Inflacja szkodowa w ubezpieczeniach OC to realny problem

0
1738

Rozmowa z Kamilem Barą, dyrektorem ds. ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej w ERGO Hestii

Aleksandra E. Wysocka: – Specjalizuje się Pan w ubezpieczeniach odpowiedzialności cywilnej. Czy w tym obszarze są już widoczne skutki inflacji?

Kamil Bara: – Pierwsze efekty inflacji zostały zauważone przez tych klientów, których OC działalności jest związane przede wszystkim z obsługą szkód frekwencyjnych, czyli takich, które się regularnie powtarzają i wymagają szybkiej naprawy przedmiotu uszkodzonego. Takie szkody generują przykładowo branże: budowlana, mieszkaniowa czy zarządzania drogami. Koszty likwidacji szkód frekwencyjnych w tych branżach w ciągu ostatnich dwóch lat wzrosły nawet o 30–40%.

To się przekłada na ceny ubezpieczeń dla tego typu klientów. Byli oni przyzwyczajeni do pewnego mechanizmu wyliczania swoich składek. Sprowadzał się on do tego, że szkody frekwencyjne plus koszty, które ponoszą ubezpieczyciele, miały odzwierciedlenie w składce, więc mogli łatwo przewidzieć, ile będzie wynosiła ich składka w kolejnym roku. Natomiast dzisiaj w cenie już wyraźnie widać rosnące koszty.

Czy ten wzrost kosztów już się ustabilizował, czy też rosną one cały czas?

– Wzrost kosztów likwidacji szkód z OC działalności cały czas ma miejsce. Dobra nowina jest taka, że dla części klientów wzrost składek nie jest gwałtowny, bo jeśli wycena odbywała się w miarę rozsądnie, regularnie rok do roku, i rzeczywiście uwzględniała bieżące wzrosty różnych kosztów, to podwyżki też odbywały się stopniowo po kilka procent.

Czy korekty wymagane są również, jeśli chodzi o sumy gwarancyjne?

– Tutaj należałoby rozróżnić klientów, którzy są przedsiębiorcami i ubezpieczają się w zakresie OC działalności, i tych, którzy prowadzą działalność indywidualną i ubezpieczają się zazwyczaj w programach ubezpieczeń zawodowych w ramach ubezpieczeń obowiązkowych, czyli tam, gdzie ta suma gwarancyjna jest narzucona przez przepisy prawa. Ci pierwsi mają sumy gwarancyjne wyrażające się w kwotach milionowych, więc ta różnica w wartości z roku na rok aż tak się bardzo nie zmieniła. Jeśli ktoś ubezpiecza swoją działalność gospodarczą, budowlaną na poziomie 2 mln zł czy 5 mln zł, siła tej sumy gwarancyjnej nie spadła aż tak istotnie, bo mimo wszystko wyczerpywanie tych sum na rynku stosunkowo rzadko ma miejsce.

Jeśli chodzi o OC zawodową, sytuacja jest trochę inna, bo trzeba sobie uświadomić, że te sumy gwarancyjne, które są zapisane w rozporządzeniach dotyczących poszczególnych zawodów, były zazwyczaj ustalane co najmniej kilkanaście lat temu. Wtedy 50 tys. czy 100 tys. euro mogło robić wrażenie, że zapewnia jakieś zabezpieczenie, ale bez względu na obecną inflację te sumy i tak już były za niskie.

W niektórych środowiskach ubezpieczenia nadwyżkowe są powszechne i wszyscy są doubezpieczeni na wyższe sumy, ale są i takie branże, w których to się nie przebiło do świadomości i ubezpiecza się tylko tyle, ile wymaga ustawa.

Jak brokerzy reagują na konieczność podnoszenia składek i sum gwarancyjnych w obecnej sytuacji?

– Oni dobrze to rozumieją i czują potrzebę dotarcia do klienta z odpowiednim komunikatem. Jednocześnie oczekują od nas, ubezpieczycieli, żeby wskazać im, jak właściwie budować sumę gwarancyjną. Szczególnie w OC działalności, bo w OC zawodowej zazwyczaj mamy do czynienia z programami, które są budowane na całą grupę zawodową, trudno więc, aby broker docierał do konkretnego klienta.

Natomiast jeśli chodzi o OC przedsiębiorców, to chcemy porozmawiać z brokerami o tym, jak właściwie zbudować sumę gwarancyjną, która będzie adekwatna dla ryzyk danego klienta. To jest inne zagadnienie niż w ubezpieczeniach mienia, gdzie koncentrujemy się na samej wartości majątku.

Suma gwarancyjna w OC jest dość abstrakcyjna i jej ustalenie polega na wyobrażeniu sobie, jakie zagrożenia stwarza dany klient i na jaką wartość. Dlatego zawsze pojawia się pytanie, czy nie przesadzamy z komunikowaniem tych skrajnych czarnych scenariuszy i proponowaniem wysokich sum gwarancyjnych. Trzeba umiejętnie wskazać klientom, dlaczego w ich przypadku suma gwarancyjna rzędu na przykład 1 mln zł jest po prostu niską kwotą, choć milion brzmi dobrze.

W kwestii tej odpowiedzialności, co brokerzy powinni Pana zdaniem przekazywać swoim klientom?

– Podczas rozmowy z właścicielem firmy broker powinien mu zadać pytanie, czy rzeczywiście jest pewien, jak zachowują się jego pracownicy, czy rzeczywiście ci ludzie pracują w takim standardzie, w jakim właściciel chciałby to widzieć, czy rzeczywiście zawsze zachowują środki bezpieczeństwa, czy używają odpowiednich narzędzi. Czy nie zdarza się czasem, że idą na skróty, czy nie robią sobie uproszczeń, które generują większe ryzyko, ale z uwagi na rutynę i na dość złudne przeświadczenie, że skoro dotychczas nie spowodowali wypadku ani szkody, to nigdy im się to nie przydarzy, robią jednak rzeczy niezgodne z procedurami.

Widzimy to bardzo często, likwidując szkody. Te wielomilionowe zazwyczaj były następstwem sytuacji, w których pojedynczy pracownik w świetnie zarządzanym przedsiębiorstwie podejmował skrajnie nieodpowiedzialne decyzje. Na przykład przecinał element urządzeniem, które generuje iskry, chociaż nie powinien tego robić. Wywołany pożar to straty rzędu wielu milionów złotych.

W naszym portfelu zdarzyło się, że pracownik podczas zlecenia, które wykonywał z dala od siedziby firmy, doprowadził do pożaru, który zniszczył zakład spożywczy na kwotę ok. 14 mln zł. A to dlatego, że podjął czynności w czasie, gdy nikt inny nie pracował, i chcąc nadgonić pracę, bez żadnego nadzoru wykonywał działania niezgodnie z instrukcją, bo uważał, że tak będzie szybciej.

Do tego dochodzi drugie pytanie do właściciela firmy: czy jest gotowy w razie czego wyłożyć z dnia na dzień ogromne sumy na pokrycie strat.

– Trzeba przedstawić sprawę jasno. Będzie miał pan tanią polisę OC na sumę gwarancyjną 500 tys. zł, ale proszę się zastanowić, czy gdy powstanie zdarzenie warte 500 tys. zł, to pańskie przedsiębiorstwo to udźwignie bez polisy? Pewnie tak. Dlatego rozmawiajmy o poziomach szkód, które rzeczywiście mogą zachwiać firmą, i dostosujmy do tego zagrożenia sumę gwarancyjną w polisie.

Po to wystawiamy polisy OC dla przedsiębiorców, żeby chronić ich przed tym jednym zdarzeniem, które może zachwiać przepływem finansowym, i na to budujemy programy z wielomilionowymi limitami.

Dla nas jest bardzo niekomfortowe, gdy polisa OC działalności okazuje się zabezpieczać 10% strat, dlatego że suma gwarancyjna została wybrana bez głębszego przemyślenia sprawy. To jest najgorsza sytuacja, bo z jednej strony my rzeczywiście wypłacamy znaczną kwotę, ale nie zaspokaja ona realnych potrzeb.

Co jeszcze brokerzy mogą zrobić albo powinni wiedzieć, żeby ta sytuacja się polepszyła?

– Zachęcamy do tego, żeby ten abstrakcyjny byt, jakim jest odpowiedzialność cywilna, przenieść na przystępne konkrety. A więc broker może powiedzieć klientowi: rozejrzyj się, wokół ciebie są majątki innych, twoich sąsiadów, twoich kooperantów, twoich klientów, zastanów się, ile one są warte.

I teraz, czy ty, jeśli się zbliżasz ze swoją usługą, ze swoim produktem do tego majątku, to czy twoja suma gwarancyjna zabezpieczy ewentualne straty, jakie spowodujesz? Czy ten majątek, na którym pracujesz, jest wart 100 tys. zł i w związku z tym uważasz, że większej szkody nie wyrządzisz, czy może jednak jest to 5 mln i wtedy rzeczywiście, jeśli dojdziemy do sytuacji skrajnej, trzeba będzie z takimi wartościami się zmierzyć.

Przedsiębiorca zawsze działa w pewnym otoczeniu i musi wziąć pod uwagę ewentualne szkody, jakie może mu wyrządzić. Polisa OC działalności ma mu pomóc zmierzyć się z tymi szkodami, nawet jeżeli wydarzą się raz na 20 lat.

Dziękuję za rozmowę.

Aleksandra E. Wysocka


POBIERZ | SUBSKRYBUJ W APPLE PODCASTS | SUBSKRYBUJ W SPOTIFY