To miała być tymczasowa praca na wakacje. Skończyłam egzaminy po pierwszym roku studiów (stosowane nauki społeczne na Uniwersytecie Warszawskim), a mojej mamie, od trzech lat redaktorce naczelnej „Gazety Ubezpieczeniowej”, z dnia na dzień odeszła sekretarzyni redakcji. – Dorobisz sobie, a ja będę miała chwilę na to, żeby znaleźć kogoś na jej miejsce – przekonywała mama.
Dorobić sobie zawsze miło, gdy się jest studentką. Ale kariera w ubezpieczeniach na całe życie? Ani mi się to śniło! Rozpoczęłam właśnie drugi kierunek studiów – historię, potem myślałam też o karierze psychoterapeutki tańcem (serio), ale sporo lat musiało upłynąć, zanim zdecydowałam się zostać z „Gazetą Ubezpieczeniową” na dobre i na złe.
Moje biurko przez wiele lat stało kątem w kuchni, oddzielone od części gastronomicznej regałem z książkami. Broniłam się przed awansami i mama prawie podstępem uczyniła ze mnie dyrektorkę do spraw marketingu i rozwoju.
W czerwcu 2024 r. miną 22 lata na pokładzie „Gazety Ubezpieczeniowej”. Od dawna nie jest to już praca na chwilę. Nie przez zasiedzenie i rutynę, ale świadomy wybór. W którymś momencie zadałam sobie pytanie, czym chcę się zająć tak na 100%, bo zajmowanie się wieloma rzeczami naraz coraz bardziej mnie męczyło. Podjęłam decyzję, że skoncentruję się na „Gazecie Ubezpieczeniowej”, ale po mojemu – czyli z duchem kreatywności, innowacyjności i dobrej zabawy. Ubezpieczenia i kreatywność? Dobra zabawa? Plan był ambitny, ale udało się. Prowadzę teraz rozwijającą się firmę w zgodzie ze sobą.
Inspirujemy ubezpieczeniowców, tworzymy platformę do wymiany doświadczeń i pomysłów, pomagamy promować ciekawe przedsięwzięcia i projekty. Jesteśmy społecznością pasjonatów ubezpieczeń.
Nie byłoby to możliwe, gdyby nie nasza Drużyna Pierścienia – niezawodny zespół, dzięki któremu gazeta co tydzień trafia do czytelników w wersji papierowej i elektronicznej, faktury są wystawiane, newslettery wysyłane, a plany marketingowe stają się ciałem. Możemy na siebie liczyć w zdrowiu i chorobie. Większość, podobnie jak ja, przyszła tu „na chwilę” – a potem zaczęły mijać kolejne lata…
Od początku powstania „Gazety Ubezpieczeniowej” ważną częścią naszej działalności było robienie dobrych rzeczy. Redaktorka seniorka przez lata wspierała szpital dziecięcy na Górce w Busku-Zdroju, a ja przed kilkoma laty zainicjowałam współpracę z Fundacją Las na Zawsze. Od tej pory co miesiąc w zależności od wyników sprzedażowych przekazujemy konkretną sumę na sadzenie bioróżnorodnego lasu. I nie jest to działanie od przypadku do przypadku, ale stały element strategii.
W ciągu 25 lat działalności opublikowaliśmy artykuły tysięcy autorów i w tym miejscu bardzo gorąco im wszystkim dziękuję. Bez waszej chęci dzielenia się wiedzą z innymi nie istniałaby „Gazeta Ubezpieczeniowa”.
Dziękuję też wszystkim przyjaciołom i partnerom biznesowym z zakładów ubezpieczeń, multiagencji, kancelarii brokerskich, instytucji i uczelni, firm doradczych, kancelarii prawnych, firm technologicznych, asystorskich i specjalizujących się w likwidacji szkód. Wspólnie tworzymy ten rynek od wielu, wielu lat i każdy rok przynosi nowe inicjatywy i sukcesy. Czy zawsze jest łatwo? Praktycznie nigdy, ale ubezpieczenia to przecież branża ludzi dobrze znających się na ryzyku.
Jestem przekonana, że przed nami jeszcze bardzo wiele wspólnej ubezpieczeniowej drogi, którą będziemy na różnych odcinkach przemierzać razem.
Aleksandra E. Wysocka
redaktorka naczelna
W lutym 2019 r. „Gazeta Ubezpieczeniowa” obchodziła 20 urodziny! Gościem 57. odcinka podcastu „Rozmowy bez asekuracji” jest dr Bożena M. Dołęgowska-Wysocka – założycielka tytułu oraz redaktor naczelna w latach 1999-2019. Z audycji dowiecie się:
- Jakie były początki „Gazety Ubezpieczeniowej”?
- Dlaczego miała ponad 100 tys. nakładu?
- Czemu przepowiadano, że przetrwa co najwyżej 6 miesięcy?
- Co jest najważniejsze w branży ubezpieczeniowej?
- Jak prowadzić prywatną gazetę branżową i nie zwariować?
Poznacie również jako pierwsi kulisy powstania i działalności jedynego tygodnika ubezpieczeniowego w Polsce.