alior Bank dodały do wyniku netto jednostki dominującej 241 mln zł, co stanowi wzrost o 180% w porównaniu do pierwszego kwartału ubiegłego roku.

Od początku stycznia do końca marca Grupa PZU wypłaciła 3,69 mld zł odszkodowań i świadczeń. To o 6,01% mniej niż przed rokiem, tj. 3,93 mld zł.

– Już trzeci rok działamy w nadzwyczajnych, pełnych zawirowań warunkach rynkowych, będących następstwem najpierw pandemii, a dziś przede wszystkim wojny w Ukrainie. Mimo to konsekwentnie rozwijamy nasz biznes i realizujemy cele strategiczne, a pozycja kapitałowa Grupy PZU pozostaje bardzo silna. Nasz wskaźnik wypłacalności Solvency II na koniec 2021 r. osiągnął poziom 221%, znacznie powyżej średniej europejskich ubezpieczycieli. W połączeniu z wysokimi ocenami ratingowymi, w tym wskazującymi na niskie ryzyko negatywnego wpływu czynników ESG, potwierdza to duże bezpieczeństwo działalności Grupy PZU – podsumowuje prezes PZU SA.

Artur Makowiecki

news@gu.com.pl

CUK Ubezpieczenia: Sprzedaż ubezpieczeń upraw wzrosła niemal o połowę

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Według CUK Ubezpieczenia w marcu i kwietniu łącznie sprzedano o 45% więcej ubezpieczeń upraw z dopłatą do składki z budżetu państwa niż od marca do czerwca w 2021 r. Multiagencja twierdzi, że w części towarzystw ubezpieczeniowych w niektórych województwach limit dopłat z budżetu państwa jest już niewielki lub został wyczerpany.

CUK Ubezpieczenia wskazuje, że zazwyczaj środki najszybciej wyczerpują się w województwach typowo rolniczych, np. dolnośląskim, wielkopolskim czy kujawsko-pomorskim. Właśnie w tym ostatnim jedno z towarzystw zgłaszało wyczerpanie się puli dopłat. Sprzedaż polis odbywa się także za pośrednictwem multiagencji.

– W CUK polisy z dopłatami są aktualnie dostępne we wszystkich województwach. Przykładowo, jeśli w jednym z towarzystw limit w kujawsko-pomorskim się wyczerpał, ale u innych ubezpieczycieli jeszcze nie, rolnik może skorzystać z oferty innego TU. W większości towarzystw limit jest jeszcze dostępny na terenie całego kraju. Z czasem jednak ubezpieczyciele będą blokować sprzedaż w poszczególnych regionach – mówi Paulina Makowska z CUK Ubezpieczenia.

Ekspertka podkreśla, że w tym roku zainteresowanie polisami wśród rolników jest duże. W marcu i kwietniu CUK Ubezpieczenia sprzedała łącznie o 45% więcej ubezpieczeń z dopłatami do składki niż od marca do czerwca w 2021 r., czyli przez cały sezon uprawowy. 

– Największe zainteresowanie wykazują rolnicy z województwa lubelskiego. To w pewnym sensie nowe zjawisko, bo do tej pory tzw. ściana wschodnia nie przodowała w ubezpieczanym areale. W CUK wynika to także z dużej liczby ubezpieczanych sadów – dodaje Paulina Makowska.

Ekspertka CUK Ubezpieczenia wskazuje, że z powodu późniejszego niż zwykle siewu kukurydzy w tym roku, w maju jest duże zainteresowanie ubezpieczeniami tej rośliny. W Polsce planowane jest wysianie ok. 2,3 miliona hektarów kukurydzy. 

(AM, źródło: Brandscope)

Beesafe: Co Polacy myślą o wysokości mandatów?

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Połowa uczestników badania przeprowadzonego przez GfK na zlecenie Beesafe uznała, że obowiązujące od początku tego roku kary pieniężne za wykroczenia na drogach są właściwe. Takiej odpowiedzi udzieliło 55% ankietowanych kobiet i 45% mężczyźni.

– W badaniu zaobserwowaliśmy też, że aktualną wysokość mandatów za odpowiednią częściej uznawały osoby nieposiadające auta – stwierdziło tak 57% z nich, podczas gdy spośród respondentów mających samochód takiego zdania była niemal połowa (49%) – zauważa Rafał Mosionek, CEO Beesafe.

21% biorących udział w badaniu uznało, że mandaty są zbyt niskie. Takiej odpowiedzi udzieliło 29% respondentów w wieku od 60 lat oraz 36% osób o statusie zawodowym robotnika niewykwalifikowanego. Podobnie (34%) wynik wyglądał wśród przedstawicieli dużych miast (powyżej 500 tys. mieszkańców), według których również mandaty są zbyt niskie.

Z kolei 29% ankietowanych jest odmiennego zdania i uważa, że kary dla kierowców są zbyt wysokie – takiej odpowiedzi częściej udzielali mężczyźni (36%) niż kobiety (22%). Szczególnie często z takim stwierdzeniem zgadzały się osoby z wyższym wykształceniem (40%).

– Jak widać, zdania Polaków dotyczące wysokości mandatów są podzielone. Najważniejsze jednak, by wszystkich nas motywowały do dbania o bezpieczeństwo – zachęca Rafał Mosionek. – Warto mieć również w pamięci, że uchwalona przez Sejm ustawa z dnia 2 grudnia 2021 r. o zmianie ustawy Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw zakłada także uzależnienie wysokości składki obowiązkowego ubezpieczenia OC od liczby punktów karnych. Ten zapis ma wejść w życie w czerwcu. O takie rozwiązanie branża ubezpieczeniowa postulowała już od lat. Najważniejsze jednak będzie to, do jak szczegółowych danych ubezpieczyciele ostateczne otrzymają dostęp. Choć każde wykroczenie drogowe może negatywnie wpływać na bezpieczeństwo uczestników ruchu, nieodpowiednie parkowanie z dużym prawdopodobieństwem będzie im mniej zagrażać niż np. nadmierna prędkość czy jazda w stanie nietrzeźwości. Pod kątem oceny ryzyka wypadków ważne będzie więc, za co punkty zostały przyznane – dodaje.

(AM, źródło: Wizerunkowo)

Czy koniec „fikcji ubezpieczeń zdrowotnych” jest już bliski?

0
Daniel Zdziński

Dzieje się na rynku zdrowotnym w Polsce. Chyba jednak te zmiany i ruch idą coraz bardziej w kierunku ubezpieczeń zdrowotnych, a nie rozbudowywania produktów abonamentowych. Sieci medyczne w rzeczy samej są stworzone do tego, żeby zapewniać dobrą opiekę medyczną dla osób ubezpieczonych w firmach ubezpieczeniowych w ramach ubezpieczeń zdrowotnych. Tak to jest w całym cywilizowanym świecie.

W każdym innym przypadku powstaje namiastka, która raz lepiej, raz gorzej umożliwia nam korzystanie z prywatnej opieki medycznej za mniej lub bardziej rozsądną cenę. Problem zaczyna się w momencie, gdy brutalne prawa ekonomii zaczynają zwyciężać z chęcią zapewnienia opieki medycznej osobom potrzebującym, czyli po prostu chorym.

Już jakiś czas temu na łamach „Gazety Ubezpieczeniowej” pisałem, że ubezpieczenia zdrowotne w Polsce są fikcją. Są wyrobem „ubezpieczeniowopodobnym” w swojej opiece ambulatoryjnej, której celem nie jest w najmniejszym stopniu zapewnienie klientowi powrotu do zdrowia, ale bardziej zapewnienie mu doraźnej pomocy, w krótszym lub dłuższym terminie, w zależności od tego, jak „dobrze” udało się wynegocjować warunki umowy.

Na ten temat można przeczytać wiele krytycznych uwag na portalach społecznościowych czy biznesowych. Uwagi dotyczą terminowości, zapewnienia kontynuacji leczenia u tego samego lekarza czy wręcz czasu, jaki lekarz jest w stanie poświęcić na to, aby nas wysłuchać i spróbować postawić jakąkolwiek diagnozę. Jak widać w różnych komentarzach, czasu tego nie mamy za dużo. Umawianie wizyt co 5–10 minut zaczyna być standardem.

Czyli rynek dążył prostą drogą do stworzenia NFZ BIS, co wcale nie było i nadal nie jest dobrą wiadomością dla osób potrzebujących pomocy. Pozytywne jest jednak, że zaczynają być widoczne pierwsze oznaki oczekiwanych zmian. Pewnie jeszcze nieśmiałe, ale wyglądające całkiem ciekawie.

Opieka ambulatoryjna

Ubezpieczyciele coraz odważniej zaczynają otwierać swoje produkty. Coraz częściej dostajemy oferty z przynajmniej częściowo otwartą diagnostyką. Już nie szczegółowe wyliczenie, jakie to części swojego obolałego ciała możemy zbadać za pomocą rezonansu magnetycznego, tylko po prostu stwierdzenie, że uzyskujemy dostęp do każdego badania rezonansem magnetycznym, które jest potrzebne. To samo dotyczy tomografii komputerowej, USG czy RTG.

Już dawno postulowałem, żeby wprowadzić otwartą diagnostykę, bo to jest właśnie taki bardzo ubezpieczeniowy element opieki medycznej. Jeżeli jest potrzebny rezonans, to po prostu jest potrzebny, żeby postawić prawidłową diagnozę. To jest to ryzyko ubezpieczeniowe, którego jak wiemy ponoszenie spoczywa na ubezpieczycielach, a nie firmach abonamentowych.

Coraz częściej widać, jak niektóre firmy abonamentowe posiadające swoich ubezpieczycieli zaczynają przestawiać zwrotnicę na ubezpieczenia. Wcześniej słyszeliśmy często, że w abonamencie to będzie łatwiej i taniej niż w formie ubezpieczenia. Dzisiaj się to zmienia i niewątpliwie jednym z ważnych elementów, na które ubezpieczyciele muszą zwrócić uwagę, jest zapewnienie ciągłości leczenia u tego samego lekarza. Jest to ogromny problem na dzisiaj, a pocieszeniem czy rozwiązaniem nie jest oczywiście to, że lekarze mają dostęp do dokumentacji medycznej. Ten problem trzeba rozwiązać w pierwszej kolejności.

Ubezpieczenia komplementarne

Kolejny produkt ubezpieczeniowy, który coraz odważniej puka do naszych drzwi, jest niewątpliwie odpowiedzią na ogromne zapotrzebowanie rynku w momencie, gdy już wiem, że jestem chory, na co jestem chory i pozostaje najważniejsza rzecz, czyli powrót do zdrowia. Wydaje się, że ubezpieczenia komplementarne są sensowną odpowiedzią. Zawsze pozostaje pytanie, czy obejmują to wszystko, co jest najważniejsze i najczęściej spotykane w życiu. Pewnie nie do końca, ale na pewno warto od czegoś zacząć. Ceny wyglądają w miarę sensownie.

To, czego mi najbardziej brakuje w tym pomyśle, to sam pomysł, jak go sprzedać. Rozmawiałem z kilkoma osobami z rynku na ten temat i wiele z nich ma podobną opinię. Nie wystarczy zrobić ciekawy i potrzebny produkt, bo on sam się nie sprzeda. Mam takie odczucie, że wszyscy wiedzą, że ubezpieczenie komplementarne jest (pojawia się w wielu reklamach, artykułach), ale nie wiedzą do końca, co dalej, a więc jak je sprzedać? Samozadowolenie z tego naprawdę dobrego produktu nie jest niestety remedium na jego sprzedaż.

Jestem pewny, że warto się tym zająć, bo to jest rzeczywiście ciekawe rozwiązanie i dotyka tych elementów, których jako klienci się obawiamy: czyli co potem, gdy już się dowiemy, że „mamy to dziadostwo w sobie”.

Ubezpieczenia szpitalne

Pojawił się wreszcie na rynku prawdziwy produkt szpitalny w ramach ubezpieczenia zdrowotnego, czyli taka kwintesencja ubezpieczeń zdrowotnych. Co ważne – wygląda naprawdę bardzo ciekawie. Oparty na all risk, czyli obejmujący wszystko, co się może wydarzyć, oprócz tych ryzyk, które zostały wprost wyłączone w o.w.u. Sama lista wyłączeń wcale nie jest długa. Jest to niewątpliwie bardzo dobra informacja dla rynku.

Miałem przyjemność uczestniczyć w spotkaniu w Sopocie, na którym odbywała się oficjalna premiera produktu. Naprawdę wygląda to imponująco. Widać, że jest to wszystko przemyślane, poukładane i według mnie jest naprawdę duża szansa na zawojowanie rynku. Każdy z nas ma mniejsze lub większe doświadczenia z pobytem w szpitalu, swoim lub swoich bliskich, ale też z samym szukaniem i załatwianiem, kto kogo zna, kto może coś popchnąć, zrealizować itp.

Niewątpliwie ważne jest to, że Lux Med podjął decyzję, że przestaje czekać na jakiekolwiek rozwiązania prawne, ulgi podatkowe, koszyki świadczeń gwarantowanych, bo one w jakimkolwiek przewidywalnym terminie nie nastąpią. Wiemy, że jest to decyzja polityczna i jako taka będzie odsuwana w nieskończoność, bo, żeby ją podjąć, trzeba mieć odwagę, a jak wiemy, w polityce jest to towar deficytowy. Ludzie chorują, umierają bez względu na to, czy mamy odważnych polityków, czy nie.

Tak jak napisałem we wstępie, produkt mi się podoba i uważam, że dosyć szybko w kwestii benefitów pracowniczych stanie się „must have” – pokona wszystkie karty sportowe, owocowe dni tygodnia, benefitowe zupy i inne równie ciekawe pomysły mające zadbać o nasz dobrostan odmieniany przez wszystkie możliwe przypadki.

Według mnie hitem jest – i myślę, że dla wielu także będzie – „pomoc doraźna”, czyli taki SOR, gdzie jest szansa na w miarę szybkie udzielenie pomocy bez wielogodzinnego wysiadywania i oglądania na własne oczy ludzkich dramatów. Wiem, że to ma swoje znaczenie psychologiczne i możemy się pocieszać, że inni mają gorzej, bo mają złamanie otwarte, a my nie. U nas jest tylko przemieszczenie. Albo inni czekają już z tym otwartym złamaniem 12 godzin, a my tylko 8.

Jest oczywiście kilka „słabszych” punktów tego produktu. Chyba największym na ten moment jest stosunkowo niewielki zasięg terytorialny, bo tak naprawdę mówimy o Warszawie i Trójmieście, czyli miejscach, w których Lux Med dysponuje swoimi szpitalami. Z pewnością patrząc pod względem biznesowym, jest to trochę za mało, żeby w krótkim czasie zamknęło się biznesowo, ale jak zapewnia szefostwo firmy, będzie się to intensywnie również pod tym względem rozwijać. Trwają rozmowy związane z akwizycją kolejnych szpitali, współpracy z innymi placówkami.

Nie czarujmy się – by cały projekt mógł zaistnieć, potrzeba na to trochę gotówki i najlepiej by było, gdyby była to gotówka pochodząca ze składki ubezpieczeniowej. Czyli tak prosto licząc, wypadałoby do końca roku uzyskać z milion ubezpieczonych. Wówczas rzeczywiście pojawi się szansa na utrzymanie atrakcyjnej ceny i dalszego intensywnego rozwoju.

Jeżeli chodzi o cenę, to średnia składka na poziomie ok. 160 zł miesięcznie za osobę nie jest dramatycznie wysoka. Często o wiele więcej wydajemy na pakiety medyczne, a tutaj jednak mówimy o czymś znacznie bardziej skomplikowanym i wydaje się, że jednak droższym.

Potencjalnych klientów, tych korporacyjnych, działa dosyć dużo na naszym rynku i są w stanie takie ubezpieczenie swoim pracownikom zafundować. Na pewno też wielu klientów indywidualnych może pozwolić sobie na taki wydatek, czy nawet trochę wyższy w przypadku polis indywidualnych. Z pewnością wiele zależy od „sztuki sprzedaży”, bo jak pisałem wcześniej, sam superprodukt nie wystarczy.

Osobiście bardzo się cieszę, że rynek prawdziwych ubezpieczeń zdrowotnych zaczyna się rozwijać właśnie w takim sensownym ubezpieczeniowym kierunku. Dlatego mam nadzieję, że wreszcie będę mógł jeszcze za swojego życia ogłosić, że „fikcję ubezpieczeń zdrowotnych” uważam za skończoną.

Daniel Zdziński
prezes zarządu Certo Broker

Teleporady i pacjenci z zagranicy

0
Xenia Kruszewska

Liczba ubezpieczonych korzystających z polis zdrowotnych cały czas rośnie. Z jednej strony to dobrze dla sektora ubezpieczeń zdrowotnych, ale nie możemy zapominać o związanym z tym wyzwaniu – stały przyrost pacjentów może wydłużyć kolejki. Uważam, że zaradzić temu mogą teleporady, które „weszły nam w nawyk”.

Według opublikowanych przez Polską Izbę Ubezpieczeń danych liczba osób korzystających z dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych na koniec 2021 r. wynosiła ponad 3,8 mln. To o 17% więcej niż rok wcześniej. Wydaliśmy na nie łącznie ponad 1 mld zł, czyli niemal 15% więcej niż w tym samym okresie 2020 r.

To stabilny wzrost, który utrzymuje się od lat i nic nie zapowiada odwrócenia trendu. Przyrost liczby ubezpieczonych może nawet przyspieszyć.

Wyzwanie: pracownicy z zagranicy

Liczba cudzoziemców legalnie mieszkających i pracujących w Polsce wzrasta systematycznie z roku na rok. Według ostatnich danych ZUS na koniec 2021 r. zarejestrowanych w urzędzie było prawie 875 tys. obcokrajowców. To wzrost o 20,7% rok do roku. Teraz, w wyniku wojny w Ukrainie spowodowanej rosyjską inwazją, ich liczba drastycznie wzrośnie. Owszem, część szukających u nas schronienia Ukraińców planuje powrót do domu wraz z końcem wojny, ale część osób zapewne zostanie na dłużej. Wiele z nich podejmie pracę w Polsce – według ekspertów, polski rynek pracy w ciągu niecałego roku jest w stanie wchłonąć nawet 700 tys. pracowników z Ukrainy.

To wyzwanie, z którym instytucje i firmy będą musiały się zmierzyć, a jednym z ważniejszych elementów będzie zapewnienie im sprawnego dostępu do najważniejszych świadczeń medycznych oraz medycyny pracy. Ci pracownicy to zatem potencjalni przyszli ubezpieczeni w ramach polis grupowych.

Pamiętajmy też, że są wśród nich osoby zmagające się ze schorzeniami przewlekłymi. Część osób była też w trakcie intensywnego leczenia czy miała już wyznaczony termin koniecznych zabiegów lub badań kontrolnych. Te osoby powinny móc płynnie kontynuować leczenie, na co długie kolejki w państwowych instytucjach nie zawsze pozwalają. Dlatego szukają pomocy prywatnie.

Rozwiązanie: teleporady?

Biorąc pod uwagę tak duży przyrost pacjentów, także prywatna służba zdrowia stanie przed niemałym wyzwaniem, żeby utrzymać krótki czas oczekiwania na pomoc. Warto pamiętać, że obcokrajowcy mogą w ogóle nie rozpatrywać korzystania ze świadczeń publicznych z obawy na ryzyko natrafienia na barierę językową, które w niepublicznych placówkach jest zazwyczaj mniejsze. Uważam, że sposobem na odpowiednie zarządzenie zwiększonym ruchem są teleporady, które są już świadczone też po ukraińsku.

Przykładowo, dzięki współpracy z HomeDoctor, Saltus Ubezpieczenia jest w stanie zapewnić w ten sposób dostęp do konsultacji zdalnych zarówno u internisty, jak i lekarzy około 30 innych specjalizacji po polsku, angielsku i ukraińsku. Wizyty u internisty można umówić nawet w ciągu godziny, a czas oczekiwania na konsultację specjalistyczną to zazwyczaj nie dłużej niż doba.

Ponadto, nadal widzę duże zainteresowanie teleporadami wśród Polaków, ponieważ są po prostu wygodne dla pacjentów. Zwłaszcza jeśli potrzebują oni np. prostej porady internistycznej, wystawienia skierowania do specjalisty czy recepty na stale przyjmowane leki.

Dzięki telekonsultacjom rozwiązanie problemu zajmuje wyłącznie kilkanaście minut, czyli kilkakrotnie mniej, niż gdyby musieli udać się do przychodni. A NFZ mocno ograniczył świadczenie teleporad. Lukę tę powinny więc wypełnić ubezpieczenia.

Xenia Kruszewska
dyrektorka Działu Ubezpieczeń Zdrowotnych w Saltus Ubezpieczenia

Krzyk mody czy odgrzewany kotlet?

0
Łukasz Kowalczyk

W gąszczu ubezpieczeń na życie oferowanych przez towarzystwa klientom czasami ciężko się połapać, a co dopiero znaleźć odpowiednią dla siebie umowę. Analizując ogólne warunki, w każdej umowie można znaleźć ubezpieczenie na wypadek zgonu, poważnych zachorowań czy też inwalidztwa. Czasami jednak pojawiają się nowe, oryginalne rozwiązania, które stanowią wartość dodaną dla klienta.

Tutaj kluczowa jest rola agenta/doradcy, aby nie tylko wytłumaczyć korzyści wynikające z tej umowy, ale dodatkowo dopasować rozwiązanie do potrzeb klienta.

Życie i zdrowie są bezcenne, przez co szkody w ramach zdarzeń powiązanych z tymi ryzykami potrafią być niezwykle wysokie. Kredyty, zachowki, podatki, wypłata odpraw, leczenie za granicą czy też pozostawienie po sobie kwot, aby do końca życia najbliżsi mieli za co funkcjonować na tym samym poziomie. Suma tych kosztów potrafi przyprawić o zawrót głowy. Jak znaleźć rozwiązanie, które dostarczy wystarczającą sumę i jednocześnie nie będzie kosztować setki tysięcy złotych?

Malejąca suma ubezpieczenia jako alternatywa

Coraz więcej towarzystw w ramach swojej oferty umożliwia zabezpieczenie klienta na wypadek śmierci malejącą sumą ubezpieczenia. Tego typu produkt ma swoje zalety. Naturalnie nie jest dla każdego klienta, ale z pewnością znajdzie wielu zwolenników.

Zastanówmy się przez chwilę nad tym, jak kształtują się w czasie trwania umowy ubezpieczenia, zobowiązania i zapotrzebowanie klienta, które powinny być zabezpieczone. Wartość zaciągniętego długu z każdą ratą maleje. Oczywiście spadek kredytu nie jest proporcjonalny w każdym roku i ze względu na różne działania klienta może zostać spowolniony. Jednak wartość zadłużenia w pierwszym roku nie będzie taka sama jak za pięć lat.

Po drugie, niewykluczone, że całkowita luka w budżecie klienta także będzie spadać. Dorastające dzieci, które na pewnym etapie swojego życia postanowią wyprowadzić się z domu, wzrastające oszczędności czy też zarobki zarówno żony, jak i męża to są czynniki zmniejszające zapotrzebowanie na ubezpieczenie na życie w przyszłości. Skoro maleje potrzeba, to czemu nie miałaby też spadać suma ubezpieczenia?

Wielu specjalistów zarzuca tego typu rozwiązaniom, że ten spadek sumy jest ustalany z góry i nie mamy wpływu na to, jak on wygląda w trakcie trwania umowy. Oczywiście, że tak jest. Ale stąd też w wielu rozwiązaniach jest możliwość podniesienia sumy zabezpieczającej życie klienta w trakcie trwania umowy.

Na pewno nie jest to rozwiązanie dla każdego klienta. Jednak stanowi kompromis pomiędzy wysokim zabezpieczeniem, jakiego potrzebuje większość Polaków, a odpowiednią wysokością składki. Według danych rynkowych średnia suma ubezpieczenia w polisach wynosi około 116 tys. zł. Tymczasem średnia kwota kredytu hipotecznego przekracza 325 tys. zł. Gdybyśmy jeszcze zsumowali wszystkie potrzeby klienta, szybko moglibyśmy przekroczyć wartość pół miliona złotych. Na stałą sumę ubezpieczenia w tej wysokości nie każdego klienta stać. Stąd też dobrą alternatywą może okazać się rozwiązanie z malejącą wartością świadczenia.

Andrzej Kowerdej

Kwota czy wsparcie

Umowa na wypadek poważnych zachorowań ma na celu dostarczenie klientowi kwoty niezbędnej do leczenia w przypadku diagnozy ciężkiej choroby, takiej jak chociażby nowotwór. Jednak w praktyce okazuje się, że pieniądze to nie wszystko. O wiele większą wartością dla pacjentów jest nie tyle posiadanie wystarczającej ilości środków pieniężnych, co wsparcie w procesie leczenia. Łatwo sobie wyobrazić, że sprawnie przeprowadzony i skuteczny proces leczenia jest na wagę złota.

Stąd też cieszy fakt, że na rynku pojawia się coraz więcej umów, dzięki którym klient uzyska wsparcie w leczeniu. Rozwiązanie do tej pory dostępne z reguły dla klienta indywidualnego, dzięki towarzystwom, takim jak ERGO Hestia, Lux Med czy też Laven, otwarte jest także dla pracowników firm w formie polisy grupowej.

Na co może liczyć klient w ramach tego typu ubezpieczeń? Otóż w przypadku diagnozy poważnej choroby firma, w której klient posiada takie rozwiązanie, układa cały proces leczenia. Od odebrania ubezpieczonego z domu po odwiezienie go z powrotem po zakończeniu hospitalizacji.

Dla osób, które nie są przekonane do skuteczności procesów leczenia w Polsce, jest możliwość zakupu produktu, dającego dostęp do placówek za granicą, w których będzie planowana hospitalizacja. Przysłowiową „wisienką na torcie” jest fakt, że koszt terapii pokrywa zakupione rozwiązanie.

Klient, decydując się na zakup polisy, oczekuje zapewnienia bezpieczeństwa. To poczucie realizowane jest nie tylko wypłatą świadczenia, ale także dostarczeniem usługi wspierającej powrót do zdrowia.

Powoli rynek ubezpieczeniowy odchodzi od typowych rozwiązań „zdarzenie – wypłata” i poszerza je właśnie o wsparcie. Może mieć ono różną postać, w zależności od rodzaju wypadku – wsparcie w leczeniu, opieka nad niepełnoletnim członkiem rodziny, dostarczenie lekarstw czy też remont mieszkania. Niektóre z tych rozwiązań funkcjonują w świadomości agentów już od wielu lat. Natomiast pojawiają się coraz to nowsze rozwiązania. Niewątpliwie to cieszy.

Towarzystwa ubezpieczeniowe powinny wykorzystywać swoją pozycję i dostarczać klientom nie tylko kwoty świadczeń, ale także usługę pozwalającą wykorzystać te środki zgodnie z celem nabycia ubezpieczenia.

Andrzej Kowerdej
kierownik Działu Ubezpieczeń na Życie i Ubezpieczeń Zdrowotnych Phinance

Łukasz Kowalczyk
regionalny koordynator Działu Ubezpieczeń na Życie i Ubezpieczeń Zdrowotnych Phinance

Allianz Trade prognozuje duży wzrost niewypłacalności w najbliższych dwóch latach

0
Źródło zdjęcia: 123rf.com

Allianz Trade przewiduje, że w obecnym roku liczba niewypłacalnych firm na świecie zwiększy się o 10%, a w 2023 r. o kolejne 14%, osiągając tym samym poziom sprzed pandemii. To konsekwencja wojny na Ukrainie i nowych lockdownów w Chinach, które znacznie pogorszyły bilans ryzyka, jakiego spodziewać się mogą firmy.

– Po raz pierwszy od 2019 roku spodziewamy się, że w latach 2022 i 2023 liczba niewypłacalności na świecie ponownie wzrośnie, zbliżając się do poziomu sprzed pandemii. We Francji i w Niemczech liczba niewypłacalności wzrośnie w 2022 i 2023 roku (odpowiednio 15% i 33% oraz 4% i 10%), jednak nadal będzie sztucznie zaniżona ze względu na silne środki wsparcia ze strony państwa, co ponownie opóźni jej normalizację – wyjaśnia Maxime Lemerle, dyrektor Działu Badań nad Niewypłacalnością Allianz Trade.

W USA, gdzie według prognoz Allianz Trade liczba niewypłacalności wzrośnie o 8% w 2022 i 23% w 2023 roku, firmy powinny czerpać korzyści z buforów zgromadzonych od czasu pandemii, wspomaganych przez Program Ochrony Płac masowo przekształcany w dotacje i program odbudowy zysków. Analitycy ubezpieczyciela są zdania, że Chiny również powinny być w stanie utrzymać upadłości firm pod kontrolą (1% w 2022 r., 11% w 2023 r.) dzięki niskiemu punktowi wyjścia, nawet pomimo ponownego pojawienia się zagrożeń dla firm poprzez negatywne czynniki w handlu międzynarodowym. W tych krajach liczba upadłości nie powróci do poziomu sprzed pandemii ani w 2022, ani w 2023 roku.

– Na tym etapie spodziewamy się, że jeden na trzy kraje powróci do poziomu sprzed pandemii w zakresie liczby niewypłacalności w 2022 roku, a jeden na dwa kraje w 2023 roku. Rozbieżne tendencje wystąpią zwłaszcza w Europie Zachodniej: w Wielkiej Brytanii i Hiszpanii do końca tego roku liczba upadłości przekroczy poziom z roku 2019, podczas gdy we Włoszech, Portugalii i krajach skandynawskich normalizacja nastąpi dopiero w 2023 roku – dodaje Ana Boata, dyrektor Działu Analiz Ekonomicznych Allianz Trade.

Polska perspektywa

Sławomir Bąk, członek zarządu ds. oceny ryzyka Allianz Trade, zwraca uwagę, że w Polsce przyjęto inną niż w wielu innych krajach strategię walki z brakiem płynności firm – nie zawieszono obowiązków i procedur związanych ze zgłaszaniem niewypłacalności, ale przeciwnie: znacznie odformalizowano i uproszczono postępowanie naprawcze, tworząc nowy jego rodzaj. Firmy miały rozwiązywać problemy na jak najwcześniejszym etapie, nawet bez udziału sądu. Zdaniem eksperta to tłumaczy, dlaczego liczba niewypłacalności polskich firm nie spadła, a nawet rosła w dobie pandemii – pomimo publicznych programów wsparcia dla biznesu. Były one efektywne, ale jednocześnie na rynku przedsiębiorcy stawić musieli czoło wielu problemom, m.in. uderzającym w popyt i możliwość sprzedaży lockdownom.

– Uproszczona procedura, z kilkoma zmianami, ale nadal bardzo prosta, została na stałe w polskim prawie naprawczym. Pierwszy kwartał 2022 pokazał, że nadal jest bardzo użyteczna – po chwilowym spadku liczby niewypłacalności związanym ze wspomniana zmianą prawa, ich liczba znowu znacząco rośnie. 2/3 z tych postępowań to właśnie postępowania restrukturyzacyjne, głównie w nowej uproszczonej formie, a przeprowadzają je głównie rodzinne firmy MŚP – mówi Sławomir Bąk.

– Możliwość szybkiego reagowania na zmiany koniunktury na rynku pozwala obserwować bieżące trendy – w tym problemy firm budowlanych, których rentowność podkopały znaczące, kilkudziesięcioprocentowe wzrosty cen materiałów budowlanych. Spodziewamy się, iż w bieżącym roku nastąpi dalszy i wciąż istotny, bo 12% wzrost liczby niewypłacalności polskich firm – może już nie o tak znaczące prawie 70% r/r jak w 2021 r., ale za to do rekordowego poziomu, pomimo dobrych wyników makroekonomicznych w I kwartale. Niewypłacalności są bowiem coraz częstsze nie z przyczyn popytowych, ale głównie kosztowych i podażowych: przede wszystkim w związku z drożejącymi energią i surowcami oraz brakiem komponentów i rąk do pracy – podsumowuje ekspert.

(AM, źródło: MultiAN)

18,200FaniLubię
822ObserwującyObserwuj

Aktualne wydanie