Eksperci Ubea.pl sprawdzili, czy Polska ze swoim systemem bezpłatnej pomocy ratowników górskich jest wyjątkiem w Europie. Analiza porównywarki uwzględnia kraje, w których polscy turyści najczęściej korzystają z pomocy ratowników górskich*.
Przegląd zasad funkcjonowania ratownictwa górskiego wskazuje, że wyjazd w góry do któregokolwiek z analizowanych krajów bez ubezpieczenia jest nierozsądny. Sama Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ) nie uchroni polskiego turysty przed poniesieniem kosztów akcji pogotowia górskiego. – Warto podkreślić, że takie koszty poniosą również nieubezpieczeni turyści pochodzący z analizowanych krajów (np. Włosi jadący na narty w Dolomity) – mówi Andrzej Prajsnar, ekspert Ubea.pl.
W Europie, poza Polską, brakiem odpłatności za akcje pogotowia górskiego cechuje się na przykład Szwecja. Warto jednak zauważyć, że ten kraj, podobnie jak nasz, ma problem z nieuzasadnionymi wezwaniami śmigłowców. – Wspomniany problem osiągnął tak dużą skalę, że specjalny wydział szwedzkiej policji zajmujący się ratownictwem górskim postuluje wprowadzenie opłat za zaangażowanie śmigłowca – mówi Andrzej Prajsnar.
Koszty akcji pogotowia górskiego są wysokie, np. jedna interwencja w Austrii kosztuje od 2 do 8 tys. euro. Za wykorzystanie śmigłowca we Włoszech zapłaci się natomiast 150 euro. za minutę. – Tak wysokie koszty działania ratowników górskich powinny stanowić argument przemawiający za zakupem ubezpieczenia przez polskich narciarzy oraz innych turystów wybierających się w zagraniczne góry – podkreśla Paweł Kuczyński, prezes Ubea.pl.
***
*Austria, Czechy, Francja, Niemcy, Słowacja, Szwajcaria, Włochy.
(AM, źródło: Ubea.pl)