ERGO Hestia otrzymała certyfikat Great Place to Work 2022, przyznawany na podstawie anonimowej ankiety przeprowadzanej wśród pracowników na temat kultury organizacyjnej firmy. Badanie zostało zrealizowane przez Great Place to Work Institute.
– ERGO Hestia buduje przewagę konkurencyjną, działając w oparciu o politykę wzajemnego zaufania i szacunku, dzięki czemu tworzymy przyjazne i inkluzywne miejsce pracy. Jesteśmy dumni, że wartości te są dostrzegane i doceniane przez pracowników ERGO Hestii. Jednocześnie wyniki badania są dla nas cennym źródłem informacji, które zobowiązują ERGO Hestię do dalszego rozwoju – mówi Małgorzata Sztabińska, dyrektor Biura Doboru Kadr w Grupie ERGO Hestia.
Kluczowym elementem badania Great Place to Work jest anonimowa ankieta, której celem jest zmierzenie poziomu zaufania i satysfakcji pracowników. Obejmuje ona pięć obszarów: wiarygodność, uczciwość, szacunek, godność i koleżeństwo. Uzyskanie certyfikatu zależy bezpośrednio od oceny przez pracowników procesów, atmosfery i wielu innych aspektów funkcjonowania firmy. Istotną kwestią badaną podczas procesu certyfikacji jest to, czy firmie udaje się budować kulturę opartą na zaufaniu.
Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego pozwala leczyć się w większości europejskich krajów według lokalnych zasad publicznej opieki zdrowotnej. Niestety, w wielu państwach nawet za podstawowe usługi medyczne trzeba płacić.
– Często narzekamy na mankamenty publicznego leczenia w naszym kraju, ale trzeba pamiętać, że wiele świadczeń wchodzących w skład „oferty” NFZ za granicą jest odpłatnych. To bardzo ważna informacja w kontekście urlopów, które w 2022 r. wielu z nas ponownie spędzi w ciepłych europejskich lokalizacjach, takich jak Chorwacja, Hiszpania czy Włochy. Nie wystarczy wyrobić kartę EKUZ, żeby uniknąć płacenia za opiekę medyczną w wielu przypadkach gwarantowaną w Polsce przez państwo. Na refundację kosztów zagranicznego leczenia w publicznych i prywatnych placówkach można liczyć tylko w ramach prywatnego ubezpieczenia zdrowotnego – mówi Andrzej Paduszyński, dyrektor Departamentu Ubezpieczeń Indywidualnych Compensa TU.
Ekspert przypomina, że wiele krajów dzieli koszty leczenia między pacjenta i państwo. Turysta będzie partycypował w kosztach takich usług, jak wizyta u lekarza pierwszego kontaktu, ratownictwo po wypadkach nad wodą lub w górach, leczenie stomatologiczne czy szpitalne oraz transport karetką do szpitala. Co więcej, po wypadku lub w razie choroby, niezależnie od kraju pobytu, koszty transport powrotnego do kraju leżą po stronie turysty.
– Organizacja transportu medycznego do Polski – drogowego lub lotniczego – kosztuje od kilku do kilkudziesięciu tysięcy euro. Cena zależy od stanu pacjenta i wymogów odnośnie do warunków podróży – niekiedy lekarze zalecają specjalne warunki, np. przejazd lub przelot w pozycji leżącej z usztywnieniem kończyn. Nie da się refundować takich kosztów z EKUZ, można to natomiast zrobić w ramach polisy turystycznej – dodaje Andrzej Paduszyński.
Ekspert zwraca uwagę, że powyższych opłat da się uniknąć, wyjeżdżając za granicę z prywatnym ubezpieczeniem turystycznym. Podstawowe świadczenie w ramach polisy to pokrycie wszystkich kosztów leczenia, do których zaliczają się np. wizyty w państwowych i prywatnych przychodniach, hospitalizacja czy zakup leków. Turysta w ramach assistance może też korzystać z ratownictwa i transportu medycznego na terenie państwa pobytu oraz sfinansować z polisy transport medyczny do Polski. Ubezpieczyciel zapewnia mu też organizację leczenia za granicą i wsparcie informacyjne.
– Kupując ubezpieczenie, trzeba zgłosić ubezpieczycielowi, czy podczas pobytu za granicą mamy zaplanowane jakieś niestandardowe aktywności, np. letnie sporty ekstremalne. Włączenie ich do ochrony wiąże się z niewielką dopłatą – tłumaczy Andrzej Paduszyński.
33,7% poszkodowanych w wypadkach przy pracy w branży gastronomicznej (HoReCa) doznaje urazów w okresie od czerwca do sierpnia. Są to najczęściej urazy kończyn, skutkujące złamaniem czy zwichnięciem. Eksperci Saltus Ubezpieczenia radzą pracodawcom, aby zapewniając pracownikom sprawny dostęp do pomocy medycznej, zadbali też o profilaktykę chorób zawodowych.
– Niezależnie od powagi wypadku, większość z nich wiąże się z czasową niezdolnością do pracy. W branży HoReCa to średnio nieco ponad 40 dni, co w okresie szczególnego natężenia pracy może stanowić istotny problem. Dlatego szybka pomoc i podjęcie rehabilitacji po urazie są kluczowe. Niestety w tej drugiej kwestii nie zawsze można liczyć na sprawne działanie publicznej służby zdrowia. Nie dziwi mnie zatem fakt, że coraz więcej pracodawców z sektora decyduje się zapewnić pracownikom dostęp do świadczeń prywatnych. Zwłaszcza że wypadki to nie jedyny problem zdrowotny, z którym trzeba się zmierzyć w hotelarstwie i gastronomii – zauważa Xenia Kruszewska, dyrektor Działu Ubezpieczeń Zdrowotnych Saltus Ubezpieczenia.
W profilaktyce i leczeniu pomoże ubezpieczenie
Utrzymanie pracowników w dobrym zdrowiu to jeden z obowiązków pracodawcy. Mając na uwadze specyfikę wykonywanych obowiązków, ryzyko wypadków i choroby zawodowe, powinni oni zapewnić zatrudnianym przez siebie osobom stały dostęp do sprawnej pomocy medycznej oraz badań i konsultacji lekarskich. Jednym ze sposobów są grupowe ubezpieczenia zdrowotne.
– Kluczową rolę w dbaniu o dobrostan pracowników odgrywa zarówno szybka pomoc w razie wypadku, jak i profilaktyka zdrowotna. Wielu problemów można uniknąć, jeśli pracownik ma możliwość umówienia konsultacji z lekarzem w dogodnym terminie, bez długiego oczekiwania w kolejce. W ten sposób można wcześnie wykryć chorobę i szybko podjąć leczenie, zanim jej skutki poważnie odbiją się na zdrowiu pracownika. Warto więc zwrócić uwagę na takie warianty ubezpieczeń grupowych, które uwzględniają również programy profilaktyczne. Przy wyborze świadczeń objętych umową z ubezpieczycielem należy zatem pamiętać przede wszystkim o ryzykach specyficznych dla branży i wykonywanych obowiązków. Drugim czynnikiem, który trzeba brać pod uwagę, jest struktura wieku i płci zatrudnionych osób. Te czynniki też mają istotny wpływ na rodzaje schorzeń, z którymi mogą zmagać się pracownicy – dodaje Xenia Kruszewska.
Z wielkim smutkiem i żalem przyjęliśmy wiadomość o śmierci
Szanownej Pani Elżbiety Mazurkiewicz
Elżbieta była bardzo cenioną agentką ubezpieczeniową i bardzo lubianą osobą, która na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Rodzinie i Najbliższym składamy wyrazy głębokiego współczucia.
Krystian Wiercioch, wiceprzewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego nadzorujący sektor ubezpieczeniowy, zdradził w wywiadzie dla Business Insider Polska, że już w najbliższych dniach KNF opublikuje ostateczną wersję rekomendacji dotyczących likwidacji szkód z ubezpieczeń komunikacyjnych. Wyraził też opinię, że ze względu na niesprzyjające czynniki w otoczeniu gospodarczym ubezpieczyciele powinni podnieść ceny OC ppm., a nie je obniżać.
Krystian Wiercioch zdradził, że skorygowany akt KNF będzie liczyć 25 rekomendacji głównych, do których są dodane podrekomendacje szczegółowe. Podkreślił, że nadzór dąży do stworzenia dobrych standardów w likwidacji szkód komunikacyjnych w ramach obowiązujących przepisów prawa przy niewielkim koszcie dla kierowców – ok. 20 zł w skali roku, bo o tyle miałaby wzrosnąć stawka w OC posiadaczy pojazdów mechanicznych po wejściu w życie rekomendacji.
Zdaniem wiceprzewodniczącego KNF największy wpływ na rynek ubezpieczeń komunikacyjnych będzie miała rekomendacja mówiąca m.in. o przyznaniu poszkodowanemu takiej kwoty odszkodowania, która pozwoli przywrócić auto do stanu sprzed wypadku. Krystian Wiercioch przyznał też, że nadzór oczekuje, iż przygotowując kosztorysy, ubezpieczyciele będą kierowali się stawkami rynkowymi, a kosztorys będzie uwzględniać ceny z warsztatów z rynku lokalnego, czyli położonych blisko miejsca zamieszkania poszkodowanego. Istotne znaczenie ma też mieć nowa rekomendacja wprowadzająca kompleksową usługę likwidacji szkody komunikacyjnej, tzw. door to door. W ramach tworzonego modelu takiej usługi zakład miałby zaproponować poszkodowanemu wszystkie działania związane ze szkodą komunikacyjną: od holowania pojazdu przez udostępnienie pojazdu zastępczego, zorganizowanie naprawy aż do wymiany samochodu zastępczego na naprawiony. Komisja nie narzuciła jednak ubezpieczycielom obowiązku wprowadzenia takiej usługi. Aby zachęcić do jej stosowania, KNF dała w tym modelu wolną rękę w wyborze warsztatu.
Kolejną istotną rekomendacją ma być ta, która reguluje zawieranie ugód. Ponieważ Komisja stoi na stanowisku, że w przypadku szkód na pojeździe ugody powinny być bardzo rzadko stosowane i tylko w jednostkowych przypadkach, w nowych rekomendacjach znajdą się warunki, które muszą być spełnione w sytuacji wykorzystania wspomnianego instrumentu. Krystian Wiercioch ujawnił, że na podstawie danych od ubezpieczycieli nadzór oszacował wzrost rocznych kosztów likwidacji szkód w skali całego rynku na ok. 500 mln zł. Zakłady otrzymają trzy miesiące na wdrożenie rekomendacji. Wiceprzewodniczący KNF ocenił też, że przy rosnących stopach procentowych, wysokiej inflacji, a co za tym idzie wyższych cenach części zamiennych, kosztów napraw oraz większym poziomie skomplikowania technologicznego pojazdów, zakłady ubezpieczeń będą ponosiły wyższe koszty likwidacji szkód. Dlatego nie powinny obniżać cen OC ppm., lecz raczej je podnieść, tak aby były one wystarczające na pokrycie kosztów odszkodowań na podstawie przyszłych cen. Krystian Wiercioch przyznał również, że pomimo dodatniego wyniku technicznego Komisja już ustaliła, iż są ubezpieczyciele, którzy oferują obowiązkowe ubezpieczenia komunikacyjne w cenie niepozwalającej na pokrycie wszystkich kosztów w razie szkody, co stanowi naruszenie ustawy o działalności ubezpieczeniowej. Na razie nadzór zaczyna od rozmów z takimi zakładami, chcąc wyjaśnić całą sytuację, ale wiceprzewodniczący KNF nie wykluczył, że cała sprawa może skończyć się karami dla takich towarzystw.
17 czerwca ubezpieczyciele uzyskali dostęp do bazy wykroczeń i punktów karnych. Portal Autokult.pl dowiedział się, że pierwszym zakładem ubezpieczeń, który zaczął wykorzystywać to uprawnienie, jest Warta.
Dawid Korszeń, rzecznik prasowy Warty, potwierdził w rozmowie z serwisem, że od 12 lipca jego firma podłączyła się do bazy z wykroczeniami kierowców. Jednocześnie dodał, że na razie nie jest w stanie wskazać, jaki będzie wzrost stawek nawet przy określonym wykroczeniu, gdyż Warta wykorzystuje do kalkulacji składki kilkaset różnych czynników. Wszystkie kalkulacje będą dostosowane do indywidualnego profilu kierowcy. Wiadomo jednak, że istotnym kryterium oceny będzie waga wykroczeń. Takie elementy, jak wyprzedzanie na pasach, znaczące przekroczenie dozwolonej prędkości czy jazda po alkoholu będą miały duży wpływ na składkę.
Komisja Nadzoru Finansowego podczas odbywającego się 14 lipca posiedzenia jednogłośnie wyraziła zgodę na powołanie Jarosława Marka Boguszyńskiego na członka zarządu Agro TUW odpowiedzialnego za zarządzanie ryzykiem oraz Artura Chądzyńskiego na członka zarządu towarzystw Europa Ubezpieczenia odpowiedzialnego za zarządzanie ryzykiem.
Jarosław Boguszyński przez ponad dwadzieścia lat pracy zawodowej był związany m.in. z finansami i zarządzaniem ryzykiem. Zajmował istotne stanowiska menedżerskie w takich instytucjach, jak Generali, BNP Paribas, UNIQA, Alior Bank oraz w sektorze administracji publicznej. Posiada również międzynarodowe doświadczenie zdobyte w instytucjach finansowych. Jest doktorem nauk fizycznych, uzyskanym na kierunku fizyka teoretyczna Instytutu Problemów Jądrowych im. Andrzeja Sołtana (Obecnie Narodowe Centrum Badań Jądrowych).
Artur Chądzyński jest wiceprezesem zarządu towarzystw Europa Ubezpieczenia od kwietnia 2020 r. i odpowiada za obszar finansów. Posiada blisko 20-letnie doświadczenie w roli doradcy, audytora i zarządzającego procesami sprawozdawczymi. Wcześniej pracował m.in. w EY i KPMG, gdzie doradzał i przeprowadzał badania sprawozdań finansowych przedsiębiorstw z branży finansowej, w tym większości dużych towarzystw ubezpieczeniowych działających w Polsce. Uczestniczył także w najważniejszych konferencjach branżowych i szkoleniach jako ekspert w zakresie finansów, audytu wewnętrznego i zarządzania ryzykiem w zakładach ubezpieczeniowych.
Jest absolwentem Szkoły Głównej Handlowej na kierunku finanse i bankowość ze specjalizacją w rachunkowości. Posiada tytuł biegłego rewidenta i jest wpisany do rejestru biegłych rewidentów pod numerem 11541.
Rozmowa z Andrzejem Szymańskim, Chief Product Officerem w Insly
Aleksandra E. Wysocka: – Insly działa na kilku europejskich rynkach. Jak się prezentuje Polska na tle innych państw pod względem rozwoju technologicznego?
Andrzej Szymański: – Nie mamy się czego wstydzić. Wyjątkiem jest macierzysta dla Insly Estonia, gdzie poziom cyfryzacji gospodarki jest bardzo wysoki, między innymi ze względu na przepisy niezwykle przyjazne transformacji cyfrowej i wieloletnie inwestycje w technologię. Szybkie ścieżki sprzedaży wymagające minimum danych tam są wszechobecne, a u nas dopiero się pojawiają. Mamy więc jeszcze kilka lekcji do odrobienia.
Natomiast większość państw Europy Zachodniej określiłbym jako dość konserwatywne w temacie cyfrowych finansów, ubezpieczeń, a nawet całego sektora e-commerce. Do listy wyjątków dopisałbym także Wielką Brytanię, gdzie od lat rozwija się sprzedaż ubezpieczeń w modelu direct i działają porównywarki ubezpieczeniowe.
Jednak wiele fintechów i insurtechów, które na Zachodzie są wielkim „wow”, u nas nikogo nie zaskakuje, ponieważ podobne rozwiązania stosujemy na co dzień już od całkiem dawna. Wielu naszych programistów pracuje teraz na innych rynkach i należy do światowej czołówki!
Uważam, że Polska jest w czołówce, jeśli chodzi o cyfryzację dystrybucji ubezpieczeń.
Czy to oznacza, że nie mamy już nic do zrobienia?
– Ależ skąd, wyzwań nie brakuje. Oprócz szybkich ścieżek sprzedażowych, o których już wspominałem, ogromnym wyzwaniem jest brak standaryzacji. Może za jakiś czas pomogą regulacje i tak jak w bankowości funkcjonuje open banking, pojawi się open insurance. Wtedy ubezpieczyciele będą musieli w sposób ujednolicony udostępniać konkretne dane na żądanie. Teraz takiego obowiązku nie mają, nie ma też standardów.
To absurd, ale w Polsce praktycznie każdy zakład ubezpieczeń ma własny pomysł na API, który w dodatku regularnie modyfikuje. Mniejsze i średnie multiagencje nie mają szans, żeby regularnie integrować się ze wszystkimi ubezpieczycielami, co oznacza dla sprzedawców wklepywanie danych bezpośrednio do systemu ubezpieczyciela. Tak naprawdę to metoda niewygodna dla wszystkich stron.
Taki agent czy OFWCA bez porównywarki skalkuluje trzech, może pięciu ubezpieczycieli, z którymi najczęściej współpracuje i gdzie proces jest najbardziej przyjazny. Z pewnością nie będzie się logować do 30 różnych systemów, to jest niewykonalne.
W kilka sekund zrobi to za niego porównywarka, jednak żeby wszystko działało sprawnie, wszystkie integracje muszą być na bieżąco aktualizowane. To wymaga zasobów informatycznych i kompetencji, których większość mniejszych podmiotów nie ma.
Niektórym się wydaje, że wystarczy raz zainwestować w stworzenie narzędzia do porównywania ubezpieczeń i potem będzie się miało spokój. To nieprawda. Bez aktualizacji na bieżąco takie narzędzie bardzo szybko przestanie spełniać swoją funkcję i będzie sprawiało więcej kłopotów, niż dawało korzyści.
Trzeba też dodać, że i zakłady ubezpieczeń nie zawsze są chętne do integrowania się z mniejszymi podmiotami, bo po ich stronie też to nie zawsze się kalkuluje. Wymagają „na wejściu” określonego przypisu.
Co na to Insly?
– Z nami zakłady ubezpieczeń chętnie współpracują, ponieważ gwarantujemy skalę. Poza tym mamy zasoby, żeby na bieżąco wszystko aktualizować, pracuje nad tym sztab developerów.
Stworzyliśmy narzędzie, dzięki któremu agent, również mały czy średni, nie musi o tym wszystkim myśleć, bo zdecydowana większość zadań związanych z funkcjonowaniem systemu jest po stronie Insly.
Stworzyliśmy wtyczkę, która zastępuje rynkowy standard i pozwala pośrednikowi za pomocą jednego narzędzia łączyć się z wieloma ubezpieczycielami w bardzo prosty sposób.
Bierzemy też na siebie wiele wymagań compliance. Agent ma gwarancję, że ubezpieczyciel czy KNF nie będzie miała zastrzeżeń do sposobu przechowywania i przetwarzania danych. Uważam, że agentów nie stać na to, żeby brać na swoje barki technologię. Oni mają się znać na sprzedaży ubezpieczeń, a nie na integracjach i aktualizacjach. Od tego mają Insly!
W 2021 r. gospodarka boleśnie odczuła skutki zmian klimatycznych. Większość strat, w szczególności w sektorze B2B, nie została objęta ubezpieczeniami, a globalne ocieplenie tworzy ogromny rynek zbytu dla ubezpieczycieli.
Globalne ocieplenie oznacza coraz więcej anomalii klimatycznych, czyli gwałtownych zjawisk pogodowych nietypowych dla danego klimatu. Są nie tylko utrapieniem życia codziennego, ale też źródłem ogromnych strat gospodarczych. W 2021 r. było to aż 329 mld dol., czyli o ponad jedną czwartą więcej niż średnia dla XXI w. Jak twierdzą analitycy firmy AON, największe szkody spowodowały powodzie, susze i silne śnieżyce.
Według tych samych szacunków zaledwie 127 mld dol., czyli ok. jednej trzeciej tej kwoty, było objęte ubezpieczeniami. Warto się zastanowić, dlaczego ubezpieczyciele nie pokryli pozostałych 202 mld i jakiego typu szkody powodują ekstremalne zjawiska klimatyczne.
Branże poszkodowane przez klimat
Kategorią, która najbardziej kojarzy nam się z pogodą, są szkody w majątku. Uszkodzenia domów czy pojazdów są co prawda dotkliwe na poziomie indywidualnym, ale stanowią niewielką część szkód w skali światowej. Dużo większy udział mają szkody przedsiębiorstw – ekstremalne zjawiska pogodowe oznaczają dla nich uszkodzenia środków trwałych, a także koszt alternatywny w postaci utraconego zysku.
Najbardziej cierpią branże, których działalność operacyjna zależy bezpośrednio od warunków atmosferycznych. Najprostszym przykładem jest rolnictwo. Najsilniejszy wpływ mają na nie zjawiska związane z temperaturą (przymrozki i susze) oraz te, które powodują uszkodzenia mechaniczne roślin (gradobicia i deszcze nawalne). Przykładowo, według prognoz NASA do 2030 r. światowe plony kukurydzy zmniejszą się przez nie o 24%. Jak komentuje Cynthia Rosenzweig z Uniwersytetu Columbia, „zmiany klimatyczne docierają do naszych stołów”.
Kolejną branżą jest energetyka, w której zmiany klimatyczne zmieniają potrzeby klientów. Co prawda sezony grzewcze stają się coraz krótsze, ale rośnie zapotrzebowanie na chłodzenie w sezonie letnim. Według raportu amerykańskiego programu naukowego zmian klimatycznych wzrost temperatury o 3 st. C zwiększa latem zapotrzebowanie szczytowe na energię aż o 10%. Dodatkowo, rekordowe temperatury przynoszą susze i obniżanie poziomów wód, co obniża produkcję tradycyjnych elektrowni chłodzonych wodą. OZE są natomiast silnie uzależnione od słońca i wiatru. Podczas gdy zbyt niskie nasłonecznienie stanowi problem dla właścicieli farm fotowoltaicznych, upały utrudniają uprawianie roślin na biomasę. Z kolei zbyt słaby lub silny wiatr negatywnie wpływa na działalność farm wiatrowych. Konsekwencją nieoptymalnych warunków jest niższa od oczekiwanej produkcja, a więc nie tylko mniejszy przychód, ale też potencjalne kary umowne.
Warto także wspomnieć o turystyce. Latem boleśnie odczuwa ona zbyt niskie i wysokie temperatury, opady deszczu oraz gwałtowne zjawiska pogodowe, takie jak śnieżyce czy silne wiatry. Z kolei turystyka zimowa cierpi z powodu zbyt małej ilości śniegu oraz podwyższonych temperatur, które powodują jego topnienie. Według prognoz Kanadyjskiego Uniwersytetu w Waterloo do 2100 r. dwie trzecie europejskich regionów narciarskich zostanie zamknięte z powodu braku śniegu. Już teraz w Stanach Zjednoczonych straty branży narciarskiej są szacowane na 1 mld dol. – w większości nieobjęte żadnym ubezpieczeniem.
Niezagospodarowana nisza
Takich branż jest znacznie więcej. Budownictwo, logistyka czy przemysł lotniczy również ponoszą koszty lub wręcz są zmuszone płacić kary umowne za zlecenia, których nie mogą zrealizować.
Wspomniana luka ubezpieczeniowa 202 mld dol. wynika z tego, że oferta produktowa TU wciąż nie pokrywa wyzwań klimatycznych współczesnego biznesu. Ta nisza ciągle czeka na wypełnienie, a jako że klimat nie przestanie się zmieniać, potencjał jest ogromny.
Ubezpieczyciele, którzy umiejętnie wykorzystają technologię do szacowania ryzyk klimatycznych, zyskają dostęp do ogromnego, niezagospodarowanego jeszcze rynku zbytu.
Tadeusz Prochwicz założyciel i CEO insurtechu Climatica, który pomaga firmom ograniczać ryzyko biznesowe wynikające ze zmian klimatycznych
PZU wdrożył Primebota – innowacyjny system badania opinii klientów. Po kontakcie z infolinią klienci firmy ubezpieczeniowej mogą spodziewać się telefonu od wirtualnego ankietera. Rozwiązanie w swojej autorskiej technologii opracowała należąca do Grupy OEX spółka Voice Contact Center.
– Primebota wykorzystujemy do realizacji badań satysfakcji. Voicebot dzwoni do osób, które wcześniej kontaktowały się z infolinią i zbiera opinie na temat jakości obsługi klienta w PZU. W 2021 roku zrealizowaliśmy pilotażowo pierwszy tego typu projekt. Jego wyniki były bardzo obiecujące, dlatego badanie z użyciem bota wdrożyliśmy na stałe w jednym z procesów i myślimy o poszerzeniu jego zakresu o kolejne obszary – mówi Mirosław Mikłos, dyrektor Biura Zarządzania Doświadczeniami Klientów PZU.
Dzięki zastosowaniu technologii opracowanej przez Voice Contact Center klienci PZU mogą przekazać wirtualnemu rozmówcy opinie i uwagi na temat świadczonych usług. Primebot na początku rozmowy informuje, że nie jest człowiekiem, a wirtualnym konsultantem.
– Primebot to świetne narzędzie do realizacji krótkich i prostych ankiet satysfakcji klienta. Sprawdzi się wszędzie tam, gdzie zależy nam na szybkim dotarciu do odbiorcy. Primebot w jeden dzień wykonuje pracę nawet 100 ankieterów – dodaje Anna Kowalska, kierowniczka Zespołu Wiedzy o Kliencie PZU.
Dzięki nowemu rozwiązaniu system badania opinii klientów jest w pełni zautomatyzowany, co zwiększa jego wydajność i umożliwia znacznie szybszy dostęp do potrzebnych danych. Dynamiczne skalowanie ankiet przez Primebota umożliwia wykonywanie nawet 1000 połączeń jednocześnie, niezależnie od pory dnia czy okoliczności.
Informujemy, że w celu zapewnienia jak najlepszej obsługi nasza strona korzysta z ciasteczek (plików cookies). Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na wykorzystanie przez nas plików cookies. Jednocześnie przypominamy, że w każdej chwili masz możliwość zmiany ustawień plików cookies. OK
Privacy & Cookies Policy
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.