Otwieramy drzwi do atomowej współpracy

0
1573

Rozmowa z Rafałem Kilińskim, prezesem Zarządu TUW PZUW

Aleksandra E. Wysocka: – W Polsce nie ma jeszcze ani jednej elektrowni jądrowej, a wy podpisaliście umowę strategiczną z Nuclear Risk Insurers i chcecie pogłębiać wiedzę o ryzykach atomowych. Czy to nie nadgorliwość?

Rafał Kiliński: – Żeby coś osiągnąć, trzeba się do tego przygotować. Planowane uruchomienie elektrowni jądrowej w Polsce to odległa perspektywa z punktu widzenia laika, ale nie dla nas, ubezpieczeniowców. Ocena ryzyka rozpoczyna się już na etapie projektowania obiektów jądrowych i związanej z nimi infrastruktury. Dlatego nie czekamy, lecz działamy, aby stawić czoło przyszłym wyzwaniom. Z taką intencją nawiązaliśmy współpracę z Nuclear Risk Insurers, który jest światowym liderem w ubezpieczeniach energetyki jądrowej. Ubezpiecza cywilne instalacje jądrowe w Wielkiej Brytanii, a pośrednio jako reasekurator uczestniczy w ponad 300 projektach na całym świecie.

Jakie korzyści przynosi współpraca z Nuclear Risk Insurers?

– Chcemy się uczyć od najlepszych, a Nuclear Risk Insurers działa na rynku ubezpieczeń energetyki jądrowej od 1956 r. i ma olbrzymie doświadczenie. Umowa zapewnia nam wsparcie zagranicznych fachowców oraz możliwość udziału w praktykach i szkoleniach. Pozwala zdobywać know-how i rozwijać kompetencje w zakresie oceny ryzyka, underwritingu, obsługi szkód czy prewencji.

W ubezpieczeniach energetyki jądrowej ważne są procedury i ich przestrzeganie. Muszą być na najwyższym poziomie. I tego też chcemy się uczyć, żeby przeszczepić na nasz rynek najlepsze standardy. Już nie tylko z myślą o budowie pierwszej elektrowni atomowej w Polsce, ale także o innych projektach, bo ogłaszane publicznie inicjatywy dotyczą różnych przedsięwzięć, np. wykorzystania małych reaktorów atomowych.

Jak inicjatywa TUW PZUW wpłynie na polski rynek ubezpieczeniowy?

– Otwieramy drzwi do szerokiej współpracy. Konwersja konwencjonalnej energetyki w atomową to dla branży ubezpieczeniowej tak olbrzymie wyzwanie, że wymaga wspólnego zaangażowania. W dziedzinie ubezpieczeń energetyki jądrowej światową praktyką jest tworzenie tzw. pooli, czyli konsorcjów ubezpieczycieli działających na danym rynku krajowym. Mamy ambicję stać się agregatorem takiego poolu w Polsce, skupiając we wspólnym celu różnych ubezpieczycieli.

Regułą na świecie jest przy tym dzielenie się pojemnościami między różnymi narodowymi poolami, bo zapewnienie energetyce jądrowej ubezpieczeniowej ochrony wymaga takich kapitałów, że pojemności krajowych pooli nie wystarczają. Dzięki umowie z Nuclear Risk Insurers chcemy się włączyć w ten światowy krwiobieg pooli atomowych. Na tym skorzystają wszyscy ewentualni partnerzy polskiego poolu.

Czy istnieją szczególne wyzwania kapitałowe czy regulacyjne dla ubezpieczycieli, którzy zechcą przystąpić do poolu ubezpieczeniowego energetyki jądrowej?

– Muszą posiadać licencję Komisji Nadzoru Finansowego i odpowiednią pojemność. Poole atomowe mają pewien wyróżnik. Nie ma w nich wtórnej dystrybucji ryzyka przez reasekurację. Każdy z uczestników poolu musi oferować tylko własną pojemność. Bo gdyby doszło do szkody, jej rozmiary mogą być ogromne. Będą wymagać błyskawicznej reakcji i zaangażowania olbrzymich środków finansowych w krótkim czasie. Chodzi zwłaszcza o koszty szybkiego usuwania i ograniczania skutków zdarzenia, którego efektem może być skażenie dużego terenu. Dlatego środki finansowe muszą być dostępne natychmiast. Aby w razie potrzeby trafiły na odpowiedni rachunek w ciągu kilku godzin.

Jakie specjalne procedury muszą zostać wdrożone w celu ochrony elektrowni jądrowej na etapie budowy?

– Do momentu, kiedy do elektrowni wjeżdża kapsuła z paliwem jądrowym, a więc na dwa–trzy lata przed uruchomieniem fazy eksploatacji, mamy do czynienia ze zwykłą budową. Problem w tym, że staje się ona „niezwykła” w ciągu jednej doby, gdy pojawia się ta kapsuła. W tym momencie przestają działać wszystkie polisy, choć obiekt musi być przecież ubezpieczony. Musi to być jednak ubezpieczenie dla instalacji jądrowych. Aby zachować ciągłość ubezpieczenia, trzeba się przygotować właśnie na tę „godzinę zero”.

Dotyczy to zresztą nie tylko ochrony ubezpieczeniowej, lecz również fachowców, którzy będą obsługiwać elektrownię. W zeszłym roku politechniki we Wrocławiu i Poznaniu uruchomiły na studiach magisterskich kierunek energetyka jądrowa, a teraz reaktywuje go Politechnika Śląska. Wykształcenie przyszłych inżynierów zajmie jednak kilka lat, a po studiach powinni udać się na zagraniczne praktyki do krajów, gdzie funkcjonują elektrownie atomowe. Jeśli więc rozmawiamy, jak nasza współpraca z Nuclear Risk Insurers wpłynie na rynek ubezpieczeń, to jej potencjalne zalety sięgają dalej. Jesteśmy gotowi ułatwić polskim uczelniom kontakty z elektrowniami na Zachodzie, które obsługuje nasz partner, i w ten sposób pomóc w kształceniu kadr dla energetyki jądrowej w Polsce.

W jaki sposób zdobyta wiedza i doświadczenia związane z ubezpieczeniami energetyki jądrowej wpłyną na przyszłe strategie TUW PZUW?

– Już wpływają, bo samo podjęcie współpracy z Nuclear Risk Insurers to dowód na to, że działamy dalekowzrocznie i planujemy swój rozwój w perspektywie dziesięcioleci, a nie tylko najbliższych lat. Aktywny udział w transformacji energetycznej pozwoli nam utrzymać się na ścieżce wzrostu. Czujemy się w energetyce dobrze, znamy tę branżę i jesteśmy merytorycznie przygotowani, aby poza energetyką jądrową podejmować również inne wyzwania w tej dziedzinie.

Duży potencjał tkwi w rozwoju odnawialnych źródeł energii, który wspieramy jako ubezpieczyciel. Możemy się tu wykazać nie tylko doświadczeniem, lecz także innowacyjnymi projektami. Razem z PZU LAB pracujemy właśnie nad wyposażeniem gondoli turbin wiatrowych w urządzenia, które zapewnią im większe bezpieczeństwo. Pozwolą przewidzieć krytyczne sytuacje i wyłączyć turbiny, zanim dojdzie do ich uszkodzenia czy awarii.

A kolejne kroki związane ze współpracą z Nuclear Risk Insurers?

– Nasi inżynierowie ryzyka, underwriterzy i specjaliści od obsługi szkód rozpoczną niebawem szkolenia i praktyki w Wielkiej Brytanii. Mają zdobywać wiedzę nie tylko za biurkiem, lecz także na placu budowy nowej brytyjskiej elektrowni jądrowej. Będziemy jednocześnie przekonywać ubezpieczycieli w Polsce, że nie warto wyważać otwartych drzwi i lepiej działać razem. Zapewnienie ubezpieczeniowej ochrony energetyce jądrowej to przedsięwzięcie o tak gigantycznej finansowej skali, że nie ma mowy o tworzeniu w jednym kraju konkurencyjnych pooli atomowych. Jesteśmy skazani na współpracę. Im szybciej ją podejmiemy, tym większa szansa na sukces.

Dziękuję za rozmowę.

Aleksandra E. Wysocka