EIB: Ubezpieczenie flotowe to nie taka prosta sprawa

0
714

Każde z przedsiębiorstw musi zawrzeć ubezpieczenie dla swojej floty samochodowej, której ochrona będzie odzwierciedlała charakter prowadzonej działalności i sposób wykorzystania pojazdów. A jak zauważają eksperci EIB, tu już potrzeby są zróżnicowane i dostosować do nich należy możliwości ubezpieczycieli.

– Nie możemy ich bagatelizować i sugerować się wyłącznie ceną. Zwłaszcza że wojna cenowa na rynku ubezpieczeń komunikacyjnych trwa w najlepsze, mimo wielu sygnałów o konieczności podnoszenia stawek. Klientom zależy na stabilności, przewidywalności i wieloletniej perspektywie współpracy, a rywalizacja cenowa niesie za sobą realne niebezpieczeństwo przejścia przez punkt kulminacyjny obniżek, a następnie gwałtownego „tąpnięcia”, jakim jest znaczny wzrost cen, i dotyczy to wówczas również tych ze stabilną szkodowością i przeznaczających znaczne środki na zarządzanie ryzykiem flotowym. Dlatego tym bardziej należy z odpowiednią rozwagą podchodzić do tych ubezpieczeń. Bo wbrew pozorom, ciągle ewoluują – zaznacza Katarzyna Cieplińska, kierowniczka Biura Ubezpieczeń Flotowych EIB.

Szyby pod obserwacją

EIB zauważa, że w ostatnim czasie towarzystwa coraz uważniej przyglądają się statystykom szkodowym. Przedmiotem analizy są już nie tylko szkody z OC i AC, ale również wszystkich polis dobrowolnych. Pod lupą znalazły się zwłaszcza szkody z ubezpieczenia szyb oraz assistance. Okazało się bowiem, że te dwa rodzaje ochrony mogą generować wysokie koszty.

– Wbrew pozorom wymiana szyb może być kosztowna – mówimy o koszcie rzędu nawet kilku tysięcy złotych. Wszystko zależy oczywiście od pojazdu. Składki za ubezpieczenie szyb zaczynają się już od 30 zł i sięgają kilkuset w zależności od tego, czy mówimy o szybie oryginalnej, czy zamienniku. Nie każdy z ubezpieczycieli oferuje jednak to odrębne ubezpieczenie, którego zakres jest przecież objęty ubezpieczeniem AC – mówi Katarzyna Cieplińska.

Assistance szczegółowo rozliczane

W przypadku assistance wiele zależy od wielkości, marki i klasy pojazdu. Drugim czynnikiem jest częstotliwość i sposób jego użytkowania. Jeśli mowa o poruszaniu się wyłącznie w ramach jednego niedużego miasta, to problem może być marginalny. Jednak w przypadku częstych podróży po Polsce i za granicą, pakiet assistance i przewidziane w nim usługi muszą być jak najszersze, ale co za tym idzie koszt pomocy w razie ewentualnej szkody także idzie zdecydowanie w górę. Kolejnym czynnikiem jest też skala działalności. W przypadku dużego przedsiębiorstwa, które posiada własny park techniczny, a którego pojazdy poruszają się tylko w ramach ściśle określonego obszaru, assistance można traktować jako incydentalną pomoc, ponieważ znaczną część wsparcia przedsiębiorca może dostarczyć własnymi siłami.

– Jeszcze kilka lat temu brokerzy, porównując oferty dla swoich klientów, głównie skupiali się na ryzykach OC i AC, wskazując jedynie możliwość rozszerzenia umowy o kolejne produkty. Aktualnie wszystkie elementy umowy ubezpieczenia są ściśle weryfikowane i kompleksowo podliczane, aby dopasować je do konkretnych, szczególnych potrzeb przedsiębiorcy – a jak wiemy wachlarz zakresowy i cenowy opcji oferowanych przez ubezpieczycieli jest szeroki – dodaje Katarzyna Cieplińska.

Koniec preferencyjnego traktowania elektryków

Coraz więcej firm stawia też na służbowe pojazdy elektryczne. Początkowo wraz z ich wejściem na rynek ubezpieczyciele traktowali je w pewien sposób preferencyjnie. Z uwagi na ich wartość, wysokość stawki AC w przypadku e-pojazdów w porównaniu z ich odpowiednikami o klasycznych silnikach spalinowych była niższa.

– Wydawało się, że ten trend się utrzyma, ale rzeczywistość poddała to podejście weryfikacji. Okazało się, że koszty naprawy elektryków są jednak wyższe. Dodatkowo, utrzymuje się spór, czy uszkodzone baterie można naprawić, czy każdorazowo należy je wymienić na nowe. Przez to wartość likwidowanych szkód skoczyła w górę, a to musiało mieć odzwierciedlenie w składce. Do tego doszło kilka przypadków zapłonu pojazdów podczas ładowania, które znów pokazały, jak specyficznie należy podchodzić do tego typu pojazdów. Płonący pojazd elektryczny jest praktycznie nie do ugaszenia, więc prawie zawsze mamy do czynienia ze szkodą całkowitą, niezależnie od tego, jak szybko można było zareagować i próbować ugasić ogień – wskazuje Katarzyna Cieplińska.

Nawet zwykła szkoda parkingowa w przypadku elektryków okazuje się droższa. Także assistance może być kosztowniejsze. Po pierwsze, biorąc pod uwagę, że pojazdy wciąż nie są tak „dopracowane” jak samochody spalinowe, możemy mieć do czynienia z większą liczbą interwencji służb asystorów. Ponadto tak jak w przypadku „klasycznej” likwidacji szkód i tu serwis jest zazwyczaj bardziej kosztowny – m.in. również przez to, że warsztatów naprawiających pojazdy elektryczne jest zdecydowanie mniej. To wszystko powoduje, że koszt ubezpieczenia tych pojazdów idzie systematycznie w górę, nawet mimo rozkręcającej się wojny cenowej.

(AM, źródło: Brandscope)