Wszystkie informacje, które można znaleźć na swój temat w internecie, tworzą markę osobistą. Tak, również te negatywne. Wszystkie działania na portalach społecznościowych, stronie internetowej, blogu, w katalogach firm – jest tego mnóstwo. Można debatować, które z narzędzi jest lepsze, ale najważniejsze jest połączenie ich i wzajemne uzupełnianie się.
Odpowiedz sobie na dwa pytania: co potencjalny klient zobaczy, wpisując twoje imię i nazwisko, oraz co zobaczy, wpisując „ubezpieczenia + twoje miasto”?
Jeśli znajdujesz się wysoko na mapie, wyszukiwarka pokazuje twoje profile, wizytówki, stronę. Gdy regularnie wrzucasz treści do mediów społecznościowych i masz z tego klientów – gratuluję! Jeśli nie – najwyższy czas nad tym popracować. Budując markę osobistą, dajesz się poznać, a ludzie kupują od ludzi.
Specyfika tego obszaru
Jeśli masz prosty produkt, np. buty do biegania i sklep online, to sprawa jest banalna. Wiesz, do kogo kierować przekaz, wiesz gdzie, wiesz, ile zwróci się ze sprzedaży. W branży ubezpieczeniowej jest ciężej to sprecyzować, zbudować „jedną personę” klienta czy sprzedawać szybko.
Obecne czasy na szczęście pozwoliły na sprzedaż online w znakomitej większości, ale wciąż konieczne jest spotkanie (nawet online), zbadanie potrzeb i dopasowanie oferty. Widzisz problem? Dlatego właśnie sporo porad guru, kursów marketingu, strategii reklamowych zwyczajnie… nie działa.
Czy zaistnienie w sieci jest kosztowne?
Odpowiem od razu – nie musisz wydawać setek tysięcy złotych. Najważniejsze miejsca, takie jak Facebook, Google Moja Firma, LinkedIn, są darmowe. Samodzielne wymyślanie treści, robienie sobie zdjęć i regularne wrzucanie – będzie kosztować cię jedynie czas. Koszty mogą się pojawić, dopiero gdy zapragniesz zamieścić reklamy (które również w ubezpieczeniach są podchwytliwe) lub stworzyć własną stronę internetową.
Często słyszę: „po co komu strona, gdy mogę mieć fanpage”. Zdania są podzielone, ja jednak twierdzę, że dobrze przygotowana strona z newsletterem oraz blogiem, która ściąga cały ruch w jedno miejsce i pozycjonuje się wysoko w Google, jest świetnym narzędziem.
Stwórz własne koło marketingowe
Znasz pojęcie lejek marketingowy? To proces, w którym osoby kompletnie cię nieznające przechodzą przez ocieplanie, by w końcu zostać twoimi klientami. Mam problem z takim procesem, bo co później? Zdecydowanie bardziej wolę model koła marketingowego.
Obca osoba staje się zainteresowana twoją firmą. Z zainteresowania wychodzi sprzedaż ubezpieczenia. Teraz ty dbasz o potrzeby klienta, obsługę poubezpieczeniową i kompleksowe zabezpieczenie. Zadowolony klient poleca cię dalej i koło się zamyka. A jeśli to robisz dobrze – koło coraz bardziej się rozpędza. Na pewno znasz ten proces pod trochę inną nazwą, czyli pozyskiwania poleceń. I dokładnie tak to działa.
Autentyczność drogą do sukcesu
Zarówno w mediach społecznościowych, jak i na stronach czy w wizytówkach ważna jest autentyczność. Nowi klienci nie idą do firmy – idą do człowieka. To nas odróżnia od znanych firm sprzedających buty czy dyskontów.
Obrazując na przykładzie: jeśli nazwiesz swój fanpage „Super Ubezpieczenia Kraków”, gwarantuję, że będziesz mieć mniejsze zasięgi niż „Super Ubezpieczenia imię i nazwisko”. Ludzie chcą widzieć ciebie, doradcę, który odpowiada na ich problemy, a nie pustą firmę, automat czy najlepszą nawet stronę, ale… bez człowieka.
10 kroków do silnej pozycji w internecie
Jak sprawić, by nasza pozycja w sieci miała znaczenie? Mnogość narzędzi, sposobów, porad, szkoleń i innych źródeł wiedzy może przytłoczyć. Dlatego przygotowałem ścieżkę 10 kroków do zbudowania silnej marki osobistej online.
W kolejnych artykułach po kolei przedstawię najważniejsze narzędzia internetowe, które przybliżą, jak SKUTECZNIE wykorzystać je w branży ubezpieczeniowej, a na koniec połączymy to wszystko w jedną całość. Jaki jest cel końcowy? Przygotować solidną odpowiedź na pytania z pierwszego akapitu i rozpędzić twoje koło marketingowe.
Do przeczytania!
Przemysław Pająk
autor bloga Agent w Sieci, specjalista ds. reklam Facebooka w digitalk.pl, agent ubezpieczeniowy od 2011 r.
