PZU na razie nie odczuwa wpływu koronawirusa na wyniki finansowe

0
1000

Wpływ koronawirusa na działalność Grupy PZU i polskiego rynku ubezpieczeń – ta kwestia była głównym tematem podczas wtorkowego czatu inwestorskiego Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych (SII) z Tomaszem Kulikiem, członkiem zarządu PZU SA oraz CFO Grupy PZU.

Według Tomasza Kulika jego firma na razie nie widzi istotnego wpływu sytuacji związanej z epidemią koronawirusa na wyniki finansowe. Menadżer przyznał jednak, że może się to istotnie zmienić w kolejnych kwartałach. Obszarami, które w szczególny sposób mogą wpłynąć na kondycję finansową PZU, są wszelkiego rodzaju gwarancje ubezpieczeniowe, instrumenty dłużne i ryzyko kredytowe oraz spowolnienie sprzedaży.

Zapytany o szacunki potencjalnego pogorszenia przychodów PZU w związku z koronawirusem, Tomasz Kulik ocenił, że przychody spadną ze względu na istotnie niższą aktywność sprzedażową w kanałach dystrybucji oraz potencjalnie niższy popyt na produkty ubezpieczeniowe zgłaszany przez klientów w czasie spowolnienia gospodarczego. Przyznał, że obecnie trudno o precyzyjne szacunki ale co do zasady będą linie produktowe, które przyniosą lepsze wyniki ze względu na niższe częstości szkód i zupełnie inny ich rozkład niż dotychczas, np. ubezpieczenia komunikacyjne, mieszkaniowe, a będą też takie, gdzie szkodowość może osiągnąć poziomy obserwowane w latach 2008–2010. CFO Grupy PZU wyjaśnił, że jeśli chodzi o ubezpieczenia uwzględniające szkody wywołane przez koronawirusa, to w dziale II są to głównie ubezpieczenia finansowe, gwarancje i ubezpieczenia strat kontraktowych. Z kolei po stronie życiowej to głównie ubezpieczenia na życie i zdrowie, natomiast po stronie działalności lokacyjnej to są ryzyka związane z przeceną bardziej ryzykownych klas aktywów oraz dużą zmiennością i nieprzewidywalnością rynków. Zdradził, że na razie szkodowość w I kwartale 2020 r. jest zgodna z zaplanowaną, ale w obliczu COVID19 należy brać pod uwagę ryzyko dalszych wzrostów szkodowości w konsekwencji spowolnienia sprzedaży i materializowania się ryzyka ubezpieczeniowego, szczególnie w obszarze gwarancji, poręczeń i różnego rodzaju ubezpieczeń finansowych. Tomasz Kulik oświadczył też, że zakład nie obserwuje wzrostu liczby składanych wniosków z tytułu ubezpieczeń od utraty dochodu w związku z działaniami rządu podjętymi w celu walki z koronawirusem.

W ocenie menadżera wydarzenia związane z koronawirusem być może zbudują większą świadomość związaną z koniecznością zabezpieczenia zdrowia i życia własnego i członków rodziny. Jednak jego zdaniem obecnie trudno jest jednoznacznie powiedzieć, że tak się stanie. Tomasz Kulik przyznał też, że w normalnych warunkach w 2020 roku byłby możliwy dalszy, kilkuprocentowy wzrost składki brutto w PZU. Dziś jednak, w związku z COVID19 istnieje ryzyko, że klienci, zarówno indywidualni, jak i instytucjonalni, mogą przez pewien okres przechodzić przez spowolnienie gospodarcze, problemy płynnościowe lub wstrzymanie działalności. A to może przełożyć się na popyt zgłaszany na produkty ubezpieczeniowe.

Poinformował też, że w związku z epidemią w grupie działa sztab kryzysowy, tam, gdzie jest to możliwe pracownicy pracują w cyklach pracy zmiennej i zdalnej, a ponadto uruchomiono dodatkową przepustowość na infolinii medycznej. Z kolei oddziały wprowadziły dodatkowe procedury i ograniczyły czas pracy. Wszelkie krytyczne procesy są monitorowane i w pełni nadal realizowane. Utrzymywany jest również podwyższony poziom płynności na wypadek występowania wyższych poziomów szkód i odstąpień.

AM, news@gu.home.pl

(źródło: SII)