Samodzielność czy partnerstwo?

0
529

W książce Autostopem przez galaktykę Douglasa Adamsa rasa inteligentnych myszy konstruuje potężny komputer w celu uzyskania ostatecznej odpowiedzi na: „Wielkie pytanie o życie, wszechświat i całą resztę”.

Każdy obszar działania człowieka zawiera tego typu niezwykle trudne pytanie. Osobiście uważam, że dla obszaru IT jest nim kwestia wyboru sposobu realizacji projektów. To decyzja – czy warto budować swoje systemy IT przy pomocy wewnętrznego działu IT, czy raczej skorzystać z partnerów zewnętrznych.

Samodzielność

Najważniejszym argumentem jest tu fakt, że rozwijanie wewnętrznego zespołu IT pozwala na gromadzenie wiedzy wewnątrz organizacji. Chodzi tutaj nie tylko o wiedzę o samych systemach IT, ale i o danych, istniejących integracjach oraz – co kluczowe – o procesach biznesowych toczących się w firmie.

Z powyższego wynika drugi argument. Jeśli nasze IT rozumie potrzeby i procesy biznesowe, to łatwiej jest mu dostarczać produkty dokładnie do nich dopasowane. Dostawcy zewnętrzni potrzebują dużo więcej czasu, a więc i środków, aby zrozumieć działanie naszej organizacji.

I tu pojawia się trzeci, najczęstszy argument – dzięki wewnętrznemu zespołowi IT możemy robić projekty taniej. Trzeba jednak pamiętać, że znajomość biznesu jest jedną stroną medalu. Druga to umiejętność budowy danej klasy rozwiązań. Jeśli kluczowe osoby w zespole nie zbudowały dotychczas co najmniej dwóch systemów tego typu, to musimy założyć, że są w fazie nauki i projekt pochłonie większe koszty, niż na początku przewidujemy.

Aby uzyskać powyższe przewagi, trzeba zminimalizować rotację pracowników, zadbać o dobrą dokumentację oraz o procedury dzielenia się wiedzą w IT. Bez tego powyższe korzyści pozostaną tylko teoretyczne.

Partnerstwo

Rozważając współpracę z partnerem IT, musimy się najpierw zastanowić: po co w ogóle oddajemy projekty komuś z zewnątrz? Odpowiedź jest prosta – chcemy się pozbyć ryzyka. Nawet jeśli wydamy więcej pieniędzy, ale ryzyka związane z realizacją projektu weźmie na siebie ktoś, kto z racji swoich doświadczeń w łatwiejszy sposób może tym ryzykiem zarządzić, wydaje się to uzasadnione.

Drugi argument to przedłużenie pierwszego. Jeżeli dany dostawca IT zbudował w swojej historii dziesięć określonych rozwiązań, to w tym czasie wypracował standardy: realizacji takich projektów, architektury, kodu itp. Zatem rozwiązanie, które zbuduje, będzie wyższej jakości.

Trzecia sprawa to zdolność firmy specjalizującej się w IT do rozwiązywania problemów charakterystycznych dla tej branży. Firmy takie mają dostęp do szerokiego grona specjalistów, co pozwala im rozwiązywać różnorodne problemy pojawiające się w trakcie realizacji projektów. Aktywnie zarządzają one rotacją specjalistów i przekazywaniem wiedzy, a także mają własne standardy realizacji projektów, rozwoju systemów czy ich utrzymania.

Trzecia droga

Wspomniane we wstępie myszy nie uzyskały satysfakcjonującej odpowiedzi na „Wielkie pytanie”. Komputer dał im abstrakcyjną odpowiedź „42”. I ja nie podejmę się rozstrzygnięcia powyższego sporu, ale w mojej ocenie istnieje też trzecia droga. Widziałem w ostatnim czasie kilka projektów, które przez rok lub dwa realizował głównie partner IT, ale w ciągłej współpracy ze wewnętrznym IT. Po tym czasie wzbogacony zdobytą wiedzą dział IT przejął realizację projektu, ale partner zewnętrzny pozostał dla niego wsparciem.

Łukasz Nienartowicz
Britenet