Czy naprawdę tak bardzo pragniemy życia wśród błyszczących gadżetów, które mają zaoszczędzić nam czas, gdy za chwilę czeka nas kolejna dawka zadań? Technologia od dawna obiecuje nam oszczędność czasu, ale najczęściej obietnicy nie dotrzymuje.
Już w latach pięćdziesiątych producenci pierwszych automatycznych pralek i odkurzaczy snuli wizję obfitości wolnych chwil dla gospodyń domowych. Zadziało się inaczej. Zmieniła się struktura obowiązków domowych, ale ich liczba wcale nie zmalała.
Teraz, gdy technologia wkracza do naszych domów i biur, zastanawiamy się, czy rzeczywiście otrzymujemy to, na co czekaliśmy. Czy nie jest ironiczne, że im więcej urządzeń mamy, tym bardziej się stresujemy? Może to właśnie pokolenie Z pokaże nam, jak wyjść z tego błędnego koła. A może nie? Kto wie, może ten zegar ewolucji tyka tak, że obiecując nam spokojne życie wśród automatów, doprowadzi nas do jeszcze większego chaosu.
Czy rzeczywiście musimy być ciągle zajęci, by czuć się wartościowi? Może powinniśmy zacząć się buntować, iść pod prąd, zacząć unikać technologii jak dżumy i przenieść się do lasu, by zacząć żyć „na luzie”? Z tym lasem to może przesadziłam…
Z jednej strony marzymy o życiu w luksusach, gdzie automatyczne kasy i maszyny pozwolą nam leżeć na kanapie i zastanawiać się nad sensem życia. Z drugiej strony czujemy, że coś jest nie tak.
W końcu życie to nie jest szereg zadań do wykonania i technologicznych gadżetów, które mają nam to ułatwić. To doświadczenia, emocje i relacje z innymi ludźmi. Nie zrozumcie mnie źle, w żadnym razie nie namawiam do zamiany pralki z suszarką Boscha na tarę do prania w rzece i przejścia ze smartfona na starożytną nokię 9310, czy do wzgardliwego ignorowania kolejnych doniesień o nowych zastosowaniach sztucznej inteligencji.
W XXI wieku kultura bycia zajętym nadal trwa w najlepsze. Kiedy bezobsługowe sklepy Żabka rosną jak grzyby po deszczu, a posiłek można zamówić w automatycznej kasie, zastanawiamy się, czy faktycznie rodzi się na naszych oczach świat, w którym leżymy na kanapach, a wszystko dzieje się automatycznie?
Niestety wydaje się, że realny scenariusz przypomina sytuację z pralkami i odkurzaczami. Owszem, technologia zmienia strukturę zadań, ale ich liczba pozostaje jak dotąd niezmienna. Dziś toczy się zacięta batalia o naszą uwagę, a multizadaniowość staje się szkodliwym nawykiem, z którym wciąż nieskutecznie próbujemy się rozstać.
Aleksandra E. Wysocka